ja osobiście się zastanawiam nad punktem gdzie jest napisane, że psa nie można wykorzystywac do polowań.. a jak jakiś myśliwy bedzie chciał adoptowac psa? W sumie basset to pies gończy.
i jeszcze taka mam myśl bo w umowie jest, że osoba adoptujaca powinna powiadomić osobę oddająca zwierze do adopcji w razie poważnej choroby, zaginięcia lub śmierci zwierzęcia no i np. w przypadku tego boksera to myśle, że nic obecnych właścicieli to obchodzić nie będzie
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21590 Skąd: Gorzów
Wysłany: Sro 27 Sty, 2010 10:22
dobrze Reniu zgadzam się.
A swoją drogą pamiętacie jakis czas temu był ten temat, pamietacie była tam też dyskusja uwagi i przewaliłam całe forum i nie mogę znaleźć, czyżby znikło.
Daleto założyłam dziś nowy, ale ten poprzedni nie daje mi spokoju gdzie się podział. Pamietam tam kaśka sie wypowiadała - pamietacie ???
zgłaszajcie uwagi a ja zrobie korektę na umowie
a także podpowiadajcie pytani do ankiety
ja osobiście się zastanawiam nad punktem gdzie jest napisane, że psa nie można wykorzystywac do polowań..
W tym samym punkcie jest napisane, że nie można psa tresować w kierunku obrony. A co złego jest w szkoleniu obronnym? Dla mnie to krok za daleko.
Jaga [Usunięty]
Wysłany: Sro 27 Sty, 2010 10:46
Miła od Gucia napisał/a:
A swoją drogą pamiętacie jakis czas temu był ten temat, pamietacie była tam też dyskusja uwagi i przewaliłam całe forum i nie mogę znaleźć, czyżby znikło.
Bogusiu - czy to nie było w dziale "Stowarzyszenie" - który w całości wyleciał?
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21590 Skąd: Gorzów
Wysłany: Sro 27 Sty, 2010 11:13
Renia napisał/a:
że osoba adoptujaca powinna powiadomić osobę oddająca zwierze do adopcji w razie poważnej choroby, zaginięcia lub śmierci zwierzęcia no i np. w przypadku tego boksera to myśle, że nic obecnych właścicieli to obchodzić nie będzie
W przypadku bokserka to taką osobą będzie Joasika, myslę, że to ma sens.
W wielu przypadkach, to jest któraś z np. Dorti w przypadku Gniotka i wiele takich jest podobnych, w przypadku Takusia ja jestem tą osobą.
Jaga, poprawiam juz wedle Waszych sugesti, cele obronne też wykreśliłam i polowania.
A może stworzyć jeszcze jedną krótką umowę gdzie bedzie tylko adoptujacy oddajacy do adopcji i bedzie napisane, że oddający zrzeka sie całkowicie wszelkich praw do psa ?? I tak na przykładzie boksera Joasika podpisze krótką umowę z obecnym właścicielem i odpowiednia z osobą adoptujacą??
Co myślicie?
gocha [Usunięty]
Wysłany: Sro 27 Sty, 2010 12:04
W wypadku odebrania lub oddania psa "na zawsze "taki aneks jest niezbędny, bo potem może się okazać, że poprzedni właściciele się np rozmyślili i będą sobie uzurpować prawa do oddanego psa.
Nurtuje mnie temat dojazdu przez adoptujących po psa/dowozu psa adoptującym.
Zacznijmy od początku:
Kiedy zapada (powinna zapaść) odpowiedzialna decyzja o adopcji?
Kiedy wiem, że pragnę psa, mogę mu zapewnić opiekę, dom, czas. Kiedy wiem, że będę miała czym psa karmić, będę miała środki na ewentualne leczenie, na szczepienia no i Że pies będzie miał u mnie swoje posłanie, swój dom. Decyzję podejmuję będąc choć względnie świadomą wad i zalet psa.
W przypadku bassetów wad jest sporo, choć zalet znacznie więcej. Jest wiadomym,że jeśli basset będzie byle jak odżywiany, nie zaoszczędzisz. Zaraz jego organizm zacznie wołać odżywek, leczenia itp. Nie kupisz preparatu do uszu – też ci tego nie zapomni.
Jednym zdaniem – basset nie tylko świetnie się prezentuje w ogrodzie, basset kosztuje.
Kiedy podejmuję odpowiedzialną decyzję o adopcji psa muszę liczyć się z kosztami jego utrzymania, dlaczego więc nie z kosztem jego dojazdu do mojego domu?
Mam wątpliwości, czy ktoś, kto nie ma ok 100zł. na transport psa, będzie w stanie zapewnić mu utrzymanie?
Niejednokrotnie miałam do czynienia z wygodniactwem ludzi przy adopcjach psów i szlag mnie trafiał jak pewna pani, tak kochająca bassety, zakochana w konkretnym psie, zrezygnowała z adopcji z powodu braku możliwości dowiezienia go do siebie – 50km.
Miła kiedyś napisała, że za Guciem pojechałaby na koniec świata. Nie jest ewenementem, ja też bym pojechała, i wielu z nas. Kochamy nasze psy i takich kochających ludzi szukamy dla naszych bidulców, które przeszły już dość.
Czy to tak wiele???
wydaje mi się ,że tu nie chodzi o problem czy mnie stać ,bo z wyżywieniem psa to tak jak byś przyjęła kolejne dziecko do domu jeżeli starczyło ci na 5 tkę domowników to i starczy jedzenia dla szóstego ,tu zapewne tkwi problem w tym jak nie masz samochodu albo trzeba jechać po psa 500km np.
Na pewno jak pisałaś mam po psa 50 km i jest problem to już przesada i lenistwo niektórzy sądzą ,że skoro robię tak wiele i chcę wziąć tego psa to mi go dostarczcie - takie typy ludzi też są
Wracając do sprawy problem zapewne tkwi w tym iż wyłożyć dla kogoś np 500zł na transport na dziś bywa trudne i rozumiem takich ludzi i nie każdych stać aby taką sumę mieć wciągu kilku godzin ale są wstanie dać jedzenie zapewnić normalny dom i opiekę lekarską planując normalne stałe wydatki
trzeba zrozumieć i umieć ocenić kto ma taki problem a kto jest po prostu wygodny a ma chwilowy kaprys aby np dziś zaadoptować sobie psa czy kota
gocha [Usunięty]
Wysłany: Czw 07 Paź, 2010 13:06
No 500 zł na transport to trzeba by chyba TIRem jechać i to przez całą Polskę.
Tu problem może leżec w tym , że ktoś nie ma samochodu (chociaż ja po Mańkę jechałam pożyczonym i zrobiłam 700 km, w obie strony)
Co do dalszej części to się zgadzam z tym, że adopcja musi być przemyślana, przekalkulowane wydatki, bo dodatkowy pies to nie tylko dodatkowa miska.
Tu trzeba się liczyć z ewentualnymi wizytami u weta (koszty i również transport), nikt nam nie zagwarantuje, że pies będzie zawsze zdrowy.
Poza tym szczepienia, odrobaczanie, zabezpieczenie przeciw pchłom i kleszczom, często specjalistyczna karma. To w budżecie domowym wcale nie tak mało.
Ja jeszcze jestem zdania, że konieczna jest wizyta przedadopcyjna, w każdym domu, a jeżeli z jakichś powodów (czas gonił) nie była możliwa to powinna odbyć się wizyta poadopcyjna i osoby które psa biorą muszą o tym wiedzieć.
hmm...
ja w weekend jadę pociągiem (pojechałabym samochodem, ale w moim przypadku zajęłoby to z 8-9 godzin - nieco ponad moje siły) z Warszawy do Poznania i z powrotem po psa dla pani z Warszawy i powiem, że dziwne to wszystko. Bo Pani nie wyjedzie po psa nawet na dworzec, tylko ode mnie odbiera go inna dziewczyna.
Nie oceniam, to dziwaczne dla mnie.
edit : gocha ma rację, jak nie miałam samochodu 2 razy musiałam jechać z psem do veta. Taksówką... za każdym razem zapłaciłam 100 zł za taksówkę.
gocha [Usunięty]
Wysłany: Czw 07 Paź, 2010 13:09
A nie boisz się oddać psa osobie której nie znasz ? jakieś dokumenty, umowa ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum