Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Asia i Basia
Pią 24 Wrz, 2010 17:44
Zazdrośnik jeden na G!
Autor Wiadomość
Glowacz
[Usunięty]

Wysłany: Czw 21 Lip, 2005 12:49   Zazdrośnik jeden na G!

Myslalem czy sie nie podpiac z wypowiedzia pod temat "agresji" jednak sprawa dotyczy chyba czegos innego.
Nasz maly "doskonaly" przejawia objawy zazdrosci - tak nam sie wydaje. Jak wiecie lub nie wiecie czesto do Glusia przyjezdza Babel - "pinczer" tesciowki. Trzeba przyznac ze chlopaki kochaja sie :D jak to psy...
Problem pojawia sie w momencie gdy ktos z domownikow bierze malego Babla na rece...Glusio szczeka jak opetany i chyba mowi "oddaj go, on jest moj, a nie twoj". Babel z kolei warczy na Glusia i doszlo juz do kilku ostrych spiec.....W takich wypadkach Glusio "za fraki" od Babla i kara.

Czy jest jakies racjonalne wytlumaczenie tego faktu? Czy to ta nieszczesna dominacja, czy milosc, zazdrosc, czy cos innego, jak sobie z tym poradzic?
Czy moze byc jakis problem kiedy pojawi sie male dziecko, i bedziemy je brali na rece.
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Czw 21 Lip, 2005 14:00   

Bardzo, bardzo dawno temu urodziła się moja pierwsza córka Ola.
W tym czasie miałam swoją już kilkuletnią ukochaną sunię Jagę.
Jaga nie odchodziła od łóżeczka, pilnowała śpiącego dziecka. Gdy brałam prysznic, Jaga wchodziła do łazienki i wyciągała mnie z niej gdy Ola się obudziła. Na spacerach chodziła przy wózku. Jak Ola podrosła i bawiła się w piaskownicy - Jaga leżała i obserwowała moje dziecko. Była zawsze przy niej. Między nimi zawiązała się bardzo silna więź emocjonalna.
Ola zawsze ją całowała i przytulała. Pierwsze lata życia Oli kojarzą się z naszą ukochaną Jagą - Tam gdzie Ola tam Jaga.
Jaga była naszym oczkiem w głowie i baliśmy się, że jak przyjdzie na świat dziecko, to może być zazdrosna i nikt nigdy nie przypuszczał, że będzie tak troskliwa i opiekuńcza. To był anioł nie pies. Była z nami
14 lat, nigdy jej nie zapomnimy.........

Może Glusiek jest zazdrosny a może chce Bąbla mieć tylko dla siebie.
To grzeczny, łagodny i dobry psiak.
Gluś jeszcze jest dzieciakiem, ale jak podrośnie, przypuszczam, że będzie zachowywał się podobnie jak nasza kochana Jaga.
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 06:44   

Racjonalne wytłumaczenie? Co do relacji Gluś - Bąbel, być może jest to zwykłą zazdrość związana z tym że jednak w jego psim umyśle to on , Gluś jest Wasz, a nie jakiś tam za przeproszeniem Bąbel :wink: , ale u mnie jest to samo, mam 2 miniatury, gdy jedna wędruje na ręce, druga podskakuje i szczeka i "żada" aby tamtą natychmiast na ziemie postawić i wtedy jest spokój :) jak są na ziemi to dwie, a jak bierzesz na ręce to musisz też od razu dwie... tak, tylko że one ważą po 6 kilo :D a Glusio zapewne "nieco" więcej :wink:

ale na poważnie, o ile nie ma między psiakami poważniejszych spięć, nie sądze aby występował tu typowy problem dominacji, niestety za mało podałeś faktów i nie bardzo moge sobie wyobrazić ich wzajemne stosunki. U mnie owszem, jedna mała jest jednostką bardziej podporządkowaną drugiej, ale to w sytuacji michy, pierwszeństwa powitań - po prostu Balbina pcha sie pierwsza a Mia jej ustępuje i grzecznie czeka na swoją kolej :D ale jak na ręce to obie chcą naraz :lol:
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 07:08   

I jeszcze jedno, a propos układów dziecko - pies.

Najpierw troche rozwlekle :wink: , opowiem 3 historie i wyciągnij z nich wnioski:

Historia nr. 1
Był sobie mały pekińczyk, uwielbiany i chołubiony przez swoją panią, niemal najważniejszy w rodzinie. Pani wyszła za mąż, pekinio pokochał swojego nowego pana choć nieco o niego był zazdrosny (...ten fragment pomińmy bo nieistotny...) po czasie urodziło sie dziecko, i zaczął sie horror :evil: ...pies wskakiwał do łóżeczka dziecka i nie pozwalał sie z niego wywalić, bynajmniej nie z wielkiej miłości! gryzł małego po rękach, warczał na niego, jeśłi mały wystawił noge czy rączke przez łóżeczko - kąsanie, zwyczajnie - tego było już dla psa za dużo, nie zaakceptował dziecka. Efekt - pies został uśpiony :evil: :oops:

Historia nr.2

Pies mojego dziadka. Piękna bokserka, w domu już były starsze dzieci, urodziło sie nowe - sunia początkowo totalnie ignorowała dziecko, zwyczajnie dla niej go nie było. Lecz gdy dziecko zaczęło chodzić łapała go za pieluche i sadzała na pupie, wszystko było fajnie dopóki dzieciak miał pieluche ale potem... ona wcale nie była delikatna...
Ta historia skończyłą sie podobnie - pies powędrował do rodziny, gdzie zamieszkał w domu z ogrodem, bez dzieci. Długo tam nie pomieszkała. Skończyło sie źle. Popełniła samobójstwo... :cry:

Historia nr. 3
Mój pierwszy pies :D Kiedy sie urodziłam moi rodzice mieli ON-ke - Agate :D , wobec obcych agresywny potwór, łazęga, włóczykij, złodziejka (łąziła do sąsiadów i podkradała im jajka) i brzydal :D
Moja mama troche sie obawiała jak taki psiul przyjmie dziecko, w wielkim skrócie: ta łązęga nagle zmieniła przyzwyczajenia, koczowała przy łóżeczku , nikt nie mógł się do niego zbliżyć , na spacerach zawsze przy wózku, zawsze tam gdzie ja tam i pies , ja na kocyku, Agata obok, ktoś przechodzi obok furtki i mówi "jakie ładne dziecko" 8) a Agata zęby wystawia i powarkuje, gdy jakiś imbecyl (obcy!)wpadł na pomysł, żeby zajrzeć do wózeczka Agata zastępowała mu droge i prezentowała pełne uzębienie a warkot był gorszy jak Ursus na pełnym rozruchu :D he he, pewnie dlatego teraz tak kocham psy :lol:

Żeby nie przeciągać, każda z tych historii jest różna ale też w każdym przypadku pies był inny, i nie chodzi mi o rase, lecz sposób jego wychowania!
Pekińćzyk - Pan domu, jedyny, ukochany, najważniejszy i nagle pojawia sie coś nad czym wszyscy dosłownie sie trząsą a psa odganiają. To musiało sie tak skońćzyć.

Zachowania bokserki nie potrafie racjonalnie wytłumaczyć - może to nadmierna opiekuńczość? bała sie że dziecko "odejdzie od gniazda"? :?:
Gdy miała własne szczeniaki, robiłą z nimi to samo - jak sie rozlazły brała za karczki i zanosiła spowrotem na legowisko, być może małego uznała za kolejnego szczeniaka.

A moja Agata - wychowana tak że nigdy nie była number one.
Przyjęła obowiązek opieki nad "szczenięciem" swojego ukochanego Pana.
 
 
Magda i Rudolf 


Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 1895
Skąd: Gdansk/Florencja
Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 10:51   

Teraz to juz na dobre sie wystraszylam, tak sobie myslimy z mezem o dziecku, ale mi napedzilas stracha, kazda z tych historii skonczyla sie katasrofa(jesli chodzi o psa)
magda :cry:
_________________

 
 
Magda i Rudolf 


Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 1895
Skąd: Gdansk/Florencja
Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 10:55   

:oops: Bo zapomnialam dodac ze moj pies nalezy do tych number one
_________________

 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 11:50   

Magda, ale moja Jaga zawsze była nr. 1 :!:
A dziecko pokochała i to bardzo rozsądnie pokochała.
Ona wyjątkowo mi pomagała w opiece nad małą upiorną Olą.
Pamiętam jak mówiłam ...dzięki Jaga już idę... - gdy dawała znać, że Ola się obudziła, psina wtedy wracała do pokoiku i znów kładła się przy łóżeczku. A Oli pierwsze słowa to - Jaga - przekręcając po swojemu wołała - jaja, a drugie dopiero mama.
Tylko jak mi się dziecko urodziło to przenigdy, nawet na chwilę Jaga nie poszła na drugi plan. Jak wróciłam ze swoim małym upiorkiem ze szpitala, weszłam i kucnęłam z dzieckiem, by pierwsza psina mogła się przywitać i obwąchać noworodka. Położyła się przy łóżeczku i od tego czasu czuła się w obowiązku mi pomagać.
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 12:45   

magdalena anton napisał/a:
Teraz to juz na dobre sie wystraszylam, tak sobie myslimy z mezem o dziecku, ale mi napedzilas stracha, kazda z tych historii skonczyla sie katasrofa(jesli chodzi o psa)
magda :cry:


Magda, no co Ty?! Chyba nie doczytałaś do końca. A w trzecim przypadku to też katastrofa?! No to dzięki!
Nie, ale na serio, Agata moich rodziców byłą psem cholernie niezależnym, silnym i dominującym ale znała swoje miejsce w stadzie. Dzięki temu przyjęła dziecko i dała mu miłość (znaczy mi). Ten pies podobno dałby sie za mnie pokroić! Pełna symbioza i prawdziwy przyjaciel dziecka!

Ale ona od początku chowana była jak należy. Była bardzo ważna dla moich rodziców i dłuuugo była na wysokiej pozycji - moja mama non stop ją głąskałą, czesała, bawiła się z nią, nigdy nie podniosła na nią głosu; tata natomiast zajął sie jej wychowaniem - tej silnej osobowości nie pozwolił stać sie przywódcą ( a z tego co wiem dla obcych była okropna, agresywna i potrafiła sie rzucić ale własną rodzine kochała )

Tak wychowany pies szybko uznał nowego członka rodziny i zaakceptował a nawet przyjął za zadanie ochrone!

W pozostałych przypadkach (zwłaszcza pekińczyka) problem tkwił w złym wychowaniu psa.
Od początku był najważniejszy, dominancik któremu wszystko sie należy, zawsze pierwszy, pańcia go głaszcze kiedy on chce, i nagle to sie skończyło bo pojawił sie ktoś nowy! Pies załapał - "nie było małego - byłem najważniejszy, teraz mnie odrzucili przez niego"
Podstwawowym błędem było to, że nie pozwalano mu dziecka nawet obwąchać, odtrącano go "wyjdź" "idź stąd" a za to na rękach zamiast niego zaczęto nosić dziecko.
Czasem to samo dzieje sie w niektórych rodzinach gdzie rodzi sie drugie dziecko i wszyscy wokół tracą głowe dla maluszka a na starsze zwracają mniej uwagi bo on już duży.

Ja też planuje dziecko i co? Wcale sie nie przejmuje czy moje psy zaakceptują czy nie bo nie widze tego problemu! Pierwsze co napewno zrobie gdy dziecko sie pojawi to przyjde do domu i przedstawie je nie reszcie rodziny a właśnie moim psom! Niech obwąchają malucha, niech poznają jego zapach! Tak jak moi rosdzice zrobili ze mną. Wylądowałam nagusieńka na kocyku a pies podszedł i mnie obniuchał , po kilku minutach było liźnięcie w rączke i suka położyła sie obok!
 
 
Magda i Rudolf 


Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 1895
Skąd: Gdansk/Florencja
Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 12:49   

To piekne co napisalas, ale ja sie obawiam ze suczka inaczej reaguje, ja mam psa, nigdy w zyciu nie zrobil krzywdy zadnemu dziecku, moga go tarmosic na wszystkie strony, ale zauwazylam ze jak do nas do domu przyjdzie ktos z dzieckiem to on stara sie go zdominowac bo wie ze dzieciak nie ma na tyle sily zeby go doprowadzic do porzadku, i wogole to jest zazdrosny bardzo o mnie.
Musze sie przyznac ze obawiam sie tego wszystkiego troche ze wzgledu wlasnie na Rudolfa bo mam przed oczami wlasnie takie czarne historie jakie opisala Kasia, bo co zrobic jak pies nie zaakceptuje dziecka???
_________________

 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Sob 23 Lip, 2005 18:23   

Magda, ten temat już wcześniej przewinął sie na forum :
http://www.forum.bassety.net/viewtopic.php?t=202

Przeczytaj sobie i nie denerwuj sie tak zawczasu! Psy czasami są mądrzejsze od nas!
Pozdrawiam i życze powodzenia
K. :)

ps. a te historie opisałam nie aby kogokolwiek przestraszyć lecz aby uświadomić, że psa również trzeba "przygotować " na dziecko :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11