Właśnie nie zauważyłem, żeby któreś biegało z aparatem. Ale to może i dobrze, bo jeszcze by uchwycili to czego nie trzeba - pokazali by wszystkim jaki ze mnie kradziej parówek z grilla i jeszcze by mnie przymknęli za to To by dopiero były jaja :shock: Piwa, które też troszkę im podciągnąłem to by się nikt nie czepił bo na szczęście już pełnoletni jestem
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21589 Skąd: Gorzów
Wysłany: Pon 13 Lip, 2015 20:51
Iwonka i Remi
pojechali na wakacje do Kanady
przesyłają wszystkim moc pozdrowień
w trakcie zwiedzania oczywiście co ????
poszukują bassetów
i spotkała bassetkę, właścicielką jest Polka
a takie gadżety wypatrzyli
Moi Drodzy, tak mnie zebrało, żeby coś napisać w moim temacie. Chciałbym Wam opowiedzieć, co mi się wczoraj strasznego przydarzyło, myślałem, że już mnie nie będzie na tej stronie świata I faktycznie, gdyby nie bardzo szybka reakcja i pomoc mojego Pańciostwa, to tak by było... Dostałem skrętu żołądka, nawet nie wiem sam jak to się stało, ale myślałem, że tego nie wytrzymam, jak mnie to bolało Do godziny 20 swój czas spędziłem w klinice, spałem pod narkozą i w tym czasie próbowali mnie "odetkać", podobno robili mi dużo zdjęć, ale tego w ogóle nie pamiętam. A już najgorsza była ta rurka, którą mi włożyli do samego żołądka, kroplówka i to czekanie. Ale było mi łatwiej to wszystko znieść, bo cały czas Pańciostwo ze mną było Dostałem mnóstwo leków, dzisiaj również 4 h spędziłem podłączony do kroplówki, mówią, że jutro też mnie to czeka. Ale już najgorszą rzeczą jest to, że do soboty nie mogę nic zjeść w domu, nawalam im w te miski, przewracam, a oni nic. Słyszałem jak mówili, że nie mogą na to patrzeć, bo im mnie szkoda, no ale nie mogą nic poradzić. Powiem Wam, że okradli mnie nawet z miseczki, która zawsze stała na balkonie, chodzę tam przynajmniej raz na godzinę i sprawdzam, czy przypadkiem nie wróciła jak mnie nie było. Na razie czuje się jako tako, cały czas w łapce mam wbity wenflon tak na wszelki wypadek, więc niewygodnie strasznie, no ale cóż zrobić. Takie moje życie, mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej - trzymajcie proszę kciuki i łapki. Pozdrawiam cieplutko i idę spać, bo co tu innego robić, Walkerek
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21589 Skąd: Gorzów
Wysłany: Czw 16 Mar, 2017 21:45
Zmora ten skręt
Iwonko, obyło się bez operacji rozumiem, odbarczenie pomogło.
Walkerku wytrzymaj jeszcze troszkę, dostaniesz do miseczki pyszności, trzymaj się, bądź dzielny. Łapka od Flipki i całus od ciotki
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 31 Sie 2006 Posty: 4793 Skąd: Malbork/Luton
Wysłany: Czw 16 Mar, 2017 22:34
Walkerku- trzymamy i kciuki i łapki kochanie, juz teraz musi być dobrze... to się narobilo... to paskudztwo potrafi tak z niczego i znienacka... też to przerabialiśmy- bądź dzielny i wytrzymaj do soboty, a wtedy to juz dostaniesz smaczności
_________________ www.leniuch.com - to na razie stronka tylko Leniuszka
Moi Drodzy Forumowicze, z wielkim trudem przychodzi mi pisanie, bo to co czuję patrząc na naszego chorego Walkerka jest nie do opisania. Czuję się bezradna, tak bardzo chciałabym mu pomóc tylko nie wiem jak..., może ktoś z Was miał podobne problemy, ratujcie nas radami - prosimy. Może zacznę od początku, wszystko ciągnie się od ostatniego weekendu stycznia, Walker obudził nas w nocy kilka razy wymiotami, czasami mu się to zdarzało, więc myśleliśmy, że i tym razem mu przejdzie. Ale on praktycznie do tego stracił apetyt, do dzisiaj schudł nam ponad 2 kg, zrobiło mu się nienaturalne wcięcie w talii, nie chce jeść nic za co wcześniej dałby się ogolić na łyso. Początkowa diagnoza weterynarza - psia jelitówka. Dostał leki, ale jego stan zdrowia się nie poprawiał. Zdecydowaliśmy się na zrobienie rozszerzonych badań z krwi, i tu spotkało nas nieszczęście, parametry nerkowe bardzo dużo ponad normę, mocznik 37,1 mmol/l przy normie do 8,30; kreatynina 630,9 mmol/l przy normie do 132,0; fosfor nieorganiczny 4,28 mmol/l przy normie do 1,60 Szybko podjęta decyzja o kolejnych lekach, kroplówkach żeby oczyścić Walkerka i wypłukać mocznik i całą resztę z zatrutego organizmu. Kroplówki podajemy sami w domu, za chwilę kolejna dawka, a potem częste spacery. Czy mu to pomaga? Wiem jedno, na pewno nie ma siły bo spacery zdecydowanie się spowolniły, biedaczysko ledwo idzie na łapkach. Serce boli, wracają wspomnienia od momentu kiedy jest z nami, ile łez wylanych to moje... Najgorsza jest ta bezradność, po otrzymaniu kilku kroplówek miało mu się stopniowo poprawiać, miał zacząć znowu jeść, a tymczasem jak uda nam się w niego coś wmusić to jest wielkie święto - przecież to jakbym basseta nie opisywała. Męczy go, bo nie ma czym wymiotować, więc pojawiają się tylko małe ilości żółci. Na szczęście pije wodę, ale na samej wodzie to on długo... nie chcę myśleć. Koleżanka poradziła mi, żeby podawać mu siemię lniane, więc od wczoraj dostaje strzykawką do pyszczka. Musimy sobie jakoś radzić. Jutro idziemy robić znów badania z krwi, już tylko na same te parametry, które były podwyższone, bardzo się boję tego wyniku. Okrywam go kocykami, bo biedny leży w posłaniu i się trzęsie, przytulam tak jakby za niedługo miało mi tego zabraknąć Jakby tego było mało, jedno oczko zrobiło mu się takie jakby za mgłą, podejrzewamy, że dobrze nie widzi, bo gdyby nie szybka reakcja to ostatnio spadłby nam ze schodów. Jutro mamy pobrać więcej krwi i zrobić z tej surowicy takie krople do oczu. Tylne nóżki też często odmawiają mu posłuszeństwa, potrafi na prostej drodze się przewrócić, a potem mieć problemy ze wstaniem. Zrobiliśmy mu również w piątek usg, które też pokazało sporo niedobrych rzeczy, ale to musiałby przeczytać ktoś kto się na tym lepiej zna. Pomocy, czy jest tutaj ktoś z kim mogłabym skonsultować te wyniki? Kolejny zły początek roku dla Walkerka, nasz biedny 12-letni staruszek...
Jejku tak mi przykro, że Walkera choroba dopadła. Ufam, że wyniki z dzisiaj będą w normie. I trzymam mocno kciuki za Was.
A jeśli chodzi o konsultacje to tylko dr Wojtek z Grudziądza mi się nasuwa. Liluta poprowadził wzorowo i Leniuchowi tez chyba bardzo pomógł.
Nie wiem co napisać. Za to wiem co się czuje w takich momentach. Boli mocno. Ściskajcie Walkera mocno ode mnie. Zdrówka basseciku
Przykro mi, bardzo przykro
ciekawe czemu tak nerky zachorowali...czy z powodu ze sikanie bylo trudne i mocz nie odchodzil dobrze...albo zapalenie jakies.....albo poprostu nie wiadomo... pewnie kroplowky pomoga... jakie kroplowky daja mu? czy tez glukoze dostaje? bo jesli nie je...to w kroplowkach glukoza tez energie mu daje....nie wiem czy psom sie daje, ludziom normalnie...ja sadze ze by mu pomoglo....nie wiem ja weterynarzy sadza bo sie na tym nie znam, ale taknw ogole...sa roznice oczywiscie miedzy czlowiekem i psem...ale wiele rzeczy tak samo dziala...wiec... pewnie potrzebne mu ograniczyc ilosc bialka w jedzonku... to najwaznejsze ze by nerkam wspomoc...i spacerky tylko malutkie...ja wlasnie spacery bym odpuscila zupelnie...tylko tak 10m ze by siku zrobic a moze tylko posiedziec na swiezym powietrzu, kupky chyba nie powinno oczekiwac jak piesek nie je...no i jesli juz nie wytrzyma to pewnie zrobi...chyba w domku, no ale to chyba w tej situacji nie przeszkadza...wazne ze by pieska nie meczyc...bo sily mu potrzebne na walczenie z choroba. Pewnie tak jakos robicie...trymam kciuki ze by bylo lepiej... czekam na wiesci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum