Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
KASTRACJA/STERYLIZACJA - po zabiegu
Autor Wiadomość
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
  Wysłany: Czw 25 Sie, 2005 16:57   KASTRACJA/STERYLIZACJA - po zabiegu

No i stało się, Morfeusz został wykastrowany. Przyczyniło się do tego wiele czynników. Mieliśmy wiele wątpliwości i nie była to łatwa decyzja. ale jesteśmy już po. Teraz tylko pytanie i co dalej. Czytałem wiele publikacji na ten temat , wiem że muszę uważać na wzrost wagi, że sama sterylizacja to dopiero połowa drogi (ważne jest postępowanie i konsekwencja naszego zachowania w stosunku do niego). Czy mógłby ktoś sie ze mną podzielic spostrzeżeniami na ten temat? Czy pieski po takim zabiegu częsciej sikają. (dostrzegam w tej kwesti znaczną zmianę). Morfeusz zabieg przeszedł bardzo spokojnie i dobrze, a jego postępowanie się zmieniło. Stał sie większym pieszczochem i jego reakcje nie są takie nerwowei gwałtowne, choć nie stracił nic ze swojej werwy. Nawet mogę powiedzieć, że teraz więcej biega i bawi się z innymi pieskami bo jego hormonki nie przesłaniają mu zabawy.
Ostatnio zmieniony przez Asia i Basia Sro 21 Sty, 2015 12:48, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Czw 25 Sie, 2005 23:38   

Witaj Aleksander
Dużo osób na tym forum mnie negatywnie skrytykowało, gdy namawiałam do kastracji i sterylizacji. Kastracja to zabieg, fakt że pod narkozą, ale zabieg nie tak ciężki jak sterylizacja suni. Mówili, że pies stanie się ciapowaty, ospały :wink: I powiedz sam - czy to prawda, że na niekorzyść zmienił się Morfeusz - nie prawda, dla psa który nie musi dawać potomstwa to super sprawa :!:
Na Twoje pytania szczegółowo może odpowiedzieć Ewa , która nie tak dawno wysterylizowała swoją Matyldę, oraz Kasia, która teraz pluska się w jeziorze z Hubertem, Fredem i wykastrowanym Aronem.

pozdrawiam Morfiego
Agata
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 29 Sie, 2005 16:50   

Od operacji Matyldy minęło trochę ponad trzy miesiące (jak ten czas szybko leci :( ) więc w zasadzie mogę powiedzieć już co się zmieniło.
Moja sunia nie nadrobiła kilogramów zrzuconych podczas choroby - co bardzo cieszy mnie i naszych weterynarzy - waga obecna waha się między 25 a 27 kg. Być może przyczyną jest całkowita rezygnacja z jedzenia tzw. "domowego" (ryżyku z mięsem) na korzyść suchej karmy. Zalecona zresztą również przez weterynarzy.
Jeżeli zaś chodzi o energię - muszę przyznać, że jestem zaskoczona. Wszyscy znajomi uprzedzali mnie, że suczka po sterylizacji robi się powolna, leniwa. No więc muszę powiedzieć, że nic z tego. Wręcz energia ją rozpiera. Nieraz jest tak, ponieważ teraz mogę pozwolić sobie na bardzo długie spacery, że ja wracam "z wywieszonym jęzorem", a Matylda jeszcze by mogła.
Być może, a nawet napewno, opisane przeze mnie objawy nie są zazwyczaj spotykanymi, ponieważ sterylizacja Matyldy miała miejsce z przyczyn zdrowotnych spowodowała to, że nie ma już zawirowań hormonalnych i psisko odżyło, jest poprostu zdrowe i wesołe. W zasadzie mogę powiedzieć, że zachowuje się tak, jakby tych 10 miesięcy od pierwszej cieczki do sterylizacji w ogóle nie było. W tym właśnie czasie ludzie zaczepiali mnie i pytali "Ile ona ma lat?" - tak była powolna i drętwa. Teraz zachowuje się jak szczeniak, czasem trudny bardzo do opanowania.
Jedno teraz wiem, niedawno odkryłam: grzeczna Matylda to zmęczona Matylda :D

Co do siusiania - nie wiem jak jest u psów, może tu faktycznie bardziej pomoże Kasia.
Wiem, że u suczek w pierwszym okresie po operacji, zanim jeszcze wszystko się tam w środku zagoi i to co niepotrzebne obumrze, jest kikut, który podrażnia pęcherz i w efekcie suczce wydaje się, że chce siusiać, kuca i... dwie kropelki. Pytałam o to chirurga, który Matyldę operował. Wiem, że w przypadku sterylizacji suczek powikłaniem, które może wystąpić jest właśnie uszkodzenie układu moczowego, wynikiem którego może być nietrzymanie moczu (trwałe). Ale jak mówię, suczka to nie pies. Weterynarz Wam pewnie powie więcej na ten temat.

Pozdrawiam bardzo Morfiego z Rodzinką i życzę zdrowia. :D
 
 
 
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Pon 29 Sie, 2005 18:11   

Własnie ja też czytałem o problemach z trwałym uszkodzeniem pęchęrza. Nie u Morfiego niby wszystko jest ok, ale zauważyłem, że częsciej musi wychodzic na dwór (tzn tak co 4 godziny) i sika jednostajnie a nie tak jak wczesniej podlewając wszystkie krzaczki , kamienie i murki. Co do ruchu to biega, skacze, szaleje jak głupi. Naprawdę jeszcze bardziej niż wcześniej.
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Nie 04 Wrz, 2005 14:29   

Aleksander, wielokrotnie już na tym forum poruszaliśmy temat kastracji, więc wiele już na ten temat zostało powiedziane, aby się nie powtarzac powiem tylko tyle, że pełna stabilizacja hormonalna w organiźmie psa następuje zwykle w okresie 3 do 6 miesięcy po zabiegu, a zatem jeśli chodzi o psychike psa, w tym okresie mogą jeszcze wystąpic pewne problemy o których wcześniej wspominałeś (nieprzeparta chęc dominacji, nawet "latanie " za cieczkami).
Żeby nie przynudzac, nie będę sie tu bawi w naukowe wywody i postaram sie zobrazowac 2 najważniejsze problemy "pokastracyjne".
Z reguły po zabiegu kastracji, zarówno u psów jak i u suk spada poziom aktywności, czasem psiak nie jest już tak skory do zabawy jak kiedyś; to włąśnie powoduje że niektóre psiaki "atakuje" otyłośc" - zwyczajnie, nie są w stanie zużytkowac całej energii dostarczonej im w pokarmie na skutek zmiany w metaboliźmie pies może miec większą skłonnośc do "odkładania sie tłuszczyku". Można temu zaradzic "aplikując" psu sporą dawke ruchu w postaci spacerów oraz nieco zmieniając diete.
Jednak tycie to nie reguła! Znam wiele psów po zabiegu, które jedzą tak jak wcześniej (ryżyk, mięsko + dodatki - słowem gotowane) i zachowują linie :) a znam również takie, które i bez kastracji a tylko dzięki swoim wspaniałym właścicielom wyglądają jak wypasione szyneczki.
Zapewniając odpowiednią dawke ruchu a nie traktując swojego psa jako "kaleke" uda sie temu problemowi zaradzic.

Druga rzecz to tzw. "podsikiwanie" - od razu wyjaśniam, że znacznie częściej ten problem dotyka suki a nie psy. Z reguły po kilku miesiącach wszystko jednak wraca do normy. Owszem, u psów również spotkałam się z tym problemem, ale raczej u psów małych ras (york, sznaucer mini, buldożek fr.). Jeżeli zabieg jest przeprowadzony prawidłowo - w przyszłości nie będzie problemów.
Co do częstego podsikiwania krzaczków, murków, drzewek etc. - wynika to z chęci zaznaczenia terytorium ( takie psie "tu byłem"), często psy po kastracji znacznie rzadziej zaznaczają w ten sposób różne miejsca.

Pozdrawiam i czekam na dalsze info o Morfim :)

ps. Dziś na szkoleniu mój pies wykonał popis obrony aby pokazac niedowiarkom, że pies po zabiegu kastracji nie traci nic ze swej użytkowości. Nie będę sie tu chwalic ale - pokazał 8) Dodatkowo zadziwił co niektórych swoją sylwetką (zero tłuszczyku, kupa mięśni) i niesamowitą energią choc chłopak ma już ponad 7 lat a od kastracji minęło już 5.
 
 
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Pon 05 Wrz, 2005 20:50   

Powtarzam jeszcze raz Morfi nic nie stracił ze swojej żywiołowości. Nadal biega, skacze i rozrabia. Jest dopiero właściwie miesiąc po zabiegu ale widoczne są już jego rezultaty. Stał się rozważniejszy, przestał próbować dominować. Jego reakcje są jakby wyważone. Zmienił całkowicie stosunek do mnie. Przestał ze mną walczyć o prym. Stał się bardziej uległy, bardzo mnie słucha (co przyprawia nas o usmiech na twarzach bo to aż głupio jak on tak reaguje i wykonuje moje polecenia od razu - musimy się do tego przyzwyczaic). Przestał też uciekać , bardzo się nas trzyma. Stał się pieszczochem. Nie omieszka skorzystać z każdej okazji do pieszczot czy nawet położenia sie przy mnie. Włąśnie teraz leży mi na nogach (może to nie wygodne ale bardzo przyjemne). Włąściwie w tym poście chodziło mi bardziej o to jak powinniśmy postępowac w stosunku do niego aby nie zaprzepaścić tego wszystkiego co osiągneliśmy. Wiem że w przeszłości popełniliśmy masę błedów wychowawczych pozwalając na to aby próbował nad nami dominować dlatego teraz jest dla nas bardzo ważne aby taka sytuacja sie nie powtórzyła a zaistniałe układy między nami pozostały już do końca, bo teraz każda chwila to przyjemność, bez naszych i jego nerwów.
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Wto 06 Wrz, 2005 07:21   

Aleksander napisał/a:
jak powinniśmy postępowac w stosunku do niego aby nie zaprzepaścić tego wszystkiego co osiągneliśmy. Wiem że w przeszłości popełniliśmy masę błedów wychowawczych (...)


Aleksander - tylko jedno słowo: konsekwentnie.
Jeżeli sposób postępowania który teraz stosujecie wobec psa przynosi rezultaty - postępujcie tak dalej, nie powielając wcześniejszych błędów.


Aleksander napisał/a:
... co przyprawia nas o usmiech na twarzach bo to aż głupio jak on tak reaguje i wykonuje moje polecenia od razu - musimy się do tego przyzwyczaic...

:D wiem o czym mówisz, miałam takie same odczucia :lol: ale przygotuj sie - jeszcze nie raz Cie zaskoczy - oczywiście pozytywnie :D
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 06 Wrz, 2005 11:01   

Zobaczcie mity i fakty na temat sterylizacji

http://www.canis.org.pl/porady/sterylizacja.htm
 
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 02 Paź, 2006 12:58   

No to i my mamy to już za sobą...

W piątek wieczorkiem Bobcio przeszedł - jak to Kasia ładnie określiła - gruntowną renowację :)

Chłopak został nie tylko wykastrowany (głównym wskazaniem do kastracji był przerost prostaty), ale i usunięto mu guzek na boczku oraz kamień nazębny.
Bardzo się cieszę, że udało się to wszystko załatwić podczas jednej narkozy, w końcu Bob nie jest młodzieniaszkiem i nie możemy sobie pozwolić na ciągłe usypianie.
A poza tym to w sumie też był dla nas dobry znak - operacja szła na tyle pomyślnie, że dało radę jeszcze i ten kamień usunąć.

Odebrać Bobcia miałam późnym wieczorem, po 21.00, ale ja byłam na tyle niecierpliwa, że już o wpół do dziewiątej stałam pod Lecznicą. Jak weszłam do gabinetu i zobaczyłam go śpiącego na materacyku jedyne na co mogłam się zdobyć to powiedzenie pani doktór "dobry wieczór". I wiecie, że on wtedy taki jeszcze nie do końca obudzony ledwo ledwo zamerdał ogonkiem. A ponieważ ja mam oczy w bardzo wilgotnym miejscu to domyślacie się co było dalej.
Całą sobotę chłopak spał kamieniem, oczywiście z przerwami na posiłki, bo bez tego by się nie obeszło :) .
Wczoraj jeszcze był trochę kołowaty, ale dziś już żywczyk od rana.

Jakoś tak się tylko za mocno w kłebek zwinął i zaczyna mi się trochę pruć na szwie na boczku. Dziś idziemy na kontrolę i zastrzyk, to pewnie i to będzie naprawione...

Widziałam u Arona Kasi, że nie ma woreczka po jajeczkach, tzn. nic mu nie wisi. Bąbelkowi wisi całkiem sporo, mam nadzieję, że się jakoś wciągnie :)
 
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Pon 02 Paź, 2006 13:18   

Trzymaliśmy za Bobcia kciuki bardzo mocno.
Cieszę się, że poszło ok.

A my też już po kastracji i akurat tak się zbiegło w czasie razem z Ewy Bobciem.
Gdy pojawiłam się w klinice ludzie widząc kogo przyprowadziłam, byli troszeczkę w szoku :wink:
Na szczęście spotkałam się z Krysią od Czortów, która wiernie czekała razem ze mną.
No nie powiem, trochę było śmiechu, bo same baby przy kastracji byłyśmy, więc mogłyśmy sobie pozwolić na wiele 8)
Problem był z uśpieniem, bo za nic narkoza nie chciała działać, ale w końcu padł :lol:
A po powrocie do domu spał jeszcze kilka godzin.
Potem wyszedł i mimo tego, że Pani doktor wyraźnie prosiła aby nic do późnego wieczora nie jadł, to się nie udało 8) Jabłuszka spadające z drzew były szybciej pochłaniane niż mogłam je zebrać. Oczywiście teren z nich wcześniej uprzątnęłam, ale gdy tylko się wybudził, to pod nos same znów zaczęły spadać jakby na zamówienie :lol:
Zgadnijcie który mieszkaniec Polany, kilka dni temu był na zabiegu kastracji :?: :lol:
Jeśli ktoś zgadnie to natychmiast wkleję fotki z zabiegu 8)
 
 
joania
[Usunięty]

Wysłany: Pon 02 Paź, 2006 14:28   

czy to kotek czy piesek?
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Pon 02 Paź, 2006 17:28   

Czy to kotek 8) Fakt, czasem tak na niego mówię :lol:
Ale nie kotek :wink:








 
 
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Pon 02 Paź, 2006 19:05   

No no to jakies zaraźliwe czy coś. Co do niby "kotka" to sie nie znam ale co do pieska to fakt woreczek sie wsiąka al;e dopiero po czasie tak więc Ewo musisz trochę poczekać. Naszemu Morfiemu to tak naprawdę to dopiero po roku wszystko sie wyrównało i teraz nie ma po nim śladu. A co do narkozy to dobrze że wszystko dobrze poszło ale nasz Morfi to już na następny dzień był całkiem żywy aż za bardzo bo się martwiłem , że sobie te szwy pozrywa, troche sie mu sądzyło ale bardzo niewiele. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
 
 
=AsMiNn=
[Usunięty]

Wysłany: Nie 19 Lis, 2006 11:55   Viking też!

Viking też nie dawno miał abieg sterylizacji. Tak jak ty dostrzegłam, że stał się większym pieszczochem, ale większych zmian nie zauważyłam. Pies jest szczęśliwy i nie robi sobie problemów z tego że nie ma jąder ( wjego wypadku nigdy nie mał- wada od urodzenia, jądra zostały w brzuchu i nie było innego wyjścia- tylko kastracja). Uważam, że każdy kto nie chce dawać psa do rozrodu, powinien go wykastrować- to jest lepsze dla samego psa. Również zauważyłam że Viking ma wzmożony apetyt- w jego przypadku to dobrze, ale nie wiem czy psy w tym czasie nie tyją szybciej...
 
 
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Nie 19 Lis, 2006 17:17   

Co do tycia to fakt. Po kastracji psy tyja szybciej. My mieliśmy zawsze problemy z jedzeniem. Morfi nie chciał jeść. Teraz je ale nastąpiło to dopiero po roku po kastracji więc nie wiem czy to ma z tym związek. Ale trzeba uważac na tycie. Morfi poprawił się bardzo ale przed kastracją był chudy jak szkapa. Teraz wygląda dobrze. Co do zmian zachowania to musiecie poczekac to nie następuje tak od razu. Ale efekty są i nie żałujemy naszej decyzji, zwłaszcza od kiedy mamy Demi.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 14