Długo się zbierałam, żeby coś napisać o Niuni. Nie umiem pisać „była”, „biegała”, „chodziła”…..
Ona tu jest – czuję to.
Jest rok 2011, mam bardzo ciężki czas za sobą, nie jest łatwo i od dłuższego czasu zastanawiam się nad przyjęciem pod swój dach psiaka. Ale jednocześnie robię wszystko, żeby tego nie zrobić. Wtedy, na dwa tygodnie, pod mój dach, na wakacje, trafia Teodor – basset Patryka. Cudny psiak, zero stresu, mieszka i zachowuje się jakby zawsze tu był. Jednak Patryk wraca z wakacji i Tedzik wraca do domu. Wraz z tym pojawia się info, że do adopcji jest bassetka, Nora, po przejściach. Nie do końca przekonana, czy dam radę już wiem, że ona trafi do nas. Jedziemy do Hani, do Kościerzyny. Podróż ciężka, daleka ale wracamy z psiakiem, który już skradł moje serce. Jest nasza, jest piękna, delikatna i mocno niepewna co dalej. Miała cudowne warunki w domku tymczasowym – czy ja dam radę stworzyć jej przynajmniej takie same? Nora nie jest zestresowana, jest bardzo posłuszna i mam wrażenie, że ciekawa tego co będzie dalej. Zapoznajemy ją z dwoma psami, które już są w domu – Juniorem i Dinem. Ganiała ich kiedy tylko zbyt blisko do niej podchodziły a jednocześnie wspierała w chorobach i potrafiła kłaść się obok nich jakby chciała powiedzieć, że jest z nimi i ich kocha. Nie stworzyły jednak nigdy prawdziwego stada gdyż nie mieszkała razem z nimi. Natomiast zawsze ich lubiła. Niestety obydwa już odeszły za Tęczowy Most.
Uczymy ją zostawać w domu, nie siusiać w domu, a przede wszystkim chcemy przekonać, że w tym domu zostanie już na zawsze. Norcia związuje się z nami coraz bardziej i coraz bardziej się otwiera. Jednak nie umie się bawić – staramy się nauczyć tego i nawet czasem się udaje. Natomiast radość, jaką okazuje nam po powrocie do domu świadczy o tym, że jednak cieszy się że jest z nami. Dwa lata później przyjeżdża do domu Batman i choć przez jakiś czas nie mieszka z nami to jednak zaprzyjaźniają się z Norcią. Norcia coraz bardziej otwiera się na nas i coraz piękniej pokazuje swoje przywiązanie. Trzy lata później pojawia się Lalutek. I one stają się stadem – nierozłącznym i bardzo reagującym na siebie. Norcia jest prawdziwym bassetem ze swoimi bassecimi humorami i fochami, gania Batmana i Lalutka i jednocześnie zawsze sprawdza, gdzie są chłopaki. One chodzą za nią i tęsknią jak nie ma w pobiżu.
Nora jest zdrowym bassetem, nie choruje jedynie problemy mamy z uszami i masą tłuszczaków, które jednak same się opróżniają i nie są problemem. No i oczy – ale z tym nic nie zrobimy. Kiedy nagle dwa lata temu pojawia się problem z Norciowym żołądkiem (rozszrezenie) reagujemy szybko i na szczęście Nora jest dalej z nami. Ponieważ wtedy mieszkałyśmy na drugim piętrze nie było mowy o wychodzeniu na podwórko w trakcie choroby po opercji Nora błyskawicznie zrozumiała po co porozkładane są w domu maty – nigdy jej tego nie uczyłam i nigdy z nich u nas nie korzystała. Bystra dziewczynka. Martwiło mnie natomiast to, że ona ma już 11 lat i codzienne, trzykrotne wchodzenie i schodzenie z drugiego piętra nie jest korzystne dla niej. I wtedy, pojawia się okazja – przeprowadzamy się do domku. Nora ma ogród i nie musi chodzić po schodach – dla jej wieku i stawów – idealne. Ostatni rok mogła przebywać na dworze ile chciała. Jednak około pół roku temu wysiadły jej stawy – Norcia przestała chodzić. Boże, jak bolało mnie serce – zaraz pojechałam i zamówiłam na cały dół chodniczki, żeby tylko się nie ślizgała a także skasowałam jej schodki na tapczan żeby nie spadła z nich przypadkiem. Tego nie mogła mi darować do końca bo kochała spanie na łóżku – dla mnie ważniejsze od jej fochów było jej zdrowie. Rządziła na całym dole domu, gdzie wszystko, co tego wymagało dostosowane było do jej potrzeb. Na stawy dostała leki i na początku powoli a później, po około miesiącu, zaczęła normalnie chodzić.
W okolicach października Norcia zjadła śniadanie i zwróciła je w całości – jednak jej zachowanie nie było normalne. Jakby straciła kontakt ze światem. Przypomniało mi się, że podobnie było z Juniorem jak miał wylew – co prawda z nim było gorzej, ale efekt końcowy taki sam – zero kontaktu. Myślałyśmy, że to był wylew jednak okazało się, że Nora ma silną anemię. I krwotok wewnętrzny. Krwawienie udało się opanować – wolniutko poprawiały się jej wyniki jednak nie na tyle szybko by można było ją operować. Dostawała leki i przez dwa miesiące pomagały jednak nigdy nie wróciła już do poprzedniej sprawności. W końcu współpracy odmówiły jelita – przestały pracować.
Norcia, Niunia, Dzidziulka zawsze była przy mnie, nieważne jak mocno spała i tak, kiedy tylko się ruszyłam ona szła za mną. Brakuje mi jej humorów, tuptania po panelach, szczekania, spania tuż obok mnie na legowisku. Batman nie umie sobie znaleźć miejsca i pierwszy dzień bez Niuńki nie zszedł z kanapy. Do dziś jej szuka, Laluś nie opuszcza nas na krok, zawsze trzeba go miziać choć nie zawsze za mną chodził. Obydwa przeżyły szok. Aga i ja też. Drugiego takiego basseta, jakim była Nora, i nie tylko basseta ale w ogóle psa nie ma i nie wiem, czy kiedykolwiek będzie na świecie. Była naprawdę wyjątkowym przyjacielem. Bardzo mi jej brakuje - Kochanej mojej Norci
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 05 Maj 2010 Posty: 2720 Skąd: Toruń
Wysłany: Pią 01 Maj, 2020 23:01
Trudne to nasze życie gdy odchodzi przyjaciel, Norcia cudowna, wyjątkowa wiem bo znałam, dostojna kruszynka hmm do zobaczenia mam nadzieję że Jaffcia Ci nie będzie dokuczać, trzymajcie się razem dziewczyny
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum