W końcu mam trochę czasu, żeby wszystko opisać i prosić o pomoc...
Może ktoś z Was miał podobnie i coś doradzi...
17 września, poniedziałek godzina 16.00 Ford dostał paraliż tylnych łap. Nie potrafi wstać, rozjeżdża się, dyszy, nie utrzymuje moczu i jest cały sztywny.
Po 15 minutach "atak" ustał i udało mi się wpakować go do samochodu i zawieźć do weterynarza.
Dostał jakieś zastrzyki i sytuacja się juz nie powtórzyła..
Pierwszy niedowład tylnych lap, Ford miał dokładnie dwa lata temu w listopadzie 2016 roku i od tego czasu dostawał witaminy, które wspomagały funkcjonowanie stawów..
Z czwartku na piątek 27/28 września -Ford jest smutny, nie ma humoru, cala noc nie spal, chodził, nie potrafił znaleźć sobie miejsca, ale apetyt ma.
Z rana wizyta u weterynarza, który nie wie co robić, bo pies zachowuje się (według niego) normalnie. Po długich rozmowach dal skierowanie na prześwietlenie kręgosłupa, odcinek krzyżowo-lędźwiowy.
Wtorek, 2 październik, najpierw wizyta u neurologa, potem prześwietlenie, które wykazało, ze Ford ma dodatkowy kręg. Nic poza tym.
Z kliniki, gdzie robione było prześwietlenie jedziemy do "naszego" weta, który każe przyjechać dopiero środę, bo po "głupim jasiu" Ford ciągle śpi.
Środa, 3 października, wet daje sterydy i ból ustępuje jak ręką odjął. Fordowi wraca humor i ochota na zabawę. W nocy normalnie.
W związku z tym, ze nie wiadomo w czym tkwi problem, wet zleca zrobienie tomografii z kontrastem, na ktora jedziemy w czwartek o 17.00
Dodam, ze krew jest w porządku, a tarczycy weterynarz nie bierze pod uwagę.
Czy ktoś miał podobna sytuacje?
Jestem załamana... Jeśli to przepuklina to będzie potrzebna operacja i może rehabilitacja... O kosztach juz nie pisze, bo chodzi przecież o zdrowie mojego ukochanego zwierzaka, który jest członkiem naszej rodziny...
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21589 Skąd: Gorzów
Wysłany: Wto 09 Paź, 2018 21:18
Tomografia odpowie na wszystkie pytania
Coś na pewno się dzieje
sterydy to chwilowe rozwiązanie, ale ważne żeby nie cierpiał
pisz jaki wynik tomografu jak wrócicie
Witam wszystkich po mojej dłuższej nieobecności...
Czytałam wszystko co było zamieszczane na naszym forum, ale jak Bogusia napisała chorował w tym czasie Ford i nie byłam w stanie nic pisac.
Ostatni raz opisywałam cały przebieg choroby Forda w październiku.
W listopadzie leczyliśmy ciągłe nawroty choroby lewego ucha. Po którejś z kolei wizycie zostaliśmy skierowani do specjalisty od chorób uszu w Warszawie. Tam po dokładnym badaniu stwierdzono, ze ucho nie jest w najgorszym stanie i są to najprawdopodobniej problemy neurologiczne.
Jeszcze tego samego dnia odwiedziliśmy neurologa. Tam diagnoza - syndrom Wobblera, czyli zespół chwiejności. Wszystko wskazywało na ta właśnie chorobę-nisko osadzona głowa, problemy ze wstawaniem, zataczanie się, osowiałość i niechęć do zabawy. Do tego ciagle się trząsł. Mieliśmy przygotować się na najgorsze, ale nasz weterynarz skierował nas jeszcze do Wrocławia na nastawianie szyi do lekarza, który zajmuje się leczeniem dyskopatii. Trzy wizyty z nastawianiem i chodzenie w kołnierzu nic nie pomagały. Jak się później okazało kołnierz powodował jeszcze większy ból i dyskomfort. Któregoś dnia zauważyłam, ze z ucha zaczęło wypływać coś co wygląda jak zmięta, chusteczka koloru żółtego i okropnie śmierdzi. Cztery miesiące bezsensownego jeżdżenia po weterynarzach, specjalistach, mnóstwo antybiotyków, sterydów, bólu i cierpienia, a okazało się, ze w uchu zrobił się kaszak. Tak naciskał gdzies w środku na głowę, ze to powodowało brak utrzymywania prostej postawy i wszystkie te problemy neurologiczne. Aktualnie jest wszystko dobrze, ale nie chce zapeszać... kaszaki wracają...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum