Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Pies "sponiewierany" przez innego psa...
Autor Wiadomość
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro 03 Paź, 2007 15:19   Pies "sponiewierany" przez innego psa...

Pechowiec Bobcio miał niestety kolejną traumatyczną przygodę w życiu...
Starsi Forumowicze znają jego historię, dla nowszych - to psisko z tzw. przeszłością, po przejściach - adoptowany z poznańskiego schroniska, dwa lata temu 36 kilo agresji, dziś trochę ponad 40 kilo miłości i przywiązania...

Przedwczoraj wieczorem Ania wyszła z psami w pobliże rzeki - tam zazwyczaj chodzimy i tam moje psy czują się bezpieczne, mogą chodzić bez smyczy spotykać inne zaprzyjaźnione psy.
Staruszek Bob jest przygłuchy i niedowidzi, zwłaszcza gdy jest szarówka jak wtedy. Wąchał sobie spokojnie coś w trawie blisko Ani, Matylda była dużo dalej. W pewnym momencie Ania zobaczyła biegnącego w ich kierunku goldena. Nie przestraszyła się, bo myślała, że pies biegnie się pobawić, a on (ona właściwie) z byka w bok uderzył Bobcia. Siłą impetu przewrócił go na grzbiet i zaczął gryźć.
Ania złapała ją za obrożę i odciagnęła (pierwsza reakcja, bezmyślna - wiem, ale ja pewnie bym zrobiła tak samo), właścicielka goldenki nadbiegła dość szybko i jakoś ją opanowała.

Bobcio był tak roztrzęsiony, że nie był w stanie samodzielnie wrócić do domu. Weterynarz stwierdził, że żadnych obrażeń konkretnych nie ma, ucho wprawdzie krwawiło obficie, ale rana okazała się powierzchowna.

Bobcio jednak znów się wycofał. Siedzi w domu w kącie, kilka razy po założeniu obroży po prostu pobiegł szybko na balkon, żeby się załatwić i na dwór nie wychodzić... W nocy szczekał, reagował na najmniejsze nawet poruszenie na klatce schodowej... Warczy nawet gdy koty koło niego przechodzą. Nie wita się z nami jak wracamy do domu, nie chce żeby go przytulać (uwielbiał jak kucałam przy nim i go obejmowałam za szyję, kładł mi głowę na ramieniu i tak sobie siedzieliśmy).

Pomogliście mi wyprowadzić chłopaka "na ludzi", może i tym razem macie jakieś pomysły jak mu pomóc? Jedyne co przychodzi mi do głowy to znów takie przełamanie - podchodzę do niego non stop, głaszczę choć on tego nie chce, gadam...

Szlag mnie trafia, że pies, który tyle w życiu przeszedł znów musi cierpieć, może każdy inny pies by to po prostu olał, a Bob po swoich przejściach tak bardzo emocjonalnie zareagował?
 
 
 
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Sro 03 Paź, 2007 21:05   

Strasznie nam przykro. Musisz być cierpliwa i faktycznie przełamywać ten jego lęk. tak mi się wydaje , tak podpowiada mi serce, tak ja bym zrobił/ jesteśmy z tobą!
 
 
Mirka
[Usunięty]

Wysłany: Sro 03 Paź, 2007 23:34   

dlaczego to musiało sie przytrafić akurat jemu,życzę Ci Ewo duzo wytrwałości,wierzę że Twoja miłość do Bobcia przełamie jego lęki i wszystko powróci do normy,trzymam za to mocno kciuki
pozdrawiam serdecznie Mirka
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw 04 Paź, 2007 14:35   

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy, za ciepłe maile...
Bardzo serdecznie dziękuję Ewie (ewan) za rady i podpowiedź, żeby zajrzeć na Forum o szkoleniu pozytywnym - to jest kopalnia wiedzy!

No cóż - na razie z bólem serca zastosowałam się do rad - zostawiłam Bobcia w spokoju, po powrocie do domu zachowywałam się jak gdyby nigdy nic. Znalazłam sobie "konstruktywne" zajęcie - porządki w szafkach w kuchni, żeby tylko koło niego nie krążyć za bardzo. Siedział w pokoju na legowisku i wiem, że cały czas mnie obserwował, widziałam że już już mu się oczy kleją, że chętnie zasnąłby, ale cały czas patrzył co ja robię.

Jak poszłam do łazienki i stracił mnie z pola widzenia to słyszałam przez drzwi, że przydreptał. Jak wyszłam to był już u siebie z powrotem.

