Agata, spróbuj z obrożą. Ja pryskałam Dużego Frontline'm i łapał, co popadnie. Kleszcze też, ale głównie pchły; jakiś taki podatny. Podobne efekty były z kroplami Frontline. Ani na Dużego, ani na Elkę, nie działał też Advantix w kroplach. Na Elce w tydzień po zakropleniu znalazłam napitego konkretnie kleszcza. Założyłam towarzystwu obroże jakiś miesiąc temu i tfu tfu spokój. Elka ma Kiltixa, Duży Preventica. Z chęcią Dużemu też założyłabym Kiltixa, ale troche się bałam, bo miał tę obroże 2 lata temu i była super skuteczna, jednak drapał się straszliwie w okolicach szyi i skóra tam była zaczerwieniona. Hłabia piełdzielony. Po zdjęciu obroży uczulenie minęło. Teraz przy Preventicu nic się nie dzieje i oby tak dalej. A Elka spoko, zaprawiona w bojach rumuńska dziewczynka, jej nic nie ruszy, nawet Kiltix. Wiadomo, skąd ją wzięłam, z centralnej Polski
Agata [Usunięty]
Wysłany: Pią 15 Cze, 2007 21:59
:lol: no ale w tej centralnej Polsce jest dużo chaszczy i moje szalejące stado może się pozaczepiać...
Renia [Usunięty]
Wysłany: Sob 10 Maj, 2008 16:26 Beti chora!!!! [ Babeszjoza ]
Jestem załamana :sad: :cry: :sad: :cry:
Beti chora :cry:
Od rana u weterynarza :cry:
Diagnoza jedna z najgorszych - "babesia canis"
od rana zastrzyki, kroplówki, wymioty, rozwolnienie!
Rok temu ratlerek mojej sąsiadki też zachorował, wyszedł z tego bez szwanku. Trzymamy kciuki i mocno wierzymy, że wszystko dobrze się skończy. Pozdrawiają Fredzia, Bazyli i kierowniczka Leniusia.
Leniusia [Usunięty]
Wysłany: Sob 10 Maj, 2008 18:29
A propos kleszczy to szlak mnie trafia jak wydaje się pieniądze na preparaty typu: Frontline, Adwentix, a psy i tak łapią kleszcze. Moja sunia miała już w tym sezonie jednego kleszcze ale jak na razie wszystko jest ok. Moje kilkuletnie doświadczenia z tymi preparatami wskazują, że nie zabezpieczają psa przed kleszczami. Teraz wtarłam mojej Leni nowy środek firmy Novartis, podobno składnik tego preparatu nie jest jeszcze znany naszym kleszczom.
Renia [Usunięty]
Wysłany: Sob 10 Maj, 2008 18:52
Beti zaczeła machac ogonkiem, i podnosić głowę bo tak to leżała i sie nie ruszała i nie cieszyła.
Nawet poczuła zapach świerzego schabu i sie skusiła na kawałek...
Teraz sobie leży w łazience ( poszła sobie tam bo pewnie chłodno więc jej nie wypędzamy tylko siedzimy z nią w łazence albo w przedpokoju)
Artur jej gotuje rosołek.
Po lekarstwach pewnie czuje sie lepiej ale jutro kolejna wizyta u weta.
Nie wiem jak to sie mogło stać!! Myślę i myślę, i dlaczego akurat moja Beti, która i tak lekko nie miała :cry:
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21591 Skąd: Gorzów
Wysłany: Sob 10 Maj, 2008 23:39
Renia, będzie dobrze, Beti (jak piszesz) tyle przeszła to i teraz się nie da. Pogłaszcz ją od nas.
A co do tych płynów przeciw kleszczom, to ja gdzieś czytałam, że do zakropionego psa kleszcze też lgną tyle, że jest to już bezpieczniejsze dla psa. Gdyż nawet jeżeli się już wessa to kleszczysko, to nie zrobi nic złego, właśnie dlatego, że pies ma już w sobie te kropelki.
Ja w tamtym roku po zakropieniu Gucia, w domu znalazłam opitego kleszcza (niedużego). Weterynarz mi powiedział, że dobrze że Gucio był zakropiony, w takiej sytuacji kleszcz sam odpada - widać nie smakuje mu ta przeciw kleszczowa kuracja.
A w tym roku po pobycie na majówce, w uchu się przysssało kleszczysko. Wstrętna zaraza, że też nie ma na to skutecznego sposobu.
Reniu, trzymam kciuki za małą.
Ja wypróbowałam już wszystkie preparaty jakie były w zasięgu. Ani jeden nie działa w 100%.
Kleszcze i tak wskakują na psiaki.
W tym roku jak narazie znalazłam 3 szt. ale w zeszłym roku to był szał. Kleszcze były absolutnie wszędzie. Codziennie czyściłam psy z tego paskudztwa. Na szczęście nie były zarażone.
Dużo zdrówka dla niuni. Będzie dobrze. :wink:
Renia [Usunięty]
Wysłany: Nie 11 Maj, 2008 11:12
Beti dzis wstała, poszła na siusiu ( kolor normalny), zrobiła kupke ( tez w miarę niormalną) , zjadła sniadanie ( Artur ja musiał nakarmić dodam że widelcem bo jeść z miski sama nie chciała ) i grzecznie sobie leży.
Leniusia [Usunięty]
Wysłany: Nie 11 Maj, 2008 11:14
O tych preparatach słyszałam już różne głupotki od weterynarzy. Pierwsza wersja- kleszcze mają na psa nie wchodzić, kolejna jak już nawet wejdą to się nie wpiją, następna jak już się wpiją to uschną i nic złego psu nie zrobią.... i tak dalej i dalej...
A prawda jest taka, że na psy wchodzą i się wpijają, moja Leni miała już jednego i to wpił się jej na górnej powiece oka... weterynarz się zaśmiał, że tam preparat nie dotarł. Nasza Fredzia miała dwa lata temu kleszcza na głowie (po wcześniejszym zabezpieczeniu kropelkami), kleszcz był dobrze wyciągnięty ale miejsce to nie goiło się, ropiało, zrobiła się torbiel i musiała mieć to miejsce operowane.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum