Choroba lokomocyjna |
Autor |
Wiadomość |
pppolanowski
Dołączył: 17 Kwi 2011 Posty: 4 Skąd: koszalin
|
Wysłany: Pon 18 Kwi, 2011 16:35
|
|
|
witam... mam pytanie, wyjeżdżam z rodziną na święta i zmuszony jestem zabrać fado. ciekawi mnie jak bassety znoszą podróż. zdarzało mu się że wymiotował czy powinienem zabrać go na czczo?... p.p |
|
|
|
|
gocha [Usunięty]
|
Wysłany: Pon 18 Kwi, 2011 16:59
|
|
|
Jeżeli jedziecie rano to daj mu jedzenie wieczorem i niech rano przed podróżą nic nie je.
Równocześnie możesz mu podać pół godziny przed podróżą coś na chorobę lokomocyjną, najlepiej dla dzieci.(jakiś "locomotiw" czy połowę "aviomarinu"), ale zapytaj w aptece o dawkę dla dzieci. |
|
|
|
|
VADER
Dołączył: 19 Lut 2010 Posty: 129 Skąd: SKOCZÓW
|
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2011 08:06
|
|
|
nasz Vader jak był mały wymiotował, ale mu przeszło, za to teraz strasznie zieje, ciężko oddycha jakby wydaje mi się, że to stres dlatego takie długie wyjazdy odpadają, najdalej na zlot chyba to było 3 godz. tak mu serce waliło ani razu się nie zdrzemnął, no ale auto było bez klimy dlatego teraz mamy z klimą, ale jak jechaliśmy po Argosa grudzień to tak samo się zachowywał a zima była to chyba ta klima za dużo nie pomoże :sad:
regularnie na spacery bierzemy ich autem wskakują, nie trzeba już Vadera wpychać, czy wnosić
za to Argosa nic nie rusza żadna przejażdzka samochodem nie straszna, to tak jak z nami, ja chorobę lokomocyjną posiadam, a Bartek nie
nie próbowałam jeszcze żadnych środków na Vaderze jak nam wypadnie jakiś wyjazd to spróbuję.
a co do jedzenia to my tak jak Gosia pisze. |
_________________ Vader |
|
|
|
|
|
Rogasowa
&Trufla
Dołączyła: 05 Paź 2009 Posty: 801 Skąd: Węgrów/Warszawa
|
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2011 19:28
|
|
|
Pierwsza podróż Trufeleli to był horror.. pisk, jęki, wymioty i kupa.. baliśmy się strasznie bo mieliśmy świadomość że raz na tydzień, raz na dwa będziemy mieli 160-170 km do przejechania.. Ale już za drugim razem.. zupełny luuzik.. kocyk na tylną kanapę i spała jak zabita.. ale spacer dłuższy musiał być, na szczęście kilka razy tylko później juz sama brykała i spokojnie.. Czasami tylko ma gazy Może też weźcie Fadusia na spacer aby się wyhasał i pójdzie spać grzecznie :wink: |
_________________ pozdrawiam, Trufla
|
|
|
|
|
Kala [Usunięty]
|
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2011 20:18
|
|
|
nasza Tola bez względu na czas podróży zawsze zwraca Aviomarin niestety nie pomaga.. Pozostaje tylko wożenie jej na czczo, a przy dłuższej podróży nawet na czczo zwymiotuje z tym, że samą pianę... Weterynarz polecił nam na długie trasy specjalny lek, który należy odpowiednio wcześnie zamówić. Nie jest on powszechnie dostępny z uwagi na wysoką cenę, my na razie jeszcze go nie próbowaliśmy... Skoro nie wiecie do końca jak Fado może znieść podróż, osobiście polecałbym podróż na głodniaka |
|
|
|
|
besta
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 29 Cze 2008 Posty: 3051 Skąd: 3City
|
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2011 21:37
|
|
|
Moja Besta miała chorobę lokomocyjną tak do ok.2 roku zycia(dyszała,sliniła się,wymiotowała)a potem samo przeszło :shock: i teraz może jeżdzić nawet w długie trasy. |
_________________ ...na zawsze stajesz się odpowiedzialny za to,co oswoiłeś.... |
|
|
|
|
troublemaker
Dołączyła: 01 Lip 2009 Posty: 818 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2011 22:00
|
|
|
Nasza Krowka od poczatku do teraz nie ma problemow z podrozami. A zrobila juz tak na oko ok. 35 tys. km. Uwielbia samochod.
Nasza na czczo rzyga na zlosc bo nie dostala, a jak zje to spokojnie idzie spac.
Moze sprobujcie go na troche dac do samochodu i przejechac sie dookola bloku czy cos i zobaczycie co zrobi. |
|
|
|
|
Aśka
Dołączyła: 31 Mar 2016 Posty: 449 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Wto 24 Maj, 2016 10:48 Choroba lokomocyjna - jak sobie z nią radzić?
|
|
|
Przejrzałam ambulatorium i nie znalazłam takiego tematu, a jeśli jest to proszę o przeniesienie w odpowiednie miejsce
Jak sobie radzić z chorobą lokomocyjną kłapoucha??? Macie sprawdzone sposoby, leki?
Mój Vincent ma straszną... myślałam, że z tego wyrośnie ale chyba nie ma szans Ma 4 miesiące i wymiotuje średnio co 3-4km... Ostatni wyjazd do weta-ortopedy oddalonego o 15km od nas zakończył się prawdziwym potopem w samochodzie na odcinku 30km wymiotował jakieś 8 razy Był przegłodzony przez kilka godzin przed wyjazdem ale i to nie pomogło. Wet zalecił awiomarin w dawce jak dla dziecka, ale wolę się upewnić. I tu też pytanie, jeśli awiomarin to czy dawka na wagę czy bez względu na wagę psa? Vicek wazy ok 5 kilo teraz, jamnior mikrusek z niego |
|
|
|
|
Miła od Gucia
Admin merytoryczny
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21590 Skąd: Gorzów
|
Wysłany: Wto 24 Maj, 2016 11:09
|
|
|
scalone tematy
patrz wyżej, choć tam niewiele jest.
Z Gustawem miałam taki problem.
wszystkiego próbowałam
aż podpowiedział mi lekarz, żeby kupić Lokomotiv, syrop dla dzieci o smaku landrynek.
O dziwo stał się cud
pomogło
podawałam godzinę przed wyjazdem, przed samym wyjazdem i w trakcie jazdy
po paru wypadach samochodem
któregoś dnia zapomniałam podać
ale chyba już psychika Gucia się przestawiła, bo bez syropu jechał bez sensacji.
A problem był niesamowity, ja woreczki w pogotowiu trzymałam, o on tak bardzo się męczył
jak już widziałam że robi takie napowietrzanie to byłam gotowa z woreczkiem
stosowałam różne tabletki od awiomarinu po wszelakie, nie karmiłam przed podróżą
dopiero ten syrop nam pozwolił podróż spędzać bez rzyganka |
_________________ 694 409 059
nasze.bassety@onet.pl |
|
|
|
|
Aśka
Dołączyła: 31 Mar 2016 Posty: 449 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Wto 24 Maj, 2016 15:14
|
|
|
Dzięki Miła za scalenie tematu i za podpowiedź z tym syropem, chyba zacznę od niego Bo z wyjazdów mogę zrezygnować dla własnej przyjemności ale do Weta trzeba czasem, a ten tragicznie to znosi... potem śpi cały dzień jak zabity strasznie mi go szkoda. Na 4 psy to mój pierwszy z chorobą lokomocyjną... dlatego wpadam w panikę jak mam gdzieś jechać
Ja woreczków nie stosuje, rozkładam podkład duży i niech sobie haftuje gdzie chce, potem na to tylko ręcznik papierowy rzucam, żeby się nie ubrudził biedak. Swoją drogą to nie wiem skąd się w nim tyle płynów mieści... ślini się masakrycznie wtedy i chyba to połyka bo po tylu wymiotach powinien mieć pusty żołądek a on ma czasem jeszcze więcej w nim niż przy pierwszych wymiotach
Co najdziwniejsze jak go wieźliśmy z Warszawy jak miał 6,5 tyg to zwymiotował tylko 2 razy na 160km... a teraz?! masakra... |
|
|
|
|
Aśka
Dołączyła: 31 Mar 2016 Posty: 449 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Nie 03 Lip, 2016 14:30
|
|
|
Wczoraj miałam pierwszy chrzest - pierwszy wyjazd szczeniorów na działkę mojej Mamy 50km od nas. Jechałam z nimi sama - o matko, gdyby nie mata ochronna na siedzenia plus podkłady to byłaby tragedia! Locomotive nie pomógł, Vincent w jedną stronę haftował 10 razy, Rozi 2 razy (plus przystanek na kupę chociaż ostatni posiłek jadły poprzedniego dnia wieczorem i rano się załatwiały) ... przy tym śliniły i pieniły się non stop - bałam się, że jak mnie gliny zatrzymają to pomyślą, że wiozę psy chore na wściekliznę wszystko pływało... droga powrotna trochę lepsza, nie wiem czy się przyzwyczaiły czy ten lokomotive z opóźnieniem zadziałał, Vicek 2 hafty Rozi haft i siku, bez przystanku - nie zdążyłam się zatrzymać zanim Rozi się posikała... pływało też ale mniej tym razem
Nie wiem co o tym myśleć, może po prostu muszą się nauczyć jeździć? z poprzednimi psami nie miałam takiego problemu Wystarczyło że 3 godziny przed wyjazdem nic nie jadły i tyle...
P.S. Rozi boi się teraz wsiadać do samochodu... |
|
|
|
|
RicoSB
Dołączył: 14 Paź 2014 Posty: 1428 Skąd: Świętochłowice
|
Wysłany: Nie 03 Lip, 2016 23:21
|
|
|
Uf to widać ja z Furiatem miałem wielkie szczęście. Jechał z nami na Śląsk z Wałbrzycha jako go dobieraliśmy i nie było żadnych problemów. Teraz kocha siedzieć w aucie i czuje się w nim lepiej niż w domku. Droga do Chorwacji to dla niego żadne problem. W zeszłym roku było to ponad 1400km. W tym płynął promem, co też zniósł całkiem normalnie.
Pociągi i autobusy oraz tramwaje to żaden problem. Uf całe szczęście z nim mamy |
_________________ Pies z promocji za pół ceny, trochę wybrakowany, ale kochany!
http://sfuriatowani.blogspot.com/
http://slowaduzeimale.blogspot.com/
|
|
|
|
|
Aśka
Dołączyła: 31 Mar 2016 Posty: 449 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Pon 04 Lip, 2016 10:23
|
|
|
Oj tak, to naprawdę wielkie szczęście jak pies nie ma choroby lokomocyjnej. Z poprzednimi psami mogłam jeździć gdzie chciałam... a teraz nawet do weterynarza jest problem |
|
|
|
|
|