Przedwczoraj Baska wciagnela w nocy jakis "przysmak" na dworzu. Nawet nie wiem, kiedy W nocy obudzilo mnie jej jeczenie (czemu tylko ja to slysze, reszta rodzinki snem kamiennym spi, a ja mam uszy jak radary). Wstalam, polnoc na zegarze, a ta bidula w swojej budce lezy i steka. Wyjelam ja, a ona zaczela oblizywac laminat, ale jak, lepsza niz mop. Patrzylam co ona wyprawia i nie moglam zaskoczyc, o co jej chodzi. Dopiero jak zaczela zjadac suche liscie benjaminka, a pozniej i te na galeziach to mi zadzwonilo, ze mdli dziewczyne. Polecialam sie ubrac, a panienka w miedzyczasie obzarla calego kwiata, zielonego juz nie mialam, wiec zapodalam jej kawalki lisci mojej ozdobnej kukurydzy, malo jej bylo, zaczela skubac dywan (nigdy nie robila takich rzeczy). No, i wreszcie zwrocila co zjadla, szybko na dwor, a tam sie dopiero zaczelo. Snieg sypal, zimno jak piorun, a Baska zaczela kosic trawnik! Lepsza bylo od kosiarki, stala i zarla doslownie. Do tego brzuch spuchl jak balon. Dawno czegos takiego nie widzialam (zjadla jak byla mala zdechla mysz i tez wtedy tak spuchla, dwa dni lezala bez ruchu w koszu na diecie , az jej przeszlo). Zwymiotowala jeszcze dwa razy, ale brzuch w ogole nie malal. Dwie godziny lazilam z nia po trawie, w sumie zero poprawy, trawe na osiedlu skosila, brzuch jak pilka. Wystraszylam sie, bo slyszalam o podrzucaniu kulek z miesem naszpikowanych ostra wkladka, na szczescie to nie bylo to. O 2.00 poszlam z nia do domu, bo juz sie biedna z zimna trzesla. Polozyla sie do koszyka, ja obok, i do rana spala. Brzuch rano schudl, Baska jak nowa, ja za to na rzesach do pracy. Miala jeszcze rozwolnienie bidulka, ale dzis widze, ze jest ok, glodna jak diabli, ukradla dzieciakom rano sniadanie do przedszkola, takze wraca do zdrowia. Stracha mi napedzila niezlego
_________________ Baśka polykacz jablek i klockow Lego
Nasz Lucky-beagel, jak już był w podeszłym wieku to często miał niestrawność i też zdarzało mi się z nim chodzić po nocy po trawnikach, gdzie pasł się niczym krowa na łące. Albo wylizywał wszystkie kurze z podłogi i dzięki temu dokładnie wiedzieliśmy w których narożnikach i krawędziach jest najbardziej zakurzone Męczył się bidulek, wiadomo, ale później wymiotował i tyle. Może psy też tak reagują jak mają zgagę...
_________________ Luiza
madzialinka [Usunięty]
Wysłany: Czw 11 Gru, 2008 14:00
Doxi ostatnio ma podobnie - w nocy chodzi po domu, nie może znaleźć sobie miejsca. Brzuszek ma ogromny jak balon. Nie ma rady - muszę się ubrac i wyjść z nią na dwór, bo jak jest ciemno to sama nie wyjdzie. Kończy się przeważnie kupką albo solidnym beknięciem Okoliczni żule mogą ją brać za wzór niekulturalnego zachowania Ciekawe, że Doxi nie beka w domu, wstydzi się czy co?
Weterynarz powierdział, że można też dawać espumisan na wzdęcia i inne tego typu rewolucje żołądkowe, ale narazie nie próbowaliśmy.
goska
Dołączyła: 13 Maj 2008 Posty: 119 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Pią 12 Gru, 2008 09:13
No to widzę, że u nich to bekanie jest rodzinne. Szkoda tylko, że Czesiu nie odziedziczył manier po mamusi. On nie ma żadnych ograniczeń. Potrafi stanąć przed tobą i beknąć prosto w twarz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum