Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Wpływ szelek na zdrowie basseta(a także inne rodzaje obroży)
Autor Wiadomość
Kinga&Kefir
[Usunięty]

Wysłany: Nie 17 Cze, 2007 17:41   Wpływ szelek na zdrowie basseta(a także inne rodzaje obroży)

Co chwilę widuję na zdjęciach wasze psiaki w szelkach i tak się zastanawiam...
Kefir, jak był mały, też chodził przez chwilę w szelkach. Krótko, bo w psim przedszkolu, do którego chodziliśmy, trener zwrócił mi uwagę, że pies zaczyna chodzić jak krokodyl; wet potwierdził, że szelki miały w tym swój udział. Więc szybciutko wróciliśmy do obroży.

ALE to wszystko miało miejsce w czasie, gdy Kefo rósł, i to intensywnie. Teraz skończy rok. Chodzi o to, że...

Pies jest po szkoleniu, ale, jak coś wywącha, to czasem stosuje strategię "uduszę się, a nie ruszę się". W związku z czym:
1. mnie się serce kraje, że go ciągnę za głowę
2. cudne bassecie fałdki sprawiają, że nawet przy dość ciasnej obroży psinka się czasem wyślizguje w sposób niekontrolowany (i dobrze wie, jak do tego doprowadzić)
Rozważam więc powrót do szelek i pytam: co o tym sądzicie???

PS Jeśli znowu wyskoczyłam z tematem, który już był omawiany, to niech mnie ktoś uczynny przesunie, gdzie trzeba...
  
 
 
agaitosiek
[Usunięty]

Wysłany: Nie 17 Cze, 2007 17:54   

Oj ja mam ten sam problem :( , Oscar jest silniejszy ode mnie tez myslałam o szelkach , a powiedz mi Kinga , to szkolenie to coś rzeczywiście daje? Bo mój Osca tak mnie ciagnie na spacerach :( Nie daję rady a teraz jeszcze ta moja noga chora :(
 
 
Kinga&Kefir
[Usunięty]

Wysłany: Nie 17 Cze, 2007 18:19   

Daje, daje :wink: . Wprawdzie my mieliśmy ogromny problem, żeby przejść do grupy "zaawansowanej", ale wysiłek się opłacił.
Jest jeden problem: we Wro jest tylko jedna szkoła klikerowa, i, z tego co wiem, koszmarnie droga. Szkoły "tradycyjne", czyli szkolące metodami pozytywnymi, ale bez klikera, są, tylko że myśmy mieli mały problem... Otóż Kefir nie chciał pracować za tzw. ekonomiczne nagrody, jak rzucenie piłeczki czy zabawa. Za jedzenie za to robił wszystko... dopóki się nie najadł. Wtedy był "nos w trawę" i reszta zajęć zmarnowana....

No proszę, zrobiłam sobie off we własnym temacie :lol:
 
 
natkapietruszki 

Dołączyła: 14 Gru 2006
Posty: 45
Skąd: Jastrzębie Zdrój
Wysłany: Nie 17 Cze, 2007 22:04   Natalka z Bąbelkiem :)

Nasz Bąbelek miał szeleczki, do dzis czasem je nosi i nie odbiło się to jakoś na jego zdrowiu... Teraz jednak na spacerki chodzimy z kolczatką, jest za ciężki, strasznie ciągnie więc nie było innego wyboru. Bałam się czy nie będzie go to boleć, ale Bąbelek nawet nie zauważył zmiany :)
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 18 Cze, 2007 10:24   

Przerabialiśmy szelki z Matyldą.
Miała wtedy niecałe dwa lata.
Wpadliśmy na ten pomysł, bo strasznie ciągnęła w obroży, koniecznie chciała do innych psów i dzieci. Podduszała się i chcieliśmy jej tego oszczędzić. W szelkach było tylko gorzej, bo miała większą siłę ciągu, jakoś tak większą powierzchnią mogła napierać, a siłę ma cholera Jaszczurka jedna :)

Ze wszystkich rozwiązań najlepiej sprawdził się łańcuszek zaciskowy. Nauczył Matyldę chodzić ładniej na smyczy. Nie jest to wprawdzie ideał, ale już mogliśmy do normalnej obroży wrócić :)

Więc wniosek nasuwa się sam:
Wszystko zależy indywidualnie od psa - jak komu wygodnie :)
 
 
 
Marcik
[Usunięty]

Wysłany: Pon 18 Cze, 2007 21:22   

Bary też szelki nosił. Coprawda po okresie dojrzewania, ale gwarantuje, że z szelek basset też idealnie potrafi się wydostac ;) My niestety pozostaliśmy przy "pół kolczatce". Cokolwiek innego ten Parówczak na sobie poczuje od razu chodzi jak łajza ostatnia. Wydaje mi sie jednak, ze szelki mimo wszystko są zdrowsze dla takiego długiego psa. Nacisk jest na większą część ciała. Tak mi się wydaje.
 
 
Kinga&Kefir
[Usunięty]

Wysłany: Pon 18 Cze, 2007 21:43   

Marcik napisał/a:
Wydaje mi sie jednak, ze szelki mimo wszystko są zdrowsze dla takiego długiego psa. Nacisk jest na większą część ciała. Tak mi się wydaje.

Kurczę, a ja słyszałam coś dokładnie odwrotnego, tzn. słyszałam, że jak długi pies chodzi w szelkach, to właściwie ciągniemy go za łopatki w górę-skos i wtedy kręgosłup pracuje tak, jak nie powinien...
Z drugiej strony - ja już nie wiem, czy kręgosłup to rzeczywiście taka newralgiczna część basseciego ciała. Jedni mówią, że tak, drudzy, że wcale. :roll:

Od pomysłów z zaciskami tudzież kolczatkami skóra mi cierpnie... oczywiście rozumiem, sama jako dziecko miałam takiego psa, co go nikt utrzymać nie mógł... ale ten to regularnie rozrywał kolczatki :shock: .
Na szczęście, o takim rozwiązaniu nawet nie muszę myśleć, bo Kefo zazwyczaj chodzi całkiem ładnie. Nawet bardzo ładnie, jeśli wziąć pod uwagę, że od baaaaaaardzo dawna nad tym nie pracujemy :? .
Zazwyczaj...
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Pon 18 Cze, 2007 23:15   

Basset to nie jamnik, kręgosłup nie ma tu nic do rzeczy.
Basset ciągnął, ciągnie i ciągnąć będzie jeśli Wy go tego nie oduczycie i każdy spacerek będzie koszmarem i ogromnym wysiłkiem fizycznym !!!
Poza tym nawet wyuczonemu bassetowi zdarzy się czasem pociągnięcie właściciela, przecież to basset hound.
Ja jestem przeciwniczką szelek, źle dla zdrowia, wychowania a poza tym basset w szelkach wygląda koszmarnie, obrzydliwie...
Kolczatka, no to nie jest dobry pomysł. Łańcuszek zaciskowy dla basseta jest najlepszy, ale nie taki podwójny, tylko normalny zaciskowy łańcuch. Nie ważne czy grubszy, średni, czy cienki, ale zwykły pojedyńczy.
Nie ciągniemy psa, bo każdy basset tak robi jak to pięknie Kinga napisała -"uduszę się a nie ruszę się " .
Łańcuszek zaciskowy powinien u psa wisieć luźno na szyi, jak na naszej szyi łańcuszek- biżuteria. Jak pies zaczyna przyspieszać to wtedy trzeba szarpnąć gwałtownie i natychmiast popuścić, tak aby na chwilkę go przydusić.
To bólu nie sprawia, tylko jest bardzo nieprzyjemne i o to chodzi.
Przy szarpnięciu trzeba dać jakąś "naszą" komendę, np. równaj, stój, czekaj, coś co będziecie stale mu przy takiej nauce powtarzać. Nie za każdym razem coś innego, tylko zawsze tego samego słowa używać.
Szarpniemy i odpuszczamy natychmiast i tak kilka razy. Po jakimś czasie łańcuszek zaciskowy będzie biżuterią dla psa :wink:
 
 
Kinga&Kefir
[Usunięty]

Wysłany: Wto 19 Cze, 2007 00:03   

Agata, masz tysiąc razy większe doświadczenie ode mnie, ale...
Ja jakoś nie lubię takiego mówienia, że basset coś musi, bo to basset. Nawet najbardziej skrajna psychologia ewolucyjna, taka, co chce każde zachowanie uznać za wrodzone, poprzestaje na tym: 50% charakteru to geny, a 50% to wpływ środowiska - czyli, między innymi, nasz. Zgoda, to pierwsze 50% jest przeciwko nam, ale jakieś pole manewru pozostaje!
Nigdy nie zapomnę, jak poszłam z Kefirem do jednej pani weterynarz i zaczęłam mu wydawać komendy. Pani wet mnie wyśmiała, bo "to basset". Ale zzieleniała, gdy pies na komendę "przegląd" stanął nieruchomo i włożył jej pychol w dłoń :lol: .

Uwaga: nie mówię, że basset to pies przyjemny w szkoleniu niczym sheltie, nie mówię, że będzie zaraz wygrywał agility, mówię tylko, że... chyba trochę nie doceniamy naszych baleronów. Trochę (dużo) cierpliwości i pies chodzi na smyczy jak ta lala. :D

O tym, co zrobić z ciągnięciem na smyczy, można poczytać tu:
http://www.szkoleniepsow....myczy-t175.html
a także tu:
http://www.szkoleniepsow....myczy-t175.html
A, jeszcze te obroże zaciskowe... ja bym takich metod nie stosowała, z dwóch względów:
1. bo mnie na studiach uczyli, że wzmocnienia pozytywne działają lepiej i dłużej, niż negatywne - czyli, jak się usunie karę, to zachowanie niepożądane prędzej czy później wraca, a nagrodę można usunąć i się utrzymuje to, co chcemy
2. bo są delikatniejsze metody, np obroże uzdowe, tzw haltery i inne wynalazki.

Ale mi malutki pościk wyszedł... prawie na temat...
To na koniec się zgodzę z Agatą, że basset w szelkach wygląda obrzydliwie.
No to chyba dam sobie spokój z tymi szelkami. :wink: :wink:
 
 
Uszesa



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 159
Wysłany: Wto 19 Cze, 2007 10:16   

Witam wszystkich,
chciałaby dodać pare rzeczy w dwóch kwestiach. Pierwsza to basset w szelkach: zgadzam się z ogólem, ze to porażka, basset wygląda starszliwie, a do tego to kompletnie niefunkcjanalne. MY jako niedoświadczeni psiarze na początku kupilismy szelki, bo nam jeden weterynarz powiedział, że to "zdrowiej" dla basseta. Szybko jednak pozbyliśmy się szelek. Co do łańcuszka, to na początku super się sprawdzał, jednak nasza trenerka stwierdzila, ze w przypadku Wila to za mało i ubrała go w kolcztkę. Mnie się to nie podobało straszliwie i stanowczo zaprotestowałam, widząc jednoczesnie faktyczną różnice. Trenerka widząc jednak moje nieprzekonanie zaproponowała nam rzecz cudną, a mianowiecie kolczatkę plastikową i to się w przypadku Wilhelma dobrze sprawdza. Mozna powiedziec, ze to coś pomiędzy pojedynczym łańcuszkiem a zwykłą kolcztką. Niestey nie można tego kupić w Polsce, musieliśmy zamawiać w Stanach. Naprawdę to super działa.
Ale... ja uważam, że przede wszystkim najważniejsze jest egzekwowanie od basseta posłuszeństwa - oczywiście w basseciej mierze. Chociaż moim zdaniem własnie to przekonanie, ze basset to sie nie słucha, tekst pt. ale to przecież basset ostatnio działa mi na nerwy (podobnie jak Tobie Kingo)
ale sie rozpisałam
pozdrawiam
 
 
Uszesa



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 159
Wysłany: Wto 19 Cze, 2007 10:18   

Acha wlasnie zauważyłam ze na zdjeciu pod nikiem Wil jest własnie w szelkach, to wlasnie ten krotki epizod...
trzeba wstawić nowe :)
pozdrawiam raz jeszcze
 
 
Asia i Basia 
Figa & Co.


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 17 Kwi 2007
Posty: 5612
Skąd: Hamburg/Torun
Wysłany: Wto 19 Cze, 2007 14:54   

Baska miala na poczatku obroze lancuszkowa pojedyncza zaciskowa, sciagala sobie kiedy chciala; za namowa naszej zaufanej pani sprzedawczyni w zoologicznym kupilismy potrojna lancuszkowa szersza, bo ponoc pojedyncze moga uszkodzic krtan, sciaga sobie Baska wedle uznania; no to pomyslelismy szelki trzeba kupic, pani dawala reke sobie uciac ze nie mozna tej uprzezy zdjac, nici, Baska jak Leon Zawodowiec, na pierwszym spacerze wypiela sie jak wegorz nawet z tych szelek diablica jedna; kupilismy wiec inne w ksztalcie litery x, ale to samo; nie spotkalam sie u zadnego z moich poprzednich psow z taka niechecia do obrozy :shock: I to nawet nie to ze Bacha ciagnie, ona po prostu nie lubi chodzic na postronku, tylko chcialaby sama . Czekamy, moze jej to przejdzie z wiekiem. Czasem chodzi tak pieknie na luznej smyczy, nie ciagnie, a jak sie trafi zly dzien to wypina sie z kazdej obrozy; ale powoli mam na nia sposob i ona w koncu zaskoczyla, ze to nie przelewki. Trzeba jej przypominac od czasu do czasu kto z kim chodzi na spacer :lol:
_________________
Baśka polykacz jablek i klockow Lego
 
 
agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: Wto 19 Cze, 2007 16:45   

tylko nie szelki!!!!
Nasza Lunka tez miała swój czas w szelkach i nie wyszło jej to na zdrowie. Basset wówczas bardziej się zapiera, przerzuca ciężar na przednie łapy, które po krótkim czasie sie deformują. Popieram w 1000% łańcuszek uciskowy - naprawdę działa.
A tak przy okazji basset w kolczatce to chyba mała przesada:)[
 
 
Kinga&Kefir
[Usunięty]

Wysłany: Wto 19 Cze, 2007 18:51   

agnieszka napisał/a:
tylko nie szelki!!!!Basset wówczas bardziej się zapiera, przerzuca ciężar na przednie łapy, które po krótkim czasie sie deformują.

No właśnie. Te łapy, coś okropnego... U Kefira już tak zostały, rozepchnięte na boki. Nie wiem wprawdzie, czy to nie wpływ jego wątpliwego pochodzenia...
Asia i Marek napisał/a:
kupilismy potrojna lancuszkowa szersza, bo ponoc pojedyncze moga uszkodzic krtan

Potrójne też mogą, niestety... zwłaszcza jak się to stosuje zbyt długo - w sensie: pies zbyt długo nie zrozumie, że z zaciskiem nie ma żartów. To świństwo na prawdę trzeba umieć stosować, żeby nie zrobić bassetowi krzywdy. Ponawiam apel: spróbujcie najpierw szkolenia, ale tak na serio, sumiennie potraktowanego, różnymi metodami, a dopiero jak wszystko zawiedzie...
 
 
natkapietruszki 

Dołączyła: 14 Gru 2006
Posty: 45
Skąd: Jastrzębie Zdrój
Wysłany: Wto 19 Cze, 2007 21:21   Natalka z Bąbelkiem :)

" basset w kolczatce to chyba mała przesada"

Agnieszko mój Bąbelek przyzwyczaił się do kolczatki po kilku dniach, wie, ze nie może się bardzo ciągnąć i nie wygląda niezadowolony z tego, że ją nosi kilka razy dziennie na spacerek, a wręcz przeciwnie: nic mu ona nie przeszkadza. Jak miał szelki to mnie aż czasem ręcę bolały, tak sie wyrywał do wszystkich piesków, dzieci itp. Teraz wszystko jest ok.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 15