Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
AGRESJA basseta, jak temu zaradzić
Autor Wiadomość
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Wto 19 Lip, 2005 11:09   

[quote="Kasia :) "]Kastracja bowiem polega na wycięciu gruczołu produkującego testosteron, a po zabiegu pies z zasady powinien stać się łagodniejszy, spokojniejszy, bez tendencji dominacyjnych (lub w znacznie mniejszym stopniu) ale nie bardziej wyszkolony! Jeżeli problemem Hektora nie jest agresja wobec innych zwierząt i typowe zachowania dominacyjne - nie tu tkwi problem. Sama kastracja, bez podstawowego szkolenia posłuszeństwa nie ma sensu!

I to właśnie Kasiu napisałam.
Według mnie takiego ananaska powinno się wykastrować, a potem zaprowadzić do - najpierw psychologa psiego, który stwierdzi przyczynę jego zachowania, przyczynę oprócz dominacji, bo z tego co Dorota wcześniej opisywała jego zachowanie jest jak najbardziej dominacyjne, ale ten mądry pies chce jej coś pokazać, pokazać, że coś jest nie halo.
Ja nigdy nie uważam, że kastracja czy sterylizacja przynosi sto procent, ale połowę sukcesu w takich przypadkach.
Mam multum znajomych, obracam się głównie pośród psiarzy i dużo moich znajomych tak zrobiło - kastracja, czyli wyciszenie psiaka, psycholog - stwierdzenie przyczyny, treser - wychowanie właściciela i jego psa.
Kasiu, mamy wspólnego znajomego - Konrada, on kilka lat temu bardzo mi pomógł, przede wszystkim zajął się mną a przy okazji Balbiną.
Ja bym Bisię z jej charakterkiem wysterylizowała, ale ona jest sunią hodowlaną, więc odpadło, poza tym jakoś sobie radzę z nią. - Dotarłyśmy się. Ale tak jak napisałam Konrad spędził ze mną wiele godzin co pozwala uniknąć błędów, które popełniłam w przeszłości.
O konsekwencji nie piszę bo to oczywiste :!: Ale najpierw uważam, że powinno się chłopaka ostudzić, czyli pierwszy ruch kastracja - to nie zaszkodzi, a może bardzo pomóc. A potem następne ruchy i za kilka miesięcy Hektorek - aniołek :lol:
A i jeszcze jedno - wczoraj była u mnie pani, która zarezerwowała jednego szczeniaczka - Chikitę, ona ma sunię basseta, z którą przyjechała.
Sunia jest po sterylizacji. Pani powiedziała mi, że to jest anioł nie pies i faktycznie bardzo wesoła i niesamowicie grzeczna.
Wielu moich znajomych ma wysterylizowane psiaki, o sterylizacji rozmawiałam również z ginekologiem psim, który powiedział, że wiele osób, nie radzących sobie ze swoimi pupilami przychodzi na zabiegi, potem dzwonią po pół roku i mówią, że nie żałują swojej decyzji. - Oczywiście przy tym są wspomagane poradami dobrego tresera i psychologa.
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21589
Skąd: Gorzów
Wysłany: Wto 19 Lip, 2005 11:18   

Byłam świadkiem reakcji Kasi, jak doprowadzała psa do porządku, byłam pełna podziwu, reakcja natychmiastowa, a potem było przytulanie. Ja staram się postępować podobnie i rzeczywiście to na Gucia działa. Na początku jak go porządnie karcę patrzy zdziwiony, ale są efekty. Wprawdzie skończył 3,5 roku ale myślę że go jeszcze wychowam. I wcale nie jest mi już go żal, jak go przywołuję do porządku. A nam jest łatwiej. Grzesiu też powiedział, że będą jeszcze z niego ludzie. Pytał mnie czy mogę mu zabrać z pyska jak coś na łąkach znajdzie. Z tym nie ma problemu, nie ugryzł mnie nigdy, wsadzam u rękę do pyska i usuwam świństwa (fu). Prosimy o więcej takich rad. Bardzo mi Kasiu pomogłaś dzięki.
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Wto 19 Lip, 2005 11:49   

A i jeszcze jedno - sama wysterylizowałam Tolę, bo rzucała się na bassety. Lekarz powiedział mi, że w jej przypadku to nie pomoże, bo sunia nadzwyczaj łagodna dla ludzi i zwierząt, że ona robi to tylko w samoobronie i tu raczej jest robota dla naszego rodzinnego tresera Konrada, ale decyzja należy do mnie. - I zdecydowałam się, bo zrobię wszystko by znów mogły żyć w pełnej komitywie.
I owszem Konrad przyjedzie, ale za miesiąc dwa jak Tola oczyści się z hormonów i troszkę przycichnie. I mimo tego, że sterylizacja suki to nie jak u psa zabieg , tylko ciężka operacja - to ja to zrobiłam.
Toli to nie zaszkodziło w niczym a ja już widzę lekką poprawę. - Agrafka na nią burczy a Tolka tyko stawia uszy. - Miesiąc temu kłaki by latały.
Ale to jest nietypowy przypadek, Tola to suka nienawidząca agresji, która stara się wszystkich godzić i to jest właśnie nasz ból.
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Wto 19 Lip, 2005 12:21   

Bardzo dziękuję Bogusiu za miłe słowa, zwłaszcza, że sama (na własnym psiaku) miałaś okazje "odczuć" co potrafi mój pies <dla niewtajemniczonych - spokojnie krew sie nie polała obyło sie bez ran> i musiało sie to spotkać z moją reakcją, bo on musi wiedzieć, że ja tego nie pochwalam... ale tylko ja wiem ile siły i bólu serducha kosztuje mnie to za każdym razem... ale i tak jest to mój ukochany pies - kocham go takiego jaki jest , ze wszystkimi przywarami, co nie znaczy że będe to tolerować.

Agatka! Zapomniałaś kochana o jednym - że Aron też! że ja również zastosowałam kastracje jako środek ostateczny, ale do tego dołożyłam
intensywne szkolenie.
Poza tym, doskonale znasz moje zdanie na temat kastracji, wiesz że jestem jak najbardziej "ZA" , lecz chodziło mi o to, że sama kastracja to za mało aby rozwiązać wszystkie problemy z psiakiem.

Kastracja + szkolenie (nieustanna konsekwentna tresura)
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Wto 19 Lip, 2005 15:52   

Tak Kasiula, właśnie do tego zmierzałam :!:
 
 
Hubertus 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 30 Mar 2005
Posty: 1066
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 19 Lip, 2005 23:12   

ha! no to teraz ja się wypowiem ;)

przebrnąłem przez wszytkie posty...

sam nie wiem od czego zacząć...
powróce do tematu psiej agresji w czasie zlotu. Nie chcę nikogo obrazić, ale na właśnie na zlocie zaobserwowałem, że wiele osób z naszego basseciego towarzystwa nie ma pojęcie o tłumieniu agresji i niwelowaniu złych zachowań u swoich pupili. Przyznam się, że złość mnie brała gdy widziałem jak jedyną reakcją na gryzące się bassety było "ojej ojej" lub " o jezu, o jezu.." - brak stanowczości i natychmiastowej reakcji. Mam na myśli to o czym pisała Bogumiła jak to Kasia "doprowadziła" Arona do porządku - i to bez użycia siły - wyłącznie głosem.

Dla mnie największą zbrodnią psa jest zwrócenie się przeciwko właścicielowi - nienawidzę tego!!!

Fred trafił w moje ręce jako dorosły pies - miał swoje zwyczaje, swoje zasady i priorytety. Już pierwszego dnia zterroryzował całą moją rodzinę swoim warczeniem i zębami. Przyznam się, że sam bałem się, że mnie ugryzie - kompletnie nie wiedziałem na co tego wariata stać. Jednak rozwiązanie było bardzo proste - DOMINACJA.

Musiałem zrobić to dwa razy - od tego czasu mam święty spokój. Owszem Fredek czasem coś tam burczy pod nosem ale ja udaje, że tego nie słyszę i pies pomimo swoich protestów podporządkowuje się mojej woli.
A co do sposobu dominacji to wystarczy wziąść przykład z innych psów - oczywiście nie mam na myśli sposobu dominowania kiedy to jeden pies próbuje "bzyknąć" drugiego, ale ten sposób kiedy to pies przewraca drugiego na ziemię i trzyma go za gardło tak długo, aż ten drugi się podda.
Pierwszego "dominowania" dokonałem bez świadków, jednak drugi raz musiałęm zrobić przy ludziach - ja nie wybierałem momentu - to nieodpowiednie zachowanie Freda zmusiło mnie do takiej reakcji - chciał mnie ugryźć.

Gwałtownie złapałem go za szyję, błyskawicznie przewróciłem na plecy i usiadłem na nim. Tu muszę dodać, że Fred cały ten czas szamotał się starająć się mnie ugryźć (szkoda, że nie widzieliście zniesmaczonych min przechodniów) ;) . Siedząc na nim ściskałem go za gardło i pochylony tuż nad jego pyskiem patrzyłem mu się prosto w oczy.
Po kilku sekundach Fred zesztywniał, przestał warczeć i spokojnie leżał. Ja delikatnie zwolniłem uścisk na gardle, odsunąłem się od jego pyska, chwilę odczekałem i powoli wstałem... i chcecie wiedzieć co zrobił Fred?
Zaczął merdać i się do mnie przymilać, a resztę spaceru spędził na wesołym brykaniu w trawie.

Wiem, że to "dominowanie" może wydawać się wam dość drastyczne, ale jest to w końcu metoda jaką psy same stosują w naturze. A w koncu pies choćby nie wiem jak bardzo by był ludzki to i tak zawsze psem pozostanie.
Nasz dom i nasza rodzina to dla psa jest stado - a w stadzie musi być zachowana hierarchia. W końcu to o człowieku mówi się, że jest "panem" psa więc i niech pies o tym wie.

Chciałbym też przytoczyć wypowiedź pewnej pani weterynarz, której w czasie jednej z wizyt wspomniałem, że Fred na mnie warczał. Jej odpowiedź była krótka - "trzeba było go zdominować"

Ci co poznali Freda w trakcie zlotu powinnibyli zauważyć, że jest on spokojnym i bardzo grzecznym psiakiem - w tej chwili nie wchodzi do kuchni, nie włazi na wersalki, nie śpi w łóżku i nie warczy na mnie - i w dodatku nie jest to pies, którego wychowywałem od szczeniaka - mam go niecałe 4 miesiące :)

Jeśli wszystkie rady z poprzednich postów nie skutkują to nie widzę innego rozwiązania jak dominacja. Pamiętajcie jednak, że jeśli chwyt za gardło nie będzie odpowiednio silny to musimy liczyć się z pogryzieniem ;)
sorki, że ten post taaaki długaśny ;)
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Sro 20 Lip, 2005 00:07   

Długaśny, ale fajny, właściwie bardzo mądry. 8)

Co do agresji niektórych psiaków na zlocie to fakt :!: - ja nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Kilkadziesiąt wystaw za nami a na ani jednej z czymś takim się nie spotkałam. Fakt, że czasem tam dochodzi do krótkich ścięć, ale krótkich i jest to naprawdę sporadycznie. Każdy bardzo uważa, bo jak tylko sędzia coś takiego zauważy to won z ringu. Raz byłam świadkiem krótkiego spięcia psów poza ringiem i sędzia to też wychwycił, po kilku minutach oba osobniki przekroczyły wstęgę a sędzia podszedł i poprosił aby do siebie podeszły - oczywiście znów doszło do draki, pan sędzia podziękował i zdyskwalifikował oba psy.
Na zlocie nawet niewinnemu Groszkowi się oberwało za to - że szedł, jeden z psiaków rzucił się na niego. Groszek był zszokowany :shock: . Groszek to wyjątkowo pogodny psiak i nie wiedział o co chodzi :roll: .
Ja Groszkowi nie pozwalam kopulować innych psów, ale innym obcym psom nie zwracam uwagi gdy Groszka kopulują - zależy mi na tym, aby on był zawsze na dole, na szarym końcu, by nigdy mu do głowy nie przyszło rzucić się z zębami na innego psa.- Gdyby to zrobił na moich oczach, w mojej obecności to by dostał taki wpierdziel ........
Myślę, że gdyby dostał, to by zbaraniał, bo chłopak jest tak grzeczny i pogodny, że nigdy nawet lekkiego klapa w dupsko ode mnie nie zarobił. - O przepraszam, zarobił, gdy kotkowi z miski ukradł.
Agata na warszawskiej wystawie usiadła, podbiegły do niej dwa psiaki - a ta z zębami - momentalnie złapałam i poddusiłam ją aż oczy jej wyszły, przeprosiłam właścicieli, skrzyczanych przez nią psów, wygłaskałam tamte pieski a Agatka skruszona siedziała już jak trusia i od tego momentu każdemu psu dawała się obwąchiwać.
Musicie strofować i karcić za coś takiego swoje psiaki, bo potem będzie problem. Ja pozwalam na ścinki moich bassetów nie wtrącając się, bo tu na Polanie jest stado i muszą sobie same wyjaśnić kto będzie rządził. Ja tylko stoję i patrzę czy coś groźnego się nie dzieje, ale słowem nigdy się nie odezwę. Ale gdyby np. Groszek pogryzł obcego psa gdzieś po za Polaną, to nie chciała bym być na miejscu mojego małego niuniusia, oj bym nie chciała :twisted:
Dupsko by chyba chłopak moczył przez tydzień w zimnej wodzie :!:
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Sro 20 Lip, 2005 08:16   

:shock: o matko! zatkało mnie :shock: i to potrójnie...
...po pierwsze bo Hubert napisał dłuuugiego posta, a zawsze takie komentował z niesmakiem że mu sie czytać nie chce :wink:
... po drugie bo stworzyłam potwora!!! ale jestem z tego dumna 8) - to o Tobie Hub. :wink: Hubert wszystkie moje teksty chłonął jak gąbka, a ja sie czasem wymądrzam - zwłaszcza w temacie dominacji i psiej agresji bo to mój "konik" :)
... po trzecie bo Agatka, nie spodziewałam sie tego po Tobie! :P

Na szczęście wszystkie te szoki to szoki pozytywne więc chyba szybko z tego wyjde :wink:
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Sro 20 Lip, 2005 08:22   

Aha, i jeszcze jedno - chciałam sprostować -
Hubertus napisał/a:
Mam na myśli to o czym pisała Bogumiła jak to Kasia "doprowadziła" Arona do porządku - i to bez użycia siły - wyłącznie głosem.

otóż raz użyłam siły - i to właśnie chyba tą sytuacje miała na myśłi Bogusia bo po niej miało miejsce wielkie przytulanie. Z reguły wystarcza sam "głos" jednak gdy w krótkim czasie "brzydki wyczyn" mojego psa sie powtarza musze dodać bodziec mechaniczny.
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21589
Skąd: Gorzów
Wysłany: Czw 21 Lip, 2005 20:26   

Przeczytałam Wasze posty bardzo uważnie. I naprawdę nie musicie się krępować co do opinii o Gustawie, pisząc, "ktoś", "czyjś pies". Ci co byli i tak wiedzą, że chodzi o niego. Także można spokojnie wymieniać z nazwiska. Natomiast co do treści tych postów, rzeczywiście to o czym piszecie, o zdominowaniu psa, sposób Huberta chyba zastosuje Marek, ja się do tego nie nadaję, ale będę konsekwentna potem. Bo zauważyłam dziwną rzecz u Gustawa, ja mogę z nim wszystko zrobić, dosłownie, i nie warknie na mnie. Natomiast na Marka zdarzy się, że warknie, szczególnie jak Marek chce go wyczyścić po mokrym spacerze i np. przwrócić. Nie pozostało nam nic innego, jak zabrać się za wychowanie i zdominowanie psa. Jego wyczyny we mnie samej wzbudziły poirytowanie. Jeszcze raz wszystkich przepraszam, ja, bo to moja wina, że on taki jest - i z tego sobie zdaję sprawę.
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
Dorota


Dołączył: 12 Mar 2005
Posty: 228
Skąd: Szczecin
Wysłany: Czw 21 Lip, 2005 21:50   

Bogusiu u nas jest podobnie. Znacznie zadziej Hector pokazuje zeby mnie. Na mojego Macka z byle powodu sie szczerzy. Mnie sie wydaje ze to wszystko za sprawa tego kto psu daje jesc, wiecej z nim czasu spedza itd. U nas przede wszystkim ja sie zajmuje psem bo Maciek wiecej czasu spedza w pracy i widac jak to sie odbija na relacjach z Hectorem.
A co do zdominowania psa zaczelismy stosowac to co polecił Hubert, rezultat jest taki ze musiałabym chyba udusic tego powora zeby przestał sie rzucać i drzeć jak opetany. Jednym słowem twarda z niego sztuka. Mam nadziej ze z czasem go złamie. Widac ze psisko zaczeło sie bardziej słychać ale to tylko i wyłacznie jak sie non stop na niego drze. W momencie kiedy wołam go do siebie, głaszcze, przytulam on uwarza ze kara sie skonczyla i mozna nadal broić. Do tego dochodzi to ze Hector sika w domu notorycznie (wczesniej zdazało mu sie czasami), zastanawiam sie czy to tez nie jest pokazywanie z jego strony dominacji. Wiecie może coś na temat takiego zachowania?
Pozdrawiam i życze wytrwałości w ujarzmianiu kochanych urwisków!!
_________________
Hectorek złodziej ciasta drozdzowego i naleśników :)
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Pią 22 Lip, 2005 07:58   

Bogumiła od Gustawa napisał/a:
...naprawdę nie musicie się krępować co do opinii o Gustawie, pisząc, "ktoś", "czyjś pies". Ci co byli i tak wiedzą, że chodzi o niego.


Ależ Bogusiu, nie odbieraj tego aż tak personalnie! Owszem Gutek chyba wielu osobom zapadł w pamięć ale na zlocie było jeszcze co najmniej kilka innych psów (i osób) których dotyczyły wcześniejsze posty! Zdarzyło sie kilka spięć w których udział brały różne psy i z niesmakiem musze stwierdzić, że prawie nikt z właścicieli nie zareagował na agresje swojego pupila w odpowiedni sposób!

Bogusiu i Dorotko, co do odmiennej reakcji psów na Was i na Waszych partnerów życiowych - to normalka, pies jest w stanie doskonale wyczuć wewnętrzną siłę (zarówno psychiczną jak i fizyczną). Bardzo często spotykam sie z tym że pies w inny sposób traktuje swoją panią, pana a w jeszcze inny sposób dziecko.
I na koniec - u mnie jest to samo. Mój sznaucer nigdy nie pozwala sobie na nawet najmniejsze "kąśnięcie" mnie, jego warków nie traktuję poważnie bo - nie muszę :) jedyne na co sobie pozwala to jego standardowy numer - ja mu każe np. wyjść z kuchni, odwracam sie do niego tyłem a on mnie szczypie zębami w ... tylną część ciała :) ja robie "auuu, ożesz ty!" a ten ucieka zadowolony w merdaniach i z uśmiechem na pysiu :) , ale za to Huberta traktuje zupełnie inaczej - tu wchodzą zabawy siłowe, przepychanki i niejednokrotnie ostrzejsze kłąpnięcia - ze mną nigdy tego nie robi :D
 
 
Hubertus 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 30 Mar 2005
Posty: 1066
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob 23 Lip, 2005 10:25   

a ja tak na podsumowanie bym polecil Wam przestudiowanie tego co bylo pisane na "starym" forum... szczegolnie zwracajac uwage na kilka dobrych rad Grzegorza, o ktorych chyba wszyscy zapomnieli

http://users.nethit.pl/fo...assety/2961521/

widac, ze temat ten juz byl przerabiany...

==========================

a wracajac do dominacji to musze sie przyznac, ze Freda dusilem tak dlugo az zaczal sie krztusic wlasna slina i zsinal mu jezyk - brzmi prawie jak proba morderstwa ;) ale pies musi sie poddac i ktos kto zdecyduje sie na "dominowanie" nie moze pod zadnym pozorem odpuscic w polowie, bo to bedzie mialo jeszcze gorsze konsekwencje.
 
 
Dorota


Dołączył: 12 Mar 2005
Posty: 228
Skąd: Szczecin
Wysłany: Nie 24 Lip, 2005 10:37   

Wczoraj mielismy ciekawą sytuacje w domu. Przyjechali do nas nasi przyjaciele z maleńkim 3 miesiecznym synkiem, Hector jak to zawsze bywało zaczal szczekac , skakac wogole zachowywał sie skandalicznie. Zaczał skadac do malucha. Nie dało sie go uspokoic. W tym momencie do akcji wkroczyli faceci. Paweł (kolega) zademonstrował nam jak postepuje ze swoim amstafem. "Zdominował" Hectora a jak to nie poskutkowało (probował go dziabnac) to chwycił o za siersc na karku potrzasnal, w koncu podniosł do gory (tak jak to robia zwierzeta z niesfornymi maluchami). Pozniej pies wyladowal w toalecie zeby sie uspokoił, po paru minutac wypuscilismy go i kazlismy polozyc sie na miejsce. Hector o dziwo siedzial przez caly czas grzecznie na przedpokoju, nawet nieprobował wiejsc do stołowego. Byłam zdumiona zachowaniem hectora. Zawyczaj jak ktos do nas przychodzil pies robił wszystko zeby go zauwazono, nawet nie mozna bylo posiedziec przy stole bo potrfił skoczyc na stol i zwinac ciasto czy jakies smakołyki. Psisko zdziwiło sie troche ze ktos obcy pokazał mu gdzie jest jego miejsce.
Pozdrawiam
_________________
Hectorek złodziej ciasta drozdzowego i naleśników :)
 
 
Kasia :) 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 06 Kwi 2005
Posty: 966
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Nie 24 Lip, 2005 21:17   

.. bo nareszcie ktoś mu pokazał.

Przepraszam Dorotko, ale to jest właśnie to o co chodziło. W końcu znalażł sie ktoś kto potrafił zdominować dominującego Hectora. A facet widać miał pojęcie co robi bo zapewne "wyćwiczył sie " na amstafie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 14