wracam na łono forum jak córka marnotrwna, ale to przecież właściwe miejsce, żeby napisać o Mieciu
FB stanowczo zbyt mnie zdominował, choć zerkam tam tylko na chwilę, to jednak codziennie
Los niestety funduje nam przeżycia, których w najgorszych snach byśmy nie wyśnili
Kiedy już mam poczucie, że to co robię daje oczekiwany efekt spokoju, stabilności i poczucie bezpieczeństwa, to zazwyczaj - BUM!
i wszystko mi się wali
Teraz to BUM dotyczy Miecia
Trzy tygodnie temu.
Weekend. Godzina 23. Tylko dzięki wiedzy opartej na Waszych doświadczeniach, w porę dostrzegłam niebezpieczeństwo i objawy zbliżającego się skrętu żołądka.
Szybka reakcja uchroniła go przed tym dziadostwem. Odbarczanie żołądka sondą i doba w klinice odmieniła mojego synka. Stał się spokojniejszy, mniej energiczny. Ja przeżywszy ten epizod zaczęłam wręcz panikować. Ściśle przestrzegałam zaleceń. Dieta, pory i sposób karmienia, leżakowanie itd. itd.
Mimo to, wychodząc do pracy zabierałam ze sobą strach i obawy, że gdy mnie nie ma, to...
i chyba przyciągnęłam kolejne BUM!
niedziela wieczór, godzina 22 i dokładnie te same objawy. Tyle, że brzuch rósł w oczach znacznie szybciej. Teraz to wpadłam w histerię. Nie zdążę..
Nie wiem, czy będą mandaty z miejskiego monitoringu, ale udało się zdążyć na czas.
Znowu...
tym razem mieli zrobić szczegółowe badania krwi, tylko zepsuło się ustrojstwo do badań
więc badania jeszcze przed nami
długo rozmawiałam z Panią Doktor i wymiękłam. Jaki może być powód?
- upał
- leżenie podwoziem do góry
- i milion innych
ale mój Anioł (nasz Anioł) dał mi po uszach reprymenda na nic!
no tym rosnącym strachem przyciągnęłam to BUM, bez dwóch zdań!
wczoraj mimo zmęczenia nie mogłam spać
gadałam Ciulkowi do ucha: JESTEŚ ZDROWY! KONIEC TYCH NUMERÓW!
i zamiast odsypiać zmęczenie zaczęłam analizować i doszłam do pewnych podejrzeń.
Jeśli to bzdurne wnioski to bądźcie dla mnie łaskawi
Mieciu jest mój od kwietnia ubiegłego roku. Cały czas jadł ze zwykłej miski.
Bardzo szybko i łapczywie, ale nic się nie działo przez ten rok. Jakieś 2-3 m-ce temu kupiłam miskę spowalniającą jedzenie. Szybko ją rozpracował i właściwie tempo jedzenia jest nadal błyskawiczne. Taki zdolny jest!
No to rano, przy porcji jak dla wróbelka, przyjrzałam się jak je. No i stwierdzam, że chyba właśnie przy lawirowaniu jęzorkiem między wypustkami połyka powietrze, czego nie robi przy tradycyjnej misce. Jak ma niczym nieograniczony dostęp do jedzenia, to choć szybko, ale pochłania jedzenie, nie prycha tak, więc pewnie powietrza łyka mniej. Tak sobie myślę.
Głupia teoria? jeśli tak, to sprowadźcie mnie na ziemię
Tak czy inaczej. Wracam do starej michy. Dieta i rygor ruchowy wdrażam w życie na stałę.
I nie myślę już inaczej jak tylko tak, że MIECIU JEST ZDROWY! KONIEC Z POWALAJĄCYMI BUM!
(bez stwierdzeń NIE )
dziękuję Wam Kochani za wsparcie, za rady, za trzymanie kciuków
choć "mój ci on", to po trosze też każdego z Was, ten forumowy, ukochany adopciuch
ściskam mocno
_________________ „ Pies to jedyna istota na świecie, która bardziej kocha Ciebie niż samego siebie”
(J. Billings)
" Adoptując jednego psa nie zmienimy świata, ale świat zmieni się dla tego jednego psa..."
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21590 Skąd: Gorzów
Wysłany: Wto 07 Sie, 2018 22:21
tak bassety ciągle nam fundują niespodzianki i jak to jest tradycją w święta, niedziele
Miecio, ma cudowny dom, wspaniałą Rodzinę
i tak miało być i tak jest
Z tą miską wszystko możliwe, Miecio po prostu wciąga z powietrzem jedzenie, bo po co ma się męczyć mieleć ozorem po takiej misce trudnej.
Reguły i zasady są, ale co obserwacja własna to jest niezastąpione
dlatego bardzo zawsze proszę aby szczególnie w przypadku chorób pisać o tym na forum, sama wiele się dowiedziałam.
Trzymajcie się Kochani
Miecio, a my sobie na zlocie pogadamy
jeszcze tylko dodam, że zanim przy drugim razie zorientowałam się, że znów źle się dzieje, Mieciu sporo pił. To było dla mnie złudne, bo pomyślałam, że skoro pije to znaczy, że ma drożny żołądek.
i to był mój błąd.
Pani Doktor powiedziała, że przy pierwszych niepokojących objawach ODSTAWIĆ WODĘ
tego nie wiedziałam
_________________ „ Pies to jedyna istota na świecie, która bardziej kocha Ciebie niż samego siebie”
(J. Billings)
" Adoptując jednego psa nie zmienimy świata, ale świat zmieni się dla tego jednego psa..."
Współczuję. My też się zmagamy z tym problemem tzn Torres się zmaga a ja z nim. W ciągu ostatnich 10 dni ,,zagazował" się 2 razy! Okropne to!
Ja wcale tego nie wiążę z jedzeniem. To może mieć wpływ, ale nie musi.
Dla mnie cechą wspolna skrętu jest budowa ciała. Najczęściej spotyka to osobniki duże, grubokościste,
o smukłej budowie ciała.
Torres pierwszy raz zagazował się na porannym spacerze. Nic nie jadł, więc...
A teraz w sobotę to działo się w nocy, też wiele godzin po jedzeniu.
My właśnie wczoraj robiliśmy badania trzustki. Tam trzeba szukać przyczyny. Takie jest moje zdanie.
Współczuję Wam z całego serca. Mieciu nie daj się. Zdrówka chłopaku.
A Twojej Pańci spokoju życzymy, choć o niego trudno w takich momentach.
Współczuję. My też się zmagamy z tym problemem tzn Torres się zmaga a ja z nim. W ciągu ostatnich 10 dni ,,zagazował" się 2 razy! Okropne to!
Ja wcale tego nie wiążę z jedzeniem. To może mieć wpływ, ale nie musi.
Dla mnie cechą wspolna skrętu jest budowa ciała. Najczęściej spotyka to osobniki duże, grubokościste,
o smukłej budowie ciała.
Torres pierwszy raz zagazował się na porannym spacerze. Nic nie jadł, więc...
A teraz w sobotę to działo się w nocy, też wiele godzin po jedzeniu.
My właśnie wczoraj robiliśmy badania trzustki. Tam trzeba szukać przyczyny. Takie jest moje zdanie.
Współczuję Wam z całego serca. Mieciu nie daj się. Zdrówka chłopaku.
A Twojej Pańci spokoju życzymy, choć o niego trudno w takich momentach.
Oddaję Wam takie same słowa pocieszenia
Trzymajcie się oboje. TORRES I Pańcia
Na to nie ma reguły
Czekam z utęsknieniem na koniec tego skwaru. Z oczami wokół głowy, w właściwie wokół Miecia
Do zobaczenia
_________________ „ Pies to jedyna istota na świecie, która bardziej kocha Ciebie niż samego siebie”
(J. Billings)
" Adoptując jednego psa nie zmienimy świata, ale świat zmieni się dla tego jednego psa..."
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21590 Skąd: Gorzów
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 20:28
Miecio jeszcze przed zachorowaniem z kongiem
Miecio od wczoraj bardzo, bardzo chory, zatrucie, więcej napisze Donatka, jak Miecio wydobrzeje
Po pobycie w klinice
Miecio pod kroplówką
Boże, trzymajcie kciuki za MIECIA, zatruł się NASIONEM RĄCZNIKA POSPOLITEGO, krzew ozdobny ogrodowy. Przy okazji sprawdźcie czy takich nie macie w ogrodach i spalcie, wywalcie.
W tej chwili po raz kolejny jadą z nim do kliniki.
Więcej napisze sama Donatka Donata Walkowiak, dajmy jej czas, teraz najważniejsze, aby go ratowali.
MIECIO NIE DAJ SIĘ. Donatko, Krzysiu jesteśmy z Wami
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21590 Skąd: Gorzów
Wysłany: Pią 02 Lis, 2018 23:59
Mufka Dynka Miecio napisał/a:
to maleńkie ufff na FB chyba było jednak przedwczesne
dziś powtórzyliśmy badania. Stan zapalny zmniejszył się, ale niepokojąco bardzo i szybko wzrosło ALT. Przekroczyło górną granicę normy. Dostał dodatkowe leki na wątrobę. Końską dawkę.
Dopóki lekarze nie odbiorą mi nadziei, nie dopuszczam do siebie najgorszego scenariusza, że toksyna tygodniami, powoli, będzie zbierać śmiertelne żniwo
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21590 Skąd: Gorzów
Wysłany: Nie 09 Gru, 2018 21:59
500,00MIECIO Darowizna od forum na koszty leczenia po zatruciu. Koszty pobytu w klinice i leczenia. Dokumentacja i faktury są u mnie do wglądu. 03.11.2018.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum