Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Basset bez smyczy.
Autor Wiadomość
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Pon 12 Cze, 2006 21:34   Basset bez smyczy.

Odnieśliśmy mały sukces pedagogiczny a mianowicie nasza Demi chodzi na spacerki bez smyczy i bardzo sie pilnuje. Nie odbiega, nie ucieka, cały czas kontroluje gdzie idziemy. Super takie spacery to sama rozkosz. Skończyły sie problemy z "ciągnięciem" psa za soba żeby nasze maleństwo szło. Bo Demi jak wyczuje że idziemy do domu to zaczyna ściemniac że zmęczona, że ma cos innego do roboty i normalnie trzeba ją ciągać za sobą aby gdzieś dojść. A teraz jak bez smyczy to idzie normalnie jest tylko mała "marchewka"., Morfeusz musi iść na smyczy, bo jak ich sie puści razem to juz nas nie widza i to my musimy ich pilnować. Oczywiście tez razem sa puszczane ale wtedy spacer odpada a sa zapasy na trawie i podgryzanie tylnych łap i gonienie za patykami kto pierwszy ten lepszy.
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21591
Skąd: Gorzów
Wysłany: Pon 12 Cze, 2006 22:33   

To i ja się pochwalę, cud jakiś czy co. Poszliśmy na łąki, ja jak zwykle Gucia na smyczy. Marek się uparł, żeby go puścić. Będziesz ganiał za nim mówię. No i Gucio został uwolniony od smyczy. Nie wierzyłam. Gustaw nie uciekł, a zawsze było tak, raz wrócił, drugi, za trzecim razem spojrzał w oczy i tyle go widziałam, dawał w długą tylko uszy dookoła fruwały. A tu odbiegł kawałek spojrzał gdzie jesteśmy wrócił. Cały spacer luzem, już pod koniec spaceru smycz koniecznie, bo jak zobaczył dom to już koniec. Teraz jestem sama i poszłam z nim na łąki i postanowiłam spróbować. A więc luz - Gucio znowu o dziwo pilnuje się. Nie wiem czy wydoroślał (4,5 roku) czy już tak bardzo się przyzwyczaił do mnie. Choc gdyby gdzieś w oddali dojrzał psa to nie wiem co by było.
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
gocha
[Usunięty]

Wysłany: Pon 12 Cze, 2006 23:02   Smycz

No to i ja mam się czym pochwalić (na razie ).Mania na spacerach chodzi bez smyczy, nie wiem, może była tak nauczona. Co prawda na razie w ogóle się bardzo pilnuje. Prawdopodobnie to pozostałości po schronisku, żeby człowieka nie stracić z oczu, bo może zostawi. Na razie jest malutka, więc wszystko przede mną, zobaczymy. Ale jak z daleka widzę psa to biorę ją na smycz, bo chce się bawić i dostaje małpiego rozumu.
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 13 Cze, 2006 13:25   

A my po "mieście" tylko na smyczach chodzimy, nawet zastanawiałam się czy nie kupić takiej podwójnej, jak Jaga i Grzegorz mają.
Ale jak tylko idziemy na tzw. "łono natury" (a staramy się jak najczęściej) to zapominamy o smyczach :)
Matylda była uciekinierka i nieraz zdarzało mi się za nią biegać po łąkach, ale chyba już wreszcie poszła po rozum do głowy :) jak jej starszy braciszek Gucio :)
Bobcio natomiast jest zawsze tak, że ja widzę jego i on widzi mnie:) I jak tylko Mańka się niebezpiecznie oddala - zaczyna na nią szczekać :roll: Ciekawe co jej tam mówi w psim języku :)
No w każdym razie jest lepszy od najlepszej smyczy - pilnuje swojej dziewczynki na każdym kroku :)

Acha! I na hasło "do domu!" potrafi nawet z bardzo daleka wrócić tą drogą, którą przyszliśmy :) I nie ja go tego nauczyłam.
 
 
 
Mirka
[Usunięty]

Wysłany: Wto 13 Cze, 2006 14:05   

bo gdzie mu będzie lepiej jak "w tym domu" :?: :?: :D :D
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Wto 13 Cze, 2006 17:39   

Ewa z Matyldą i Bobem napisał/a:
A my po "mieście" tylko na smyczach chodzimy.


Ja po "mieście" na smyczy chodzę nawet z cocker spanielem, który jest bardzo karny i nigdzie dalej nie odbiegnie, a co dopiero ucieknie.
Uważam, że z psami powinno się chodzić tylko na smyczy - po osiedlach, czy po "mieście". Z wielu przyczyn. Min. dla bezpieczeństwa psa. Nie wiem jak się stało z Oskarkiem Krzysia, z tym tragicznym wypadkiem samochodowym, ale pies na smyczy to bezpieczny pies.
Co innego na polach, w parkach, czy w lesie, tam jest bezpiecznie, tam samochodów nie ma.
W zeszłą sobotę i niedzielę byliśmy całą paczką z bassetami w Lublinie na wystawie. Zarezerwowaliśmi domki, bassety i cocker spaniel w czasie naszej imprezki biegały bez smyczy. Czort, Colombo, Cebulka, Groszek, Dee Dee i Omen pięknie się bawiły i nie było jakiś poważniejszych chęci ucieczki. Ale to był camping, gdzie samochody nie jeździły i nasze psy były bezpieczne.
Uważam, że są miejsca gdzie można sobie pozwolić na takie coś, czy to z bassetem, czy z innej rasy psem, a są takie miejsca gdzie nie. Bardzo popieram przepisy, które mówią, że pies tylko na smyczy.
U mnie to tylko Agrafka i Gumka są największymi uciekinierami, tych dziewczyn nie mogę puścić, bo już nigdy nie zobaczę. Najkarniejsza pod tym względem jest Balbina, ta to się pilnuje i wraca bez problemu na wołanie, no i Agatka, Groszek raz tak, raz tak - jemu szczególnie w lesie nie mogę zaufać.
A tydzień temu mojemu kumplowi uciekł basset, który zawsze do lasu wychodzi na długie spacery, zawsze się pilnuje. Tydzień temu nagle uciekł, znalazł się po 2 godzinach. Żona kolegi siedziała w lesie i płakała, po 2 godzinach coś usłyszała, pobiegła a ten zaplątany w jakieś jeżyny, czy coś innego kłującego, nie mógł się wydostać.
 
 
Aleksander



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 07 Mar 2005
Posty: 598
Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Wto 13 Cze, 2006 21:13   

Agato możesz być spokojna my naszych potworów nie puszczamy luzem w miejscach niebezpiecznych tylko na łakach i polach gdzie nawet nie widac żadnej ulicy. Tak bardzo to ja im nie ufam aby ich puscić gdzieś gdzie w pobliżu jest ulica. Nasze psiaki maja dużą łakę i kawałek skweru, aleje spacerowe gdzie nie można wjechać samochodem. W inne rejony naszego osiedla jak sie wypuszczamy to zawsze na smyczy.
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Wto 13 Cze, 2006 23:43   

Aleksander napisał/a:
Agato możesz być spokojna my naszych potworów nie puszczamy luzem w miejscach niebezpiecznych tylko na łakach i polach gdzie nawet nie widac żadnej ulicy.



Ufffffffffffffff :lol: :lol: :lol:
 
 
Hubertus 

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 30 Mar 2005
Posty: 1066
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 20 Cze, 2006 21:27   

Osobiście Fredka prowadzam na smyczy wyłącznie w okolicy miejskich ulic. Poza tymi terenami staram się go jak najczęściej puszczać luzem. Dla mnie wystarczy, że większośc dnia spędza zamknięty w domu, więc puszczam go wolno by mógł poczuć choć odrobinę radości z biegania.

Jest jeszcze druga sytuacja kiedy Fred musi iśc na smyczy - kiedy zbytnio się ślimaczy wracając ze spaceru :)
 
 
Leniuch
[Usunięty]

Wysłany: Pią 14 Lip, 2006 11:10   

Można pozazdrościć:)
Ja puszczam swojego Lenia bez smyczy ale wogole sie mnie nie slucha:(,slucha wtedy kiedy jest na nowym terenie wtedy to sie slucha ale tak to mam z nim klopot ale wszystko w swoim czasie;)
Gratulujemy Demi i oczywście jej opiekunowi :) )

Pozdrawiamy razem z leniem serdecznie.
 
 
bubel
[Usunięty]

Wysłany: Sro 16 Sie, 2006 21:55   

A moja bassetka to już przegina, bo nawet w parku przykleja się do mojej nogi i pilnuje czy jej nie zwieję. Jak chcę np. zawrócić, to wsytarczy, że kiwnę głową w odpowiednim kierunku i ona od razu zmienia kurs. Normalnie Lessi wróć;)
Przyznaję się bez bicia, to się zaczęło jakoś po 3 latach, bo za młodu hulaj dusza uważała, że to ja mam chodzić za nią, a nie na odwrót. To już 8 lat, a my ciągle się docieramy:)
 
 
=AsMiNn=
[Usunięty]

Wysłany: Sob 02 Wrz, 2006 14:10   Jak syscy to syscy ^^

Ja w takim razie też się muszę pochwalić, a co! Viking do niedawna chodził na smyczy i muszę przyznać, że zachowywał się na niej okropnie. Ludzie pokazywali nas palcami i śmiali się z nas, bo mojemu kochanemu psu nie było w głowie iść tam gdzie ja chce. On musiał łazić po ogródkach i niestworzonych trasach co w efekcie dawało ciąganko. Mój piesek jak to prawdziwy basset zapierał się a ja musiałam coraz to więcej siły wkładać w spacery. Nikt nawet nie myślał o tym, żeby go spuścić, aż pewnego razu spróbowałam. Raz kozie śmierć pomyślałam. Spuściłam mojego psa i się okazało, że Viking jest bardzo grzeczny. Chodzi prawie przy nodze, pilnuje się... Kilka razy coprawda zdażyło mu się uciec z pola widzenia, lub na drugie osiedle, ale wrócił i po każdej takiej ucieczce trzyma się do konca spaceru blisko nogi. Jestem z niego naprawde dumna. Na łąkach potrafi na dźwięk gwizdka pzrybiec do mnie nawet jeżeli widzi psa. Ogólnie na łąkach zawsze go spuszczałam. Nie wiem, dlaczego nagle stał się grzeczny... Być może to zasługa cotraz większej miłości do mnie a być może kabanosów, które noszę ze sobą w saszetce ;] Ale po mieście, gdzie są auta, ulice zawsze chodzimy na smyczy.
 
 
ola_29
[Usunięty]

Wysłany: Sob 04 Lis, 2006 13:34   

A my ostatnio z Hipisem mamy inny problem. Kiedy jesteśmy na spacerze i puszczamy go ze smyczy pilnuje się, nie ucieka i wszystko ok. Ale ostatnio w ogóle nie chce wracać do domu!

Zapiera się, próbuje zdejmować obrożę i uciec w drugą stronę :?, kiedy chcę go wziąć na ręce zaczyna warczeć i się wyrywa.Nie skutkują już żadne przekupstwa, ciasteczka na zachęte itd.

Na pewno nie jest to wynikiem tago,że pies zbyt mało przebywa na dworze. wychodzimi z nim przynajmniej sześć razy dzienie, w tym na dwa dłuższe spacerki- gdzieś w pola, lasy, czasami ganiamy po boisku w piłkę- słowem ma naprawdę dużo ruchu.

Dzisiaj byłam już tak zdenerwowana,że przywiązałam go do barierki na klatce u sąsiadów i poszłam na górę sama. Wcześniej Hipis uciekł mi dwa razy na sam dół schodów. Wróciłam po 5 minutach, bo zaczynał wyć i o dziwo tym razem grzecznie wrócił do domu, nie próbował uciekać.
Nie mogę tak robić cały czas, nie mam sumienia... doradźcie coś proszę....
 
 
M&M`s i Boogie
[Usunięty]

Wysłany: Wto 01 Maj, 2007 00:04   

My naszego diablaka spuszczamy tylko wtedy gdy jesteśmy na wsi na bezpiecznym terenie, w Wawie szanujące się elity i prominenci śmieci i odpady wyrzucaja przez okno wprost na trawnik a ten odkurzacza pożera wszystko i sraczka gotowa! Dlatego w mieście trzymam go krótko przy nodze, oczywiście on musi iść nie tam gdzie ja chcę ale już mam na to sposób. Robię kilka kólek wokół śmietnika (3m x 3m), pies traci orient w terenie, nie wie gdzie chciał iść i mam go w garści, czasem po jakimś czasie zachce mu się wracać do domu i postanawia iść w przeciwnym kierunku i wtedy też robię kilka obrotów w miejscu lub wokół innego małego obiektu architektonicznego i idziemy dalej bo myśli że wracamy. Nie wiem czy takie postepowanie jest humanitarne?! Co sądzicie?
Gdy chodzi sam po łące gdzie nie ma co pożreć to trzyma się raczej blisko, tak jakby był cały czs na smyczy, gdy ja staje on też stoi, gdy ruszam on też. Czasem oddali sie kawałek ale po chwili zatęskni i biegiem wraca.
Pozdro!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 14