[Fanfan z rodziną]

Znacie bajkę o Mini Mini? Na pewno znacie…Ja również znam, ale ta, którą chcę Wam opowiedzieć różni się od szalonej kreskówki. Opowiada o psie.
Mini Mini pochodzi ze Stajennych Progów. Jest równolatką naszego forumowego Batusa.
Co takiego szczególnego jest w tej przekochanej suni? Ano to, że niestety nie ma szczęścia do właścicieli..
Miniusia z rodzinnego domu trafiła najpierw do Magdy z Dogo. Była tam przez pół roku. Z przyczyn obiektywnych musiała z niego odejść. Zaadoptowała ją Marta z naszego forum. Do dnia dzisiejszego była jej właścicielką.
Od 2 godzin Mini jest u mnie.
Dlaczego?
Podejrzewam, że również z przyczyn obiektywnych. To może zdarzyć się każdemu.
Ale nie każdy w ten sposób pozbywa się psa i okłamuje ludzi, którzy z owym psem są w jakiś sposób związani. Tak niestety zrobiła Marta.
Nie wywiązała się z umowy sterylizacji psa. No dobra…są różne sytuacje i dałoby się to jeszcze wyjaśnić. Problem w tym, że powiedziała Kasi..że sunia sterylkę przeszła. Ba..wysłała nawet zdjęcia…głowy. Sunia nie została wysterylizowana.
Ponad tydzień temu Marta poinformowała Kasię, że jest zmuszona oddać sukę. Kasia..jak każdy normalny i odpowiedzialny hodowca przy wielkiej pomocy Bogusi – Boguś…ukłon w Twoją stronę!! – dom znalazła. Został problem transportu.
I tu pojawiły się schody…a raczej wersje wydarzeń
Wersja pierwsza – Marta zawozi psa do Kasi. Ta wersja umarła trzy dni przed planowanym przekazaniem psa do nowego właściciela. Powód? Niewyjaśniony…
Marta zrobiła raban w poszukiwaniu transportu. Tylko raban niestety…Kasia szybciutko znalazła kogoś, kto przywiezie Mini przez całą Polskę. Marta zobligowała się..ach te jej obietnice..do pokrycia środka transportu. To druga wersja..
Trzecia wersja brzmi następująco:
Dzisiaj muszę oddać Mini. Jeśli nie, odstawiam sukę do schronu.

Mini znalazła się u mnie. Mieszkam niedaleko Marty, ale nie dysponuję prawem jazdy. Mój mąż pracuje. Po wielu negocjacjach i szarpaniu się o metry…no bo nie odstawię Mini do Jastrzębia, tylko Magda przyjedź do Pawłowic ( 12 km od miasta ), potem będę pod Mcd (1,5 km ode mnie)…a potem pod blokiem.

Marta miała odstawić psa, metrykę, książeczkę zdrowia wraz z dokumentacją leczenia i podpisać umowę zrzeczenia. I pieniądze za transport.
Umowę i zdjęcia z prześwietlenia mam.
No..i mam Mini

Nie wywiązała się z obietnic. Nie odbiera telefonu.
Zostawiła psa na klatce i pojechała.

Mam do niej żal..albo inaczej..mam żal do siebie. Że zaufałam kiedyś komuś, w kim widziałam fajnego człowieka. Cóż..gdybym wiedziała, że się wywalę, to bym się pewnie położyła.

Napisałam ten post z tą myślą, że Marta może kiedyś wrócić.
W większości drodzy basseciarze mnie znacie. Realnie..netowo. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o dystans w zaufaniu do tej dziewczyny.
Zawsze starałam się unikać oceniania kogokolwiek. Teraz to robię. I nie będzie to pozytywna ocena. Nie dlatego, że psa oddała..tylko w jaki sposób to zrobiła.
I to, że cały czas mijała się z prawdą tu..i na Dogo..i w życiu.

Bajka o Mini kończy się happy endem. Mała jutro wyrusza w drogę do nowego…mam nadzieję, że ostatniego domu 
W tej chwili skutecznie rozwalają mi chałupę. Niestety nie mogę jej zatrzymać. Kasia finansuje jej transport.

Jeśli można zwracam się z prośbą do administracji o zablokowanie tego tematu. Niech jednak powisi. Ku przestrodze dla Was psiarze..Bo Marta za chwilę znowu zmieni zdanie, zmieni opcję wydarzeń, wymyśli kolejne kłamstwo…i wróci.
Piszę w swoim i Kasi imieniu. Ona w tej chwili nie jest w stanie tego zrobić. Można się tylko domyślać, dlaczego.
Pozdrawiam..mimo wszystko serdecznie.

Znacie bajkę o Mini Mini? Na pewno znacie…Ja również znam, ale ta, którą chcę Wam opowiedzieć różni się od szalonej kreskówki. Opowiada o psie.
Mini Mini pochodzi ze Stajennych Progów. Jest równolatką naszego forumowego Batusa.
Co takiego szczególnego jest w tej przekochanej suni? Ano to, że niestety nie ma szczęścia do właścicieli..
Miniusia z rodzinnego domu trafiła najpierw do Magdy z Dogo. Była tam przez pół roku. Z przyczyn obiektywnych musiała z niego odejść. Zaadoptowała ją Marta z naszego forum. Do dnia dzisiejszego była jej właścicielką.
Od 2 godzin Mini jest u mnie.
Dlaczego?
Podejrzewam, że również z przyczyn obiektywnych. To może zdarzyć się każdemu.
Ale nie każdy w ten sposób pozbywa się psa i okłamuje ludzi, którzy z owym psem są w jakiś sposób związani. Tak niestety zrobiła Marta.
Nie wywiązała się z umowy sterylizacji psa. No dobra…są różne sytuacje i dałoby się to jeszcze wyjaśnić. Problem w tym, że powiedziała Kasi..że sunia sterylkę przeszła. Ba..wysłała nawet zdjęcia…głowy. Sunia nie została wysterylizowana.
Ponad tydzień temu Marta poinformowała Kasię, że jest zmuszona oddać sukę. Kasia..jak każdy normalny i odpowiedzialny hodowca przy wielkiej pomocy Bogusi – Boguś…ukłon w Twoją stronę!! – dom znalazła. Został problem transportu.
I tu pojawiły się schody…a raczej wersje wydarzeń
Wersja pierwsza – Marta zawozi psa do Kasi. Ta wersja umarła trzy dni przed planowanym przekazaniem psa do nowego właściciela. Powód? Niewyjaśniony…
Marta zrobiła raban w poszukiwaniu transportu. Tylko raban niestety…Kasia szybciutko znalazła kogoś, kto przywiezie Mini przez całą Polskę. Marta zobligowała się..ach te jej obietnice..do pokrycia środka transportu. To druga wersja..
Trzecia wersja brzmi następująco:
Dzisiaj muszę oddać Mini. Jeśli nie, odstawiam sukę do schronu.

Mini znalazła się u mnie. Mieszkam niedaleko Marty, ale nie dysponuję prawem jazdy. Mój mąż pracuje. Po wielu negocjacjach i szarpaniu się o metry…no bo nie odstawię Mini do Jastrzębia, tylko Magda przyjedź do Pawłowic ( 12 km od miasta ), potem będę pod Mcd (1,5 km ode mnie)…a potem pod blokiem.

Marta miała odstawić psa, metrykę, książeczkę zdrowia wraz z dokumentacją leczenia i podpisać umowę zrzeczenia. I pieniądze za transport.
Umowę i zdjęcia z prześwietlenia mam.
No..i mam Mini

Nie wywiązała się z obietnic. Nie odbiera telefonu.
Zostawiła psa na klatce i pojechała.

Mam do niej żal..albo inaczej..mam żal do siebie. Że zaufałam kiedyś komuś, w kim widziałam fajnego człowieka. Cóż..gdybym wiedziała, że się wywalę, to bym się pewnie położyła.

Napisałam ten post z tą myślą, że Marta może kiedyś wrócić.
W większości drodzy basseciarze mnie znacie. Realnie..netowo. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o dystans w zaufaniu do tej dziewczyny.
Zawsze starałam się unikać oceniania kogokolwiek. Teraz to robię. I nie będzie to pozytywna ocena. Nie dlatego, że psa oddała..tylko w jaki sposób to zrobiła.
I to, że cały czas mijała się z prawdą tu..i na Dogo..i w życiu.

Bajka o Mini kończy się happy endem. Mała jutro wyrusza w drogę do nowego…mam nadzieję, że ostatniego domu 
W tej chwili skutecznie rozwalają mi chałupę. Niestety nie mogę jej zatrzymać. Kasia finansuje jej transport.

Jeśli można zwracam się z prośbą do administracji o zablokowanie tego tematu. Niech jednak powisi. Ku przestrodze dla Was psiarze..Bo Marta za chwilę znowu zmieni zdanie, zmieni opcję wydarzeń, wymyśli kolejne kłamstwo…i wróci.
Piszę w swoim i Kasi imieniu. Ona w tej chwili nie jest w stanie tego zrobić. Można się tylko domyślać, dlaczego.
Pozdrawiam..mimo wszystko serdecznie.