Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Wycie, szczekanie, pies sam w domu
Autor Wiadomość
marzanna67999 



Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 881
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob 02 Maj, 2015 11:10   

ja jednak uważam, że kennel klatka jest dobra, tylko trzeba poćwiczyć z psem wchodzenie dp niej, to zajmie trochę czasu. U mnie się sprawdziła. Jacek przestał załatwiać się domku :)
_________________
Marzanna, Jacek i Agatka
 
 
RicoSB 



Dołączył: 14 Paź 2014
Posty: 1428
Skąd: Świętochłowice
Wysłany: Czw 11 Cze, 2015 21:33   

niestety niektóre bassety się boją wchodzić do takich klatek. Może jakbym kupił taką z tworzywa to by działało. My małymi kroczkami zostawiamy Furiata na coraz dłużej :)
_________________
Pies z promocji za pół ceny, trochę wybrakowany, ale kochany!

http://sfuriatowani.blogspot.com/

http://slowaduzeimale.blogspot.com/
 
 
owadomorek 



Dołączyła: 18 Sie 2014
Posty: 109
Skąd: Nowa Sól
Wysłany: Wto 16 Cze, 2015 19:38   

ech, to i ja mam problem wycia ostatnio, chociaż u nie-basseta.

Też główne zalecenie behawiorysty to ignorowanie i odprowadzanie na legowisko jak za nami łazi. Ciężkie to bardzo, bo on chodzi, cieszy się, wpatruje się maślanymi oczami i merda ogonem na prawo i lewo... ale najważniejszą rzeczą jest konsekwencja. Dopiero pierwszy dzień... Jutro zostawię psa na chwilę, potem znów, niech wie, że wracam i nie trzeba zaraz całemu światu oznajmiać, że pieseczek sam w domu został i olaboga, zaraz zginie.

Psa mam do siebie wołać sama i wtedy go głaskać, a potem mówić, że wystarczy i znów ignorowanie. Cholercia, żeby tak dało im się wytłumaczyć po psiemu, bez tego całego ciężkiego dla obu stron cyrku :D

Klatka kennelowa nie wchodzi tutaj w grę, bo pies przez ostatnie kilka(naście) lat żył na metrowym łańcuchu przy budzie i nie będę go ja jeszcze ograniczać.

Kiedyś miałam jamnika, który wył 11 lat prawie codziennie, wtedy jeszcze nikt u nas nie słyszał o behawiorystach... I owszem, mieliśmy wizytę straży miejskiej, mogą oni nałożyć mandat, bo takie wycie (a jamnik wyje może nie tak spektakularnie jak basset, ale jednak) jest uciążliwe.
_________________

 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21589
Skąd: Gorzów
Wysłany: Wto 16 Cze, 2015 21:24   

Madziu, trudna droga przed Wami
ale wierzę, że się uda
zebyś słyszała Majkę jak szlochała, płakała, wyła, szczekała
to trwało, wychodziłam, wracałam
to że wzięłam urlop dwa tygodnie, to był dobry pomysł
od 3 minut do 8 godzin zwiększałam czas
z tym, że jak wracałam, wbrew zaleceniom witałam ją, i miałam w kieszeni smaczka.

Trwało to dwa, trzy tygodnie

dziś Maja ma mnie w nosie jak wychodzę :D
a sąsiedzi pytają gdzie ją wywożę, bo taka cisza

a, zapomniałam, zostawiam jej na swoim łóżku swoją koszulkę nocną, śpi na niej
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
jabluszko520 



Dołączyła: 28 Lis 2011
Posty: 5520
Skąd: stąd
Wysłany: Czw 18 Cze, 2015 10:10   

owadomorek napisał/a:


Klatka kennelowa nie wchodzi tutaj w grę, bo pies przez ostatnie kilka(naście) lat żył na metrowym łańcuchu przy budzie i nie będę go ja jeszcze ograniczać.


Klatka nie ma za zadanie ograniczać psa tylko dawać mu schronienie, odpoczynek i spokój. Warto na ten temat pogłębić wiedzę. ;) Są różne rodzaje klatek, nie muszą być z metalu. Zresztą buda (nie mam tu już na myśli łańcucha tylko samą budę) pełni taką samą funkcję. Żeby nie było - mam na myśli otwartą klatkę i właściciela czworonoga, który rozumie jej znaczenie. Oczywiście porządny'(sprawdzony) behawiorysta powinien nadzorować terapię psa.
_________________
Nie kupuj, adoptuj.
http://forum.bassety.net/viewtopic.php?t=5027
 
 
owadomorek 



Dołączyła: 18 Sie 2014
Posty: 109
Skąd: Nowa Sól
Wysłany: Czw 18 Cze, 2015 16:34   

jabluszko520 napisał/a:

Klatka nie ma za zadanie ograniczać psa tylko dawać mu schronienie, odpoczynek i spokój. Warto na ten temat pogłębić wiedzę. ;)


Matko, przecież masz rację :D Musiało mnie zaćmić zupełnie, kiedy to pisałam :D Nikt jej nie każe zamykać przecież... Taak, to akurat napisałam bez sensu zupełnie :P
_________________

 
 
jabluszko520 



Dołączyła: 28 Lis 2011
Posty: 5520
Skąd: stąd
Wysłany: Pią 19 Cze, 2015 19:27   

A poza tym, piszesz, że masz psa, który mieszkał w budzie, tak? Może więc on po prostu nie może się odnaleźć teraz w mieszkaniu? W budzie miał ograniczoną przestrzeń, światło i dźwięki otoczenia w pewnym sensie też. Przyzwyczajony jest do niej. Może warto dać mu podobne schronienie gdzieś w rogu pokoju.
_________________
Nie kupuj, adoptuj.
http://forum.bassety.net/viewtopic.php?t=5027
 
 
ivbrzostek2 

Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 4
Skąd: Ustka
Wysłany: Pią 06 Sty, 2017 01:36   

Miła od Gucia napisał/a:
dombras:

Witam,

Kiedyś pisałem o problemie jaki mamy z Behemotem, a mianowicie Behemot wył przez 8 godzin naszej nieobecności w domu... i napisałem że kiedyś wspomnę szerzej o tym... no to teraz jest to kiedyś :)
Być może to co napiszę, komuś się przyda, ktoś spróbuje ...

Po przeprowadzce do nowego mieszkania nasz Behemot zaczął wyć, wiecie jak bassety wyją... :) nasz dobry sąsiad powiedział kiedyś - "wyje jak zarzynany bawół) i miał rację…
Stwierdzono tzw lęk separacyjny – jego stado kupiło mieszkanie, jego stado wie, że to nowe mieszkanie a Behemot nie… Zostawiają go, samego i nie wiadomo czy wrócą – dlatego wył, bo nawoływał stado…
Po powrocie do domu zastawaliśmy psa trzęsącego się ze strachu, oslinionego, upłakanego , pełno zgubionej sierści, micha wody wypita – obraz naprawdę straszny ! serce się kroiło… doszło do tego że wynosiliśmy krzesła z kuchni do innego pokoju, bo Behemot podsuwał sobie krzesło i właził na parapet i wył…
Wiedzieliśmy że jest to problem, dla niego samego i dla sąsiadów. Ja osobiście też nie chciał bym za ścianą psa, który 8 godzin wyje… Oczywiście byliśmy w pełni świadomi, że musimy coś z tym zrobić.
W dodatku jeden z sąsiadów wyskoczył na klatkę z pretensjami – że mamy się pozbyć, że on prawa użyje itd… Ja mu wtedy powiedziałem, że jeśli chce to niech użyje prawa a pozbyć to ja się mogę prędzej jego niż Behemota… Później sąsiadka go przyłapała jak kopał i walił pięściami w nasze drzwi – skutek był odwrotny. (wspomniałem mu,… w sposób „delikatny” że nie życzymy sobie żeby kopał nasze drzwi…)
Jeszcze przed opisem naszych działań wspomnę o tych prawach pana sąsiada… Moja żona obdzwoniła straż miejską, towarzystwo opieki… i policję i okazuje się, że tak naprawdę nie da się nic zrobić z wyjącym psem… nie ma prawa aby ukarać właściciela – oczywiście jeżeli pies wyje w godzinach od 6 – 22. Pan ze straży miejskiej powiedział, że oni nawet nie podejmują interwencji, a tak w ogóle to dostali fax z wyrokiem sądowym że jakaś pani była oskarżona przez sąsiadki że jej pies wyje i zakłóca spokój i jest uciążliwy. Sąd drugiej instancji orzekł, że pies jest żywym stworzeniem i ma prawo w godzinach 6-22 wyć, szczekać, chodzić po panelach, zeskakiwać z kanapy itd…
Wracając do działań…
Oczywiście pies rano był wyspacerowany godzinnym spacerem – ale nie jadł rano nic, już wpadał w panikę jak widział że się szykujemy do pracy…
- Zaczęliśmy od szeroko opisywanych sposobów zostawiania psa najpierw samego w innym pokoju na coraz dłużej, potem wychodzenie za drzwi na klatkę schodową na coraz dłuższe spacery, chodzenie po mieszkaniu w butach (żona w torebką ) jak do wyjścia… to w skrócie ale kto zna to wie, że ten proces jest długi, męczący i bardziej skomplikowany.., - nic nie dało – wyła dalej. Za jakiś czas żona dzwoniła do takiego pana (treser), który ma hotel psi w Kluczborku i sam miał basseta – powiedział że na takie techniki trzy letni Behemot jest już za stary –że taka technika jest dobra… ale na szczeniaki. Powiedział, że basset jest tak mądrym, cwanym i czujnym psem, że go po prostu nie oszukamy – on wie kiedy „udajemy” a kiedy naprawdę jedziemy do pracy. Jedynie… powiedział, że można spróbować takiego sposobu, żeby zostawiać samochody daleko od domu a i w dodatku wychodzić tak jak np. ze śmieciami a przepierać się w samochodzie i dopiero jechać do pracy – sama uciążliwość nas zniechęciła do wypróbowania.
Co jeszcze
– weterynarz dał nam środki uspokajające – pies zaczął walczyć z tym co mu te środki robiły i było jeszcze gorzej w konsekwencji… wył nadal…
- kupiliśmy polecane przez weterynarza psie endorfiny szczęścia- takie do kontaktu – podobne jak rajd na komary – nic nie dało – wyła nadal.
- puszczaliśmy mu przez 8 godzin Chopina, nagraliśmy nasze głosy – potoczną rozmowę i też puszczaliśmy CD na okrągło – nic nie dało – wył nadal…
- kupiłem na allegro obrożę emitującą ultradźwięki podczas wycia – nic nie dało – wył nadal…
Notabene miał tą obroże parę razy, bo jak zobaczyłem raz, przy zakładaniu że Behemotowi lecą łzy to pieprznąłem tą obrożą w kont… wstyd mi że łapaliśmy się tego sposobu , ale naprawdę próbowaliśmy wszystkiego co dostępne.
I dalej:
- kiedyś wpadła nam w jakimś spamie mejlowym reklama książki „zaklinacz psów” Cesara Millana (nie jest to reklama). Za namową żony kupiłem… podchodziłem sceptyczne do tej książki, bo twierdziłem że jest to nic innego jak kioskowe wydania - jak zostać dobrym szefem w tydzień, lub jak zarobić pierwszy milion w miesiąc itd…
Żona przeczytała i zmieniła podejście do Behemota. Wg tej książki najważniejszą rzeczą w relacjach człowieka i psa to przepływ energii po przez węch, po przez uświadomienie sobie czego chcemy od psa i podania mu ręki do obwąchania, przy jednoczesnym intensywnym myśleniu o tym czego chcemy od psa… Zaczęliśmy stosować – rano, zaczęliśmy kucać przy posłaniu Behemota i intensywnie myśląc, powtarzając w myślach jak mantrę (nikt cię nie zostawi, pamiętaj że my zawsze wrócimy do ciebie, nie wyj, śpij i grzecznie czekaj na nas) dawaliśmy mu rękę do wąchania a drugą na jego głowie. Pies się uspokajał, zaczynał usypiać.
Autor pisze również, że przed wyjściem pies musi być maksymalnie wyciszony, uspokojony, w stanie spoczynku… Zaczęło działać. Sąsiadka (ta dobra) mówiła że pies tylko troszkę wyje i to chwilę po 8 rano i chwilę przed naszym przyjściem. Woda nie wypita, pies przestał być trzęsącym się znerwicowanym psem, sierści zrzuconej na podłodze nie bywało, nie był uśliniony. Po naszym przyjściu Behemot szczekał ze szczęścia, po prostu zaczął reagować jak normalny pies, zjadał ze smakiem poranną michę… Dodatkowo, kiedyś, przez nieuwagę znalazł się w naszej sypialni, spał na pościeli i !... to był pierwszy dzień, kiedy nie wył wcale…
Teraz pies czasem…, bardzo rzadko puści sobie małą serenadę przed 15tą i to wszystko – stosujemy nadal wyciszanie/przepływ energii (wg książki), ale, i nie domykamy drzwi od sypialni. Behemot wie że sypialnia jest dla niego owocem zakazanym (jak my jesteśmy to ma zakaz wjazdu) i ma wiedzieć że zakrada się tam pod naszą nieobecność nielegalnie. Wiemy już dziś, że zamykając drzwi, Behemot natychmiast biegnie do sypialni… ;)
To taki skrót naszej cztero miesięcznej „walki” z wyciem… My jesteśmy spokojniejsi, on zachowuje się normalnie, wiele zrozumieliśmy, myślę, że on też i tylko pozostało złe wrażenie jakie wytworzył w nas sąsiad z dołu… jak by inaczej zagadał, jak by inaczej zaczepił mnie – spokojniej, zapytał dlaczego, co z tym robimy, być może co on mógł by zrobić, było by inaczej… dodam, że wtedy, kiedy wyskoczył na mnie na klatce z pretensjami nie mieszkał jeszcze – dopiero wszystko urządzał… No cóż, nie ubolewam nad tym że mam jednego sąsiada mniej – ważne że inni rozumieli, wspierali i mamy z nimi bardzo dobre relacje… a najważniejsze, że Behemot pozbył się lęku separacyjnego… to tyle.

Napiszcie o Waszych podobnych doświadczeniach, skomentujcie to co napisałem… co o tym myślicie…







Ja z mężem długo przygotowaliśmy się do zakupu basseta, dwa trzy lata aż w końcu nadeszła ta cudowna chwila maj 2016 mój pierwszy pies, basset, Olo😍 Dużo czytaliśmy, oglądaliśmy filmy....I to prawda, że długo trzeba czekać na rezultaty.....Ale u nas udało się 😘

Mieszkamy w domku....Olo pół dnia przeleżał na podwórku a po powrocie do domu swoje potrzeby załatwiał w pokoju, holu gdzie się dało...masakra....Minęło siedem, osiem miesięcy a on stoi przy balkonie, piszczy, prosi o wyjście, rano śpi do 10 albo dłużej, gdy szykuję się do wyjścia on kładzie się do swojego kojca a ja go całuję i mówię, że jadę na zakupy albo do pracy itp.... I spokojnie czeka do powrotu...Kocham, kocham kocham......I nawet już myślę o drugim hehe😍😍😍
_________________
Olo
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 14