Obroże elektryczne są dostępne i legalnie sprzedawane i czasami są to jedyne metody które szybko skutkują. Wszystko to jest bardzo kontrowersyjne, ale czasami to jedyna opcja aby zachować ukochanego pieska:(
_________________ Pies z promocji za pół ceny, trochę wybrakowany, ale kochany!
Był taki moment u nas, że myślałam o ujarzmieniu mojej Figi przy pomocy takiej obroży, ale, jak wyobraziłam sobie te elektrowstrząsy, zrezygnowałam. One mogą się sprawdzać podczas profesjonalnych szkoleń, chociaż to też jest mocno dyskusyjne. Ostatnio spotkałam się z podcinaniem, szczekającym psom, stron głosowych, podobno te zabiegi są praktykowane u naszych zachodnich sąsiadów i to dopiero jest szokujące.
Co za pomysły ludzie mają... pies szczeka , jest to jego naturalna forma komunikacji a ten, kto tego nie akceptuje nie powinien mieć psa i/lub nie powinien mieszkać w ich pobliżu, prawda? straszne te obroże i straszniejsze podcinanie strun...jaki człowiek potrafi być okrutny :!:
Nie slyszalam, zeby u nas podcinano struny glosowe, takie okaleczanie nie przeszlo by tu raczej. Sa obroze ze sprayem, te z pradem to porazka wlasciciela..
_________________ Baśka polykacz jablek i klockow Lego
Podcinanie strun to rzeczywiście porażka i tego nie zrozumiem... Ale obroża elektryczna, używana pod okiem specjalisty, dobrego ! znającego się na rzeczy ! nie jest narzędziem tortur moim zdaniem.
Tak samo jak kolczatka, która też jest przecież zabroniona w niektórych państwach, co jest absurdem. Oczywiście w nieodpowiedzialnych rękach obie te rzeczy mogą tylko narobić szkód... Ale wcale nie mniejszych niż nieumiejętne używanie uwielbianych kantarków i innych patentów tego typu... Na to nikt nie patrzy, że ciągnąc psa za mordę, robi masakrę z jego kręgami i wywiera stały nacisk, a co za tym idzie - ból.
Osobiście żaden z moich aktualnych psów nie wymaga stosowania takich metod. Ale mieliśmy kiedyś psa, przy którym trzeba było użyć obroży elektrycznej. Krótko to trwało i efekt był bdb, nie pojawiły się inne problemy i ten, który przepracowaliśmy, również nie wrócił. I pies więcej nie zagrażał swojemu życiu ani innych istot. Tylko zaznaczę, że pies normalnie uczęszczał na szkolenie i cały czas był pod okiem szkoleniowca. I żył, nie stał się bezradny ani agresywny :lol: - dzięki rozsądnemu podejściu do sprawy.
Jestem sceptycznie nastawiona do krytykowania takich metod (to znaczy wyżej wspomnianych obroży, kolcy, klapsów czy nawet uderzania smyczą - bo tego przyciskania psa do gleby czy wkładania mu ręki do pyska też nie czaję.. ciekawe co by taka osoba zrobiła, gdyby piesek jednak wygrał i bardzo się rozzłościł ja bym chyba tak nie zrobiła gdyby to pies kierował agresję na mnie... aczkolwiek mówimy teraz o różnych karach i różnych problemach, niekoniecznie o dominacji i agresji). Jakbym miała się tak pieścić to nic by ze mnie nie zostało, może niekoniecznie ze strony psa, ale konia ... :lol: A też przecież żywa istota, wobec której, zdaniem niektórych, nie powinno się używać żadnego rodzaju przemocy. Ale koń jest silniejszy kilkakrotnie i może zrobić krzywdę, jeśli czasami się go nie ustawi, gdy robi coś źle albo próbuje zdominować człowieka. I jakoś nie zauważyłam, żeby odczuwał do mnie jakąś niechęć, skoro chodzi za mną jak pies i wszędzie za mną pójdzie Jak coś mu nie odpowiada to potrafi to pokazać, nie stał się bezradny. Nie boję się przyznawać do takich rzeczy bo to nic złego moim zdaniem. Nie na co dzień przecież tak traktuję zwierzaki i nie znęcam się nad nimi, moim zdaniem mamy pozytywne relacje
To wszystko zależy od indywidualnego przypadku. Moi rodzice mieli psa, z którym takie pieszczenie się nie przyniosłoby dobrego rezultatu. Raz ! pokazano mu, że to nie on tu rządzi (dostał lanie smyczą w momencie gdy próbował pogryźć) i już ani razu nie spróbował pokazać mojej mamie zębów.
Za to Maniek też miał swoje odloty i na niego bicie absolutnie nie działało. Doradzano mi przytrzymywanie go przy ziemi itd - bez skutku. Było tylko gorzej. Na tego psa idealne było ignorowanie i spokój. Pozytywne podejście. I wtedy ryzyko odgryzienia rączek było dużo mniejsze niż gdyby komuś zachciało się z nim szarpać.
Nie chodzi o to, aby znęcać się psychicznie i fizycznie nad psem, co często gęsto robi np taki Cesar Millan - trzeba wiedzieć, kiedy i na co można sobie pozwolić względem psa i każdy przypadek rozpatrywać indywidualnie. No i przede wszystkim wypadałoby też mieć podejście, być pewnym swoich działań itd. Na przykładzie moich rodziców - moja mama od razu ustawiła sobie dobermany i wobec mnie też nie były agresywne, chociaż byłam jeszcze dzieciakiem, ale nauczono mnie obchodzić się z psami nigdy ich nie uderzyłam, ale umiałam się z nimi obchodzić ; za to mój tata do dziś jest sierotą w tym temacie i dobki potrafiły zabronić mu wejść do łóżka, bo po prostu nie radzi sobie z takimi psami Myślę, że gdyby spróbował takiego dominującego psa uderzyć, to przegrałby to starcie i w przypadku takich osób rzeczywiście trzymałabym się z daleka od kar cielesnych i szukała pomocy u kogoś, kto by poprowadził taką parę :lol: Tak samo nie dałabym mu do ręki obroży elektrycznej ani kolczatki.. Dlatego ważna jest opieka doświadczonego szkoleniowca czy kogoś, kto się na tym zna i wie, jak pokierować parą aby nie zaszkodzić.
_________________
Rocher ♥ (weird together since 2013) & Maniek ♥ (15.07.07 - 30.12.12)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum