Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21592 Skąd: Gorzów
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2009 21:20
Reniu, nie wiem jak to ująć. Zdaję sobie sprawę, że Tako jest opuszczony i samotny w hotelu. My myślami i sercem jesteśmy z nim. I robimy wszystko, żeby znalazł DOM, prawdziwy DOM.
Myślałam, że jeśli Małgosia będzie go odwiedzać będzie mu raźnie. Choć wiem, że po jej odejściu będzie "płakał". Zależało mi też na tym, że gdyby Tako był kastrowany podczas pobytu w hoteliku, żeby do niego zajrzeć, sprawdzić rankę, przemyć jak trzeba.
Nie wiem, sama już nie wiem, co jest dobre dla Tako.
Bogusiu może żle myślę ale...jeśli pani Małgosia nie może Takusia zatrzymać u siebie to po co ma go odwiedzać w hoteliku?Żeby mącić mu w głowie?
Pies i tak już jest zakrecony na maksa :sad: Tyle domów,tylu ludzi w tak krótkim czasie i wszędzie biedak próbował znaleźć swoje miejsce.On musi znaleźć dom już ostateczny,a nie żyć w zawieszeniu.Może piszę troche chaotycznie ale myślę ,ze pomysł z odwiedzinami nie jest dobry...
_________________ ...na zawsze stajesz się odpowiedzialny za to,co oswoiłeś....
gumaaa
Dołączyła: 11 Sie 2009 Posty: 29 Skąd: piła
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2009 23:07
No cóż przyszła pora na to by zapytać w prost bo sama zgupiałam czy według was moje wizyty mu zaszkodzą.Ja sądze że nie wiem potoczyło się bardzo,bardzo żle ale któż to wiedeział.pytałam rozmawiałam z rodziną.Wierzcie mi nigdy nie byli w takiej sytuacji nie myśleli że wogule taka nastąpi i boją się panicznie.Mie nie skrzywdził ja za nim w ogień pójde ale prosze zrozumcie i nie linczujcie więcej.Pomoge mu w tej chwili na ile będe mogła.
Nikt Cię nie "linczuje", tu nie sąd. Może powinien się w tej kwestii wypowiedzieć ktoś bardziej światły w tym temacie, np. Grzegorz...?
_________________ Luiza
Grzegorz [Usunięty]
Wysłany: Nie 06 Wrz, 2009 07:06
Jesli chcecie mu pomóc to powinniscie spróbowac ułozyc sobie z nim zycie. Ile mielismy przypadków na forum że pies próbował ustawic sobie hierarchie zębami. jakos sobie własciciele poradzili . Kto pamieta włascieiela Wilhelma leżacego na gotujacym i żrącym Willusiu na Zlocie bodajże drugim. Aleksander na nic nie zważają potrafił na chodniku w swoim mieście "zgnieść" Morfiego wiele lat temu. Ja Karola musiałem "nauczyć latać "w sypialni po kłótni o poduszkę. Tak bywa , ale trzeba spróbować. Pani próba to wezwanie mojego kolegi po fachu - który zaczął jedno szkolenie i nawet go chyba nie skończył bo Tako sie zbuntował a Pani sie przestraszyła. Ustawienie takiego psa trwa czasem długo. Pani zrezygnowała, cała rodzina zrezygnowała. Trudno , czasem jest trudno. Pójście po namniejszej lini oporu, nie jest rozwiazaniem. Odwiedzanie w tym hotelu ma jeden cel- uspokojenie własnego sumienia. Może mieć jedyny dobry cel - chce Pani by Pies przeszedł szkolenie wraz z kastracją w przechowaniu co pozwoli Pani oswoić sie z sytuacją jak i rodzinie a docelowo Tako juz ułozony wróci w Pani domowe pielesze. Tylko tak to widzę. Może jednak , jesli miłośc ta jest prawdziwa warto przezwyciężyć wszelkie trudności i zdobyć największą miłośc i przywiązanie - na to trzeba czasu, poświęcenia, własnej konsekwwencji i uporu w dążeniu do celu. A tak na marginesie przypadki o których wspomniałem wyżej to były psy nie po przejściach a z hodowli i w rękach właścicieli od szczeniaka. Tako zawalczył i wygrał w swoim mniemaniu , a tak naprawdę to przegrał bo stracił dom i znów się będzie tułał . Szkoda że brak Wam konsekwencji !
zgadzam się z Pana wypowiedzią.
Sama jestem w rozterce, bo to ja napisałam ogłoszenie, aby znaleźć odpowiedni dom dla Takusia, który przypadkiem "został się" w rodzinie, w której nie akceptuje się psa. Przez tzw. grzeczność nie odesłano go w wieku szczenięcym, nie reagowano właściwie (cokolwiek tutaj napiszę, nie ma na teraz znaczenia!).
Jednak - nie przesalajcie jego losu -, nie był głodzony, bity. Na pewno niewybiegany, przywiązywany na smyczy, żeby nie "zatuptał" ogródka, trzymany w boksie, nie w pokoju, przedpokoju, a na pewno nie w sypialni (!!!). Niekochany. Jego los nie wynikał z konkretnej do niego niechęci, ale ogólnie - jak wcześniej zaznaczyłam - z braku akceptacji dla zwierząt w towarzystwie! Nie mnie i nie nam to osądzać.
Acha, co do wątku głodzenia, chleb to nie posiłek na rano i wieczór, chleb stanowił formę nagradzania i ew. wymuszania posłuszeństwa (krojony w kostkę, trzymany w kieszeni pana). Uwielbia chleb, co nie znaczy, że ma być i że był nim karmiony. Jego posiłki składały się głównie z makaronów z warzywami i mięsem, przygotowywane specjalnie dla niego, nie resztki! Był bardzo gardy, często pan karmił go z ręki, po prostu wkładał rękę do michy i tak "porcjował", przekonywał.
Teraz jest mi tak po ludzku żal. Nie wiem, czy powiadomić jego pierwszego pana o sytuacji. Pewnie tak. Jednak powrót jest niemożliwy. Sprzedają dom i przeprowadzają się do małego M w bloku!
Kochani, ktoś komu rzeczywiście będzie zależało na psie, nie przygarnie go z powodu "biedy" jaką przeszedł, ale dlatego, że w jego sercu jest miejsce dla zwierzaka. Pani Małgosiu, proszę nie użalać się nad Tako. Jeśli nie jest Pani w stanie działać we własnym domu, trzeba o nim, o psie zapomnieć. Coś może powiedziała Pani ta sytuacja (?). Pies wyczuł luki, albo slalom w hierarchii.
I na koniec, nie wzywajcie Zibi!!! Lepiej z KIMŚ stracić niż z ....innym zyskać. Jej chore wyobrażenia skutkują fatalnie. Być może już byłby szczęśliwy i zupełnie cichy, a raczej w ciszy, dom dla Takiego.
Tak więc dajmy czas czasowi, jak mówi Zojka. Te wszystkie informacje o agresji, gryzieniu... odstraszają i od razu ustawiają na wrogą czujność.
mariosz bardzo załuję
że nie napisała Pani tego postu
duzo wcześniej
zanim Tako został zabrany
ze swojego pierwszego domu
gdzie jak sie teraz dowiaduję wcale nikt
go żle nie traktował a wręcz przeciwnie
w jakis sposób był rozpieszczany.......
szkoda że sytuację w jakiej znajdował sie
Tako znaliśmy z relacji Ziko..........
więc niech teraz Pani nie ma do nas
pretensji że przerysowalismy sobie
historie Takusia,który spokojnie na nowych opiekunów
mógł sobie czekać w swoim domku........
a teraz musi sie tułac po hotelach
i przez grzeczność go nie odsyłamy do pierwszego właściciela :cry:
tylko ponosimy koszty tego że chciałyśmły za dobrze i za szybko :cry:
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21592 Skąd: Gorzów
Wysłany: Nie 06 Wrz, 2009 19:12
Myślę cały czas o Tako, nawet przygotowania do zlotu czekają z boczku.
W sprawę Tako byłam zaangażowana od początku, zastanawiam się gdzie popełniłam błąd. Piszę tylko o sobie i o swoich rozważaniach myślowych. Popełniłam go już na początku, spiesząc się z zabraniem Tako z jego domu. Przyczyny, no cóż były, nie wszystkim wiadome, były to między innymi działania ziko.
Nie tak to miało wyglądać, Tako miał mieć szczęśliwy dom u Marcina, tak się nie stało i łańcuszek losów zmiennych Taka się powiększył.
Moje doświadczenie nie jest wielkie w takich sprawach, bardziej kierowałam się głosem serca.
Teraz rozumiem Małgosię z Emira. Powinnam była się od niej uczyć.
Każda psia bida, to inny przypadek, i nie można generalizować. Do każdej sprawy trzeba podchodzić indywidualnie i z tak zwanym "przeczekaniem".
Uczyć się będę do końca, każda nowa sprawa, to nowe doświadczenie.
Od dziś nie będą rozmyślać o tym co było, dlatego o tym napisałam, aby w sobie zamknąć złe wspomnienia i wyciągnąć tylko wnioski na przyszłość.
Teraz całą swoją energię chcę skupić na znalezieniu domu, prawdziwego domu. Zrobię wszystko, co w mej mocy, aby tak się stało.
Dałam ogłoszenia do lokalnej prasy w Gorzowie, bardzo bym chciała, aby ten jego szczęśliwy dom był blisko mnie. Z tym, że nie będę się upierała jeśli w drugim końcu Polski znajdzie się rodzina, która go przyjmie.
Wsparcie i życzliwość w takich sytuacjach są bardzo ważne. Dlatego też dziękuję tym wszystkim, którzy w sprawę Takusia zaangażowali się nie tylko emocjonalnie, ale swoimi czynami i działaniami.
Paulo Coelho: Nie ma czegoś takiego jak mądrość absolutna. Dopóki żyjemy, zawsze stają przed nami różne wyzwania, które będą wymagały od nas rozmaitych reakcji.
Mądrość to suma tego wszystkiego, czego uczymy się dzień po dniu.
No tak...
Z opisów Ziko wynikało, że czas naglił. Ja w każdym razie ratowałam psa spod siekiery zwolniłam się z pracy, by móc jak najszybciej po niego pojechać, bo TRZEBA BYŁO GO RATOWAĆ :!:
Brałam do domu biednego, zagłodzonego psa gdyż poprzedni właściciel ze względu na chorobę zapominał go karmić ! Brałam na kilka dni...
Jakież było moje zdziwienie, gdy odezwała się Maria z żądaniem wyjaśnień, dlaczego u mnie, dlaczego do Marcina, dlaczego nie u Ziko ...
I dopiero wtedy poznałam historię tego psa ... Trudną ale nie tak pilną i okrutną ...
Ja też Bogusiu dostałam po pazurkach. Zdarzyły się rzeczy, których w swej naiwności nie mogłabym wymyślić. Marcin ...Ziko ... Tako ...
Nie rozumiem tego. I masz rację Bogusiu, ci zbyt ostrożni, ci nad wyraz ostrożni są bardziej przewidujący ..albo skaleczyli się na ludziach wcześniej ...
To strasznie smutne, że gadasz z kimś, patrzysz mu w oczy, coś miedzy wami przepływa a potem się okazuje, że to inny człowiek ...ktoś tak strasznie Tobie obcy ..jak z innej planety.
Ja po tym doświadczeniu nabrałam pokory. Tako mógł spokojnie czekać na swój dom w znanym sobie kojcu. Brak miłości przez kolejny miesiąc czy dwa nie wniósłby takiego zamieszania w jego życiu, jak to, co zgotowali mu miłośnicy
Mam do Ciebie Ziko duży żal. To, co mówiłaś było po prostu kłamstwem. Nabrałaś mnie. Ja sobie z tym poradzę ale cierpi pies. Istota o którą teoretycznie walczyłaś. Nie wiem, po co Ci to było. Może dla chwili w jupiterach forum?
Chyba dlatego nie chciałam pisać w tym temacie. Bo nie nazywając rzeczy po imieniu, nie mogę się szczerze wypowiadać.
Nie będzie mnie przez tydzień. Dlatego nie odpowiem na ewentualne pytania czy wątpliwości.
Za sprawą Tako zyskałam nowego przyjaciela
Dzięki Ci Mario z wszystko
Bo z Tobą Bogusiu zaprzyjaźniłam się wcześniej, pamiętasz?
_________________ ...człowiek autentycznie czuje, że ma najwięcej, kiedy daje innym ...ks.J. Twardowski
madzialinka [Usunięty]
Wysłany: Wto 08 Wrz, 2009 21:44
TO JEST TEMAT DOTYCZĄCY TAKO.
Dalsza część dyskusji, nic nie wnosząca do powyższego tematu, została przeniesiona do działu Śmietnik".
Wiadomo co u Tako? Gumaa, Ty go w końcu odwiedzasz ?
Tak mnie naszło, że może by uprzedzić Pana z hoteliku, żeby przypadkiem Tako nagle stamtąd nie zniknął nie wiadomo gdzie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum