Nooo, naprawdę jest BOSKA
Ja mam słabość nie dość, że do bassetów (przez Majkę i Agatkę ), to jeszcze do starszych psów. A Cleopatra to jest takie dwa w jednym, więc tym bardziej się napatrzeć nie mogę
Bogusiu, wielkie dzieki za wstawienie zdjec. I dziekuje za TE slowa, znow sie poplakalam.
A teraz troche o Carze, przygotujcie moze chusteczki.
21 maja pochowalismy Cleo. Powiedzialam sobie, ze jakis czas minie, zanim przygarne kolejna bidule... Balam sie, ze byloby to niewporzadku wobec Cleo. I tu sie historia zaczyna.....
W dniu pogrzeby na facebook'u zostalo zamieszczone zdjecie przez jednego z naszych baseciarzy tu w Holandii. Zobaczylam te oczy i wiedzialam, ze patrza na mnie, ze to ja, my, musimy jej pomoc. Decyzje o adopcji podjelismy w pare minut.
Cara, tak nazywa sie nasz promyczek. Ma 6/7 lat i pochodzi z Rumunii. Cara przez cale swoje zycie byla w pseudohodowli, gdzie byla maszynka do rodzenia. Czasem rzucano jej owies, ale przez wiekszosc czasu musiala lapac szczury, zeby przezyc. I wyedy wyratowala ja pewna cudowna pani, ktora tam prowadzi schronisko u siebie w domu. Jedna zanim to sie stalo, inna pani, polka z Nowego Yorku, wyslala pieniadze, zeby wykupic ja i innego basseta, Oscara.
Mimo tragicznego zycia, Cara jest cudowna dusza, opiekuncza, bez cienia agresji. Kiedy do ich stada juz w schroniku dolaczyl inny mlody psiak, Cara byla dla niego mama, wszedzie chodzili razem. Jestem zaszczycona, ze teraz to ja moge byc JEJ mama.
Cara przyjechala do nas dopiero 27 czerwca, poniewaz zalatwialismy jej jak najlepszy mozliwie transport. Przywiozla ja do nas pewna wspaniala pani wterynarz z Niemiec.
Pamietam, ze wyszlismy przed dom i lzy ciekly juz same......
Zobaczyla spiace, przestraszone malenstwo. Musialam ja do domu wniesc na rekach, tak byla przerazona. W ogrodku zrobila siusiu i od razu zaczela kopac sobie dziure, bo myslala, ze tam bedzie spac. To byla jej druga noc w zyciu w domu. Przez pierwsze dni zalatwiala sie tylko w ogrodku, bo tak sie bala, ze nie moglam jej dotkanc. A przerazajace bylo wszystko: telewizor, otwierana butelka wody....I tak sie zaczela terapia Cary. Serce nam rosnie, jak widzimy, ze teraz na spacerku ogonek idzie w gore. Nawet pare dni temu po raz drug uslyszalam jak szczeka. Spodobal jej sie pewny piesek i chciala sie z nim bawic. Aaaaa, i kroliki sa bradzo interesujace.
Malenstwo bedzie prawdopodobnie czekac operacja. Plus minus jestesmy trzy razy w tygodniu u weterynarza, bo trzeba podawac zastrzyki przeciw mdlosciom. Cara ma zle polazony zoladek, prawdopodobnie konsekwencja zle przeprowadzonej sterylizacji w Rumunii. Jestemy tez po zdjeciu rentgenowskim, czekamy na ostateczne wyniki. Zdjecie wykazalo tez, jak wygladaja jej tylnie lapki. To przez warunki, w jakich zyla. Na forum jestesmy ludzmi kulturalnymi, wiec nie powiem, co wyszlo wtedy z moich ust. Ale powiedzialam jej, ze kiedys, jesli bedzie trzeba, to zalatwimy jej wypasiony wozek, ale nie rozowy, chyba tego koloru nie lubi hihihihi.
Za kazdym razem, kiedy jestesmy na cmentarzu u Cleo, po odspiewaniu jej ulubionej kolysanki, dziekuje jej za Care. Bo wierze, ze to ona ja do nas zeslala, taki miala o to plan. A Cleo, badz co badz byla diva, pancia byla tylko jej.
P.S. Kochani zlot byl super, nie moglismy tam byc ze wzgledu na Care, ale sercem bylismy z Wami.AAAAAA!!!!!!!!!Co do sukcesow: Cara jest ostatnio na tyle odwazna, ze robi mi taka niesmiala inspekcje na telerzu. A ciasto z kruszonka, rabarbarem i truskawkami bardzo przypadlo jej do gustu hihihi.Calujemy kochani!
Kochani, bardzo dziekuje w imieniu swoim i meza, ale my to postrzegamy jak cos naturalnego.nWiem, ze Wy wszyscy byscie tak samo postapili. Razem moze choc troche cos zmienimy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum