Nasze Bassety
Klub Miłośników Basset Hound i podobnych.

Wychowanie - AGRESJA basseta, jak temu zaradzić

Dorota - Pią 08 Lip, 2005 15:23
Temat postu: AGRESJA basseta, jak temu zaradzić
Słuchajcie mamy problem. Hector ostatnio coraz bardziej broi w domu. Dzisiaj zrobił mi taki kipisz w domu ze nie wiedzialam za co mam sie wziac. Potrafi pogrysc buty nawet pod nasza obecnosc w domu.Jak sie chcialo go skarcic zaczal na nas warczec i pokazywac zeby. W koncu dziabna najpierw Macka pozniej mnie. nawet nie dał sie przesunac z miejsca na miejsce. Odrazu sie rzucał. Boje sie ze probuje nas ustwiac i pokazywac dominację. Naprawde nie wiem co z nim mam zrobic. Poprostu zaczynamy sie go bać. Przeciez nie mozemy mu pozwolic na wszystko! Poradzcie cos!


[`poprawiony tytuł tematu` moderator_Kasia]

Magda i Rudolf - Pią 08 Lip, 2005 15:45
Temat postu: Re: Co z robic z agresywnym psam!
Czesc Dorota
Mialam identyczny problem. Rudolf zaczal byc agresywny do mnie i do meza, rzucil sie na mnie 3 razy. A wiesz dlaczego?Bo mu na wszystko pozwalalam, bo mial co chcial i zawsze byl na pierwszym miejscu. W przypadku bassetow to ogromny blad. One to znakomicie wykorzystuja. Po trzecim ataku na mnie moj maz powiedzial dosc. Za kazdym razem kiedy na nas warknal kaganiec na pysk i dostal porzadnie w tylek. Ja na to nie patrzylam bo nie moglam, zamykalam sie w pokoju i plakalam. Ale jak sobie pomyslalam ze usypia sie czasami psy bo sa agresywne to wiedzialam ze to sluszny sposob. Wiem nie mozna psow karac biciem ale niestety w moim przypadku bylo to absolutnie konieczne. I wiesz co moj pies zmienil sie nie do poznania jest kochany od tamtej pory nawet nie mruknal.
pozdrawiam
magda

Ania - Pią 08 Lip, 2005 18:17

Ten temat już się pojawił (zdrowie i uroda – ‘sterylizacja!!!!’) ale warto chyba przypomnieć...
To są stosowane przeze mnie metody przywracające porządek w stadzie :) .
1. Pożywienie
Pies nie może kontrolować pożywienia (nieograniczony dostęp do pożywienia to w stadach wilków/psów przywilej pary alfa, dlatego tak ważne jest karmienie o stałych porach i zabieranie miski, gdy pies skończy jeść)
2. Powitania i Pożegnania
Ja stosuję tzw. „zasadę 5 minut”, która polega na tym, że po powrocie do domu nie zwracamy uwagi na witającego nas psa (z kontaktem wzrokowym włącznie) i dopiero, gdy się uspokoi czyli np. po 5, 10 .. minutach wołamy go i witamy się. Coś jakby "opóźnione powitanie"...dajemy psu w ten sposób do zrozumienia, że to my tu rządzimy i możemy sobie wychodzić i wchodzić kiedy chcemy (a jemu nic do tego ;) ) To samo z wychodzeniem. Nie powinno się „żegnać” z psem (a już na pewno nie wolno zostawiać mu jedzenia).
3. Spacery
Gdy wybieramy (i wracamy) się z psem na spacer to my podejmujemy decyzję o rozpoczęciu i zakończeniu spaceru i to my wychodzimy z domu jako pierwsi tak jest w stadach wilków to para alfa wyrusza jako pierwsza na polowanie). Do nas należy decyzja, gdzie i na jak długo się zatrzymać i jak ma wyglądać „trasa wycieczki” :wink: Po powrocie również my wchodzimy do domu jako pierwsi.
4. Kary
Gdy okaże się, że pies próbuje nas ugryźć to można spróbować„odłączać”go od stada (psy są zwierzętami stadnymi i to jest dla nich gorsza kara niż klapsy - przemoc nie rozwiązuje problemu – pies nie zrozumie za co dostał.) tj. zostawić samego w miejscu, gdzie miało miejsce mieporządane zachowanie (np. jeśli pies kogoś zaatakował w pokoju to wszyscy, którzy w tym momencie byli w tym miejscu wychodzą bez słowa (nie patrząc na psa) zamykając drzwi...po kilkunastu minutach (czas dla psa na refleksję ;) ) można wypuścić psa i pozwolić mu na przebywanie z nami. Jeśli sytuacja się powtórzy to postępujemy tak samo. Nie można zapominać że stosując kary za złe zachowanie należy psu pokazywać właściwe i za nie nagradzać. Tylko w ten sposób można go czegoś nauczyć. (gryzie buty - odbieramy but ,dajemy jego zabawkę i chwalimy). Zawsze musi być alternatywa. Pies musi wiedzieć że "coś" jest złe i "coś" dobre. Z czasem zrozumie o co nam chodzi.
5. Zabawa.
Należy zwracać uwagę w jaki sposób bawimy się z psem. Jeśli jest on osobnikiem dominującym nie można np. się bawić w "przeciąganie sznura" i wszelkie zabawy siłowe (szarpania, ciągniecie, gonitwy itd.) O rozpoczęciu zabawy decydujemy MY. Jeśli pies się tego domaga to możemy mu kazać coś zrobić np. wydajemy komendę „siad”. Najlepsze są zabawy w aportowanie, bo wtedy pies „służy” człowiekowi a nie jak np. w "przeciaganiu sznura" - rywalizuje z nami. W przypadku psów o skłonnościach dominacyjnych powinno się też zrezygować nauki „podawania łapy”. W stadach wilków położenie łapy na „kimś” to postawa dominacyjna i tak właśnie ta komenda jest przez psa interpretowana (ale to już nie jest aż tak istotne).

Najlepiej stosować wszystkie w/w rzeczy łącznie. Nam się udało w ten sposób wychować Megy i uwierzcie - nie zawsze było łatwo - Megy to niezłe ziółko (choć jest kobitką)!!! Ostatecznym rozwiązaniem w przypadku krnąbrnych piesków jest skalpel...(kastracja) o ile właścieciel nie zamierza wystawiać psiska. Mam nadzieję że choć troszkę Wam pomogłam! Powodzenia! Pozdrawiam Anka.

Buba - Pon 11 Lip, 2005 19:22

Polecam książkę "Okiem psa" (nie pamiętam autora), ale niesamowita lektura. Pokazuje jak pies rozumie nasze zachowaniam i uczy jak być dla niego przewodnikiem stada.
Ania od LUNY - Pon 11 Lip, 2005 20:35

Zgadzam się z Bubą też mam tą książkę "OKIEM PSA" jej autorem jest John Fisher (21.00 zł)

Pozdrawiam Ania.

Dorota - Pon 18 Lip, 2005 20:52

Hector jest strasznie oporny na nauke. Nie wiele sie zmieniło od ostatniego posta mimo ze stosujemy wszystkie zasady. Zdaje sobie z tego sprawe ze to nasza wina bo go rozpuscilismy a teraz nie mozemy sobie dac z nim rady. Dzisiaj sie uwzial ze bedzie siedzial sobie w kuchni kiedy ja mu kazałam połozyc sie na miejsce. Co go wygoniłam jakims cudem wracal znowu do kuchni. Za kazdym razem oczywiscie nie dął sie tak łatwo wygonic na to miejsce, sam nie poszedł a jak probowałam go dotknac, podniesc i zaniesc na to miejsce darł sie w niebogłosy jakby go ze skóry obdzierano przy tym probował mnie dziabnac kilka razy. Ostatecznie zostawiłam go w tej kuchni i zamknelam drzwi. Naprawde nie wiem co robic. Pies sie stał ostatnio nieznosny, szczeka i wyje w domu pod nasza nieobecnosc, do tego sika jak by chcial nas ukarac za to ze go zostawilismy. Brak mi sił. Mam nadzieje ze to z wiekiem przejdzie oby nie trwało to zbyt długo!
Dorota - Pon 18 Lip, 2005 21:16

Przeczytałam cały temat o sterylizacji. Jeżeli to ma pomoc naszemu Potworkowi (a w szczególnosci nam) to sie zdecydujemy. Może ktos wie ile taki zabieg moze kosztowac??
Agata - Pon 18 Lip, 2005 21:40

Dorotko, kilka razy chciałam wyrazić swoją opinię na ten temat, ale......
zastanawiałam się jak to odbierzesz. Wyobrazam sobie jaki masz problem. Sama mam jaszczurkę Balbinę w domu, jest to również tylko moja wina. Ale ja sobie z tym radzę. Mogę Ci powiedzieć jedno, że na sto procent z wiekiem to nie minie - wprost przeciwnie, będzie się nasilać.
Teraz go kochasz a przyjdzie taki moment, w co trudno uwierzyć, że możesz miłość swego życia znienawidzić, gdy kilkakrotnie pogryzie Ciebie, Twojego męża, nasika Ci do łóżka a na poduszkę zrobi kupę itp.

Ja napiszę Ci swoje zdanie, to co ja bym zrobiła na Twoim miejscu.
Po pierwsze natychmiast bym go wykastrowała, ale to natychmiast :!:
Potem po trzech, czterech miesiącach od kastracji, która przyniesie połowę sukcesu poszła bym z Hektorkiem do psychologa psiego, do dobrego psychologa psiego, który by po oczyszczeniu organizmu z hormonów, doprowadził do zprostowania jego psychiki.
Pytasz co zrobić, więc wypowiadam swoją opinię.
Ludzie oddają psy z różnych powodów - nie doprowadź do tego, by najmniejsza taka myśl kiedykolwiek, nawet przez chwilkę, przez głowę Ci przeleciała. Z psa nie możesz zrezygnować, nigdy.
A w tym czasie Hektorkowi bym sprawiła kolegę, lub koleżankę - jeśli masz oczywiście ku temu warunki.

Dorota - Pon 18 Lip, 2005 21:53

W życiu go nie oddam!!! Mimo ze jest zmija to jest członkiem naszej rodziny. Napewno go wykastrujemy i miejmy nadziej ze wszystko wroci do normy. Poprostu czasami mi nerwy puszczaja i jemu pewnie tez bo biedne psisko w przeciwienstwie do mnie nie wie co sie dzieje.
Pozdrawiam

Agata - Pon 18 Lip, 2005 22:24

Ufffffffffffff, Dorotko, bałam się że mnie zganisz. Bałam się również, że wymiękniesz i będą chodziły Ci po głowie głupie myśli co do oddania Hektorka.
Trzymam kciuki, on bardzo Was kocha, pamiętaj o tym nawet wtedy, gdy zęby pokaże.

Miła od Gucia - Pon 18 Lip, 2005 22:39

Dorotko, Agata ma rację, ja to przerobiłam z Guciem. Jak go Marek przywiózł z nerwów schudłam 5 kg, pomimo że tego dziada pokochałam. Rozpuściłam go tak jak Ty. Gucio nie jest wykastrowany, zastanawiamy się nad tym, ale to co piszesz, zachowywał się identycznie. Zresztą co dużo mówić, jego zachowanie na zlocie mówi samo za siebie. Chce dominować. Natomiast teraz w domu jest w porządku, ale co do łóżka oczywiście warczy jak się wcześniej ułoży a ktoś chce wejść.
Kasia :) - Wto 19 Lip, 2005 08:01

I w tym miejscu po raz pierwszy nie zgodzę się z Agatą.
Choć nie do końca bo prawdą jest że jeżeli zostawicie wszystko tak jak jest będzie sie nasilać. "To" nie mija z wiekim.
Ale moim zdaniem w przypadku Hektorka kastracja może nie okazać się "złotym środkiem". Zwyczajnie możecie sie zawieść.

Z tego co Dorotko opisujesz problemem Hektora nie jest typowa dominacja, lecz po prostu brak wpojenia podstawowych zasad i rozpuszczenie psiaka. Dlatego uważam że sama kastracja w tym przypadku niewiele da. Kastracja bowiem polega na wycięciu gruczołu produkującego testosteron, a po zabiegu pies z zasady powinien stać się łagodniejszy, spokojniejszy, bez tendencji dominacyjnych (lub w znacznie mniejszym stopniu) ale nie bardziej wyszkolony! Jeżeli problemem Hektora nie jest agresja wobec innych zwierząt i typowe zachowania dominacyjne - nie tu tkwi problem. Sama kastracja, bez podstawowego szkolenia posłuszeństwa nie ma sensu!

Dorotko, ja zaczęłabym od wpajania psu podstawowych zasad szeroko już opisywanych na tym forum, dotyczących podstawowego posłuszeństwa. i najważniejsze - KONSEKWENCJA W DZIAŁANIU!!!!
Opisana przez Ciebie sytuacja w kuchni to przepraszam - brak konsekwencji. Hektor chciał być w kuchni i w końcu osiągnął swój cel, a że go w końcu tam zamknęłaś - przepraszam, co to miało dać? Przecież osiągnął swój cel... Ty chciałaś aby z kuchni wyszedł on nie chciał, Ty go wynosiłaś, on wszelkimi sposobami protestował, w końcu sama go tam wpuściłaś.

Jeśli chodzi o wycie i niszczenie gdy zostaje sam w domu - zapewne mu sie nudzi. Spróbuj wstawać godzinke wcześniej i urządzać psu intensywny spacerek - bieganie, zabawa, połączone z nauką - po takim godzinnym spacerku (minimum) z samego rana powinien spokojnie doczekać Twojego powrotu.

Na próby ugryzienia reaguj ostro - pewnie w tym miejscu sie narażam ale uwierz - jeśłi Hektor zobaczy że może Cie dziabnąć i nic mu za to nie grozi, będzie to robił zawsze. Próba ugryzienia - Twoja reakcja: głośne "FE!" takim tonem jakbyś warczała, jeśłi to nie pomoże, znowu "FE" schwycenie za kark i potrząsnięcie, zapewne pies powtórzy w tym miejscu próbe - głośniejsze "FE" i ... (znowu sie narażam) lekkie uderzenie w pysk. Ja sobie zdaje sprawe że to co piszę może sie niektórym osobom nie spodobać, ale uwierzcie mi, ja nie mam na myśłi bicia psów! (absolutnie nie pochwalam zakładania psu kagańca i bicia w tyłek - u niejednego psa doprowadzi to jedynie do tego że na widok kagańca będzie bądź uciekał, bądź pokazywał zęby) ja mam na myśli uzmysłowienie psu że jego akcja spotyka sie ze stanowczą reakcją właściciela. Pomyślcie co lepsze - wiecznie pogryzione ręce i nie możność pokazania sie z takim psem w większym psim towarzystwie a z czasem strach przed włąsnym psem, czy może kilka dni porządnej tresury a potem - przyjaciele na lata?
...
I póki co to na tyle.
Bardzo chętnie wysłucham komentarzy, bardzo chętnie też włącze sie w dalszą wymiane poglądów - o ile ktoś będzie mnie chciał słuchać.

Pozdrawiam
K.

Dorota - Wto 19 Lip, 2005 08:21

Kasiu dokładnie tak jak piszesz robimy jak nas probuje grysc! Czasami widac u niego poprawe ale tylko w tedy jak sie mu w niczym nie popuszcza. Ja poprostu szybko miekne i zaraz ide go przytulac bo mi go szkoda. Oczywiscie staram sie tego nie robic bo wiem ze to sie na mnie zemsci. Dzieki wielkie za rady!
Ps. Narazie udało mi sie z tego wszystkiego wyeliminowac spanie w łózku i na kanapach, wchodzenie i wychodzeni psa z domu jako pierwszy. Zaczal rozumiec co to znaczy siad i zostan. czasami probuje jeszcze sie stawiac i robic wszystko na opak ale pilnuje zeby do tego nie dochodziło. Mam nadziej ze nam sie uda:)

Kasia :) - Wto 19 Lip, 2005 08:29

Brawo Dorotka! :thx
Naprawde sie ciesze że jest lepiej! :D Że wzieliście sie za nauke i że są efekty! Uwierz mi, będzie coraz lepiej, tylko pamiętaj o konsekwencji, o powtarzaniu komend (i zawsze tych samych np. zawsze "do mnie" a nie raz "do mnie " a raz "chodź tu").

Powodzenia! trzymam za Was kciuki!

a że jesteś "miętka" ech... no cóż, nobodys perfect :wink: ale prosze, zrób choć krótki odstęp między skarceniem a przytulaniem i w międzyczasie daj mu jakąś komende np. włąśnie "siad"

Magda i Rudolf - Wto 19 Lip, 2005 09:44

Tylko ze problem agresywnego psa nie polega tylko na pokazywaniu zebow i pogryzionych rekach, moj pies rzucil mi sie do gardla kiedy chcialam go poglaskac i zranil mi szyje i glowe, wiec co w tym przypadku...Doszlo do tego ze nie mozna bylo przejsc blisko jego poslania kiedy tam lezal bo go to denerwowalo.
Popieram metody typu konsekwencja, ale co wtedy kiedy pies wlasnie na ta konsekwencje pokazuje zeby, zblizysz sie do niego kiedy sie jezy i pokazuje zeby, sorry bo ja nie..
Metoda o ktorej pisalam wczesniej nie jest dobra, stosowalismy ja tylko daltego ze jedyna rzecza ktorej sie boi moj pies jest wlasnie kaganiec, nie wiem czy wiesz co to znaczy bac sie wlasnego psa we wlasnym domu i strach ze moze zaatakuje np.kiedy sie tego nie spodziwamy.
Moj sasiad musial basseta uspic bo nie tolerowal domownikow i nie bylo na niego zadnego sposobu.
Ja tez uwazam ze konsekwencjia, dyscyplina i jeszcze raz dyscyplina i apeluje do wszystkich wlascicieli mlodych bassetow, naprawde trzeba byc twardym zeby nie doprowadzic do sytuacji ktora mnie spotkala a byla tylko i wylacznie konsekwencja mojej glupoty, bo pozniej moze byc za pozno. A to boli...
magda

Agata - Wto 19 Lip, 2005 11:09

[quote="Kasia :) "]Kastracja bowiem polega na wycięciu gruczołu produkującego testosteron, a po zabiegu pies z zasady powinien stać się łagodniejszy, spokojniejszy, bez tendencji dominacyjnych (lub w znacznie mniejszym stopniu) ale nie bardziej wyszkolony! Jeżeli problemem Hektora nie jest agresja wobec innych zwierząt i typowe zachowania dominacyjne - nie tu tkwi problem. Sama kastracja, bez podstawowego szkolenia posłuszeństwa nie ma sensu!

I to właśnie Kasiu napisałam.
Według mnie takiego ananaska powinno się wykastrować, a potem zaprowadzić do - najpierw psychologa psiego, który stwierdzi przyczynę jego zachowania, przyczynę oprócz dominacji, bo z tego co Dorota wcześniej opisywała jego zachowanie jest jak najbardziej dominacyjne, ale ten mądry pies chce jej coś pokazać, pokazać, że coś jest nie halo.
Ja nigdy nie uważam, że kastracja czy sterylizacja przynosi sto procent, ale połowę sukcesu w takich przypadkach.
Mam multum znajomych, obracam się głównie pośród psiarzy i dużo moich znajomych tak zrobiło - kastracja, czyli wyciszenie psiaka, psycholog - stwierdzenie przyczyny, treser - wychowanie właściciela i jego psa.
Kasiu, mamy wspólnego znajomego - Konrada, on kilka lat temu bardzo mi pomógł, przede wszystkim zajął się mną a przy okazji Balbiną.
Ja bym Bisię z jej charakterkiem wysterylizowała, ale ona jest sunią hodowlaną, więc odpadło, poza tym jakoś sobie radzę z nią. - Dotarłyśmy się. Ale tak jak napisałam Konrad spędził ze mną wiele godzin co pozwala uniknąć błędów, które popełniłam w przeszłości.
O konsekwencji nie piszę bo to oczywiste :!: Ale najpierw uważam, że powinno się chłopaka ostudzić, czyli pierwszy ruch kastracja - to nie zaszkodzi, a może bardzo pomóc. A potem następne ruchy i za kilka miesięcy Hektorek - aniołek :lol:
A i jeszcze jedno - wczoraj była u mnie pani, która zarezerwowała jednego szczeniaczka - Chikitę, ona ma sunię basseta, z którą przyjechała.
Sunia jest po sterylizacji. Pani powiedziała mi, że to jest anioł nie pies i faktycznie bardzo wesoła i niesamowicie grzeczna.
Wielu moich znajomych ma wysterylizowane psiaki, o sterylizacji rozmawiałam również z ginekologiem psim, który powiedział, że wiele osób, nie radzących sobie ze swoimi pupilami przychodzi na zabiegi, potem dzwonią po pół roku i mówią, że nie żałują swojej decyzji. - Oczywiście przy tym są wspomagane poradami dobrego tresera i psychologa.

Miła od Gucia - Wto 19 Lip, 2005 11:18

Byłam świadkiem reakcji Kasi, jak doprowadzała psa do porządku, byłam pełna podziwu, reakcja natychmiastowa, a potem było przytulanie. Ja staram się postępować podobnie i rzeczywiście to na Gucia działa. Na początku jak go porządnie karcę patrzy zdziwiony, ale są efekty. Wprawdzie skończył 3,5 roku ale myślę że go jeszcze wychowam. I wcale nie jest mi już go żal, jak go przywołuję do porządku. A nam jest łatwiej. Grzesiu też powiedział, że będą jeszcze z niego ludzie. Pytał mnie czy mogę mu zabrać z pyska jak coś na łąkach znajdzie. Z tym nie ma problemu, nie ugryzł mnie nigdy, wsadzam u rękę do pyska i usuwam świństwa (fu). Prosimy o więcej takich rad. Bardzo mi Kasiu pomogłaś dzięki.
Agata - Wto 19 Lip, 2005 11:49

A i jeszcze jedno - sama wysterylizowałam Tolę, bo rzucała się na bassety. Lekarz powiedział mi, że w jej przypadku to nie pomoże, bo sunia nadzwyczaj łagodna dla ludzi i zwierząt, że ona robi to tylko w samoobronie i tu raczej jest robota dla naszego rodzinnego tresera Konrada, ale decyzja należy do mnie. - I zdecydowałam się, bo zrobię wszystko by znów mogły żyć w pełnej komitywie.
I owszem Konrad przyjedzie, ale za miesiąc dwa jak Tola oczyści się z hormonów i troszkę przycichnie. I mimo tego, że sterylizacja suki to nie jak u psa zabieg , tylko ciężka operacja - to ja to zrobiłam.
Toli to nie zaszkodziło w niczym a ja już widzę lekką poprawę. - Agrafka na nią burczy a Tolka tyko stawia uszy. - Miesiąc temu kłaki by latały.
Ale to jest nietypowy przypadek, Tola to suka nienawidząca agresji, która stara się wszystkich godzić i to jest właśnie nasz ból.

Kasia :) - Wto 19 Lip, 2005 12:21

Bardzo dziękuję Bogusiu za miłe słowa, zwłaszcza, że sama (na własnym psiaku) miałaś okazje "odczuć" co potrafi mój pies <dla niewtajemniczonych - spokojnie krew sie nie polała obyło sie bez ran> i musiało sie to spotkać z moją reakcją, bo on musi wiedzieć, że ja tego nie pochwalam... ale tylko ja wiem ile siły i bólu serducha kosztuje mnie to za każdym razem... ale i tak jest to mój ukochany pies - kocham go takiego jaki jest , ze wszystkimi przywarami, co nie znaczy że będe to tolerować.

Agatka! Zapomniałaś kochana o jednym - że Aron też! że ja również zastosowałam kastracje jako środek ostateczny, ale do tego dołożyłam
intensywne szkolenie.
Poza tym, doskonale znasz moje zdanie na temat kastracji, wiesz że jestem jak najbardziej "ZA" , lecz chodziło mi o to, że sama kastracja to za mało aby rozwiązać wszystkie problemy z psiakiem.

Kastracja + szkolenie (nieustanna konsekwentna tresura)

Agata - Wto 19 Lip, 2005 15:52

Tak Kasiula, właśnie do tego zmierzałam :!:
Hubertus - Wto 19 Lip, 2005 23:12

ha! no to teraz ja się wypowiem ;)

przebrnąłem przez wszytkie posty...

sam nie wiem od czego zacząć...
powróce do tematu psiej agresji w czasie zlotu. Nie chcę nikogo obrazić, ale na właśnie na zlocie zaobserwowałem, że wiele osób z naszego basseciego towarzystwa nie ma pojęcie o tłumieniu agresji i niwelowaniu złych zachowań u swoich pupili. Przyznam się, że złość mnie brała gdy widziałem jak jedyną reakcją na gryzące się bassety było "ojej ojej" lub " o jezu, o jezu.." - brak stanowczości i natychmiastowej reakcji. Mam na myśli to o czym pisała Bogumiła jak to Kasia "doprowadziła" Arona do porządku - i to bez użycia siły - wyłącznie głosem.

Dla mnie największą zbrodnią psa jest zwrócenie się przeciwko właścicielowi - nienawidzę tego!!!

Fred trafił w moje ręce jako dorosły pies - miał swoje zwyczaje, swoje zasady i priorytety. Już pierwszego dnia zterroryzował całą moją rodzinę swoim warczeniem i zębami. Przyznam się, że sam bałem się, że mnie ugryzie - kompletnie nie wiedziałem na co tego wariata stać. Jednak rozwiązanie było bardzo proste - DOMINACJA.

Musiałem zrobić to dwa razy - od tego czasu mam święty spokój. Owszem Fredek czasem coś tam burczy pod nosem ale ja udaje, że tego nie słyszę i pies pomimo swoich protestów podporządkowuje się mojej woli.
A co do sposobu dominacji to wystarczy wziąść przykład z innych psów - oczywiście nie mam na myśli sposobu dominowania kiedy to jeden pies próbuje "bzyknąć" drugiego, ale ten sposób kiedy to pies przewraca drugiego na ziemię i trzyma go za gardło tak długo, aż ten drugi się podda.
Pierwszego "dominowania" dokonałem bez świadków, jednak drugi raz musiałęm zrobić przy ludziach - ja nie wybierałem momentu - to nieodpowiednie zachowanie Freda zmusiło mnie do takiej reakcji - chciał mnie ugryźć.

Gwałtownie złapałem go za szyję, błyskawicznie przewróciłem na plecy i usiadłem na nim. Tu muszę dodać, że Fred cały ten czas szamotał się starająć się mnie ugryźć (szkoda, że nie widzieliście zniesmaczonych min przechodniów) ;) . Siedząc na nim ściskałem go za gardło i pochylony tuż nad jego pyskiem patrzyłem mu się prosto w oczy.
Po kilku sekundach Fred zesztywniał, przestał warczeć i spokojnie leżał. Ja delikatnie zwolniłem uścisk na gardle, odsunąłem się od jego pyska, chwilę odczekałem i powoli wstałem... i chcecie wiedzieć co zrobił Fred?
Zaczął merdać i się do mnie przymilać, a resztę spaceru spędził na wesołym brykaniu w trawie.

Wiem, że to "dominowanie" może wydawać się wam dość drastyczne, ale jest to w końcu metoda jaką psy same stosują w naturze. A w koncu pies choćby nie wiem jak bardzo by był ludzki to i tak zawsze psem pozostanie.
Nasz dom i nasza rodzina to dla psa jest stado - a w stadzie musi być zachowana hierarchia. W końcu to o człowieku mówi się, że jest "panem" psa więc i niech pies o tym wie.

Chciałbym też przytoczyć wypowiedź pewnej pani weterynarz, której w czasie jednej z wizyt wspomniałem, że Fred na mnie warczał. Jej odpowiedź była krótka - "trzeba było go zdominować"

Ci co poznali Freda w trakcie zlotu powinnibyli zauważyć, że jest on spokojnym i bardzo grzecznym psiakiem - w tej chwili nie wchodzi do kuchni, nie włazi na wersalki, nie śpi w łóżku i nie warczy na mnie - i w dodatku nie jest to pies, którego wychowywałem od szczeniaka - mam go niecałe 4 miesiące :)

Jeśli wszystkie rady z poprzednich postów nie skutkują to nie widzę innego rozwiązania jak dominacja. Pamiętajcie jednak, że jeśli chwyt za gardło nie będzie odpowiednio silny to musimy liczyć się z pogryzieniem ;)
sorki, że ten post taaaki długaśny ;)

Agata - Sro 20 Lip, 2005 00:07

Długaśny, ale fajny, właściwie bardzo mądry. 8)

Co do agresji niektórych psiaków na zlocie to fakt :!: - ja nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Kilkadziesiąt wystaw za nami a na ani jednej z czymś takim się nie spotkałam. Fakt, że czasem tam dochodzi do krótkich ścięć, ale krótkich i jest to naprawdę sporadycznie. Każdy bardzo uważa, bo jak tylko sędzia coś takiego zauważy to won z ringu. Raz byłam świadkiem krótkiego spięcia psów poza ringiem i sędzia to też wychwycił, po kilku minutach oba osobniki przekroczyły wstęgę a sędzia podszedł i poprosił aby do siebie podeszły - oczywiście znów doszło do draki, pan sędzia podziękował i zdyskwalifikował oba psy.
Na zlocie nawet niewinnemu Groszkowi się oberwało za to - że szedł, jeden z psiaków rzucił się na niego. Groszek był zszokowany :shock: . Groszek to wyjątkowo pogodny psiak i nie wiedział o co chodzi :roll: .
Ja Groszkowi nie pozwalam kopulować innych psów, ale innym obcym psom nie zwracam uwagi gdy Groszka kopulują - zależy mi na tym, aby on był zawsze na dole, na szarym końcu, by nigdy mu do głowy nie przyszło rzucić się z zębami na innego psa.- Gdyby to zrobił na moich oczach, w mojej obecności to by dostał taki wpierdziel ........
Myślę, że gdyby dostał, to by zbaraniał, bo chłopak jest tak grzeczny i pogodny, że nigdy nawet lekkiego klapa w dupsko ode mnie nie zarobił. - O przepraszam, zarobił, gdy kotkowi z miski ukradł.
Agata na warszawskiej wystawie usiadła, podbiegły do niej dwa psiaki - a ta z zębami - momentalnie złapałam i poddusiłam ją aż oczy jej wyszły, przeprosiłam właścicieli, skrzyczanych przez nią psów, wygłaskałam tamte pieski a Agatka skruszona siedziała już jak trusia i od tego momentu każdemu psu dawała się obwąchiwać.
Musicie strofować i karcić za coś takiego swoje psiaki, bo potem będzie problem. Ja pozwalam na ścinki moich bassetów nie wtrącając się, bo tu na Polanie jest stado i muszą sobie same wyjaśnić kto będzie rządził. Ja tylko stoję i patrzę czy coś groźnego się nie dzieje, ale słowem nigdy się nie odezwę. Ale gdyby np. Groszek pogryzł obcego psa gdzieś po za Polaną, to nie chciała bym być na miejscu mojego małego niuniusia, oj bym nie chciała :twisted:
Dupsko by chyba chłopak moczył przez tydzień w zimnej wodzie :!:

Kasia :) - Sro 20 Lip, 2005 08:16

:shock: o matko! zatkało mnie :shock: i to potrójnie...
...po pierwsze bo Hubert napisał dłuuugiego posta, a zawsze takie komentował z niesmakiem że mu sie czytać nie chce :wink:
... po drugie bo stworzyłam potwora!!! ale jestem z tego dumna 8) - to o Tobie Hub. :wink: Hubert wszystkie moje teksty chłonął jak gąbka, a ja sie czasem wymądrzam - zwłaszcza w temacie dominacji i psiej agresji bo to mój "konik" :)
... po trzecie bo Agatka, nie spodziewałam sie tego po Tobie! :P

Na szczęście wszystkie te szoki to szoki pozytywne więc chyba szybko z tego wyjde :wink:

Kasia :) - Sro 20 Lip, 2005 08:22

Aha, i jeszcze jedno - chciałam sprostować -
Hubertus napisał/a:
Mam na myśli to o czym pisała Bogumiła jak to Kasia "doprowadziła" Arona do porządku - i to bez użycia siły - wyłącznie głosem.

otóż raz użyłam siły - i to właśnie chyba tą sytuacje miała na myśłi Bogusia bo po niej miało miejsce wielkie przytulanie. Z reguły wystarcza sam "głos" jednak gdy w krótkim czasie "brzydki wyczyn" mojego psa sie powtarza musze dodać bodziec mechaniczny.

Miła od Gucia - Czw 21 Lip, 2005 20:26

Przeczytałam Wasze posty bardzo uważnie. I naprawdę nie musicie się krępować co do opinii o Gustawie, pisząc, "ktoś", "czyjś pies". Ci co byli i tak wiedzą, że chodzi o niego. Także można spokojnie wymieniać z nazwiska. Natomiast co do treści tych postów, rzeczywiście to o czym piszecie, o zdominowaniu psa, sposób Huberta chyba zastosuje Marek, ja się do tego nie nadaję, ale będę konsekwentna potem. Bo zauważyłam dziwną rzecz u Gustawa, ja mogę z nim wszystko zrobić, dosłownie, i nie warknie na mnie. Natomiast na Marka zdarzy się, że warknie, szczególnie jak Marek chce go wyczyścić po mokrym spacerze i np. przwrócić. Nie pozostało nam nic innego, jak zabrać się za wychowanie i zdominowanie psa. Jego wyczyny we mnie samej wzbudziły poirytowanie. Jeszcze raz wszystkich przepraszam, ja, bo to moja wina, że on taki jest - i z tego sobie zdaję sprawę.
Dorota - Czw 21 Lip, 2005 21:50

Bogusiu u nas jest podobnie. Znacznie zadziej Hector pokazuje zeby mnie. Na mojego Macka z byle powodu sie szczerzy. Mnie sie wydaje ze to wszystko za sprawa tego kto psu daje jesc, wiecej z nim czasu spedza itd. U nas przede wszystkim ja sie zajmuje psem bo Maciek wiecej czasu spedza w pracy i widac jak to sie odbija na relacjach z Hectorem.
A co do zdominowania psa zaczelismy stosowac to co polecił Hubert, rezultat jest taki ze musiałabym chyba udusic tego powora zeby przestał sie rzucać i drzeć jak opetany. Jednym słowem twarda z niego sztuka. Mam nadziej ze z czasem go złamie. Widac ze psisko zaczeło sie bardziej słychać ale to tylko i wyłacznie jak sie non stop na niego drze. W momencie kiedy wołam go do siebie, głaszcze, przytulam on uwarza ze kara sie skonczyla i mozna nadal broić. Do tego dochodzi to ze Hector sika w domu notorycznie (wczesniej zdazało mu sie czasami), zastanawiam sie czy to tez nie jest pokazywanie z jego strony dominacji. Wiecie może coś na temat takiego zachowania?
Pozdrawiam i życze wytrwałości w ujarzmianiu kochanych urwisków!!

Kasia :) - Pią 22 Lip, 2005 07:58

Bogumiła od Gustawa napisał/a:
...naprawdę nie musicie się krępować co do opinii o Gustawie, pisząc, "ktoś", "czyjś pies". Ci co byli i tak wiedzą, że chodzi o niego.


Ależ Bogusiu, nie odbieraj tego aż tak personalnie! Owszem Gutek chyba wielu osobom zapadł w pamięć ale na zlocie było jeszcze co najmniej kilka innych psów (i osób) których dotyczyły wcześniejsze posty! Zdarzyło sie kilka spięć w których udział brały różne psy i z niesmakiem musze stwierdzić, że prawie nikt z właścicieli nie zareagował na agresje swojego pupila w odpowiedni sposób!

Bogusiu i Dorotko, co do odmiennej reakcji psów na Was i na Waszych partnerów życiowych - to normalka, pies jest w stanie doskonale wyczuć wewnętrzną siłę (zarówno psychiczną jak i fizyczną). Bardzo często spotykam sie z tym że pies w inny sposób traktuje swoją panią, pana a w jeszcze inny sposób dziecko.
I na koniec - u mnie jest to samo. Mój sznaucer nigdy nie pozwala sobie na nawet najmniejsze "kąśnięcie" mnie, jego warków nie traktuję poważnie bo - nie muszę :) jedyne na co sobie pozwala to jego standardowy numer - ja mu każe np. wyjść z kuchni, odwracam sie do niego tyłem a on mnie szczypie zębami w ... tylną część ciała :) ja robie "auuu, ożesz ty!" a ten ucieka zadowolony w merdaniach i z uśmiechem na pysiu :) , ale za to Huberta traktuje zupełnie inaczej - tu wchodzą zabawy siłowe, przepychanki i niejednokrotnie ostrzejsze kłąpnięcia - ze mną nigdy tego nie robi :D

Hubertus - Sob 23 Lip, 2005 10:25

a ja tak na podsumowanie bym polecil Wam przestudiowanie tego co bylo pisane na "starym" forum... szczegolnie zwracajac uwage na kilka dobrych rad Grzegorza, o ktorych chyba wszyscy zapomnieli

http://users.nethit.pl/fo...assety/2961521/

widac, ze temat ten juz byl przerabiany...

==========================

a wracajac do dominacji to musze sie przyznac, ze Freda dusilem tak dlugo az zaczal sie krztusic wlasna slina i zsinal mu jezyk - brzmi prawie jak proba morderstwa ;) ale pies musi sie poddac i ktos kto zdecyduje sie na "dominowanie" nie moze pod zadnym pozorem odpuscic w polowie, bo to bedzie mialo jeszcze gorsze konsekwencje.

Dorota - Nie 24 Lip, 2005 10:37

Wczoraj mielismy ciekawą sytuacje w domu. Przyjechali do nas nasi przyjaciele z maleńkim 3 miesiecznym synkiem, Hector jak to zawsze bywało zaczal szczekac , skakac wogole zachowywał sie skandalicznie. Zaczał skadac do malucha. Nie dało sie go uspokoic. W tym momencie do akcji wkroczyli faceci. Paweł (kolega) zademonstrował nam jak postepuje ze swoim amstafem. "Zdominował" Hectora a jak to nie poskutkowało (probował go dziabnac) to chwycił o za siersc na karku potrzasnal, w koncu podniosł do gory (tak jak to robia zwierzeta z niesfornymi maluchami). Pozniej pies wyladowal w toalecie zeby sie uspokoił, po paru minutac wypuscilismy go i kazlismy polozyc sie na miejsce. Hector o dziwo siedzial przez caly czas grzecznie na przedpokoju, nawet nieprobował wiejsc do stołowego. Byłam zdumiona zachowaniem hectora. Zawyczaj jak ktos do nas przychodzil pies robił wszystko zeby go zauwazono, nawet nie mozna bylo posiedziec przy stole bo potrfił skoczyc na stol i zwinac ciasto czy jakies smakołyki. Psisko zdziwiło sie troche ze ktos obcy pokazał mu gdzie jest jego miejsce.
Pozdrawiam

Kasia :) - Nie 24 Lip, 2005 21:17

.. bo nareszcie ktoś mu pokazał.

Przepraszam Dorotko, ale to jest właśnie to o co chodziło. W końcu znalażł sie ktoś kto potrafił zdominować dominującego Hectora. A facet widać miał pojęcie co robi bo zapewne "wyćwiczył sie " na amstafie.

Hubertus - Pon 25 Lip, 2005 18:00

ha! nic tylko pogratulowac ;)
Tak mi sie wydaje, ze ten znajomy dal wam niezla lekcje pokazowa :)

Dorota - Pon 01 Sie, 2005 13:05

Minął tydzień od ostatniego posta i powiem wam ze ja z Hectorem nie mam juz problemow. Słucha sie , nie broi w domu. Widac efekty, nie musze juz stosowac wobec niego "DOMINACJI". Gorzej jest kiedy Maciek chce go za cos skarcic. Nawet podniesienie głosu ze strony Macka wywołuje u psa biała goraczke. Zaczyna warczec i pokazywac zeby. Wzgledem mnie sie tak nie zachowuje. Nie wiem co z tym fantem zrobic. Jak Maciek proboje go "zdominowac" rzuca sie jak oszalały i gryzie jakby w samoobronie.
Pozdrawiam

Miła od Gucia - Wto 02 Sie, 2005 21:05

No to ja muszę się pochwalić, są efekty, Gucio koło haskiego przechodzi i co robi, patrzy na mnie, jakby czekał na reakcje, a ja nic, smycz luzem, czekam, i pomogło. A więc miał dwie lekcje. Szliśmy na spacer i on warczał na tego haskiego, to ja go, jak Grzesiu mówił i pies aniołek. Grzesiu dzięki.
ola_29 - Sob 04 Lis, 2006 20:14

oj my chyba też przechodzimi okres basseciego buntu...za bardzo Hipisa rozpuściliśmy i teraz niestety widać efekty :?. Zaczęło się od tego,że nie chciał wracać do domu, "uwalniał" się z obroży, gryzł po rękach... ale od dziś próbujemy wprowadzać nowe zasady i zobaczymy czy podziała.
Crazy-Kasia - Sob 04 Lis, 2006 20:31

wiesz co.....jeżeli jeszcze raz tak zrobi nałóż mu kaganiec...wiesz taki materiałowy i powiedz niewono.....niech tak posiedzi 10 minut a później powiedz : ZDEJME,ALE JAK BĘDZIESZ GRYZŁ TO ZNOWU ZAŁOŻE......I TAK PARE RAZY I CHYBA PRZEJDZIE
ola_29 - Sob 25 Lis, 2006 19:34

Musieliśmy zastosować nieco drastyczne środki- na spacery zakładamy Hipisowi półkolczatkę- plus do tego zmiany, o których pisaliście wyżej i jak narazie jest dużo lepiej. Czasami jeszcze sprawdza jaką ma obroże i próbuje się ociągać przy powrotach do domu, ale ogólnie nasz pieszczoch jest do rany przyłóż.
natkapietruszki - Sro 24 Sty, 2007 16:39
Temat postu: Agresywny i złośliwy Basset...
Witam wszystkich...

Mam do was pytanko? Czy wasze Bassety też są czasem agresywne w stosunku do was?

Wczoraj byłam z Bąblem na spacerku, a tu nagle zaczyna coś węszyć i sekundka, a Bąbelek ma w swojej mordce jakąś rybę, wygrzebał ją ze sniegu, na dodatek chyba jakąś starą, bo czuc ją było na kilometr, ale Bąbelkowi bardzo smakowała. :D Chciałam mu ją wziąć to zachowywał sie jak jakiś bulterier (seryjnie), chciał mnie ugryźć i byl bardzo agresywny, więc jak to Bassety postawił na swoim, ułozył sie na snieżyku i sobie ją skonsumował, na szczęście mu nic nie zaszkodziła...

Druga sprawa to jego złośliwość: nie mogę go puszczac ze smyczy, bo mogę sobie wołac do słupa, i tak nie przyjdzie... W końcu ciekawsze są wszystkie inne psy, (nie wyłączając tych groźnych,do nich też Bąbelek biegnie, odważniak, co nie? :) , dzieci (ach jak on je kocha), ludzie z zakupami ( Bąbelek jest wiecznie głodny)...

Poza tym chce gryźć np. domowników w nogi, ostatnio go przywiązałam przy sklepie, czekał na mnie moze z 3 minutki, przyszłam to zamiast się ucieszyć zaczął być na mnie zły i strasznie głośno szczekał... Oj ten Bąbelek, czasem to trzeba się go wstydzić... Może to gryzienie to jeszcze wina tego , że jest młody, ma dopiero 9 miesięcy... mam nadzieję, że kiedyś wydorośleje :)

Ach gdyby wiedział co tu o nim napisałam to już napewno szarpałby moją skarpetkę hihi :)

Mimo że jest taki niedobry to kocham go najmocniej na świecie i napewno się zgodzcie, że Bassety to najśliczniejsza rasa na świecie... Ci wszyscy ludzie: jaki piękny piesek, ojej jakie ma sliczne uszka, najładniejszy na osiedlu ( bo nie ma tu w poblizu żadnego innego), jakie to miłe słyszecv te słowa? 8)

czy wasze Bassety tez bywaja agresywne i jedyna ich formą zabawy jest gryzienie? Podzielcie się z nami swoimi opowieściami...

Pozdrawiamy....
Niesforny Bąbelek i jego pani :)

Kasia :) - Sro 24 Sty, 2007 22:54
Temat postu: Re: Agresywny i złośliwy Basset...
natkapietruszki napisał/a:

Wczoraj byłam z Bąblem na spacerku, a tu nagle zaczyna coś węszyć i sekundka, a Bąbelek ma w swojej mordce jakąś rybę, wygrzebał ją ze sniegu, na dodatek chyba jakąś starą, bo czuc ją było na kilometr, ale Bąbelkowi bardzo smakowała. :D Chciałam mu ją wziąć to zachowywał sie jak jakiś bulterier (seryjnie), chciał mnie ugryźć i byl bardzo agresywny, więc jak to Bassety postawił na swoim, ułozył sie na snieżyku i sobie ją skonsumował, na szczęście mu nic nie zaszkodziła...




gratuluję postępowania...
:?

w ten sposób jedynie utwierdzasz jak to mówisz "agresywne" zachowania u swojego psa, i możesz być pewna, że "nie wyrośnie " z tego tak jak tego oczekujesz.

pies znalazł zdobycz - ty mu ją chciałaś zabrać - pies "powiedział" spadaj to moje - ty grzecznie się do tego zastosowałaś...
kto tu rządzi? - pies
czy to z czasem minie - zdecydowanie nie, przy takim postępowaniu właściciela jedynie utwierdzi psa w przekonaniu że to ON tu rządzi, a z czasem może dojść do tego, że kolejna próba odebrania mu czegoś z pyska zakończy się dotkliwym pogryzieniem. I bez znaczenia jest tu fakt czy to basset czy "jakiś bulterier"

W postępowaniu z psem niezwykle istotne jest wyraźne postawienie reguł, zasad i konsekwencja w ich egzekwowaniu! a wiek 9 miesięcy to najlepszy moment na to.
a tak na marginesie - twój pies miał wiele szczęścia, mój sznaucer kiedys również złapał śmierdzącą rybe - zeżarł mimo mojego protestu (tyle że ja go nie dogoniłam) - bardzo ciężko zachorował, leczenie trwało długo, do dziś ma "rozwaloną" trzustke.

Aleksander - Czw 25 Sty, 2007 10:44

Polecam prześledzenie tematów na naszym forum związanych z agresją i dominacją. Ten temat przewija się ciągle i ciągle wraca a dlaczego właśnie dlatego iż niektóre bassety maja skłonności do dominacji i agresji a złe postępowanie w takich przypadkach może prowadzić do kłopotów i to poważnych. Wiem coś na ten temat. Dlatego jeśli twój mały "potworek" zaczyna pokazywać różki to już teraz zabierz się do pracy nad nim aby uniknąć dalszych konsekwencji.
natkapietruszki - Czw 25 Sty, 2007 15:49
Temat postu: Natalka z Bąbelkiem
No tak, wiem, że powinnam być konsekwentna w działaniu, bo Bąbel chce za wszelka cenę mną rządzić, ale czasem jestem bezsilna tak jak np. w tej sytuacji z tą rybą, którą wziął do pyska, nie było możliwości mu jej wziąć, jakbym umiała to na pewno nie pozwoliłabym mu jej zjeść... sami wiecie mając Bassety jakie to uparte pieseczki i że jak zacisną w ząbki swoja zdobycz to za nic w świecie nie chcą jej puścić... Na szczeście nie zachorował przez to... Ja także jestem upartą osobą, więc Bąbelek nie będzie miał ze mną tak łatwo :) ... Te jego śliczne oczka dużo dają, ale to ja powinnam rządzić i musze być bardziej konsekwentna w działaniu... Może poradźcie mi jakie kary stosowac, gdy np. Bąbel gryzie?
joi - Nie 23 Wrz, 2007 07:52

Niedawno zalogowałam się na bassecim forum i powoli je czytam. Właśnie traifłam na wątek o agresji. Powiem szczerze, nawet się ucieszyłam, bo już myślałam, że mój Kleks jest nienormalny, świr. A tu proszę okazuje się, że takie przypadki się zdarzają. Mylące jest to, że właściwie wszystkie źródła i hodowcy w opisie rasy wręcz podkreślają, że to łagodne psy. Kleks jest z nami od ponad 7 lat. Pierwszy raz trafił do nas na zasadzie "weź na chwilę biednego basseta". Wtedy miała dwie dziewczynki, bassetulkę Dodo i Jamnisię Judi, a on był jurnym młodzieniaszkiem, normalnie bombą teststeronu. Już wtedy usiłował pokazać co potrafi. Oddawałyśmy go z 15 kilogramowym workiem Pedigri, wracał już bez. Nigdzie nie zagrzał miejsca, okazywał się agresywny, nieposłuszny. Niestety wtedy byłam nieświadoma sytuacji i ciągle próbwałam go gdzieś umieścić. Zgłaszali się różni ludzie i znów go odprowadzali. Najgorsze w tym wszystkim było to, że każdy próbował go okiełznąć na swój sposób. Kiedy po półtora roku wrócił ostatecznie był chudym, brudnym i znerwicowanym do granic strzępkiem nerwów. Agresja przekroczyła granicę, nie można było przejść koło niego. Za radą nieocenionej pani Agnieszki Kępki wykastrowałam go. Pomogło, ale jeszcze stoczyłam z nim dwie regularne bijatyki. Dziś jest już całkiem nieźle. Prawda, że musi sobie pokląć kiedy schodzi z fotela i do innych potrafi pokazać zęby, ale teraz po lekturze forum popracujemy i nad tym.
A wiecie kogo tak naprawdę boi się Kleks? Mojej maleńkiej i dziś już stareńkiej jamnisi, która wychowała się i żyje w przekonaniu, że bassety zostały stworzone tylko po to żeby było komu jeździć na karku :lol:

Asia i Basia - Nie 23 Wrz, 2007 08:39

Mielismy podobny problem Z Baska, kiedy jeszcze byla mala pozwalalismy jej spac na fotelu czy kanapie, no i to byl nasz blad. Zaczela warczec kiedy chcialo sie ja zdjac na dol, spychala dzieci z kanapy, potrafila nawet zlapac zebami. No takie rzeczy nie moga sie niestety dziac, z bolem (fajnie przytulic sie do psa lezac obok niego na kanapie, szczegolnie zima :wink: ) ale trzeba bylo jej zabronic wchodzenia na fotele i kanapy. Ma dwa legowiska- jedno w kuchni, gdzie spi w nocy i jedno "dzienne" w duzym pokoju. Moge powiedziec, ze nauczenie niewchodzenia jej na meble trwalo zadziwiajaco szybko, bo kilka dni. Od tamtego czasu mamy spokoj z agresja. Nie warczy, nie gryzie dzieci, owszem od czasu do czasu probuje wdrapac sie na sofe, ale nie ma zmiluj sie , na swoje legowisko musi odejsc. Jesli bysmy tu chociaz raz zmiekli, problem ten na pewno by powrocil. Najwieksza kara dla psa, to robic z niego wariata i raz pozwalac a raz nie , tu musza byc postawione konkretne granice.
Agata - Wto 25 Wrz, 2007 11:11

joi napisał/a:
Nigdzie nie zagrzał miejsca, okazywał się agresywny, nieposłuszny. Niestety wtedy byłam nieświadoma sytuacji i ciągle próbwałam go gdzieś umieścić.


Zastanawiałam się, który kawałek Twojego postu zacytować, bo całość rewelacyjna :lol: Super podejście z Twojej strony do całej sprawy :D
Chodzi mi o to, że basset hound nie jest agresywnym psem, to dzięki nam dane egzemplarze zęby pokazują 8)
I widzisz, udało się ! Ale jak trafiał gdzie popadnie, nie był w Twoich rękach, to nikt nie potrafił uzuskać tego co Ty !

Fanfan z rodziną - Wto 25 Wrz, 2007 12:22

joi napisał/a:
był jurnym młodzieniaszkiem, normalnie bombą teststeronu



...Fanfan Tulipan z Klubu XXL :?

joi - Wto 25 Wrz, 2007 16:04

Agata napisał/a:

Chodzi mi o to, że basset hound nie jest agresywnym psem, to dzięki nam dane egzemplarze zęby pokazują 8)

Mówię głównie o tym, że właściwie brak jest informacji, jak bardzo łatwo zrobić z najukochańszej niuni potwora. Maleńkie bassety są przeurocze, wielu ludzi daje się nabrać na te niewinne rozkoszne minki. Pieszczą, ulegają każdej zachciance i nieszczęście gotowe.
Piękny opis rasy i jej potrzeb podaje pani Małgorzata Caprari na swojej stronie http://bloodhound.aristos.vanti.eu/index.php
poczytałam i już wiem, że to nie jest rasa dla mnie, pomimo mojego zauroczenia. Ja bym psa skrzywdziła.

Fanfan z rodziną napisał/a:
...Fanfan Tulipan z Klubu XXL


pewnie dokładnie tak :lol:

kostek - Wto 25 Wrz, 2007 17:32

Hm, ja mam taki problem z moim 2,5 miesięcznym Puniem. Większość jego zabaw z człowiekiem ogranicza się... do gryzienia. Gdy chce się go pogłaskać, zaraz lekko ząbkami smyra po ręce. Oczywiście nie gryzie mocno a 'tak dla zabawy' ale... No dziwne to trochę. Ciężko go w ogóle pogłaskać bo odrazu myśli, że chcemy się z nim posiłować, czy coś... (Np. łapie za rękaw i ciągnie)... Mam ktoś jakiś pomysł, żeby go tego oduczyć?
gocha - Pon 25 Paź, 2010 10:44

No ja to bym powiedziała, że zdominował Was kompletnie, rządzi, a do tego nie toleruje obcych, czyli on ustala u Was w domu zasady :~
Poczytaj w wychowaniu, tam jest wiele metod , opisów jak ludzie sobie radzili, ja sama miałam poważny problem z Ignasiem, pogryziony kilkakrotnie mąż i zestresowani znajomi, którzy przemykali się pod ścianami.
Moim zdaniem kaganiec to nie jest najlepsza metoda, nie wiem czy próbowaliście odwrócenia uwagi, zajęcia psa czymś innym i jak u Was wygląda karmienie, wychodzenie na smyczy na spacery, to bardzo ważne, bo w takich okolicznościach pies poznaje swoje miejsce w stadzie.
Poza tym u mnie radykalnie pomogła kastracja, czy rozważaliście kiedyś takie wyjście. Pies dorasta i to chyba najodpowiedniejszy już moment, gdybyście się na zabieg zdecydowali.

lora - Pon 25 Paź, 2010 10:52

Witaj,
może niewiele Ci pomogę, bo Wasz psiak jest u Was od maluszka i pewne zachowania po prostu sobie nabył, ale jeśli chodzi o spanie na łóżkach i agresywne zachowanie, gdy chcecie się go pozbyć, to niestety jedynym sposobem jest NIE WPUSZCZAĆ psa na łóżko-pod żadnym pozorem!!!! Zapobiegać nim zdąży na nie wejść, a jeśli już mu się uda na nim zadomowić, to nie podejmujcie prób wypędzenia go na siłę, tylko z kuchni zawołajcie go na coś smacznego i za łakociem odprowadźcie na jego posłanie chwaląc go pod niebiosa, że jest grzeczny.
Unikajcie sytuacji, w których konieczna będzie konfrontacja, bo jak sama zauważyłaś boisz się wtedy swojego psa i on to świetnie wie. Na pewno następnym razem śmiało i bez skrupułów wykorzysta to przeciwko Tobie, a z psimi zębami nie ma żartów.
Po pewnym czasie, gdy Wasz pies zrozumie, że nie wolno mu wylegiwać się na łóżkach, możecie spróbować pozwolić mu wrócić w pościel, ale .... pod warunkiem, że na polecenie spokojnie zejdzie. Jeśli nie, to nadal nici ze spania na łóżku. Jeśli posłucha, to dowód na jego gotowość do podporządkowania się, ale na taki efekt trzeba będzie poczekać może nawet kilka miesięcy.


Co do pozostałych problemów niestety nie mam żadnych doświadczeń :~

Trzymajcie się. Życzę Wam powodzenia w pracy z Waszym bassiorkiem. Będzie dobrze :grin:

izaka - Pon 25 Paź, 2010 11:14

Dziękuję za odpowiedzi. Kastracja jest zaplanowana na grudzień. Jeśli chodzi o karmienie, czy wychodzenie z domu, wszystko robimy "jak należy". Człowiek je pierwszy, micha zabierana jest po kilkunastu minutach, z domu Fado wychodzi ostatni. Nie będę ściemniać i wymyślać, że gad nie jest rozpieszczony, bo jest i to jak cholera... Sądziłam, ze te problemy, które zaczęły się kilka tyg. temu, to chwilowe, ale im więcej czytam, tym bardziej martwię się, ze czeka nas nie lekka batalia... Żebyście mogli go teraz zobaczyć, jak śpi aniołek mój najsłodszy... jak przytula się do mamuni, podaje łapkę do gilania... tylko chwilami mu odbija...
lora - Pon 25 Paź, 2010 11:50

Nasz Chester też nam trochę "dokuczał" Z łóżka baliśmy się go ruszyć. Zbyszek jakoś sobie radził, ja trochę mniej, ale wreszcie uznaliśmy, że trzeba działać, bo zrobimy krzywdę sobie i psu.
U nas patent z łóżkiem zadziałał. Teraz Chester oczywiście wyleguje się na wyrku, bo z oporami, ale jednak!!! stacza się z łóżka, gdy jest taka potrzeba.
Kiedy zaczyna mamrotać na nas, to grożę mu palcem i odsyłam na jego miejsce. Myślę, że podstawa, to nie dopuścić do gradacji agresji.

Chester nie jest wykastrowany i udało nam się go "oswoić" :grin:
Po kastracji będzie Wam dużo łatwiej, więc nie martwcie się. Będzie dobrze :grin:

izaka - Pon 25 Paź, 2010 12:00

Inaczej, niż "że będzie" dobrze nawet nie umiem myśleć :smile:
Właśnie przeglądałam sobie zdjęcia Fadusia- dzidziusia, już sobie przypomniałam skąd błędy wychowawcze :smile: :smile: :smile: Matko, czy one muszą być taaaaakie słodkieeeee.... O ileż łatwiej byłoby je wychowywać, gdyby nie te ich maślane oczka, słodkie minki etc...

Bartek23 - Pon 25 Paź, 2010 14:53

JESLI JEST MLODY TO SIE UŁOZY,moj gienio nie raz na mnie zeby pokazywał-i jestem praktyce-smakołyk!jak uciekł i warczał na mnie chiał mnie ugryzc to za siersc i go przeniosłem przez całą ulice,jak mnie chciał ugryżc w pysk bez gadania.pokazałem kto ma władze i teraz tylko warczy,próbuje powiedziec ze mu sie cos nie podoba ale jak podniose reke odrazu cisza;]
Batus - Pon 25 Paź, 2010 16:01

No to Ci powiem, że my mieliśmy podobny problem, też jak Batus dorastał. Dla mnie to był szok, tak się go kiedyś przestarszyłam - a był gówniarzem, że myślałam już że to się nie uda :(
Pierwszy raz chciał gryźć jak nie chciał oddać czegoś z pyska. Ja nie dałam rady i się cofnęłam bo z zębami na mnie wystartował, ale pan mąż powalił go na plecy, przydusił i tak trzymał póki pies nie rozluźnił mięśni. Wyglądał to naprawdę niewesoło. Zaraz potem wyrzuciliśmy Batusa za drzwi sypialni i tam dopiero zaczął piszczeć. Też mi serce pękało, ale bałam się zejść z łóżka przez niego. Po ok. 30 min. wpuściliśmy go spowrotem i był spokój.
Po tym wydarzeniu zmieniliśmy zasady, jak w książce, zero łóżka, my pierwsi w drzwiach, miska po naszym jedzeniu itd. To pomogło.
Zdarzyły mu się jeszcze takie próby, ale znów został zdominowany i przywalony do ziemi, na plecy oczywiście.
Teraz jest okazem łagodności, jest kompletnie potulny, jak nie ten sam pies.
Ale jest jeden taki myk, że jak zmięknie me serce i on zadziera nóżkę do góry, ja mu pomagam się wskrobać na kanapę...to zaczyna warczeć - czyli kanapa absolutnie nie wchodzi w grę, bo od razu odzywa się w nim dominant :( Ani łóżko, ani nic co nasze i tak jest dobrze.

Magda i Rudolf - Pon 25 Paź, 2010 16:37

Ja tez mialam ten problem, z tym ze moj raz mnie zranil w reke a drugu raz wystartowal mi do gardla, i wtedy juz sie totalnie wystraszylam. Do tego doszlo ze zaczelam sie bac mojego psa, bo nigdy nie bylo wiadomo co mu do glowy przyjdzie. Przy kolejnym ataku moj maz zlapal go i powalil na ziemie, i moj dostal w tylek , moj maz tak dlugo go trzymal az Rudolf przestal warczec, tak sie chyba 2 czy 3 razy jeszcze zdarzylo, po czym zrozumial co mozna a co nie, od tego momentu juz nigdy nic mi nie zrobil
Kastarcja kompletnie wyeliminowala agresje.W stosunku do nas jak i inncyh psow, bo moj zawsze startowal tez do innych psow, szczegolnie samcow.
I konsekwencja jest najwazniejsza, moj nie wchodzil i nie wchodzi na lozko, spi tylko na swoim materacu.

izaka - Pon 25 Paź, 2010 16:46

Bardzo, bardzo Wam kochani dziękuję za każdą radę i sugestię. Szczerze mówiąc, lżej mi na sercu wiedząc, że zachowanie mojego Fadusia nie jest odosobnione i że idąc Waszym przykładem niedługo takie wyskoki mojego basseta będą tylko wspomnieniem... Tym czasem najbardziej boję się o dzieci, kiedy są z Fado same. Co prawda to nie dzidziusie (16 i 13 lat), ale mimo wszystko... Nie wiem, czy dobrze robię, ale wyraźnie zabroniłam im "walki" z psem. Kazałam unikać sytuacji, ze on złapie coś, czego nie może, innymi słowy sprzątać po sobie :smile: a jeśli już coś takiego się stanie, to mają się do niego nie zbliżać...
Przebrniemy przez to... jestem pewna... przecież tak bardzo go kochamy... i on nas też... mimo wszystko :cry:

Renia - Pon 25 Paź, 2010 18:14

Brtek23 napisał/a:
JESLI JEST MLODY TO SIE UŁOZY,


He he he dobre dobre ułożony basset :mrgreen:

gocha - Pon 25 Paź, 2010 18:22

Chłopak Ci po prostu dojrzewa, ot i wszystko, to tak jak z ludzkimi dziećmi, trzeba czasem troszkę je przyhamować :wink:
Co do dzieci, to niech zawsze , tak w razie czego , mają jakiś smakołyk dla psiaka, tylko żeby tego nie nadużywać, tylko w nagrodę i jeżeli Fado jest łakomczuchem i da się go przekupić to zawsze smakołyk po jakiejś komendzie np." siad "czy chćby" chodź tu'. Jak pies wykona polecenie to wtedy dopiero nagroda.
Możesz również to stosować jak chcecie aby zszedł z kanapy czy fotela. Jak zlezie i przyjdzie do Was to wtedy nagroda.
Również dobrym sposobem jest lekceważenie warczenia, odwrócić się i powiedzmy otworzyć lodówkę, pogrzebać w niej (to zakładając, że pies reaguje na kuchenne dźwięki), albo wziąć do ręki jakąś jego zabawkę i bawić się nią, podrzucać, turlać.
Wszystko co odwróci jego uwagę od "głupich zachowań"jest dobre i każda spełniona komenda powinna być nagradzana, niekoniecznie jedzonkiem, można głaskać, myziać, zależnie od tego co on lubi.
Powodzenia, uda Ci się jak większości z nas :grin:

izaka - Pon 25 Paź, 2010 18:29

Dwie dojrzewające nastolatki w domu+ dojrzewający i próbujący nas zdominować basset z taaaaakimi zębami= wygrać w lotto i wyjechać na dwa tygodnie go Honolulu :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
gocha - Pon 25 Paź, 2010 18:50

Coś Ty dwa tygodnie to za mało, dojrzewanie trwa dłużej :mrgreen: (przynajmniej u mnie dłużej trwało)
Aleksander - Pon 25 Paź, 2010 18:56

My borykamy sie z problemem agresji do dzisiejszego dnia. Morfeusz ma 6 lat. nauczyliśmy sie z tym żyć ale nie jest to łatwe. Kastracja pomogła bardzo ale zachowania agresywne sa i trzeba wtedy pokazac mu kto w domu jest panem . Pomaga na trochę ale powraca.... Trzeba unikac pewnych sytuacji i nie dopuścic do nich. To najskuteczniejsza rada. Jak opisujesz swojego małego to jakbym widział Morfiego szczeka warczy i skacze do człowieka, ale tylko do nas nigdy nie był agresywny w stosunku do innych ludzi. No cóż kochamy go bardzo ale zycie z takim psem nie jest łatwe.
Bartek23 - Pon 25 Paź, 2010 19:35

niewiem RENIU co cię tak bawi bo geniusz zrobił bardzo duzo postępów.czyli na moje się układa;] pozdr
izaka - Pon 25 Paź, 2010 20:46

Wiem Gosiu, że przez dwa tygodnie nie dojrzeją, ani pies, ani dziewczynki, ale chociaz troszkę ukoić skołatane nerwy.... :lol: :lol: :lol:
zuza i gabi - Pon 25 Paź, 2010 20:57

Z moją Gabi też nie było łatwo,była bardzo zadziorną nastolatką,potrafiła pokazać zęby,ale nigdy mi nie przyszło do głowy,żeby dać jej po pysku :cry: mi dużo pomogły książki i porady forumowiczów,Gabrychna jest teraz posłuszna jak baranek za smakołyk zrobi wszystko :mrgreen:
izaka - Wto 26 Paź, 2010 11:49

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za cenne rady i wskazówki.
Faduś to mądry chłopczyk i jestem przekonana, że w końcu zrozumie, gdzie jego miejsce... Zamówiłam wczoraj książkę, którą wielu z Was tu poleca "Okiem psa". Całe nasze stadko nie wyobraża sobie już życia bez Fadulca, więc zrobimy wszystko, żebyśmy w piątkę stanowili zgraną watahę :lol: :lol: :lol: Zresztą psina też stara się, jak może :mrgreen:
Pozdrawiamy i machamy ogonkiem :smile:

Miła od Gucia - Wto 26 Paź, 2010 11:51

Powodzenia, smakołyki i miłość nieraz czynią cuda, tylko trzeba wiedzieć jak i kiedy.
Ja nic nie poradzę, bo Gucio mój bezstresowy.

gocha - Wto 26 Paź, 2010 13:08

W moich kłopotach z Ignasiem , poza radami behawiorysty, pomogła mi bardzo książeczka "Okiem psa", super lektura , polecam wszystkim :grin:
Zamówić można w Księgarni Wysyłkowej "Gandalf", cena bardzo przystępna.

izaka - Wto 26 Paź, 2010 13:25

Właśnie pisałam wcześniej, że już zamówiłam :lol:
aniapiotr - Wto 26 Paź, 2010 15:22

Teorie z "Okiem psa" zostały przez samego Fishera przed śmiercią obalone...
izaka - Wto 26 Paź, 2010 23:34

Siedzę i czytam wszystko co się da i gdzie się da :mrgreen: Mieszam, doprawiam i chyba zaczynam wyciągać jakieś wnioski. Generalnie jestem przeciwnikiem przemocy (ogólnie rozumianej)
Ciekawa jestem jak odniesiecie się do tej teorii...

http://www.karusek.com.pl...adnik-dominacja

Grzegorz - Sro 27 Paź, 2010 06:54

Jest to dość arbitralne stwierdzenie iz John Fisher "odciął" się od swoich teorii przed śmiercią. OKIEM PSA - i jej autor to protoplaści obecnych behawiorystów. Wiele jego teorii uległo aktualizacji w miarę rozwoju tej dyscypliny. Ale jednego Fisherowi nie można ująć w dorobku, był pierwszy który starał się swoje przemyślenia i doświadczenia przekazać normalnemu posiadaczowi psa w wersji przyswajalnej. Takie nazwiska jak Stanley Coren Brian Kilcommons, Sarah Wilson, Jan Fennel i chyba obecnie najbardziej medialny Cesar Millan to ludzie którzy w jakimś sensie rozwinęli te teorie dopracowując swoich metod . Ogromny wkład w podstawy behawiorystyki włożył niezaprzeczalnie Monty Roberts - słynny Zaklinacz Koni.
Tak więc prawda jest taka że behawiorysci na co dzień pracują " po swojemu" zapozyczając metody od tych którzy stworzyli podstawy tej dyscypliny, umieli je ując w słowa w sposób mniej lub bardziej przystepny dla normalnego posiadacza psa. Kazdy z nas wypracowuje sobie swoje metody a praktyka rodzi "co rusz" nowe rozwiązania , bo kazdy przypadek jest inny.
Dlatego nie odrzucałbym " OKIEM PSA" w kąt, to taka podstawa behawioralna , wcale nie głupio napisana a całkowicie pomocna dla posiadacza psa , który nie ma odchyłów, a przejawia normalne zachowania rozwojowe.

lora - Czw 28 Paź, 2010 10:31

Ja uważam, że to bardzo dobry artykuł i mówię to jako zwykły śmiertelnik, który w kontaktach ze zwierzętami kieruje się zdrowym rozsądkiem. Krzyczenie na psa, szarpanie się z nim i stosowanie kar, to już w samym swoim wydźwięku jest średniowiecze. Myślę, że gdybyśmy kierowali się radami zawartymi w tym artykule wychowując psa od szczenięcia, to faktycznie udałoby się nam wychować psa idealnie zgranego z nami, ale wszyscy wiemy, że życie nie jest takie proste :grin: i po drodze całkiem niechcący coś się "wykrzywia". Wtedy też nie można dać się zwariować teoriami o dominacji i rzucać się psu do gardła, ale na pewno trzeba wprowadzić nowe zasady, które jakby nie patrzeć są formą pozytywnej współpracy z psem.
Podpiszę się też pod teorią, cudownej mocy sprawczej nagradzania. Bassety- dla kawałka parówki są w stanie nawet nas nie ugryźć :mrgreen:

izaka - Czw 28 Paź, 2010 11:01

Nie mozna też zapominać, że "złoty środek" nie isnieje. Zarówno w przypadku dzieci, jak i psów wychowanie musi być dostosowane indywidualnie do każdego osobnika :smile:
Póki co muszę pochwalić publicznie Fado. Zaczął współpracować i rozumieć, że bycie grzecznym po prostu bardziej mu się opłaca :smile: Wzięłam trochę urlopu i uczymy się razem z Fadusiem nowych zasad... On się bardzo szybko uczy chociaż zdaję sobie sprawę, że kilka dni to zdecydowanie za mało, żeby ogłosić sukces... Nie mniej jednak pozbyłam sie już obaw, które towarzyszyły mi jeszcze kilka dni temu. Nie mamy konkretnej metody. Trochę tego, trochę tamtego, doprawione całą masą miłości i cierpliwości... Efekty są i to ogromne. Oczywiście wszystkim Wam bardzo dziękuję za wszystkie rady i sugestie.

Dorti - Czw 28 Paź, 2010 11:21

I właśnie o to chodzi aby każdy znalazł swój indywidualny sposób na psa.
Fajnie, ze są postępy.

Dorti - Sro 02 Lut, 2011 19:07

Myślę, ze to najlepsze miejsce na umieszczenie moich przemyśleń dotyczących ostatnich wydarzeń związanych z agresją naszych bassecich pupili.
Skłonił mnie do tego przypadek Fadusia i Gniotka.
Kupujemy malca, chuchamy, dmuchamy, rozpieszczamy. Maluch rośnie, dojrzewa, hormony buzują. Początkowo sam nie wie co sie z nim dzieje, jak sie połapie to zaczyna się maniana w domu.
Piesek warknął, przecież jeszcze jest mały, nic sie nie stało, po chwili głaszczemy go, dajemy smakołyk i jest cacy do następnego razu. I takim sposobem nasz pupil zaczyna nad nami dominować a warczenie przeradza sie w gryzienie. Rodzina sterroryzowana i co teraz począć dalej.
Wszystko bardzo trudne do odkręcenia i przykre i dla właściciela i dla psa.
Można było temu zapobiec reagując odpowiednio na pierwsze warknięcie, sposobów jest masa i do nas należy ocena na co pies zareaguje. Moze to być krótka riposta, głosny krzyk, lekki klaps itp. Kazdy z nas - ludzi jest inny, ma inną osobowość, psy to świetnie wyczuwają. Na moje zawsze działał krzyk, mój krzyk, krótki i głośny.
Pamiętam 4 tygodniowego Andiego jak warczał na Andrzeja bo ten go tarmosił nie w tym czasie co on chciał. Serce pękało ale trzeba było zareagować. Teraz Andi jest bardzo charakternym psem, bardzo samczym ale nigdy, przenigdy nie pokazał na nas zębów.
Jak leży na sofie a ja mam życzenie aby zszedł to oczywiscie zejdzie sam ale z warkotem. Tylko warkotem bo przecież i pies musi sobie pomruczeć pod nosem. Zęby nigdy nie poszły w ruch i nigdy też nie warczał na nas, jak już to właśnie pod nosem.
Uprzedzam właścicieli moich maluszków, zeby o tym nie zapominali, zeby obserwowali swego podopiecznego i starali sie odpowiednio reagować kiedy zaczyna sie dziać cos niedobrego.
Przypadek Gniotka nie jest odosobniony.
Psy bywają różne, jedne dojrzewając natychmiast wiedzą o co chodzi i zaczynają dokazywać, inne potrzebują czasu aby skumać co to :?: a są tez takie, którym cała historia dojrzewania obleci i nic sobie z tego nie robią.
Gniotek to super dominant, który potrafił usidlić swoje panciostwo.
Agnieszka ma bardzo miękkie serducho i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Wyszło jak wyszło, nie kazdy daje radę w takich sytuacjach.
Psy mają swoje charaktery, osobowości tak jak i My - ludzie.
Nauczmy sie je dobrze obserwować bo one robią to wobec nas doskonale. Finał bywa różny.
Nie pozjadałam wszystkich rozumów, po prostu przebywam z moimi psami całe dnie, bacznie obserwuję i wyciągam wnioski.
Życzę Wam doskonałych obserwacji i wyciągania trafnych wniosków :wink:
To się rozpisałam :mrgreen:

Rogasowa - Sro 02 Lut, 2011 20:23

ŚWIĘTA RACJA! Wszystko co napisała Dorti to prawda, jeśli pobłaża się od pierwszego warknięcia to nie dziwne że pies pozwala sobie na więcej i więcej.. A tylko głupi pies by nie skorzystał jeśli daje się mu takie możliwości.. :roll:
gocha - Sro 02 Lut, 2011 20:45

Polecam gorąco książkę Cesara Millana "Zaklinacz psów"
Zakupiłam i jestem zachwycona treścią i formą przekazu. Mimo, że już nie mam problemów z Ignasiem to chętnie przeczytałam i wiele porad wdrożyłam w życie.

zuza i gabi - Sro 02 Lut, 2011 20:57

Również się zgadzam z Dorotą, Gabi w wieku około 3 miesiecy też mnie ugryzła,gdybym wtedy nie zareagowała,to nie wiem czy teraz była by ze mną.

Wtedy ona za karę siedziała zamknięta w jednym pokoju,a ja poszłam do drugiego
i płakałam,nie myślałam o sobie tylko było mi żal,że ona tam siedzi sama :cry: ale
teraz wiem,że postąpiłam słusznie :grin:

Miła od Gucia - Sro 02 Lut, 2011 21:03

Dorota, dzięki za ten post.
To pozwoli uświadomić ludziom wiele spraw.

Asia i Basia - Sro 02 Lut, 2011 21:42

Agresja budzi agresje. Czy macie jakies rady jak ukarac psa, ktory ugryzl czy zaatakowal? Podajcie prosze.
besta - Sro 02 Lut, 2011 21:52

U moich działa krótki krzyk i "łaps"za karczycho i totalne ignorowanie przez jakiś czas.Chodzi głównie o Bestę,która dopiero teraz gdy skończyła 4 lata pokazuje charakterek :evil: .
Próbuje ustawić szczególnie dzieciaki, ale ja zawsze reaguję i nie ma zlituj.Wczesniej takie sztuki próbowała z Gają,bo ta to grzeczna jak niebasset.
A i jeszcze to my ludzie decydujemy kiedy i co psy mogą i nie pozwalamy na "wymuszanie" z ich strony(np.przytulaki,zabawa ,jedzenie).

zojka - Sro 02 Lut, 2011 22:27

Ja z Rufkiem nie miałam żadnych klopotów, Ten pies jeszcze nie warknął na człowieka. Nie widziałam i nie słyszałam, żeby obraził sie w jakikolwiek sposób na człowkea.
Za to Tosia i owszem, próbowała.
W swoim temacie pisałam o tym, jak walczymy o status samicy Alfa :P

Ja też wrzeszczę.
A Tosie dodatkowo kilka razy złapałam za kark i przygniotłam do ziemi. Trzymałam dopóty dopóki nie przestała się napinać. Uznała moją wyższość.
Teraz, jak ją zwalamy z fotela to "warcy". Ale jak robi to za głośno to dostaje ochrzan i wywalamy ją jeszcze ostrzej.
Poburczeć każdy ma prawo - a krzyczeć pańcia.
Piotrek jakoś nie musi wspomagać się głosem. Ma w sobie takie coś, że go słuchają. Nie wszyscy na szczęście :lol:

watla - Czw 03 Lut, 2011 08:41

Ja też krzyczę i tarmoszę za kark. Zawsze wychodzę z założenia to człowieki żądzą nie psy.Jak mam ochotę to mogą leżeć ze mną na kanapie a jak nie mam to mają swoje miejsca.Jak mam ochotę wyjeść z psiej miski gdy je to to robię dzieciaki tak samo to nic że są małe każemy im grzebać w miskach i niech któryś pies coś powie hmmm warknie nie biję psów ale czasem nawet zęby wyszczerzę :wink: Ostatnio Chili próbuje się trochę stawiać ale dajemy radę. Jedynie mam problem jak dzieci jedzą np. bułki ale nie przy stole tylko na kanapie. Chili potrafi bardzo szybko wyrwać z ręki i uciec na legowisko.Nie wiem jak mam mu to z głowy wybić łakomczuchowi. Dorosłym tego nie robi tylko najmniejszym w rodzinie.
madzialinka - Czw 03 Lut, 2011 10:33

U mnie psy nie mają wstępu na kanapy i fotele - mają swoje posłania. Poza tym nie wchodzą na piętro - wystarczy, że dewastują parter ;)
Nie dostają nic ze stołu. W czasie naszych posiłków są odsyłane na swoje miejsce, czyli na posłanie. Podobnie jak młody je coś na kanapie. Nie toleruję wyszarpywania jedzenia z ręki dzikecka. Nawet jak czasem niepostrzeżenie im się uda coś ukraść - wyciągam z pyska i nie daję zjeść.

Najważniejsze jest ustalenie zasad i później konsekwentne ich przestrzeganie, bo basset zawsze kombinuje, żeby jego było nawierzchu. Raz imna coś pozwolisz i już zawsze będą kombinować jak to powtórzyć. Często muszę się nieźle nagadać, zanim coś od moich dziewczyn wyegzekwuję :)

troublemaker - Czw 03 Lut, 2011 11:05

Krowka tez probowala jak bya szczeniakiem. Kanapa jest jej, a Ty pancia sobie na podlodze siedz. Warczala i nawet pokazywala zeby ze 2 razy. Kilka razy podnioslam glos, zwalilam z kanapy, odeslalam do siebie i juz od 1,5 roku jest spokoj. Jeszcze nie bylo sytuacji zeby sie nie posluchala. Czasami probuje sie ociagac i przekladac na drugi koniec kanapy, ale jest komenda "zejdz" i tak czy inaczej pies zlazi. Ja sie czasami musze napowtarzac, a Michal pstryknie palcami i juz jest spokoj.
Przy misce mozemy jej robic wszystko kiedy tylko chcemy. Ani razu nie bylo sprzeciwu. Miska stoi caly czas z jedzeniem wiec moze dlatego ze jej nigdy nie brakowalo. Ostatnio robie taki cos, ze gdy nakladam jedzenie do miski kaze jej usiasc i czekac az skoncze. I nawet jak odejde, to i tak ma siedziec i czekac. I to dziala. Juz sama siada i czeka az skoncze i powiem "smacznego".
Od malego przyuczalismy ja do komendy "do siebie". Nigdy nie odpuszczalismy i zawsze pilnowalismy aby do siebie poslza i sie polozyla. To naprawde pomaga. Co prawda tylko w pomieszczeniach, bo na dworze juz ze sluchaniem ciut gorzej. :)

troublemaker - Czw 03 Lut, 2011 11:07

Znowu po moim poscie zniknal temat :)
mariposita79 - Wto 15 Mar, 2011 13:00

słuchajcie, dopóki nie przeczytałam powyższych postów i nie spotkałam się z moją nową 1,5 roczną sunią Negrą, nie wiedziałam, ze bassety mogą być agresywne!? okazuje się, że jednak często się to zdaża, ponieważ ludzie widząc super słodką minkę bassecią są w stanie zmiekczyć nasze serca i prędzej czy później dostają to, na co mają ochotę:) tymczasem zarówno pies i jego właściciele wcale szczęśliwi nie będą, ponieważ taki piesek myśli, ze jest panem i władcą i nie rozumie, jak możemy moga wymagać od niego coś, na co on nie ma ochoty, jeśli wcześniej na tak wiele mógł sobie pozwolić?? Nie wiem, czy z każdym psem bedzie tak samo, ale gdy Negra warczala i pokazywała zeby, mówiłam ostre FE!, brzydki pies! po czym nie zwracałam na nia uwagi. Zawsze konsekwentnie, bez strachu i stanowczo zaznaczałam jej co mi się nie podoba, bo to ważne, by psy wiedziały jakie są granice. Raz rzeczywiście zdarzyło mi się przytrzymać ją przy podłodze za kark, ponieważ mnie ugryzła, jak wycierałam jej nogi po spacerze (nie lubi tej czynności, woli natychmiast z brudnymi łapami wpełzać do salonu), jednak po tym incydencie wystarczy, jak stosuje nagany słowne. Nie można po kilku max. minutach wracać do tematu, myśleć "ale mnie piesek zranił, a ja go tak kocham", poniewaz psy żyją chwilą i to, co było przed kilkoma minutami one już nie pamiętają. dlatego wazne jest, by karcić natychmiast jak pojawi się złe zachowanie i nagradzać o wiele dłużej zachowanie pozytywne, by psiaki wiedziały, co im sie lepiej opłaca;) Jeśli Negra teraz zaczyna na nas szczekać lub widze, ze coś jej sie nie podoba, by uniknąć eskalacji jej niezadowolenia szybko zajmuje ją czymś, np. mówiąc: siad, łapka itp, co powoduje, ze zapomina na co chiała się złościć;) tydzień minął, a Negra mimo, iż codziennie pokazuje jej co nie moze robić ku jej niezadowoleniu - już na nas nie warczy, nie gryzie i czasem tylko jęczy niezadowolona, ze musi cos zrobić:) Na wycieranie łapek nie reaguje, bo wie, ze potem dostanie ciasteczko i dużo pochwał słownych z pieszczotami, a dla nich na szczęście zrobi wszystko:)
FLASZ - Sob 21 Maj, 2011 22:52
Temat postu: prosze o pomoc!!!!
Nie przypuszczalam ze bassety to agreywne psy z cala pewnocie moge tak nazwac mojego pupila od jakiegos czasu stal sie bardzo nerwowy.Ugryz juz mnie pare razy bez jakiegos wiekszego powodu a zenie jest z nami od szczeniak myslam ze sie przyzwyczai pokocha i wyrosnie z tego.Bedzie oddany i posluszny. Mija 6 miesiac i on jest coraz gorszy.Szczeka na mojego chlopaka jak idzie do pracy ma wrazenie ze chce sie na niego rzucic, staram sie zawsze interweniowac z nadzija ze mi nic nie zrobi(nadzieja matka glupcow) po czym zawsze zostane ugryziona.On w sowim obledzie nie patrzy na nic, kto go trzyma kto proboje go uspokoic, bryzie wszystko i wszystkich.Nie poznaje go , nie wiem co ma robic.????
Miła od Gucia - Nie 22 Maj, 2011 07:28

Wygląda na to, że potrzebujecie pomocy.
Polecam Ci poczytanie tego tematu.
http://forum.bassety.net/viewtopic.php?t=2306
I pisz, zapewne inni forumowicze się włączą.
Ja jeszcze poszukam tematów o podobnej sytuacji jak Twoja. Bo takie na forum mieliśmy.

tatar - Nie 22 Maj, 2011 07:58

Czy on jest agresywny wogóle, czy tylko w stosunku do jakieś konkretnej osoby/grupy osób ?
FLASZ - Nie 22 Maj, 2011 22:45

Dziekuje za podsuniecie mi lektury, ale to raczej opis rasy.Na nic mi sie to przydalo. To wszystko prawda , ale ja juz to wiem. Czekam na jekies rady dotyczace wytresowania go i okelznania choc troche. Od wczoraj u nas weszla w zycie zasada 5 minut opoznionego witania i staramy sie jej przetrzegac.Jak Flasz robi cos zlego za kare wychodzi na ogrodek (zostaje wygoniny) izolujemy go. Prosze poradzcie jak mamy sie zachowywac jak wychodzimy z domu ,bo prawie zawsze jest afer. Jesli chodzi o pytanie czy Flasz jest agresywny to do wszystkich ludzi, z przykroscia musze odpowiedziec ze zlosci sie tylko na nas (domownikow :cry: Kochamy go bardzo i zrobimy wszytko zeby bylo nam sie udalo
gocha - Nie 22 Maj, 2011 23:18

Ja behawiorystą nie jestem i autorytetem w tej dziedzinie też nie. Mogę Ci tylko doradzić z własnego doświadczenia, bo miałam dokładnie takie same problemy z moim Ignasiem
Przede wszystkim wizyta, lub kontakt telefoniczny z behawiorystą, kolejna sprawa to kastracja ( w jakim wieku jest Flasz ? ).
Nie możecie się go bać i nie możecie podświadomie czekać na to co za chwilę się wydarzy, pies to wyczuwa. Na jakiekolwiek złe zachowania reagujcie odwróceniem się do niego plecami. Nie zwracajcie uwagi jeżeli chce coś wyegzekwować na siłę. Również nie karćcie go w jakikolwiek sposób (bicie, szarpanie , potrząsanie), bo to przyniesie odwrotny skutek .
Pies musi mieć dużo zajęcia, zabawki, gryzaki, czy kość, którymi możecie odwrócić jego uwagę jak się źle zachowuje.
Głaskać i nagradzać (pieszczotą) należy go wtedy jak jest spokojny, grzeczny, wtedy pies zrozumie, że takie jego zachowanie Wam się podoba.
Może trochę nieskładne te moje rady, ale ja piszę dokładnie to co mi doradził behawiorysta i co u mnie przyniosło skutek . Radykalna zmiana nastąpiła u mnie po kastracji (mniej więcej po upływie 2 miesięcy do pól roku)
Ja na Waszym miejscu najpierw bym podzwoniła po behawiorystach (znajdziecie w internecie) i poszła bym z nim do dobrego weterynarza porozmawiać o jego zachowaniu.

Jeżeli chcesz to mogę odszukać telefony do behawiorystów które mam i Ci prześlę na PW lub maila.

FLASZ - Pon 23 Maj, 2011 00:38

Dzieki Gosia ze rady Moj przpadek jaest troche bardziej skomplikowany Flasz ma dwa lata i zosatal kupiony juz wkastrowany.Na pewno nie chodzi tu o duza doze tostosteronu bo On jej nie ma.FLasz jest rozpieszczony jak dziadoski bicz :roll: i wiem ze to jest nasza wina.Przyszedl do nas z rodziny ktora go nie chcala,zal nam go bylo myslelismy ze musi sie do nas przyzwyczaic i musi nas pokochac i dostawal wszystko co chcial.Nieswiadomi popelnialismy wszystkie mozliwe bledy w nadziei ze to zaowocuje wdziecznoscia ze strony Flasza. Wyszlo zupenie odwrotnie.Mam nadziej ze nie jest za pozno, a nowe zasady w domu przynosa jakis oddziek i zobacze poprawe. ponowie mojej pytanie dajcie jakies pomysly jak wychodzic z domu normalnie.Bede wam badzo wdziczna
Batus - Pon 23 Maj, 2011 05:25

U nas, gdy wychodziliśmy z domu i Batus dostawał ataku paniki że zostaje sam na miejscu, pomogło "olewanie"go przy wyjściu i po powrocie. Dopiero za ok.5-10min. witanie, żadnego patrzenia w oczy, wszystko żeby obniżyć tą jego ekscytację i to nam bardzo pomogło. Właściwie od razu nastąpiła zmiana i względny spokój. Do tego ograniczyliśmy przestrzeń do samego przedpokoju, to dodatkowo spowodowało, że przestał się załatwiać na podłogę. Poczuł się chyba bezpieczniej, nie wiem dokładnie na czym to polega, ale też próbowaliśmy różnych metod i te dwie okazały sie być pomocne. Teraz jak już jest dorosły, też jest bardzo spokojny.
Ale jak sobie nie radzicie, to również uważam, ze powinnaś zadzwonić do behawiorysty, bo my możemy wiele tu napisać, a problem może tkwić w czymś innym.

ania123 - Pon 23 Maj, 2011 11:26

moze sprobujcie od poczatku, tak jak sie uczy szczeniaczka zostawac samego w domu
najpierw wyjdzcie na chwile, otworzcie drzwi, wyjdzcie na korytarz, i wroccie doslownie po 2 sekundach
no i stopniowo wydluzajcie czas...
no i najlepiej tez wychodzic szybko, przynajmniej na poczatku, co jest duzo latwiejsze teraz latem bo mozna tylko nalozyc szybko jakies klapki i wyjsc z domu, tak zeby pies nie mial czasu sie 'nakrecic' emocjonalnie
(to wszystko oczywiscie robic zgodnie z rada Luizy, czyli nie zwracajac w ogole uwagi na psa)
ja tez czesto (nawet teraz czasem to robie z przyzwyczajenia) otwieralam po prostu drzwi zewnetrzne i zamykalam odrazu jak cos bralam z przedpokoju, albo przechodzilam kolo drzwi idac do lazienki, i w ten sposob Kropka sie uodpornila na dzwiek otwieranych i zamykanych drzwi i nie biegnie za kazdym razem do przedpokoju sprawdzic co sie dzieje gdy to slyszy

Aleksander - Pon 23 Maj, 2011 19:04

No cóż nie ukrywam , że macie problem i to duzy. My borykamy sie z tym problemem juz od 6 lat. Nasz Morfeusz jest psem który każdemu oddałby wszystko , obcym , innym psom a zwłaszcza suczką ale nas kocha ( jak by to napisac dosyć) specyficznie. Próbowaliśmy wszystkiego i niestety od czasu do czasu trzeba mu przypomniec gdzie jest jego miejsce. Nauczyliśmy się żyć unikając pewnych denerwujących go sytuacji, takich które wywołują u niego agresję. Niestety nie uniknie się takich sytuacji całkowicie. Ale Morfeusz musi czuc kto rządzi w domu , My wychodzimy pierwsi , My jemy pierwsi, My mu wydajemy komędy, spokojnie ale stanowczo nie odpuszczamy. Niestety od czasu do czasu musze go przygniesc do podłogi za karczycho i poczekac az odpuści bo by normalnie nas zjadł. Jest to bardzo trudne. Szczeka, pokazuje zęby, warczy , ujada. I to zawsze wtedy gdy mu odpuścimy, gdy nie czuje tej presji nad sobą. Bardzo go kochamy ale jest to przykre , że nasz kochany cudowny pies potrafi byz taki wredny i tak reagowac na pewne sytuacje. Nanaprawde pomogła nam trochę książka "Okiem psa" Życze cierpliwości , wytrwałości i samozaparcia.
FLASZ - Wto 24 Maj, 2011 00:15

Wlasnie kupuje ksiazke,wszyscy chwala musze przeczytac.
wesołe smutasy - Sro 25 Maj, 2011 13:45

Polecam książkę "Agresja u psów" wydaną przez Galaktykę. Nie należy do najtanszych ale jest to świetna pozycja. Przyczyny, rodzaje i skutki agresji są różne...
Jak się obronię to będę może mogła pomóc - bo to jest właśnie temat mojej pracy.

FLASZ - Nie 29 Maj, 2011 13:35

Witam wszystkich!Musze sie pochwaic ze Flasz robi postepy,moze to za wczesnie o tym pisac, ale jestesm tak szczeslwa, ze nie sposob milczec.Zrobil sie zdecydowanie lagodniejszy.Czasem jak mnie tak slucha to w duchuu chce mi sie smiac, ze jeszcze troche i bedzie pantoflarzem :wink: Bardzo Wam dziekuje za rady skorzystalam i mam sie czym chwalic. Oby tak dalej
grejsi - Wto 16 Sie, 2011 23:30
Temat postu: Agresja
No więc Norcia ma pewnien mały problem. Otóż reaguje niemal histerycznie, szczeka, warczy, zawodzi, wyje, piszczy kiedy w nieodpowiednim momencie zbliża się inny pies. Niekiedy normalnie się bawią, śpią razem, ale kiedy czuje, że ktoś chce zająć się nimi wpada w histerię (tak myślę, że to taka bassecia histeria ;) .W każdym razie trzeba ją wtedy tulić, głaskać. Wiem, Dzidzia jest po przejściach i nie chcę jej na siłę socjalizować ale martwię się. Okazujemy jej duuuużo ciepła i miłości. Myślicie, że trzeba stosować jakieś triki, czy maciejakieś pomysły? Martwię się, że sobie zrobią krzywdę jak kolejny raz będzie jej coś nie pasować (jak jeden z kudłaczy, kiedy u nas są, chce wejść na kanapę, goni go jak cholera:)).
A chcę, by czuła się szczęśliwa, kochana, jak teraz gdy śpi pod kołderką - bezpieczna:)

Miła od Gucia - Pią 09 Wrz, 2011 12:51

odnawiam temat, za dużo znowu o agresji bassetów.
Miła od Gucia - Pią 09 Wrz, 2011 12:53

teraz doczytałam, myślę, że już po problemie :lol:
Mufka Dynka Miecio - Pon 12 Wrz, 2011 13:36

nie wiem, czy można to nazwać agresją, ale Mufka z dwa-trzy razy w tygodniu (myślę, że chcąc nas zachęcić do zabawy), wpada w "amok" szczekając, warcząc i niestety boleśnie podgryzając. Przytrzymana, skarcona i sprowadzona do parteru wraca do normy, ale sytuacja niestety się powtarza...
Mirka - Pon 12 Wrz, 2011 14:16

Mufka napisał/a:
nie wiem, czy można to nazwać agresją, ale Mufka z dwa-trzy razy w tygodniu (myślę, że chcąc nas zachęcić do zabawy), wpada w "amok" szczekając, warcząc i niestety boleśnie podgryzając. Przytrzymana, skarcona i sprowadzona do parteru wraca do normy, ale sytuacja niestety się powtarza...


u mnie jest podobnie ale tylko Bono sie tak zachowuje,juz kilka razy Wiesiek z nim "walczył"
przygniatając go do gleby,czy to agresja ?moim zdaniem nie,nauczylismy sie z nim zyć i staramy sie nie prowokować sytuacji w ktorych Bono pokazuje zęby, co wcale nie znaczy że pozwalamy mu na wszystko :wink:

Dorti - Pon 12 Wrz, 2011 14:43

To wpadanie w amok też może różnie wyglądać.
Moje jak dostają głupawki to głównie zataczają kółka róznej średnicy :mrgreen: i jeżeli odbywa się to w ogrodzie to pół biedy, gorzej jak w domu :roll:
Czasami łączą to ze skakaniem a czasami i łapia zębami ale ja to traktuję jako zabawę, taką zwariowaną dziecinadę i zwyczajnie czekam aż przestną. Jak przeginają to wrzasnę i jest spokój. Nigdy za to nie karcę.
A swoją drogą to ja uwielbiam patrzeć jak dostają głupawki i tak szaleją. Są takie szczęśliwe, radosne, pełne życia i energii :grin:

tubcia - Wto 13 Wrz, 2011 10:29

ja oglądam program na National geogr. "zaklinacz psów" i powiem Wam ,że dużo pomogły mi techniki Cezara przy pracowaniu z Tonim a uparciuch był straszny,dominant... teraz rzadko kiedy wystawi zębiska
w tygodniu lecą powtórki a nowe to są chyba w piątek wieczorem...
facet ma tak banalne- jak się oczywiście ogląda pomysły na psy
on twierdzi ze wina jest w nas -właścicielach .pomaga ludziom prostować psychikę
warto obejrzeć zmienia się spojrzenie na psa :) wydającego się ciężkim przypadkiem

raz było o bassecie który strasznie rzucał się na inne psy na spacerze dosłownie furia...
trochę pracy z psem i wszystko wróciło do normy
obejrzycie jeżeli nie widzieliście polecam...mi pomógł

a co do głupawki to ja też uwielbiam jak Toni dostaje małpiatki szczególnie jak wrócę do domu
biega po całym podwórku w kółko jak torpeda trzeba uważać żeby nie przewrócił potem nadstawia swoje dupsko do klepania :) po czym znowu rundka z podskokami po podwórku i tylko uszy potem tyłek w górze :) ja to kocham w nim wtedy klaszcze i szczypię go w tyłek :) a ten taki uradowany jeszcze szybciej bryka :)

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 08:39

jakie techniki Cesara Ci pomogly w wychowaniu psow? :)
przeciez na poczatku kazdego programu jest wielki napis zeby nie stosowac jego technik bez konsultacji z profesjonalista :)
te 'techniki Cesara' ktore nie wiadomo dlaczego sa czesto nazywane technikami Cesara, czyli dyscyplina, ruch, i uczenie psa ze sa granice itp to nie sa techniki Cesara, tylko zdrowy rozsadek moim zdaniem i elementarna wiedza o potrzebach i mentalnosci psow
a techniki Cesara pod tytulem duszenie psow na dlawiku, przygniatanie ich do ziemi zeby im pokazac kto jest szefem itd, obroze elektryczne i zabieranie psu jedzenia sprzed nosa (np uzywajac do tego rakiety tenisowej) to uwazam ze sa karygodne i w ogole nie powinny byc stosowane, a na pewno nie po obejrzeniu programu telewizyjnego, bez konsultacji z profesjonalista :)

Mirka - Sro 14 Wrz, 2011 10:35

ania123 napisał/a:
j przygniatanie ich do ziemi zeby im pokazac kto jest szefem itd,


uwierz mi Aniu że kiedy przychodzi do naszego domu dorosły samiec ze schronu nie wiadomo po jakich przejsciach i próbuje na "dzień dobry"przejąc przewodnictwo w swoim "nowym stadzie",to jest to najlepsza metoda,oczywiście nie robiąc psu krzywdy,ale jak odpuścisz od poczatku to po ptakach i własnie wtedy adopcyjni "rodzice"albo szybciutko psa oddają,albo rozpisuja sie o rzekomej agresji psa :wink:

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 12:07

no tak Mirka, to jest jedna szkola, ze pokazywanie zebow to oznaka dominacji :)

inna szkola mowi ze pokazywanie zebow i warczenie to normalny jezyk psa, ktory pokazuje ze nie czuje sie pewnie\komfortowo w danej sytuacji, ze nie ma zaufania do czlowieka
i wtedy trzeba dac psu czas na zaaklimatyzowanie sie, poczucie sie bezpiecznie, i zaufanie nowym ludziom :) wprowadzajac w miedzyczasie powolutku zasady i granice

znajomi tutaj w Norwegii adoptowali 2 letniego psa, mieszanke rottweilera i owczarka niemieckiego. pies na nich warczal na przyklad jak probowali go zepchnac z kanapy. wiec zaczeli go uczyc zeskakiwania z kanapy na komende glosowa, bez kontaktu fizycznego, oczywiscie nagradzajac zabawa i smakolykami jak to zrobil, no i tak to sobie ulozyli
no ale trwalo to sporo czasu. to jest problem jak sie pracuje z psem bez stosowania kar i przemocy (nie chodzi mi tu o znecanie sie nad psem oczywiscie, ale o fizyczne zmuszanie psa do czegos)

to oczywiscie tylko przyklad zachowania gdzie wielu by powiedzialo ze pies jest dominujacy i trzeba mu pokazac kto rzadzi. ale da sie to tez rozwiazac w inny sposob :)

Mirka - Sro 14 Wrz, 2011 12:49

Ania
ja nie pisze o powarkiwaniach przy próbie zrzucenia psa z kanapy,
ja piszę o agresji psa po przejściach wobec nowych opiekunów,
uwierz mi że wiem o czym piszę,
Bono gdyby trafił do innego domu niż mój to szybko zostałby odesłany skąd przybył,ja osobiście byłam dwa razy przez niego pogryziona (mam ślady),mój mąż do dzisiaj ma bliznę na brzuchu po akatku Bonucha,
dlatego ja uwazam że psy ze schronisk,czy z łatką agresora powinny trafiać
do ludzi którzynaprawdę kochają psy i potrafią w jak najmniej bezbolesny sposób takiego psa naprostować,
trzeba nauczyć się zyć z psem po przejściach,ja np.już wiem jakie sytuacje wywołują u Bona zachowania agresywne i staram się całkowicie takie sytuacje wyeliminować z naszego wspólnego zycia,
ale tak jak pisałam wcześniej nie obyło sie bez "walki wręcz"między moim mężem a Bonem, i zobacz
Bono jest cały,zdrowy,zadbany i kocha swojego Pańcia nad zycie :wink:

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 13:13

Mirka :)
bo ten poj post nie byl osobiscie do Ciebie
ciesze sie ze udalo wam sie naprostowac Bona, no i wiem ze psiur ma u was jak w raju
chodzilo mi bardziej, jak napisalam w pierwszym poscie, o ludzi ktorzy bezkrytycznie stosuja metody Milana bo zobaczyli w telewizji na 10 minutowym klipie ze to dziala

ja nawet kilka dni temu jak bylam z psami na podworku to zaczepil mnie facet, o tak powiedziec jakie fajne mam psy i popytac o rase. i w pewnym momencie spytal czy moje psy chodza zawsze przy nodze na spacerze. ja powiedzialam ze oczywiscie ze nie, moje psy moga chodzic gdzie chca (zazwyczaj) i wachac bo do tego zostaly stworzone, do tropienia. na co facet mi mowi 'aha, ale jak pies nie chodzi przy nodze to znaczy ze nie ma szacunku do czlowieka, ze czuje sie panem stada' i poradzil mi zebym swoje psy zdominowala, 'tak jak zaklinacz psow' bo wtedy beda chodzily przy nodze i wiedzialy ze to ja jestem szefem. halo?

nie mowie ze tu na forum sa tacy ludzie. ale chcialam przy okazji zachecic o dyskusji o Milanie, bo tez nawet na forum widzialam kilka razy ze ludzie pisza cos w stylu 'zeby Cesar mieszkal blizej' albo 'szkoda ze nie ma tu Cesara zeby pomogl'. i zawsze sie zastanawiam wtedy, o jaka konkretnie pomoc im chodzi? ja bym nie dala temu czlowiekowi podejsc na 5 metrow do moich psow :) przynajmniej nie wtedy gdyby jego zamierzeniem byloby je w jakis sposob ulozyc, bo poglaskac to pewnie ;)

ja sama obejrzalam wszystkie 6 sezonow zaklinacza psow 2 razy. pierwszy raz bo bylam zdesperowana i chcialam znalezc cos co mi pomoze ze spanikowana Kropka. w ciagu calych 6 sezonow zajmowal sie 3 psami ktore byly podobne do Kropki, znaczy w taki sam sposob przerazone. jednego wyleczyl akupunktura, drugiemu przywiazal smycz do ogona zeby nie chowal ogona miedzy nogi bo wtedy sie tylko ten strach nakreca i voila, a trzeciemu po jakichs tam probowac zsocjalizowania go zalozyl obroze elektryczna, i pies byl razony pradem za kazdym razem jak chcial uciekac. no comment po prostu :)

ten czlowiek zostal slawny bo odkryla go Oprah Winfrey ktorej jako nielegalny immigrant z Meksyku wyprowadzal psy. do tego facet jest sympatyczny, ma biale zeby i wielki usmiech, wiec oczywiscie ze stal sie popularny - tak to dziala w USA

niektorym psom pomaga, pewnie. nie mozna powiedziec ze nie. natomiast moim zdaniem z wielu psow on tymi swoimi metodami robi po prostu chodzace zombie. kilka przykladow - pies ktory bal sie fajerwerek i glosnych dzwiekow zostal zamkniety przez niego w malym pomieszczeniu gdzie na fulla w systemie stereo byly puszczona odglosy fajerwerek. jak pies stamtad wyszedl to praktycznie na nic nie reagowal, no taki zombie. kiedys ludzi z roznymi fobiami leczyli w taki sam sposob, o ile sie nie myle to nazywa sie to 'flooding', tylko ze bardzo szybko badania pokazaly ze wiekszosc z tych ludzi nie tolerowala czegos takiego i predzej czy pozniej przechodzili zalamania nerwowe itd. i zaprzestano uzywania tej metody. Cesar Millan to stosuje caly czas

byl odcinek o suczce, mieszance pittbulla. pies byl niewybiegany i nie mial wystarczajaco zajec, wiec oczywiscie ze mu odbijalo z nudow, i suka ciagnela na spacerach, skala po meblach, gryzla przedmioty no i ogolnie rozrabiala, ale byla przy tym bardzo wesolym psem. jak Cesar z nia skonczyl to pod koniec odcinka suka szla przy nodze wlascicielki, i wszyscy byli zadowoleni. ale nikt juz nie zwrocil uwagi na to ze idzie na ugietych nogach, z ogonem miedzy nogami, ze spuszczona glowa, i czasem rozgladajac sie nerwowo. najwazniejsze ze pies juz nie ciagnie, nie skacze po lozku, a to co sie dzieje w srodku w tym psie, w jego psychice to juz nie jest wazne

to co on robi w wielu przypadkach to uczenie psow ze ich jezyk nie tyle ze jest ignorowany, ale nie maja prawa uzywac swojego jezyka. psy daja nam sygnaly - jezeli nie czuja sie komfortowo w roznych sytuacjach to odwracaja glowe, liza sie, ziewaja, pozniej jest to burczenie i warczenie, a ugryzienie to ostatecznosc u normalnego psa. Cesar uczy te psy ze nie maja prawa np warczec bo beda wtedy podduszone i itak je zmusi do zrobienia czegos czego sie boja. on bardzo czesto mowi, jak pies wycienczony rzucaniem sie na smyczy lezy na podlodze ledwo oddychajac 'o prosze zobaczyc, ja wygralem, pies juz sie poddal, nie ma w nim wiecej walki'. no sorry, ale ja bym nie chciala psa ktory chodzi przy nodze bo sie poddal, i wie ze jego protesty na nic sie nie zdaja bo itak zostanie stlamszony. wiekszosc psow ktore sie rzucaja do ludzi i innych psow robi to ze strachu. cesar poprzez zdomminowanie tych psow fizycznie uczy ich ze na nic sie nie zda okazywanie strachu. ale ten strach tam w srodku siedzi, pies go po prostu nie okazuje bo sie poddal, wie ze itak nikt nie wezmie pod uwage jego protestow. no dla mnie zombie.

do tego pies ktory wie ze jezeli sprobuje uciec, warknac itd, itak zostanie zmuszony do zrobienia czegos czego nie toleruje psychicznie, z czasem sie nauczy ze jego sygnaly nie sa w zaden sposob respektowane. wiec pewnego razu zamiast warknac ugryzie i to porzadnie. wielu behaviorystow bardzo przestrzega przez stosowaniem metod Milana, bo w taki sposob sami sobie produkuja tykajace bomby.

no i na koniec dodam ze teoria dominacji juz dawno zostala obalona. psy sa na tyle inteligentne ze rozrozniaja miedzy swoim psim stadem a czlowiekiem. zreszta sa tez badania ktore pokazuja ze stosunki miedzy wilkami sa inne niz kiedys to zakladano, i nie ma tam czegos takiego jak 'dominacja' i kropka. baardzo duzo czynnikow na to wplywa, na relacje wilkow w stadzie

jest taki fajny cytat Iana Dunbara, nie pamietam dokladnie slowo w slowo ale idzie to mniejwiecej tak ze wychowywanie psow bazujac na teorii dominacji w stadzie wilkow jest tak samo bledne jak byloby wychowywanie ludzi na podstawie (blednej i niezrozumianej) teorii odnosnie zachowania szympansow

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 13:13

jeszcze raz tylko zaznacze ze ten post nie byl skierowany do nikogo osobiscie, tylko chyba ogolnie musialam wylac swoja frustracje odnosnie Milana i jego metod ;p
Mirka - Sro 14 Wrz, 2011 13:19

Aniu ale absolutnie nie wizięłam tego do siebie :razz:
po prostu opisłam swój przypadek :oops: nie mój mojego psa :wink:

wiesz te wszystkie madre szkoły,mądre głowy może są ok.
ale zycie i tak pisze takie scenariusze że nie zawsze daną sytuację mozna podpasowac
pod porady ksiązkowe :lol:

tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 13:22

nie widziałam nigdy odcinka żeby użył obroży ,jedynie widziałam jak odzwyczajał psa skakać na ogrodzenie za pomocą maty do masażu z wibracjami i jaki to stres powiedz?
to co lepiej wziąć kija i walić? żeby co osiągnąć jeszcze większa agresje?
a to co opisałaś o rottweilerze to własnie w tym programie cezar często to robi do każdego psa podchodzi indywidualnie na zasadzie dobrych skojarzeń ,co do rakiety to tez uważam ze to żadna przemoc ponieważ on używał jej jako własnej obrony przed psem który był bardzo agresywny nie uderzał go tylko w czasie ataku stawiał mu barierę pokazując swoją granice,nie wiem czego się spodziewałaś ze czego użyje? tu nie chodzi o przemoc w wykorzystywaniu przedmiotów tylko ustalanie granic ,co do linek on sam tłumaczy ze nie ciągnie tak aby psa udusić tylko rozkojarzyć i eliminować atak nadpobudliwości on sam tłumaczy ze nie naciągasz smyczy tylko własnie ja popuszczasz,bo naciąganie wzbudza większa agresje.
tak samo jak powiedziałaś ze przydusza zwierzęta do ziemi...jakie to przyduszanie?a powiedz mi co robią psy spotykając się ze sobą kiedy jeden jest typem dominanta?kładzie słabszego pod siebie i stoi nad nim ,cezar czasem tak robił ale nigdy nie widziałam tam przemocy robił tak tylko w trudnych przypadkach i bardzo rzadko i delikatnie ale to są zasady stada a jeżeli nie pokażesz zwierzęciu kto tu rządzi to potem własnie wychodzą takie kwiatki ze sa bite albo wyrzucona a w najgorszych przypadkach usypiane bo pańcia nie dała sobie z pupilkiem rady a dzieki komu? tylko sobie
mi pomogła jego głowna zasada przejecia przestrzeni
ja miałam troche problemów z tonim głownie własnie z dominowaniem jak wszedł na łózko jak kazałam mu zejsc albo troche go przesunąć szczekał i warczał na mnie wystawiał zębiska i obawiałam sie jego no bo poco mi kłopoty ale mówie nie! nie dam mu sie byłam uparta i własnie zajmowaniem przestrzeni toni któregoś dnia odpuścił,problem miałam jak ktoś przyszedł toni skakał wyrywał kapcie albo stawał przy drzwiach i nie mogłam dojsc do nich jak chciałam go odsunąć warczał na mnie i szczekał ,potem miałam problem z wejściem do domu toni brał drzwi taranem nie wazne czy ktos w nich stał czy chciałaś wejść on cie wywalił a wszedł pierwszy teraz nie mam takiego problemu ....własnie dzieki oglądaniu tego programu.Toni czeka przed drzwiami az wejde i wchodzi jak mu pozwolę.I nie uważam tego za dręczenie czy znęcanie sie nad psem tylko własnie ułozyc sobie stado.
kiedyś otworzyłam furtkę czy bramę była taka sama sytuacja jak przy drzwiach teraz nie mam tego problemu otwieram bramę a toniucha leży sobie i nawet się nie zainteresuje ucieczka z podwórka

mogę wiele przypadków opisać
a co do konsultacji ze specjalista na apapie tez masz taka informacje ale jak cie boli głowa chyba nie biegniesz najpierw do lekarza żeby sie skonsultować ?

tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 13:29

i bardzo prosze nie brać mojej wypowiedzi jako ataku :) po prostu mi nie które metody pomogły a nawet bardzo z dogadaniem się z toniuchą

:grin:

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 13:42

no tak, apap to faktycznie to samo co Cesar robi z niektorymi psami :)
w moim swiecie jest wiecej alternatyw niz obroza elektryczna albo 'to co lepiej wziąć kija i walić?' :)
jezeli chodzi o przyduszanie psa do ziemi, to jest to rowniez udowodnione ze psy potrafia bardzo dobrze rozroznic czlowieka od innego psa,i relacje pies-czlowiek i pies-pies buduje sie na zupelnie innych zasadach :)
zreszta to taki sam argument jak szarpanie psa za skore na karku 'bo tak samo robi matka' jak karci szczeniaki. po pierwsze, czlowiek nie jest w stanie zrobic tego w taki sam sposob jak matka - tutaj uzyta sila i timing musza byc IDEALNE zeby to zadzialalo tak jak powinno. poza tym to tez nie jest tak ze matki szarpia szczeniaki za skore na karku zeby je skarcic! normalna matka czasem warknie, ale zazwyczaj po prostu odchodzi jezeli szczeniaki przesadzaja. sa tez badania ktore pokazuja ze jezeli matka jest zbyt agresywna do szczeniakow i za mocno je karci fizycznie, to szczeniaki pozniej sa bardziej agresywne
tubcia, obejrzyj sobie odcinek z pierwszego sezonu o tytule 'Emily'. jezeli nie widzisz nic zlego w takich metodach i traktowaniu psa w taki sposob, to chyba naprawde nie mamy o czym rozmawiac :)
jezeli ktos chce zobaczyc o co mi chodzi, o jakie traktowanie psow, to ja sie chetnie poswiece i przejrze znow te sezony zeby znalezc kilka konkretnych odcinkow w ktorych metody ktorych on uzywa sa po prostu skandaliczne i granicza ze znecaniem sie nad zwierzetami
rakiet tenisowych uzywal w kilku odcinkach, ja mialam na mysli odcinek gdzie rakieta zabieral\przykrywal jedzenie buldogowi amerykanskiemu ktory byl agresywny przy jedzeniu. dla mnie w ogole zabieranie psu jedzenia jest chore - jak pies dostanie jedzenie to powinen moc zjesc w spokoju. to wlasnie przez takie zabieranie miski i stresowanie psa powoduje sie takie zachowania. moze zamiast zabierac psu miske zeby pokazac kto tu rzadzi warto np wrzucic psu do miski od czasu do czasu cos super smacznego, zeby pies wiedzial ze czlowiek przy misce nie jest zadnym zagrozeniem, a wrecz przeciwnie, wtedy dostaje cos fajnego? i nie czuje ze musi bronic jedzenia?

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 14:01

',co do linek on sam tłumaczy ze nie ciągnie tak aby psa udusić tylko rozkojarzyć i eliminować atak nadpobudliwości on sam tłumaczy ze nie naciągasz smyczy tylko własnie ja popuszczasz,bo naciąganie wzbudza większa agresje.'
no faktycznie
jeszcze raz prosze, obejrzyj odcinek 'Emily' (to jest tylko jeden ktory mi odrazu przychodzi do glowy, ale takich sytuacji bylo bardzo wiele)
jezeli to co on robi to jest TYLKO proba rozkojarzenia psa to ja nie wiem jak psa trzeba ciagnac tak zeby go udusic
oczywiscie ze nie DUSI tych psow, tylko poddusza
zaden jeszcze nie zdechl na wizji, ale Emily lezy na ziemi, z wywalonym niebieskim jezykiem, ledwo oddychajac
pewnie, mozna to widziec jako BARDZO SKUTECZNE odwrocenie uwagi, bo pies jest tak wykonczony szarpaniem sie na smyczy ze lezy na ziemi ledwo oddychajac
ja to widze jako nieuzasadnione uzywanie PRZEMOCY, i gdybym widziala na ulicy kogos kto tak robi to bez chwili wahania zadzwonilabym na policje :)

Kala - Sro 14 Wrz, 2011 15:38

Osobiście uważam, że wszystko powinno odbywać się w granicach zdrowego rozsądku. Sama posiadam książkę Cesara i przez jakiś czas namiętnie oglądałam jego program. Wiele z jego porad zastosowałam w życiu odnosząc swoisty sukces.

I nie mówię tu o przygniataniu do ziemi, obroży elektrycznej tudzież podduszaniu dławikiem, a o podstawach komunikowania się z psem. Porady banalne, które prawdopodobnie znalazłabym w każdym innym poradniku, ale dla osoby nie mającej żadnego doświadczenia, jakże pomocne. Mówię chociażby o sposobie poruszania się, wyprostowanej postawie, spojrzeniu.. i uwierz Aniu, że są świadkowie, którzy na własne oczy widzieli jak mój pies bez jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, odchodził tudzież samoistnie kładł się na ziemię odwracając wzrok. Mówię również o umiejętnym operowaniu smyczą w sytuacji, w której pies ciągnie za sobą właściciela jak koń pociągowy... czyli: smycz w bok, nie do tyłu, nie do przodu bo pies zyskuje na sile... i takich przykładów mam jeszcze wiele... Banalne prawda?

Oczywiście nie podchodzę do metod Cesara bezkrytycznie. Po części jestem zmuszona przyznać Ci Aniu rację ponieważ niektóre sposoby są faktycznie dyskusyjne i pozostawiają wiele do życzenia, ale jednak unikałabym demonizowania. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Na niektóre rzeczy warto spojrzeć z dystansem.

Jak sama zauważyłaś w jego programach pojawia się komunikat, że niektórych metod nie należny stosować bez konsultacji ze specjalistą... Są to właśnie te metody, o których piszesz. Czy poprzez upublicznianie tego rodzaju metod zachęca do ich stosowania? Poniekąd tak ponieważ media mają niewątpliwie potężną siłę oddziaływania, a niestety powszechnie wiadomo, że znaczna część ludzkości przyjmuje bezkrytycznie rzeczywistość kreowaną przez media. Świadczyć o tym może chociażby sposób w jaki wyborcy kształtują swoje preferencje polityczne.
Rzecz w tym by wykazać się zdrowym rozsądkiem.

Odcinka z Emili niestety nie widziałam więc wypowiedzieć się nie moge. Natomiast w jego książce odnajduję ogólną filozofię z której każdy może czerpać wedle uznania....

tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 15:46

co do zabierania miski z jedzeniem to powiem ci z własnego doswiadczenia kiedys dawno temu bardzo chciałam miec rottweilera długo jezdziłam zanim kupiłam ale nie o to chodzi..do czego zmierzam kazda rasa jest inna i z kazda trzeba inaczej pracowac po zakupie pieska po miesiacu miałam dosc chodziłam pogryziona po łokcie i powiem szczerze miałam chec juz oddac psa ale zasiegłam porady u znajomego który pracował z ta rasa i własnie doradził mi ze musze rottweilera nauczyc posłuszenstwa i zaczac własnie od dawania miski i zabierania nie wiem czy znasz ta rase ale młody szczeniak zagryzł by cie oczywiscie w cudzysłowiu za odebranie mu jego własnosci i tak trenowałam najpierw z miska dawałam i zabierałam jak chciał mnie gryzc mówiłam fe jak nie pomagało kazał mi pacnac go gazeta po głowie niestety tak ...potem trening był z wedzonymi uszami i koscmi
do czego to słuzyło moja kochana te psy maja to do siebie ze uwielbiaja zabierac przedmioty i kłasc sie na nie i za cholere nie oddadza ,druga sprawa miska z żarełkiem jest nie do odebrania jak sobie tego nie wytrenujesz ,mojemu w misce grzebac mogłam tylko ja innej osobie nie radziłam ,takim sposobem tez uczysz posłuszenstwa bo inaczej wejda ci na głowe potem stoisz na stole w kuchni i dzwonisz na policje ze cie własny pies atakuje:)
ja obrozy nigdy nie uzywałam bo nie miałam takiej potrzeby ale moze sa takie przypadki rozbestwienia psa ze trzeba ich uzyc jezeli chce sie jeszcze zrobic psa przyjaciela:)


nie wiem nie praktykowałam ale sama powiedz jezeli trafiłabys na tak trudny przypadek to wolała bys go odrazu uspic czy popracowac z psem?


ja nie jestem za bicem psów i napewno nie praktykowałam takich zasad ale sa rózne przypadki ,rozni trenerzy rozne techniki,ile nauk tylu mędrców
ale to my włascicele znamy swoje psy najlepiej ale czasem warto cos przeczytac obejrzec i spróbować którejś z technik

ja wykorzystałam i poskutkowało bez uzycia siły czy sznurka gdybym chciał toniego przytrzymac do ziemi zapewne by mnie ugryzł - wtedy ,o metodzie ciagniecia za kark nie słyszałam i nie praktykowałam

a z apapem wiadomo o co chodziło :) nie o porównanie z psem

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 15:54

kala zgadzam sie z Toba w 100%, widze teraz ze troche mnie poniosly emocje w poprzednich postach
oczywiscie zgadzam sie ze facet mowi duzo sensownych rzeczy - wlasnie o postawie, o spokoju, o granicach ktore pies musi miec, o ruchu itd
nawet te jego 'kopniecia' mnie nie ruszaja, bo tu sie zgadzam - jezeli robi sie to precyzyjnie, w idealnym momencie, to chodzi o odwrocenie psa uwagi, zanim sie zakreci na dobre
ja nie jestem w 100% na anty
ale wiele rzeczy ktore on robi jest wedlug mnie po prostu karygodne. w jednym odcinku pies bal sie przechodzic kolo jednego domu na swojej ulicy, bo kiedys go inny pies tam zaatakowal. wiec co robi Cesar? przeciaga (na dlawiku!) psa kolo tego domu kilka razy, pies jest taki spanikowany ze probuje uciekac, wyrywa sie, dusi sie na dlawiku (co Cesar komentuje ze on nic przeciez nie robi, to tylko pies sie tak zachowuje bo jest w nim tak duzo negatywnej energii). Cesar powtarza to dopoki pies sie nie podda. oczywiscie po pewnym czasie pies sie poddaje (Cesar mowi - zobaczcie, wygralem! pies sie poddal!), wycienczony fizycznie i psychicznie, i idzie za nim z podkulonym ogonem. czy Cesar mowi cos o stanie psychicznym tego psa? ze pies sie tak samo boi, ale nauczyl sie ze okazywanie strachu dostarcza mu tylko fizycznego bolu? oczywiscie ze nie, najwazniejsze ze pies idzie. dla mnie to karygodne, dla mnie to naprawde znecanie sie nad zwierzetami. szczegolnie ze w takiej sytuacji ma sie wybor! to nie jest kwestia ze albo zalatwi sie to w taki sposob, albo np psa trzeba uspic. nie, mozna z psem pracowac w inny sposob! mozna chodzic lukiem, powoli podchodzic coraz blizej nagradzajac psa za kazdy maly postep. trwa to duzo dluzej, ale efekt koncowy jest taki ze pies zrozumie ze nie ma sie czego bac, a nie pies ktory w srodku jest dalej przerazony tylko nie pokazuje tego strachu bo wie ze nie ma sensu!

podsumowujac, Cesar mowi sporo madrych rzeczy, ale to nie sa 'metody Cesara' tylko zupelnie elementarne rzeczy, o ktorych mimo wszystko nie kazdy wie, bo kazdy sie kiedys uczy. i to dobrze ze tlumaczy leniwym Amerykanom ze psy potrzebuja spacerow :)

do tego uczy takich trickow, jak na przyklad szarpniecie smycza w bok a nie do tylu. to tez jest przydatne :) albo odwrocenie uwagi psa - ja osobiscie wole to zrobic krzyknieciem 'EJ' a nie jakims szarpnieciem\kopnieciem, ale tez nie oburza mnie w zaden sposob szarpniecie psa w odpowiednim momencie. sama probowalam tak robic, ale akurat u nas, i na Kapcia i na Kropke, lepiej dziala samo glosne 'EJ' :)

natomiast niektore jego metody sa wedlug mnie niedopuszczalne, karygodne, i nieludzkie. i przekraczaja granice znecania sie nad zwierzetami :) i jestem w szoku ze niektorzy tego nie widza

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 16:06

tubcia nie chce zaczynac dyskusji na temat rottweilerow, i tez nie chce zeby to wygladalo na to ze sie 'madrze', bo nie mam osobiscie doswiadczenia z rottweilerami, ale znam czlowieka ktory konkuruje z uzytkowymi rottweilerami i zachodzi naprawde bardzo wysoko, on mi opowiadal kiedys troche o rasie
rottweilery z jednej strony maja bardzo mocne charaktery, ale z drugiej strony sa ta miekkie psy ktore latwo ksztaltowac, ktore szybko sie ucza, i ktorym trzeba okazywac ogromny szacunek
on trenuje ze swoimi psami (teraz ma chyba tylko jedna suke) tylko pozytywnie
i odnosnie jedzenia, powiedzial ze rottweilerom (zreszta innym psom rowniez) nie wolno zabierac miski z jedzeniem
wiekszosc psow nie ma z tym zadnych problemow, wiekszosci psow mozna zabierac jedzenie bez zadnego problemu, ale jezeli pies ma takie zapedy obrony jedzenia, to zabieranie miski moze to tylko pogorszyc
wtedy pies sie uczy ze faktycznie musi bronic swojego jedzenia!
i najlepiej mu pokazac ze nie ma po co tego bronic, bo nikt mu tego jedzenia nie zabierze. jedzenie jest jego i moze jesc w spokoju. mozna coraz bardziej, powoli, zblizac sie do miski psa, najpierw wrzucac mu cos dobrego z daleka, pozniej z czasem mozna siadac kolo niego na podlodze i od czasu do czasu dorzucac do miski jakis smakolyk, wtedy pies kojarzy twoja obecnosc przy swoim jedzeniu z czyms pozytywnym. i tak, na rottweilery to tez dziala :)

tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 16:09

cytujac:podsumowujac, Cesar mowi sporo madrych rzeczy, ale to nie sa 'metody Cesara' tylko zupelnie elementarne rzeczy, o ktorych mimo wszystko nie kazdy wie, bo kazdy sie kiedys uczy. i to dobrze ze tlumaczy leniwym Amerykanom ze psy potrzebuja spacerow



złapałas mnie za słówko:) ale mi chodziło o to ze jest taki program i w nim sa metody cezara nic wiecej bo w sumie jest to jego program a ogladajac je jako widz mówisz kurcze przeciez to takie proste

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 16:10

no i tu tez jest oczywiscie kilka innych szkol. jedna szkola powie ze pies ktory warczy jak sie podchodzi do jego miski to dominant, nie ma do ciebie szacunku, trzeba wtedy psa koniecznie zdominowac i pokazac mu jego miejsce bo inaczej podporzadkuje sobie caly dom, a wogole to wtedy juz na pewno kogos zagryzie w przyszlosc
no a druga szkola mowi ze pies ktory warczy przy jedzeniu pokazuje sie czuje sie niepewnie, nie ufa swojemu czlowiekowi tak jak powinien, i trzeba pokazac psu ze nie ma sie czego obawiac, ze nikt mu nie zabierze jedzenia (nawet u wilkow, co ludzie wyznajacy teorie dominacji lubia przypominac, jest tak ze jezeli jakis osobnik juz zaczyna jesc to je zanim nie skonczy, nikt mu tego jedzenia nie zabiera). ze czlowiek przy misce oznacza tylko cos pozytywnego (na przyklad smakolyk ladujacy w misce). wtedy pies sie uczy ze nie musi bronic jedzenia, buduje sie zaufanie i pozytywne relacje miedzy czlowiekiem a psem. no ja osobiscie zdecydowanie wole ten sposob :)

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 16:12

tubcia to nie zlapanie Ciebie za slowko :) tylko czesto w dyskusjach ludzie ktorzy stoja murem za Cesarem mowia 'jego metody' majac na mysli takie podstawowe rzeczy ktore moglby powiedziec kazdy inny trener psow, ale tez kazdy kto sie interesuje psami, wiec to nie sa metody Cesara tylko zdrowy rozsadek i elementarna wiedza :)
tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 16:14

wiesz aniu123 nie do kazdej rasy mozesz tak podejsc, kiedys starsze panie kupowały sobie psy agresywnych ras bo takie ładne i modne a potem własnie wydzwaniały na policje o pomoc bo moj pimpek mnie zagryzie
bo rozpieszczały go jak malutkiego yorczka ,chociaz ja w zyciu nie przypuszczałam ze np z yorkiem moga byc takie problemy jak mogłam zobaczyc w tym programie :)

tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 16:16

ania123 napisał/a:
tubcia to nie zlapanie Ciebie za slowko :) tylko czesto w dyskusjach ludzie ktorzy stoja murem za Cesarem mowia 'jego metody' majac na mysli takie podstawowe rzeczy ktore moglby powiedziec kazdy inny trener psow, ale tez kazdy kto sie interesuje psami, wiec to nie sa metody Cesara tylko zdrowy rozsadek i elementarna wiedza :)


i o tym własnie pisałam :) nie stoje murem za nim tylko polecam skorzystać np z tych metod co mi pomogły w podobnych problemach z własnym pupilem:)

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 18:43

http://www.youtube.com/wa...feature=related
w tym klipie behawiorysci tlumacza w jaki sposob i dlaczego Millan robi z psow 'tykajace bomby', mozna przy okazji zobaczyc jak traktuje niektore psy (to nie jedyne takie sytuacje, jest ich bardzo wiele w roznych odcinkach). jezeli ktos bedzie zainteresowany to chetnie przetlumacze co tam mowia

tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 21:00

hm..wiesz przegladajac to - to tak jak pisała koleżanka wcześniej media mogą zrobic z nami wszystko a ten rudy pies co jest na tym filmie był bardzo agresywny w domu to był pies po przejsciach nie nadajacy sie do adopcji nikt nie odwazył sie go adoptowac ci ludzie którzy nim sie opiekowali na tymczasie chciali temu psu pomóc próbowali sami go ułozyc ale nic to nie dawało pies rzucał sie na domowników mieli go uspic ale to miała byc ostatecznosc ,on go trzyma na tej lince ale na Boga nie dusi go
wiesz co aniu 123 miałas kiedykolwiek doczynienia z naprawde ciezkim przypadkiem psa? żebys widziała mojego portera na wizycie u weterynarza to bys stała i chyba wyrywała sobie włosy z głowy ,moj pies demoluje gabinet nie ma sposobu juz tyle lat na niego ,poprostu histeryk chodzi po scianach wyje gryzie w jednej chwili ze spokojnego psa robi sie furiat na którym wyginaja sie igły a pies ma 9 lat i kazde szczepienie to koszmar
nie chce tu zasmiecac tematu ....bo chodzi tu o agresje bassetów ale z psami to podobnie jak z ludzmi alkoholika narkomana jak chcesz wyciagnac z nałogu wiazą do łozka czyli co?pozabijać tych co chca pomóc no bo katuja tych biednych ludzi ,ale kiedy własnie słowa ,dobroc i pomoc bliskich nie pomaga potrzebne sa takie srodki aby człowiek wyszedł na prostą


i prosze nie odebrać mnie tak ze jestem za przemocą nad zwierzetami ,bo nie jestem ale uwazam ze jezeli on np odpycha te psy czy kaze im usiasc to ma to na celu pokazanie im ze nie tedy droga i nie mówiac nic spokojnie pokazuje tym psom ze niewarto tak sie ekscytować


nie bede bronic cezara bo napewno nie ogladałam wszystkich odcinków ,ale czasami trzeba odwołac sie do bardziej stanowczych srodków nie drastycznych typu bicie ale poprostu byc asertywnym w swoim działaniu

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 21:04

dla mnie duszenie psa to nie jest bycie asertywnym w swoim dzialaniu :)
ale tez, no tak. gdybym WSZYSTKO juz sprobowala, i bylo wyjscie miedzy Cesarem a uspieniem psa, to pewnie wybralabym Cesara
natomiast ogromna wiekszosc tych psow ktore on 'uklada' to nie sa takie przypadki. to sa psy ktore mozna by naprostowac zupelnie innymi metodami, chociaz te zajmuja wiecej czasu i wymagaja baardzo duzo cierpliwosci

tubcia - Sro 14 Wrz, 2011 21:11

mój porter tj owczarek niemiecki - jak wchodzę z nim na smyczy do gabinetu to zachowuje sie dosłownie jak ten rudy pies to jest po prostu nie do opisania i ktoś patrząc na taka sytuacje z boku powiedziałby Boże wariatka dusi psa znęca sie nad nim a ja stoje i próbuje zapanować tylko nad psem a ten wygina mi się skacze ściąga wszystko łapami jest tylko jedna Pani weterynarz która pozwala mi z nim przychodzić albo sama przyjeżdża do mnie :)



ale dobra juz nie dyskutuje dalej na temat technik cezara bo tu o basiory chodzi:)wiec kazdy ma swoje zdanie swoje techniki najlepsze dla naszych psiorów:)

Mirka - Sro 14 Wrz, 2011 22:57

ania123 napisał/a:
dla mnie duszenie psa to nie jest bycie asertywnym w swoim dzialaniu :)
ale tez, no tak. gdybym WSZYSTKO juz sprobowala, i bylo wyjscie miedzy Cesarem a uspieniem psa, to pewnie wybralabym Cesara
natomiast ogromna wiekszosc tych psow ktore on 'uklada' to nie sa takie przypadki. to sa psy ktore mozna by naprostowac zupelnie innymi metodami, chociaz te zajmuja wiecej czasu i wymagaja baardzo duzo cierpliwosci


Aniu a moze sama napiszesz i wydasz poradnik pt.jak wychowac agresywnego psa,bo czytam ze uwazasz sie za autorytet w tym temacie :~

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 23:23

hm a moze zamiast pisac ksiazke wole podyskutowac na forum dyskusyjnym? poduskutowac o psach i wychowaniu psow na forum dyskusyjnym o psach w temacie 'wychowanie' ? nie rozumiem dlaczego nie powinnam wyrazic tutaj mojego zdania?

wcale nie uwazam sie za autorytet w tym temacie, chcialam po prostu porozmawiac na temat metod Cesara Milana, z ktorych wiele ja osobiscie uwazam za karygodne

wcale nie probowalam robic z siebie autorytetu (chociaz chetnie moge podzielic sie wiarygodnymi, profesjonalnymi zrodlami pisanymi przez osoby ktore uwazam za autorytety), probowalam porozmawiac na temat metod Millana i przy okazji na temat roznych sposobow wychowania psow.

probowalam wyjasnic dlaczego nie podobaja mi sie metody Millana, i parafrazujac moje autorytety podac konkretne argumenty i konkretne sposoby ktorymi mozna pracowac w konkretnych przypadkach, na przyklad agresji przy jedzeniu, zamiast duszenia psa, obrozy elektrycznej i innych genialnych metod Milana (po raz kolejny, parafrazujac behawiorystow ktorych uwazam za autorytet - na przyklad Ian Dunbar i Turid Rugås - osoby ktore pracuja z psami uzywajac pozytywnych metod, i ktore maja wyksztalcenie w dziedzinie psiej psychologii i zachowania - Cesar Millan sam przyznaje ze nie ma zadnego wyksztalcenia w tym kierunku, i wszystkiego co umie nauczyl sie od swojego dziadka rolnika)

i tak, jak widze ze ludzie pisza ze stosuja metody Millana to zawsze bede po pierwsze - przypominala ze nawet w programie powtarzaja co chwile zeby nie stosowac jego metod bez konsultacji z profesjonalista, a po drugie - rowniez zawsze bede mowila ze podduszanie psow, uzywanie obrozy elektrycznej, tlamszenie i stawianie psow w sytuacjach ktorym nie potrafia stawic czola tylko po to zeby moc je skorygowac (poddusic, rzucic na ziemie, whatever) jest niedopuszczalne wedlug mojego kodeksu moralnego ;)
szczegolnie ze jest udowodnione ze mozna wychowywac psy innymi metodami

ania123 - Sro 14 Wrz, 2011 23:31

zreszta, jak widze czlowieka ktory wiesza na dlawiku psy ktore sa agresywne bo sie BOJA, wciaga psa na sile na dlawiku do basenu bo rodzina chce z nimi poplywac, wciaga na dlawiku, na sile, mlodego bernardyna po schodach, bo dzieci by chcialy zeby spal z nimi w lozku, zamyka psa ktory sie boi glosnych dzwiekow w malym pomieszczeniu bardzo glosnymi odglosami fajerwerek, to uwazam ze moge powiedziec ze dla mnie to skandaliczne sposoby, i zwierzeta zasluguja na to zeby nie byc traktowane w taki sposob. ot cala filozofia
SZCZEGOLNIE ze sa osoby, autorytety, ludzie ktorzy maja wyksztalcenie w kierunku psiego zachowania i psychiki, ktorzy rowniez potepiaja takie metody, i udawadniaja w kolko ze psy mozna wychowywac w zupelnie inny sposob
Cesar Milan w tym klipie z youtube ktory wkleilam wczesniej sam mowi ze jego sposob to jego sposob, sa rozne inne sposoby i ludzie nie musza sluchac wlasnie jego
wiec ja mowie ze wedlug mnie, to moje zdanie, wiele z jego metod graniczy ze znecaniem sie nad zwierzetami, psychicznym i fizycznym, i ze skoro wiele autorytetow, ludzi z wyksztalceniem w tej dziedzinie, mowi ze sa inne sposoby na prace z takimi psami to powinno sie uzywac innych sposobow, takich ktore sa lepsze dla psow, chociaz zazwyczaj zajmuja duzo wiecej czasu

zojka - Czw 15 Wrz, 2011 06:10

Dopiero dzisiaj mogłam przeczytać Waszą dyskusję i bardzo mnie zainteresowała :grin:

Nie wniosę do niej nic mądrego, bo ani się znam, ani oglądałam te programy. O przepraszam, oglądałam jeden, gdy policjant nie mógł poradzić sobie z dwoma yorkami. I podobało mi się :grin:

Zainspirowałyście mnie panie do prześledzenia kilku odcinków. Dzięki :lol:

Mirka - Czw 15 Wrz, 2011 07:47

[quote="ania123"]hm a moze zamiast pisac ksiazke wole podyskutowac na forum dyskusyjnym? poduskutowac o psach i wychowaniu psow na forum dyskusyjnym o psach w temacie 'wychowanie' ? nie rozumiem dlaczego nie powinnam wyrazic tutaj mojego zdania?


/quote]

po pierwsze wg mnie to nie jest forum dyskusyjne
a klub milośnikow BASSET HOUND i podobnych

a po drugie ja pisałam serio
napisz w punktach by było przejrzyście,tak dla laika
jakie metody są wg Ciebie najlepsze w wychowaniu
basseta po przejsciach ktory przejawia agresje :wink:

ania123 - Czw 15 Wrz, 2011 10:22

Mirka ale co to za jakies dziwne wyzwanie
nie mam pojecia jak pracowalabym z 'agresywnym bassetem', bo sa rozne rodzaje agresji, rozne powody, i agresja moze byc okazywana na rozne sposoby
osoba ktora sie na tym naprawde zna (nie ja) powinna zobaczyc takiego psa i wtedy zdecydowac jak z nim pracowac
ja wiem ze NA PEWNO nie pracowalabym z nim 'metodami Milana', bo moj, zabrzmi to pewnie patetycznie i troche nie na miejscu, ale moj kodeks etyczny\moralny or whatever nie pozwala na traktowanie psow w taki sposob i tyle. zdecydowalabym sie na inna metode (po prawdopodobnie dlugich poszukiwaniach, konsultacjach ze specjalistami)

natomiast moglabym napisac, jezeli kogos to faktycznie interesuje, jak pracowalabym z 'agresywnym bassetem' ktory pokazuje zeby przy jedzeniu, albo przy probie wyproszenia go z kanapy\lozka\jakiegos miejsca

moglabym napisac jak pracuje sie z 'agresywnym bassetem' (Kapciem, ktory tak sie zachowuje od momentu jak do mnie przyjechal mimo ze poza tym to jest najgrzeczniejszy chlopczyk na swiecie) ktory rzuca sie do psow na podworku jak jest na smyczy
co robi Milan w takich przypadkach? a no stanalby z Kapciem na dlawiku i czekal az bedzie przechodzil inny pies (albo uzyl jednego ze swoich psow). wtedy czekalby az Kapciu zrobi blad, czyli rzuci sie do psa, zeby go wtedy poddusic, kopnac (vel dotknac), rzucic na glebe
i zrobilby to tyle razy az Kapciu by zalapal ze nie ma sensu okazywac strachu (rzucac sie w strone psow) bo to tylko oznacza fizyczne (oraz psychiczne) stlamszenie
czyli od samego poczatku Milan postawilby go w sytuacji gdzie maly na 99% popelni blad, nie uczac go wczesniej ze to jest blad i ze bedzie za to ukarany
i final bylby taki ze mialabym psa ktory w srodku nadal tak samo sie obawia innych psow na smyczy, i mialby ochote do nich wyskoczyc, ale nie pokazuje tego strachu, tego Milan uczy psy w takich sytuacjach, czyli jak mowia specjalisci (behawiorysci z wyksztalceniem) tworzy tykajace bomby, bo predzej czy pozniej ten pies okaze swoj strachu - na psie, na mnie, na innym czlowieku, bo wtedy to jest czesto takie atakowanie na oslep

ja mimo ze pare razy bylam calkiem zdesperowana, bo maly wazy 30 kilo i ciagnie jak cholera, nigdy nie pomyslalam o tym zeby to zalatwic w taki sposob! sorry, moich psow sie tak nie traktuje. oczywiscie ze pare razy go porzadnie szarpnelam, ale w takich wypadkach teraz to nie jest moje swiadome uczenie go i nie uwazam ze w taki sposob pozbedziemy sie problemu - to jest tak naprawde chwilowe naprawienie MOJEGo bledu, czyli nie zauwazenie psa wczesniej i nie przejscie na druga strone ulicy

w moim treningu w takich sytuacjach slowo-klucz to jest odpowiedni dystans, z ktorym Kapciu sobie radzi. na poczatku spinal sie jak tylko zauwazyl jakiegos psa z baardzo daleka, teraz jest duzo lepiej

w domu trenujemy kontakt wzrokowy - i jestesmy na etapie gdzie Kapciu patrzy mi gleboko w oczy nawet jak macham naokolo niego rekami ze smakolykami i rzucam smakolyki na ziemie. on patrzy mi caly czas w oczy bo wie ze tylko wtedy dostanie. potrafi juz tez utrzymywac kontakt wzrokowy na podworku, ale poki co probowalismy tylko wieczorem, jak jest spokojnie i nie ma naokolo rzeczy ktore odwrocilyby jego uwage. powoli bedzie to szlo dalej, i plan jest taki ze za jakis czas bedzie mi patrzyl w oczy nawet jak beda obok przechodzily psy. wiem ze da sie to zrobic, bo jest to sprawdzona metoda ktora jeszcze nigdy nikogo nie zawiodla (czytam forum norweskie o pozytywnym treningu i tam ZAWSZE jest polecana ta wlasnie metoda, i jeszcze sie nie zdazylo zeby komus sie nie udalo). mialam kilka momentow zwatpienia bo nie moglam znalezc smakolyka ktory Kapciowi by NAPRAWDE smakowal, bo jemu ogolnie wszystko smakuje tak samo (i surowa wolowina i suchy chleb), ale sie udalo.

idzie to bardzo powoli, ale rezultat jest taki ze bede miala psa (ktory juz sie czuje bezpieczniej i lepiej reaguje, mimo ze nie jestesmy nawet w polowie drogi) ktory sam z siebie bedzie sie zwracal do mnie zamiast reagowac na psy, bo po pierwsze bedzie to utrwalone zachowanie, po drugie bedzie wolal wybrac smakolyk albo zabawe (Kapciu tez dobrze pracuje z zabawa i chwaleniem jako nagrode). nie bedzie to pies ktory nadal bedzie sie bal psow, ale zostanie 'nauczony pasywnosci' (to wedlug behavioristy - komentatora w tym klipie z youtube rowniez robi Cesar Milan) i po prostu nie bedzie okazywal tego strachu bo wie ze to prowadzi tylko do dyskomfortu, ale ten strach nadal by w nim siedzial

no i na koniec, nigdy nie nazwalabym szczeninaczka\mlodego psa ktory dostaje glupawki i gryzie agresywnym psem, i nigdy bym za to nie korygowala, 'przytrzymala, skarcila,i sprowadzila do partertu'. jezeli to jest cos wiecej niz mlodziencza glupawka, to bym sie zastanowila czy pies nie ma przypadkiem za malo albo za duzo bodzcow (spacerow, treningu itd) i albo zapewnila mu wiecej rozrywek, albo w drugim przypadku skupilabym sie na nauczeniu psa odpoczywania i relaksowania w domu, bo niektore psy (chociaz bassety chyba zdecydowanie rzadziej niz inne rasy :) ) trzeba tego nauczyc

i jeszcze raz mowie, nie uwazam sie za zaden autorytet, i nie mam pojecia jak odpowiedziec na pytanie jak bym pracowala z 'agresywnym bassetem'!. natomiast przez ten strach Kropki i teraz od kilku miesiecy zachowania Kapcia przeczytalam kilka ksiazek (moge polecic tytuly), wiele artykulow i innych badan napisanych i przeprowadzonych przez ludzi z wyksztalceniem w tym kierunku, i wiem ze sa inne metody niz te ktore prezentuje Cesar Millan zeby pracowac z psami, nawet z trudnymi przypadkami. i w zwiazku z tym ze wiem ze sa inne metody ktore dzialaja, to NIGDY nie zdecydowalabym sie na prace metodami Millana, ktore, jak juz wiele razy wspomnialam, dla mnie czesto granicza z psychicznym i fizycznym znecaniem sie nad zwierzetami, i ktore czesto produkuja 'tykajace bomby' i psy 'nauczone pasywnosci', czyli psy ktore nie pokazuja swoich emocji, ale zazwyczaj do pewnego momentu

Mirka - Czw 15 Wrz, 2011 10:30

ania123 napisał/a:
Mirka ale co to za jakies dziwne wyzwanie
nie mam pojecia jak pracowalabym z 'agresywnym bassetem', bo sa rozne rodzaje agresji, rozne powody, i agresja moze byc okazywana na rozne sposoby
osoba ktora sie na tym naprawde zna (nie ja) powinna zobaczyc takiego psa i wtedy zdecydowac jak z nim pracowac
ja wiem ze NA PEWNO nie pracowalabym z nim 'metodami Milana', bo moj, zabrzmi to pewnie patetycznie i troche nie na miejscu, ale moj kodeks etyczny\moralny or whatever nie pozwala na traktowanie psow w taki sposob i tyle. zdecydowalabym sie na inna metode (po prawdopodobnie dlugich poszukiwaniach, konsultacjach ze specjalistami)

natomiast moglabym napisac, jezeli kogos to faktycznie interesuje, jak pracowalabym z 'agresywnym bassetem' ktory pokazuje zeby przy jedzeniu, albo przy probie wyproszenia go z kanapy\lozka\jakiegos miejsca

moglabym napisac jak pracuje sie z 'agresywnym bassetem' (Kapciem, ktory tak sie zachowuje od momentu jak do mnie przyjechal mimo ze poza tym to jest najgrzeczniejszy chlopczyk na swiecie) ktory rzuca sie do psow na podworku jak jest na smyczy
co robi Milan w takich przypadkach? a no stanalby z Kapciem na dlawiku i czekal az bedzie przechodzil inny pies (albo uzyl jednego ze swoich psow). wtedy czekalby az Kapciu zrobi blad, czyli rzuci sie do psa, zeby go wtedy poddusic, kopnac (vel dotknac), rzucic na glebe
i zrobilby to tyle razy az Kapciu by zalapal ze nie ma sensu okazywac strachu (rzucac sie w strone psow) bo to tylko oznacza fizyczne (oraz psychiczne) stlamszenie
czyli od samego poczatku Milan postawilby go w sytuacji gdzie maly na 99% popelni blad, nie uczac go wczesniej ze to jest blad i ze bedzie za to ukarany
i final bylby taki ze mialabym psa ktory w srodku nadal tak samo sie obawia innych psow na smyczy, i mialby ochote do nich wyskoczyc, ale nie pokazuje tego strachu, tego Milan uczy psy w takich sytuacjach, czyli jak mowia specjalisci (behawiorysci z wyksztalceniem) tworzy tykajace bomby, bo predzej czy pozniej ten pies okaze swoj strachu - na psie, na mnie, na innym czlowieku, bo wtedy to jest czesto takie atakowanie na oslep

ja mimo ze pare razy bylam calkiem zdesperowana, bo maly wazy 30 kilo i ciagnie jak cholera, nigdy nie pomyslalam o tym zeby to zalatwic w taki sposob! sorry, moich psow sie tak nie traktuje. oczywiscie ze pare razy go porzadnie szarpnelam, ale w takich wypadkach teraz to nie jest moje swiadome uczenie go i nie uwazam ze w taki sposob pozbedziemy sie problemu - to jest tak naprawde chwilowe naprawienie MOJEGo bledu, czyli nie zauwazenie psa wczesniej i nie przejscie na druga strone ulicy

w moim treningu w takich sytuacjach slowo-klucz to jest odpowiedni dystans, z ktorym Kapciu sobie radzi. na poczatku spinal sie jak tylko zauwazyl jakiegos psa z baardzo daleka, teraz jest duzo lepiej

w domu trenujemy kontakt wzrokowy - i jestesmy na etapie gdzie Kapciu patrzy mi gleboko w oczy nawet jak macham naokolo niego rekami ze smakolykami i rzucam smakolyki na ziemie. on patrzy mi caly czas w oczy bo wie ze tylko wtedy dostanie. potrafi juz tez utrzymywac kontakt wzrokowy na podworku, ale poki co probowalismy tylko wieczorem, jak jest spokojnie i nie ma naokolo rzeczy ktore odwrocilyby jego uwage. powoli bedzie to szlo dalej, i plan jest taki ze za jakis czas bedzie mi patrzyl w oczy nawet jak beda obok przechodzily psy. wiem ze da sie to zrobic, bo jest to sprawdzona metoda ktora jeszcze nigdy nikogo nie zawiodla (czytam forum norweskie o pozytywnym treningu i tam ZAWSZE jest polecana ta wlasnie metoda, i jeszcze sie nie zdazylo zeby komus sie nie udalo). mialam kilka momentow zwatpienia bo nie moglam znalezc smakolyka ktory Kapciowi by NAPRAWDE smakowal, bo jemu ogolnie wszystko smakuje tak samo (i surowa wolowina i suchy chleb), ale sie udalo.

idzie to bardzo powoli, ale rezultat jest taki ze bede miala psa (ktory juz sie czuje bezpieczniej i lepiej reaguje, mimo ze nie jestesmy nawet w polowie drogi) ktory sam z siebie bedzie sie zwracal do mnie zamiast reagowac na psy, bo po pierwsze bedzie to utrwalone zachowanie, po drugie bedzie wolal wybrac smakolyk albo zabawe (Kapciu tez dobrze pracuje z zabawa i chwaleniem jako nagrode). nie bedzie to pies ktory nadal bedzie sie bal psow, ale zostanie 'nauczony pasywnosci' (to wedlug behavioristy - komentatora w tym klipie z youtube rowniez robi Cesar Milan) i po prostu nie bedzie okazywal tego strachu bo wie ze to prowadzi tylko do dyskomfortu, ale ten strach nadal by w nim siedzial

no i na koniec, nigdy nie nazwalabym szczeninaczka\mlodego psa ktory dostaje glupawki i gryzie agresywnym psem, i nigdy bym za to nie korygowala, 'przytrzymala, skarcila,i sprowadzila do partertu'. jezeli to jest cos wiecej niz mlodziencza glupawka, to bym sie zastanowila czy pies nie ma przypadkiem za malo albo za duzo bodzcow (spacerow, treningu itd) i albo zapewnila mu wiecej rozrywek, albo w drugim przypadku skupilabym sie na nauczeniu psa odpoczywania i relaksowania w domu, bo niektore psy (chociaz bassety chyba zdecydowanie rzadziej niz inne rasy :) ) trzeba tego nauczyc

i jeszcze raz mowie, nie uwazam sie za zaden autorytet, i nie mam pojecia jak odpowiedziec na pytanie jak bym pracowala z 'agresywnym bassetem'!. natomiast przez ten strach Kropki i teraz od kilku miesiecy zachowania Kapcia przeczytalam kilka ksiazek (moge polecic tytuly), wiele artykulow i innych badan napisanych i przeprowadzonych przez ludzi z wyksztalceniem w tym kierunku, i wiem ze sa inne metody niz te ktore prezentuje Cesar Millan zeby pracowac z psami, nawet z trudnymi przypadkami. i w zwiazku z tym ze wiem ze sa inne metody ktore dzialaja, to NIGDY nie zdecydowalabym sie na prace metodami Millana, ktore, jak juz wiele razy wspomnialam, dla mnie czesto granicza z psychicznym i fizycznym znecaniem sie nad zwierzetami, i ktore czesto produkuja 'tykajace bomby' i psy 'nauczone pasywnosci', czyli psy ktore nie pokazuja swoich emocji, ale zazwyczaj do pewnego momentu



Ania wybacz ale nie mam ani ochoty ani siły żeby przeczytać znowu ten elaborat,
moim zdaniem ludzie którzy zagladają do tego konkretnego tematu oczekują pomocy,
a nie dyskusji na temat wyzszości jednej metody nad drugą :wink:

pozdrawiam serdecznie :smile:

ania123 - Czw 15 Wrz, 2011 10:34

pozdrawiam ja rowniez
zojka - Czw 15 Wrz, 2011 10:51

A ja z zainteresowaniem czytam.
Naprawdę!

I choć agresja mnie nie dotyczy (na szczęście) to wymiana Waszych poglądów bardzo mnie zaciekawiła. Czasem kibicuję Ani, czasem Tubci, bo działaniaia Mirki z Bonem są mi bliskie.
I dziękuję Temu Na Górze, że nie muszę podejmować żadnych decyzji.
A ponieważ lubię wiedzieć :mrgreen: a nie miałam okazji widzieć :mrgreen: to czytam z chęcią.
Zastanawiam się, co mogę wprowadzić do swojego domku (na zasadzie ułatwień w życiu z 12 łapami).

Mirka - Czw 15 Wrz, 2011 11:03

zojka napisał/a:
A ja z zainteresowaniem czytam.
Naprawdę!

I choć agresja mnie nie dotyczy (na szczęście) to wymiana Waszych poglądów bardzo mnie zaciekawiła. Czasem kibicuję Ani, czasem Tubci ..
I dziękuję Temu Na Górze, że nie muszę podejmować żadnych decyzji.
A ponieważ lubię wiedzieć :mrgreen: a nie miałam okazji widzieć :mrgreen: to czytam z chęcią.
Zastanawiam się, co mogę wprowadzić do swojego domku (na zasadzie ułatwień w życiu z 12 łapami).



fajnie że moje wypowiedzi sa napisane atramentem sympatycznym :wink:
daje to do myślenia...... :~

zojka - Czw 15 Wrz, 2011 11:16

Widzisz Miruś, jak to słoma z butów wieśniakowi wyjdzie!!!

S O R K I !!!

Jam o Tobie nie pisała, bo historię z Bonem znam i w całości popieram działania i Twoje i Wieśka! No przecie wiesz!!!!
Sama się na Was wzorowałam, jak walczyłam o status samicy Alfa z Tosią :oops: :shock:
No ale jak kto przeczyta słowo pisane ... to sympatyczny atrament rzeczywiście :oops: :oops: :oops:

Temat zedytowałam a Tobie flaszku w przeproszeniu stawić muszem :oops:

Mirka - Czw 15 Wrz, 2011 11:43

zojka napisał/a:
Widzisz Miruś, jak to słoma z butów wieśniakowi wyjdzie!!!

S O R K I !!!

Jam o Tobie nie pisała, bo historię z Bonem znam i w całości popieram działania i Twoje i Wieśka! No przecie wiesz!!!!
Sama się na Was wzorowałam, jak walczuyłam o status samicy Alfa z Tosią :oops: :shock:
No ale jak kto przeczyta słowo pisane ... to sympatyczny atrament rzeczywiście :oops: :oops: :oops:

Teamt zedytowałam a Tobie flaszku w przeproszeniu stawić muszem :oops:



Zojka Ty słowem potrafisz rozbroic nawet atom :mrgreen:
buziaki.............. :lol:

zojka - Czw 15 Wrz, 2011 11:50

Mirka napisał/a:
zojka napisał/a:
Widzisz Miruś, jak to słoma z butów wieśniakowi wyjdzie!!!

S O R K I !!!

Jam o Tobie nie pisała, bo historię z Bonem znam i w całości popieram działania i Twoje i Wieśka! No przecie wiesz!!!!
Sama się na Was wzorowałam, jak walczuyłam o status samicy Alfa z Tosią :oops: :shock:
No ale jak kto przeczyta słowo pisane ... to sympatyczny atrament rzeczywiście :oops: :oops: :oops:

Teamt zedytowałam a Tobie flaszku w przeproszeniu stawić muszem :oops:



Zojka Ty słowem potrafisz rozbroic nawet atom :mrgreen:
buziaki.............. :lol:



Jak zwał, tak zwał ale pić będziemy!! :mrgreen:

I w tym miejscu przepraszam kochanego Pana Moderatora za zaśmiecanie wątku. Więcej nie będę :oops:

Miła od Gucia - Czw 15 Wrz, 2011 19:07

Przeczytałam temat z zainteresowaniem i ciekawością.
Bardzo mi się podoba prowadzona przez Was dyskusja wyrażająca swoje zdanie, swoje opinie i sposób wymiany poglądów.

No i właśnie, skorzystam pewnie z rady.
Właśnie wróciłam umachana ze spaceru, już wracaliśmy jak Gustaw dojrzał nowofundlanda, nie wiem dlaczego Gucio go tak nie lubi.
Szaleje, warczy, szczeka, podskakuje, jakbym puściła, pewnie by się rzucił.
Już noszę ciasteczka w kieszeni, jak z daleka widzę psa, na którego mój tak reaguje, odwracam uwagę podając smakołyk
acha, zeżarł i musiałam go ciagnąć.

ania123 - Czw 15 Wrz, 2011 21:02

Mila, trzeba zaczac od znalezienia odpowiedniego dystansu, z ktorego Gucio nie reaguje jeszcze na drugiego psa, i zaczynac wtedy pracowac. i baaaardzo powoli zmniejszac dystans do innych psow, zawsze w tempie psa a nie naszym. niestety trwa to bardzo dlugo, czasem czlowiek sie denerwuje, zalamuje rece i ma ochote sie rozplakac, no ale jak trzeba to trzeba :)

mam swietny artykul o tej metodzie po norwesku, to sie nazywa metoda 'jajka niespodzianki' - bo pies zawsze dostaje niespodzianke (smakolyk) za spojrzenie na Ciebie zamiast na psa (lub cokolwiek innego na co pies raguje negatywne i nad czym chcemy pracowac). jezeli ktos bedzie zainteresowany to moge kiedys usiasc i to przetlumaczyc.

ogolnie pracujac z taka metoda tez bardzo sie przydaje (i ulatwia prace) nagradzanie psa za kazde nawiazanie kontaktu z czlowiekiem na podworku. jak pies sobie biega (nawet na smyczy), a nagle podchodzi do ciebie, to nagroda. jak idzie na smyczy i spojrzy na ciebie - nagroda. wtedy pies sam z siebie zaczyna nawiazywac kontakt duzo czesciej, i majac taka podstawe duzo latwiej pracowac nad kontaktem wtedy kiedy Ty tego wymagasz :)

Magda i Rudolf - Czw 15 Wrz, 2011 21:33

ania123 napisał/a:
Mila, trzeba zaczac od znalezienia odpowiedniego dystansu, z ktorego Gucio nie reaguje jeszcze na drugiego psa, i zaczynac wtedy pracowac. i baaaardzo powoli zmniejszac dystans do innych psow, zawsze w tempie psa a nie naszym. niestety trwa to bardzo dlugo, czasem czlowiek sie denerwuje, zalamuje rece i ma ochote sie rozplakac, no ale jak trzeba to trzeba :)

mam swietny artykul o tej metodzie po norwesku, to sie nazywa metoda 'jajka niespodzianki' - bo pies zawsze dostaje niespodzianke (smakolyk) za spojrzenie na Ciebie zamiast na psa (lub cokolwiek innego na co pies raguje negatywne i nad czym chcemy pracowac). jezeli ktos bedzie zainteresowany to moge kiedys usiasc i to przetlumaczyc.

ogolnie pracujac z taka metoda tez bardzo sie przydaje (i ulatwia prace) nagradzanie psa za kazde nawiazanie kontaktu z czlowiekiem na podworku. jak pies sobie biega (nawet na
smyczy), a nagle podchodzi do ciebie, to nagroda. jak idzie na smyczy i spojrzy na ciebie - nagroda. wtedy pies sam z siebie zaczyna nawiazywac kontakt duzo czesciej, i majac taka podstawe duzo latwiej pracowac nad kontaktem wtedy kiedy Ty tego wymagasz :)

Tak sie troche usmiecham jak czytam o tej metodzie bo gdybym ja stosowala u mojego Rudolfa to on by caly czas na mnie patrzyl i daleko bysmy nie uszli, skonczylo by sie na tym ze nie poszedl by nawet centymetra gdyby nie dostal smakolyka :mrgreen: czy to jest na pewno dobra metoda na basseta :wink:

zojka - Pią 16 Wrz, 2011 05:51

Jeśli chodzi o Rufka, to metoda mogłaby się sprawdzić....
Wprawdzie (prócz zlotu) rzadko bywa agresywny, to jednakowoż ma mnie w głębokim poważaniu, gdy we wsi coś się dzieje. Leci drań przed siebie i nikogo nie słucha.

Natomiast Tolinka moja malutka niemal cały czas patrzy mi w oczy i pyta, czy jestem zadowolona, czy w dobrym kierunku zmierzamy, czy mi nie zimno, czy czuję się bezpiecznie, czy ....

Bo Tosia .... Tosia proszę państwa ma wszystko w de. Mnie, smakołyki i w ogóle wszystko :razz:

Miła od Gucia - Pią 16 Wrz, 2011 07:06

dzięki, będziemy ćwiczyć na razie podstawy
bo czego ja 10 letniego rozpuszczonego Gucia nauczę,

ale to też dla jego dobra i jego serca nadwyrężonego
on tak się ekscytuje, że boję się o jego serducho, a mam mu ograniczać silne wrażenia :lol:

więc gdyby udało się poskromić jego wściekłe reakcje na inne psy, byłoby fajnie

(na osiedlu są trzy takie psiaki, nowofundland wspomniany, haski i pitbull)
i co dziwne, mijamy nieraz tej samej rasy inne psiaki, i wówczas jest bez reakcji

Asia i Basia - Pią 16 Wrz, 2011 10:11

Czytam i czytam, i wiele ciekawych rzeczy wyczytalam. No Gucia to raczej trudno bedzie wytresowac ;) chyba ze kielbache bedziesz caly czas w kieszonce nosic. Co do "jajka niespodzianki" to trzeba dodac, ze to nagradzanie jest tylko etapem w tej metodzie, celem jest nauczenie reakcji, a nie reagowanie tylko na smakolyk czy ulubiona zabawke. Nagradzanie powinno po czasie byc redukowane, do zera. Podajac metode treningu trzeba podac ja w calosci, bo niekompletne moze sie skonczyc fiaskem. Moim babeczkom ani jajko ani kura nie pomaga, na treningach chodza jak zloto, na podworku jak brytany :mrgreen:

My tez mamy na podworku francuza malego, no nielubiany jest jak diabli i to przez wszystkie psy, slodki, kochany, ale na jego widok wszystkie psy szalu dostaja, nawet Barbara, ktora kocha inne psy i zawsze chetna do zabawy jest. No ma cos w sobie i nic nie zrobisz.

ania123 - Pią 16 Wrz, 2011 11:14

Asia i Basia napisał/a:
Nagradzanie powinno po czasie byc redukowane, do zera.


nagradzanie w pozytywnym treningu nigdy nie powinno byc redukowane do zera, nagradzanie powinno byc po DLUGIM czasie (czyli jak pies juz opanuje dana komende\cwiczenie i bedzie je wykonywal poprawnie w 90% sytuacji) redukowane do MINIMUM, ale nie eliminuje sie nagradzania calkowicie

w przypadkach gdy trenujemy metoda jajka niespodzianki poniewaz pies sie boi ludzi\innych psow\whatever (metode ta stosuje sie tez w zupelnie odwrotnym przypadku - czyli kiedy pies sie za bardzo ekscytuje na widok ludzi, psow itd), to kiedy wydaje nam sie ze trening jest zakonczony sukcesem wtedy na jakis czas eliminuje sie nagrode, zeby sie upewnic czy pies faktycznie juz sie nie boi, czy wykonuje cwiczenie poprawnie tylko ze wzgledu na nagrode

natomiast po tym znow wraca sie do nagradzania, od czasu do czasu, bo w pozytywnym treningu psy pracuja nie dlatego ze np widza ze w konkretnym mommencie trzymamy w rece kielbase, tylko dlatego ze oczekuja nagrody i wiedza ze nagroda sie pojawia, wiec oplaca im sie zawsze dobrze pracowac i wykonywac komendy bo nigdy nie wiadomo kiedy dostana nagrode

(nie nie jestem ekspertem ani autorytetem, ale powtarzam to czego sie nauczylam miedzy innymi z ksiazki pod tytulem'100% pozytywne posluszenstwo na codzien' w oryginale '100% positiv hverdagslydighet' napisanej przez Arne Aarrestad)

tubcia - Pią 16 Wrz, 2011 11:36

z mojej obserwacji rasy uważam ,że basset jest bardzo podobny z zachowania do kota jak będzie miał ochotę to cię posłucha jak nie będzie miał ochoty czegoś zrobić to nie zrobi smakołyk oczywiście łyknie a jakże :) a dalej Pańcia niech sobie sama wykona polecenie ja tam wolę poniuchać w trawie czy pooglądać tv leżąc na plecach pępkiem do góry :)


na pewno trzeba dużej cierpliwości i przede wszystkim konsekwencji

Asia i Basia - Pią 16 Wrz, 2011 11:41

I o to chodzi Aniu, jesli piszesz o jakiejs metodzie, opisuj w calosci, wtedy ma to sens. Co do redukcji smakolykow teorie tez sa rozne, w przypadku basseta redukcja nie wchodzi w gre :razz: , w przypadku owczarka smakolyk jako czesc treningu jest w pozniejszym etapie zbedny, ale nie zabroniony. Po Twoich wpisach widze , ze jestes czujna i zorientowania w temacie, zycze powodzenia we wprowadzaniu tej calej ksiazkowej wiedzy w zycie, szczegolnie w treningu z bassetem. Nie zapomnij opisac jak Ci poszlo. Pozdrowienia i nevermind ;)



Dostalam kiedys rade na zycie od wspanialej osoby, mamy mojej przyjaciolki :

MILOSC I KONSEKWENCJA

Czasem trudne w realizacji, ale owocne i na pewno pozytywne :)

ania123 - Pią 16 Wrz, 2011 11:50

Asiu, jezeli ktos jest zainteresowany metoda to prosze, moge pisac w calosci
ale poki co dyskusja wygladala troche inaczej i byla o czyms innym
poki co nie probowalam opisac calej metody, od a do z, bo po co mam pisac kolejny dlugi post gdzie naprawde sie staram przedstawic swoj punkt widzenia i cos wytlumaczyc zeby uslyszec 'sorry nie mam sily ani checi czytac kolejnego poematu' :)
jezeli zdecydujemy wspolnie ze rozmawiamy o pozytywnych metodach, jak to dziala i na jakiej zasadzie, to ja bardzo chetnie sie postaram i porzadnie rozpisze wszystko czego sie nauczylam
narazie jedyne co zrobilam to opisalam jak ja pracuje z Kapciuchem i gdy Milka wykazala zainteresowanie taka metoda to dalam kilka krotkich rad i powiedzialam mniejwiecej jak to wyglada, nigdy nie mowilam ze to bylo opisanie metody od poczatku do konca, a wrecz przeciwnie - powiedzialam ze jezeli ktos bedzie naprawde zainteresowany to moge sie postarac przetlumaczyc na polski dobry artykul o jajku ;)

a co do bassetow i smakolykow, to mysle ze to jest mimo wszystko indywidualne. na przyklad Kropka pracuje tylko za smakolyki. natomiast Kapciu nie ma smakolykow ktore uwielbia i za ktore zrobil wszystko, jemu praktycznie wszystko smakuje tak samo i wszystko lubi (ale bez szalenstw), i on lepiej pracuje jak po wykonanym cwiczeniu sie bawimy, i jak ja robie z siebie klauna i mowie cala szczesliwa 'very goooood Kapciuszku, very good boy' itp ;)

zobaczymy jak mi wyjdzie trening, poki co nie zapeszajac idzie oki. wolno, ale w dobra strone :) ja sie tylko ciesze ze znalazlam metode w ktora wierze, i ktora nie kloci sie z moim swiatopogladem ;p

tubcia - Pią 16 Wrz, 2011 11:54

i o to w życiu chodzi żyć ze sobą w zgodzie :)

a zmiany najlepiej zacząć od siebie:)

ania123 - Pią 16 Wrz, 2011 15:19

Asia i Basia napisał/a:
Po Twoich wpisach widze , ze jestes czujna i zorientowania w temacie, zycze powodzenia we wprowadzaniu tej calej ksiazkowej wiedzy w zycie, szczegolnie w treningu z bassetem. Nie zapomnij opisac jak Ci poszlo. Pozdrowienia i nevermind ;)


nie wiem czy to znow miala byc jakas uszczypliwosc, ale itak odpowiem
nie wiem czy jestem 'czujna i zorientowana w temacie', ale czytam, ucze sie, mimo ze umiem coraz wiecej to jest baaardzo duzo rzeczy ktorych nie umiem i nie rozummiem
ale probuje, uczymy sie powoli - psy i ja, idzie roznie ale ogolnie do przodu - ja jestem szczesliwa i mysle ze psy tez

Miła od Gucia - Pią 16 Wrz, 2011 21:22

dziś zamierzaliśmy na spacerze popracować nad odwracaniem uwagi
a przy okazji znalazłam sposób na to przysiadywanie Gucia, co mi radziliście stołeczek i książkę nosić :lol: :lol:
smakołyk zrobił swoje, wystarczyło, że rękę do kieszeni włożyłam Gustaw wstał.
Ja zero nerwów, Gustaw też, bo przedtem im bardziej prosiłam, nalegałam, no chodź, to on z siadu na leżenie przechodził i śmiał mi się w nos :lol:
Wiadomo, że nie będę go w wieku 10 lat szkolić, gdzie do tej pory robił co chciał, bo tak ogólnie to on grzeczny jest :lol:
ale takie prostsze szkolenie ułatwiające jemu i mnie życie na pewno będę wprowadzała i starała się nauczyć.

Kala - Pią 16 Wrz, 2011 21:48

a moje dziady to i na smakołyki oporne są :roll: dla Toli jeszcze jest nadzieja, ale wyegzekwowanie czegokolwiek od Platona graniczy niemalże z cudem... owszem jak stanę na baczność chłopak oczy w ziemie wbije, ale kurcze żeby coś zrobił jak proszę? kiedyś próbowałam go nauczyć reagowania na "siad".. właśnie na smakołyk.. a ta łajza co? na początku pięknie siadał ;) myślałam sobie, że będą jeszcze z niego "ludzie"... no ale... posłuszeństwo absolutnie godzi w dumę Platona bo teraz jak mój indywidualista widzi że mam coś w ręce to siada bez mrugnięcia okiem, niestety nie daj boże wypowiem magiczne słowo "siad" to jak na złość stoi i patrzy na mnie jak ciele w malowane wrota :roll: i tak np 10 minut, ja swoje on swoje, ja swoje on swoje :/ kiedyś wyczytałam, że psy uczą się od siebie.. ale to, że Tola po komendzie siada jakoś nie pomaga :D czasami mam wrażenie , że Platon dla zasady nikogo się nie słucha ;)
Asia i Basia - Sob 17 Wrz, 2011 08:27

Mam propozycje Aniu dla Ciebie, opisz znane Ci metody pozytywnego szkolenia tutaj

http://forum.bassety.net/viewtopic.php?t=1025

Bedzie to bardziej czytelne i latwe do znalezienia, a przede wszystkim w stu procentach na temat. Szkoda, zeby tyle wiedzy ginelo w watku, ktory dotyczy tylko agresji basseta i dyskutowac bedzie latwiej, bo jak sama widzisz robi sie lekko nie na temat.

ania123 - Sob 17 Wrz, 2011 08:56

Asiu narazie ja opisalam mniejwiecej to co robie i dlaczego pozytywne szkolenie a nie tradycyjne, jezeli masz ochote to ja nie mam nic przeciwko zebys to przeniosla do tamtego tematu :) a jezeli ktos bedzie mial inne pytania to postaram sie w miare mozliwosci, jezeli bede znala odpowiedz, to napisac juz tam :)
milego dnia!

gkoti - Sob 17 Wrz, 2011 09:45

Kala napisał/a:
a moje dziady to i na smakołyki oporne są :roll: dla Toli jeszcze jest nadzieja, ale wyegzekwowanie czegokolwiek od Platona graniczy niemalże z cudem... owszem jak stanę na baczność chłopak oczy w ziemie wbije, ale kurcze żeby coś zrobił jak proszę? kiedyś próbowałam go nauczyć reagowania na "siad".. właśnie na smakołyk.. a ta łajza co? na początku pięknie siadał ;) myślałam sobie, że będą jeszcze z niego "ludzie"... no ale... posłuszeństwo absolutnie godzi w dumę Platona bo teraz jak mój indywidualista widzi że mam coś w ręce to siada bez mrugnięcia okiem, niestety nie daj boże wypowiem magiczne słowo "siad" to jak na złość stoi i patrzy na mnie jak ciele w malowane wrota :roll: i tak np 10 minut, ja swoje on swoje, ja swoje on swoje :/ kiedyś wyczytałam, że psy uczą się od siebie.. ale to, że Tola po komendzie siada jakoś nie pomaga :D czasami mam wrażenie , że Platon dla zasady nikogo się nie słucha ;)


Mój Leniuszek podobnie, odporny na tzw. "działania zewnętrzne" typu ciasteczko, prośba, jedynie po dobrym szarpnięciu reaguje na "siad". Ma kilku osiedlowych wrogów typu- jakiś tam mały się rzuca do mnie?to ich tak poprzestraszał, że jak go widzą, to mam je z głowy, bo uciekają opłotkami :wink: Ale ostatnio wzięłam się na sposób, bo za długo go prosiłam, aby dupsko podniósł dziad jeden, puściłam smycz i poszłam dalej z Blanką sama i go baaardzo to poruszyło, bo zaraz ze smyczą był przy Blaneczce. Reaguje też na "tata przyjechał", ale za bardzo oszukać się nie da, bo widzi, że auto nie stoi, tam, gdzie zawsze. Staram się wychodzić na spacery w niskim obuwiu, nawet jak bardzo się spieszę tuż przed pracą, to z nim nie zaryzykuję obcasów :wink: A Blanka przy tym dowódcy nauczyła się też ciągnąć do psiurów, jak je widzi- ale to znowu z radości, i do tego taki tubalny, ucieszony głos jej, który...odstrasza inne psy, mam ubaw po pachy,gdy słyszę jej głosisko uradowan, a pies z podkulonym ogonem daje dyla :lol:

Kama - Sro 11 Sty, 2012 09:17

Co do agresji basseta, to widzę że to moje ciele zaczyna rządzić dziećmi. W sumie najstarsza córka umie się z nią obchodzić i naśladuje zaklinacza psów. Jak tylko molly ma jakiś problem do niej to córka kładzie ją na boku i przytrzymuje, Działa.
Gorzej jest z moim numerem 2 i 3. Dają się jej gonić i podgryzać. przez co ona ich nie szanuje a traktuje jak kogoś niżej w hierarchii
Od jakiegoś czasu tłumaczyłam najmłodsszemu (nr 3) jak ma postępować. ogladał z nami zaklinacza i teraz już jest trochę lepiej. Niestety Molly raz rzuciła się z zębami na nr 2 (8lat) na szczęście nie do krwi ale dziury zostaly
Nie uważam że coś jest z nią nie tak po prostu dzieci niewłaściwie się czasami przy niej zachowują
A swoją drogą to baleron jest bardzo prostolinijny, jak jej się cosik nie podoba od razu reaguje cholerycznie (ma to po pańciu) nie chowa urazy tylko wali prosto z mostu, uwielbiam ten zmarszczony pyszczek kiedy jej się coś nie podoba, ech Molly życie bez ciebie byłoby...smutne

moni - Sro 11 Sty, 2012 11:05

Mam taki sam problem z Bananem. Jak w pobliżu Nie ma Igi /20m-cy/ to jest wszystko OK ,jak tylko dzieciak sie zbliza nawet jej nie widzi tylko czuje że gdzieś sie kreci to Banan strasznie warczy .marszczy sie i to wcale nie dla zabawy.Sa momenty że ja zebiskami chłapnie.Jest tu wina niestety Igi ale jak tu małemu dziecku przetłumaczyc ze nie wolno zaczepiac pieska :roll: Babcia nie daje sobie czasami rady i niestety na czas zwiekszonej aktywności Igi Ban an ma zakładany na pysk kaganiec w formie takiego szerszego paska. Parówka do niego juz przywykła tylko czasami sie "wstydzi" :lol: Niestety ciezko mi jest ale nie miałam innego wyjscia.bo trzeba na zimne dmuchać. :lol:
ania123 - Sro 11 Sty, 2012 11:14

i znow rzucanie psem o ziemie, bo corka ogladala zaklinacza i juz wszystko wie
ja ogladam czasem chirurgow, moze powinnam zaczac operowac ludzi? przeciez widzialam cos tam w tv

ania123 - Sro 11 Sty, 2012 11:18

Kama napisał/a:

Gorzej jest z moim numerem 2 i 3. Dają się jej gonić i podgryzać. przez co ona ich nie szanuje a traktuje jak kogoś niżej w hierarchii


to tez bardzo ciekawe
ciekawe czy 8 (+ \ - ) miesieczny SZCZENIAK goniac dzieci i je podgryzajac chce sie BAWIC, czy zostac szefem domu, a najlepiej pewnie imperatorem wszechswiata?

hmmmmmm.....

ania123 - Sro 11 Sty, 2012 11:28

(skasowalam posta i wyslalam pw :) )
Kama - Sro 11 Sty, 2012 11:29

Ania między zatrzymywaniem psa poprzez położenie go na boku a "rzucaniem go o ziemię" jest ogromna różnica. Moje doświadczenie nie pochodzi z tv tylko z intensywnego szkolenia w kierunku posłuszeństwa, jakie przeszłam z pierwszym psem.
Nikt nie kieruje na Molly agresji a jedynie daje jej znać że koniec, ma się zatrzymać w uspokoić. uwierz mmi daleka jesteem od rzucania psem po podłodze. Nie rozumiem tej uszczypliwości w twoich wypowiedziach.

Kama - Sro 11 Sty, 2012 11:30

Nie jestem za przemocą ale stanowcze nie to jeszcze nie znęcanie się nad zwierzęciem. Coż zawsze znajdą się zwolennicy pozytywnego (tylko) podejścia
ania123 - Sro 11 Sty, 2012 11:32

wedlug twojego pierwszego postu postepowanie wasze z psem wynika z tego co zobaczyliscie w zaklinaczu psow
tekst o tym ze szczeniak podgryzajacy dzieci traktuje je jak kogos nizej w hierarchii tylko to potwierdza

ania123 - Sro 11 Sty, 2012 11:33

NIGDY nie powiedzialam ze stanowcze nie jest znecaniem sie nad psami :)
Kama - Sro 11 Sty, 2012 11:57

Ania Zaklinacza włączam dzieciom bo uważam że mimo iż jest to mimo wszystko szoł i Cesar millan jest nieco szołmenem to zna się na rzeczy i jest skuteczny. Zważ jednak na to, w jaki sposób podchodzi on do psów, ile uczucia wkłada w swoją pracę. Z takim samym podejściem spotkałam się na szkoleniu o którym wspomniałam. Trener (do dziś mój przyjaciel) ma w sobie tyle miłości do zwierząt że można by rozdać na kilku. Jest jednak bardzo stanowczy i uważam bardzo skuteczny. Wiem że Goldeny to łatwe psy do układania ale naprawdę mam cudownie ułożoną sunię jaką można sobie wymarzyć (idąc na szkolenie była niesforna)
Pierwsza rzecz jaką usłyszeliśmy na szkoleniu z którą zgadzam sie całkowicie to to, że szkolenie jest bardziej dla włascicieli niż dla psów :)
Psy z natury są dobre i chcą dobrze tylko my nie potrafimy sobie zawsze z nimi radzić. Nie wiem ajk to jest z Bassetami bo Molly mam dopiero pół roku, ale dobry przywódca stada działa jak lekarstwo na psa.
Ależ się rozpisałam, nie chcę być posądzana o przemądrzałość pisze tylko i wyłącznie na temat, z którego mam jakieś doświadczenie na własnym poletku.
Porównałabym to raczej nie do ogladania chirurgów i wykonywania na jego podstawie operacj a raczej kurs robienia zastrzyków Nie jestem aż takim specjalistą żeby wypowiadać się na temat ogólnej tresury psów, wiem tylko co ja robię i co działa (lub nie)
:)
Mam nadzieję że Aniu trochę wyjaśniłam o co mi chodzi

ania123 - Sro 11 Sty, 2012 12:04

Kama napisał/a:

Pierwsza rzecz jaką usłyszeliśmy na szkoleniu z którą zgadzam sie całkowicie to to, że szkolenie jest bardziej dla włascicieli niż dla psów :)
Psy z natury są dobre i chcą dobrze tylko my nie potrafimy sobie zawsze z nimi radzić. Nie wiem ajk to jest z Bassetami bo Molly mam dopiero pół roku, ale dobry przywódca stada działa jak lekarstwo na psa.
Ależ się rozpisałam, nie chcę być posądzana o przemądrzałość pisze tylko i wyłącznie na temat, z którego mam jakieś doświadczenie na własnym poletku.
Porównałabym to raczej nie do ogladania chirurgów i wykonywania na jego podstawie operacj a raczej kurs robienia zastrzyków Nie jestem aż takim specjalistą żeby wypowiadać się na temat ogólnej tresury psów, wiem tylko co ja robię i co działa (lub nie)
:)
Mam nadzieję że Aniu trochę wyjaśniłam o co mi chodzi


w 100% zgadzam sie ze wszystkim co tu napisalas, chociaz ja tez nie robilabym zastrzykow po obejrzeniu programu w TV o zastrzykach :)

i przepraszam ze tak uszczypliwie na poczatku, ale przyznaje ze jak slysze (a niestety zdarza sie to czesto) ze ludzie uzywaja wielu metod Milana bo zobaczyli to w TV i juz sa ekspertami to mi sie otwiera noz w kieszeni :)

nie mowie ze tak jest w Twoim przypadku, bo teraz widze ze nie jest, no ale taka byla moja reakcja po przeczytaniu pierwszego postu

chyba za duzo razy widzialam na ulicy ludzi ktorzy walczyli ze swoim psem zeby go rzucic na ziemie (swiadomie mowie rzucic a nie polozyc bo w wiekszosci przypadkow to jednak wymaga silowania sie z psem, ciagania za nogi zeby sie polozyl na boku itd)

Kama - Sro 11 Sty, 2012 12:22

Spoko :)

Co do zastrzyków to miałam na myśli kurs life a nie w TV :)

ania123 - Sro 11 Sty, 2012 12:26

no kurs na zywo to cos zupelnie innego niz obejrzenie programu w tv :) ale to moim zdaniem dotyczy to zarowno robienia zastrzykow jak i wychowywania (szczegolnie korygowania fizycznego!) psow :)
Kama - Sro 11 Sty, 2012 12:27

Szczęśliwie doszłyśmy do porozumienia :)
Miła od Gucia - Sro 11 Sty, 2012 12:37

Aniu123 zwracam Ci uwagę, że każdy ma prawo do jasnych i konkretnych wypowiedzi, nie narzucając nic nikomu.
Proszę prowadzić dyskusję bez "uszczypliwości", ostatnio pojawia się ich za wiele i nie są adekwatne do tematu prowadzonej "rozmowy", chwilami nawet obrażają osoby wypowiadające się.

ania123 - Sro 11 Sty, 2012 12:40

Miła od Gucia napisał/a:
Aniu123 zwracam Ci uwagę, że każdy ma prawo do jasnych i konkretnych wypowiedzi, nie narzucając nic nikomu.
Proszę prowadzić dyskusję bez "uszczypliwości", ostatnio pojawia się ich za wiele i nie są adekwatne do tematu prowadzonej "rozmowy", chwilami nawet obrażają osoby wypowiadające się.


przeprosilam juz :)

ania123 - Sro 11 Sty, 2012 12:40

Kama napisał/a:
Szczęśliwie doszłyśmy do porozumienia :)


aha :)

Miła od Gucia - Sro 11 Sty, 2012 12:48

Ja Aniu czytałam o przeprosinach, nie umknęło mi to.
Jednak nieraz lepiej wcześniej zapobiegać, jak potem przepraszać,
choć nie ukrywam, że to miły i grzeczny gest.

Kama - Sro 11 Sty, 2012 12:50

:)
julkarem - Sro 11 Sty, 2012 12:56

moni napisał/a:
Mam taki sam problem z Bananem. Jak w pobliżu Nie ma Igi /20m-cy/ to jest wszystko OK ,jak tylko dzieciak sie zbliza nawet jej nie widzi tylko czuje że gdzieś sie kreci to Banan strasznie warczy .marszczy sie i to wcale nie dla zabawy.Sa momenty że ja zebiskami chłapnie.Jest tu wina niestety Igi ale jak tu małemu dziecku przetłumaczyc ze nie wolno zaczepiac pieska :roll: Babcia nie daje sobie czasami rady i niestety na czas zwiekszonej aktywności Igi Ban an ma zakładany na pysk kaganiec w formie takiego szerszego paska. Parówka do niego juz przywykła tylko czasami sie "wstydzi" :lol: Niestety ciezko mi jest ale nie miałam innego wyjscia.bo trzeba na zimne dmuchać. :lol:


Moja Julka ma 11 lat i wierz mi też lubi sie sprzeciwiac psiakom, a potem jej ciagle mówię,jak ciebie ugryzie to nie przychodź do mnie

Kama - Sro 11 Sty, 2012 13:00

Moja Julka też ma 11 lat i to samo jej i reszcie powtarzam. Ileż można tłumaczyć że pies też ma swoje granice cierpliwości.
A jak raz chapnie to dziecię zapamięta (tym bardziej że mocno raczej nie chapnie bardziej ostrzegawczo)

julkarem - Sro 11 Sty, 2012 13:03

Kama napisał/a:
Moja Julka też ma 11 lat i to samo jej i reszcie powtarzam. Ileż można tłumaczyć że pies też ma swoje granice cierpliwości.
A jak raz chapnie to dziecię zapamięta (tym bardziej że mocno raczej nie chapnie bardziej ostrzegawczo)


dokładnie mój też mruczy ostrzegawczo, pies to nie zabawka czasami tez nie lubi jak ktoś mu dokucza , ale dzieci niestety nie rozumieją tego nawet te duże :grin:

Kama - Sro 11 Sty, 2012 13:06

A najbardziej lubię obserwować jak Brenda wychowuje Molly
Powinno się naśladować takie zachowanie serio
Ona nigdy się nie denerwuje na zapas nie chowa urazy
Jak się cosik nie podoba to ząbki na wierzch mruknie coś pod nosem i Molly już wie że coś nie halo. A za chwilę znowu wielka miłość
Najbardziej denerwuje mnie ludzkie podejście do psów. Obrażanie się krzyczenie po fakcie i takie tam

julkarem - Sro 11 Sty, 2012 13:10

hm ale ja to bym musial nagarac u mnie Spike i Jogi, to by co niektórzy powiedzieli, że jak to tak może byc itd.
U mnie rządzi Spike, w końcu jest starszy i czasami tak przygryzie Jogiego , że je rozdzielam , jak sie pokłócą albo cos tam, jeden kośc drugiemu zabierze, to nie przelewki, ale tak jest w stadzie, najstarszy rządzi, takie prawo zwierząt.
A Jogi doszedł do nas dopiero rok temu dlatego niestety najmłodszy obrywa, a Spike dominuje. Jak się bawią to Endek + Spike i na Jogiego, nigdy owdrotnie

Kama - Sro 11 Sty, 2012 13:13

No baset z bassetem to inna sprawa. Święta cierpliwość do granic przyzwoitości to chyba wyłącznie cecha Goldenów :)
jabluszko520 - Sro 11 Sty, 2012 18:59

julkarem napisał/a:
Kama napisał/a:
Moja Julka też ma 11 lat i to samo jej i reszcie powtarzam. Ileż można tłumaczyć że pies też ma swoje granice cierpliwości.
A jak raz chapnie to dziecię zapamięta (tym bardziej że mocno raczej nie chapnie bardziej ostrzegawczo)


dokładnie mój też mruczy ostrzegawczo, pies to nie zabawka czasami tez nie lubi jak ktoś mu dokucza , ale dzieci niestety nie rozumieją tego nawet te duże :grin:



u mnie jest tak samo z Majką- jak Artur albo Błażej za dużo ja maltretuje to warknie i odepchnie pyskiem - nie zdarzyło się aby krzywdę dzieciaczkowi zrobiła, teraz i tak to już coraz rzadziej się zdarza - na początku częściej ich ustawiała :mrgreen:
p.s. mojego pana męża cały czas chce zdominować i jak nawet tylko ją przytuli to warczy :mrgreen: ja natomiast mogę jej robić wszystko i nie warknie
poprzedni nasz cocker spaniel Lady gryzła nas wszystkich bez względu na to co robiła lub my robiliśmy... aha i dodam dla jasności, że robiła to od szczeniaczka ;) najpierw dla zabawy a potem jak urosła już nie było tak zabawnie - i nikt się nad nie znęcał lub coś w tym stylu... więc z tym piesek się rodzi

jaila - Wto 13 Sie, 2019 15:22

Na naszym przykladzie i Gastona. Typ dominujacy. Wlasciwie od pojawienia sie u nas w domu zachowywal sie jakby mieszkal z nami od zawsze. Podczas podrozy nie piszczal itd. Gdzie jego bracia i siostry 'wyly' z rozpaczy.
Jak wiadomo czym nasiaknie za mlodu tym w wiekszosci te cechy uwidocznia sie w przyszlosci.
takze niektore przytoczone tu przyklady to tylko i wylacznie niedbalstwo i rozpuszczanie wlascicieli (ale o tym wiecie bo sie sami przyznaliscie ) ;)
W kazdym razie wracajac do meritum - u nas, nie mozna mu popuszczac ani na chwile, pochwaly owszem, ale i karcenie (mocniejsze lapanie bezpieczne tylko za kark, odciaganie, grozenie palcem, slowne - "nie wolno") - wszytko to skutkuje posluszenstwem.
Pies juz od szczeniaka zna swoje miejsce, co mu wolno i co nie.
Takze praca od malego. Niektorzy z Was pewnie nie chca wystawiac psow, badz lub nie beda sie bawic 'w polowania', ale nawet szkolenie typowe dla psow mysliwskiich bardzo sie przydaje.
Basset jak to basset, wymaga indywidualnego podejscie i schematy tu nie dzialaja.
Nigdy nie musialam przyduszac, bic czy oddawac swoich psow, takze nawet z takim Gastonem mozna sobie dac rade ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group