Na noc zostawiłam górne światła w przedpokoju i kuchni oraz lampki w pokojach. Pospał trochę, ale cały czas ma dygotki, powarkuje i popiskuje przez sen.

Apetytu nie stracił, to chyba dobry znak.
Na spacery wcale się nie garnie i najchętniej załatwiałby się w kuchni lub na balkonie, ale (również zgodnie z radą Ewy) smakołyki poszły w ruch.

Co mnie najbardziej martwi?
Po 1: to, że ten atak był w miejscu, w którym czuł się bezpiecznie i napewno jego poczucie bezpieczeństwa jest teraz zachwiane,
Po 2: to, że nie widząc co się święci w ogóle się nie przygotował - jakby widział tego psa to mógłby uskoczyć, jakoś warknąć, ostrzec go, nastawić się psychicznie, a teraz pewnie znów będzie chciał mieć oczy dookoła głowy i będzie bać się własnego cienia,
Po 3: to, że nie szuka pomocy u nas i znów przyjął postawę "a dajcie wy mi wszyscy święty spokój!". Zawsze jak była np. burza to przychodził i kładł się koło kogoś z nas i trzeba go było "pocieszać".

No cóż, mam nadzieję że to tylko kilka dni potrwa, aż Bobcio się zorientuje, że wszystko jest jak dawniej.
Nie po to w końcu tyle czasu walczyłam o jego uczucia, żeby teraz odpuścić...
 
 
 
ewan
[Usunięty]

Wysłany: Czw 04 Paź, 2007 15:10   

a ja dalej trzymam kciuki i myślę, że trzeba dać chłopakowi trochę czasu a nie robić nic na siłę :)

jeżeli za parę dni mu nie przejdzie to będziemy dalej kombinować, ale póki co głowa do góry!! :)
 
 
Asia i Basia 
Figa & Co.


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 17 Kwi 2007
Posty: 5612
Skąd: Hamburg/Torun
Wysłany: Czw 04 Paź, 2007 18:18   

Trzymamy za Was kciuki, Bobcio ma w Tobie kochana pania i na pewno to wie, moze trzeba tylko troszke odczekac.
_________________
Baśka polykacz jablek i klockow Lego
 
 
joi 



Dołączyła: 21 Wrz 2007
Posty: 316
Skąd: Królowy Most/Siedlce
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: Pią 05 Paź, 2007 12:03   

"Chodzi" mi Bobcio po głowie cały czas, pisz proszę jak się miewa on i Ty. Serdeczności od naszej gromadki
 
 
 
joi 



Dołączyła: 21 Wrz 2007
Posty: 316
Skąd: Królowy Most/Siedlce
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: Pią 05 Paź, 2007 12:07   

Pewnie gdzieś na forum jest historia Bobcia, ale nie umiem jej znaleźć, możesz podać link? Jeśli takowa jest, przy mojej szybkości transferu trwałoby to całe wieki :wink:
 
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 05 Paź, 2007 13:35   

No już chyba Bobciowi odpuszcza :)

Byliśmy rano na dłuższym spacerze (tzn. dłuższym niż ostatnio, bo AŻ 20 minutowym). Żadna rewelacja - trawnik pod blokiem, ale i tak dobrze.

A rano siedział z pyskiem na łóżku, czekał aż się obudzę. Normalnie to już około 6.00-7.00 po pierwszym spacerze jojczy, żeby go na łóżko podsadzić i potem do południa drzemie jak panisko.

Nadal jest obrażony na cały świat, ale "z łaski" daje się po głowie pogłaskać.
Myślę, że wracamy do życia :)

joi - Bobciowe tematy:
http://forum.bassety.net/...p?t=360&start=0
http://forum.bassety.net/...p?t=416&start=0
 
 
 
Jaga
[Usunięty]

Wysłany: Pią 05 Paź, 2007 15:06   

Znaczy, że wszystko idzie ku dobremu. Myślę, że to kwestia czasu i Waszej cierpliwości. Trzymamy kciuki :)

Ewa z Matyldą i Bobem napisał/a:
znów przyjął postawę "a dajcie wy mi wszyscy święty spokój!".

Pod tym względem mogłabym mu łapę podać :? , bo ja też na ogół w sytuacjach trudnych przyjmuję taką postawę. U mnie wyjście z takiego stanu jest faktycznie kwestią czasu. I bardzo mnie wkurza, kiedy ktoś na siłę chce przebić ten mój pancerz. Może Bob ma tak samo :?
 
 
Asia i Basia 
Figa & Co.


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 17 Kwi 2007
Posty: 5612
Skąd: Hamburg/Torun
Wysłany: Pią 05 Paź, 2007 16:01   

Przebrnelam przez 14 stron watku o Bobciu, co za historia i ile emocji,Ewo, trzymam za Was kciuki, chlopak wie ile dobra jest w Tobie i na pewno sie opamieta, bo gdzie mialby lepiej niz u Ciebie. Trzymajcie sie cieplo i dajcie znac co nowego. Pozdrawiam Asia & Co
_________________
Baśka polykacz jablek i klockow Lego
 
 
joi 



Dołączyła: 21 Wrz 2007
Posty: 316
Skąd: Królowy Most/Siedlce
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: Sob 06 Paź, 2007 14:34   

Przeczytałam "od deski do deski", no zdjęć nie obejrzałam (transfer)szkoda. Kurcze a ja myślałam że z Kleksem mam ciężko :lol:
Cały wątek powinien wisieć na samym początku, żeby ludzie nie tracili nadziei.
Ewa głębokie ukłony :D
 
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob 06 Paź, 2007 15:21   

Już ewidentnie Bobciowi lepiej :)
Najchętniej nadal siedziałby w domu, jak wychodzimy to daleko się nie wypuszczamy i o spacerze w stronę rzeki nawet pomarzyć nie ma co, nawet tam nie patrzy.
Z wielką łaską daje się pogłaskać, podchodzi tak bokiem dziwnie. Łamał się już przy smakołykach, ale w pełni ruszyła go zazdrość. Nie mógł spokojnie przecież siedzieć na legowisku i patrzeć jak ja głaszczę i przytulam Matyldę i koty :)

A powiem Wam w sekrecie (moje psy nie przeczytają to mogę :) ), że gdyby mnie teraz ktoś zmusił do odpowiedzi, którego basseta kocham bardziej - bez chwili wahania powiedziałabym, że Bobcia...
Chociaż znam go krócej i było z nim sporo problemów.

Może dlatego, że musiałam walczyć o jego miłość?
Poza tym Matylda, mimo że w papierach jest moim psem i była kupiona jako prezent dla mnie, jeszcze będąc szczeniakiem na swoją najważniejszą Pańcię wybrała drugiego szczeniaka - moją córkę Patrycję :) Rozumieją się w pół słowa, co ja piszę - w pół spojrzenia :) Obie zawieruchy, wszędzie ich pełno - może dlatego?

Oj ja też jak już odkopałam tematy Bobciowe to przeczytałam dla przypomnienia. Wydaje mi się, że to w jakimś innym życiu było, baaaardzo dawno temu, prehistoria.
Wtedy też Bobcio obrażał się na cały świat...
Widać faktycznie - ten typ tak ma :)
Ale napędził mi stracha znów, dobrze, że tak szybko się otrząsnął, bo teraz to już na 200% idzie ku lepszemu...

Dziękuję jeszcze raz za rady i wsparcie wszystkim :)
 
 
 
natkapietruszki 

Dołączyła: 14 Gru 2006
Posty: 45
Skąd: Jastrzębie Zdrój
Wysłany: Nie 07 Paź, 2007 14:58   Natalka z Bąbelkiem :)

Też się wczytałam w tą historię Bobcia dopiero teraz, biedny Chłopak dużo przeszedł, a teraz znowu, ale piszesz, że jest lepiej, cieszę się bardzo :D Cosik ma wspólnego z moim, bo mój choć wabi się Bąbel często wołamy na niego także Bobciu, a mu się to podoba :D Przytulajcie go jak najczęsciej, na pewno będzie się czuł bezpiecznie, ucałuj go ode mnie, pozdrawiam :)
 
 
Uszesa



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 159
Wysłany: Nie 07 Paź, 2007 21:28   

Ufff,
przebrnęłam przez 14 stron historii o Bobie. Wzruszyłam się strasznie. Jak dobrze, że wtedy zdecydowałaś się Ewo na pozostawienie Boba u siebie. Mam nadzieję, że ta ostatnia historia nie pozostawi w jego psychice głębokiego wspomnienia i szybciutko psinka dojedzie do siebie. Trzymamy kciuki i podrawiamy :thx

A zapomniałabym, mam pytanie, w jakim wieku była Matylda jak Bobcio zamieszkał z Wami?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 15