|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Ambulatorium - ŻOŁĄDEK - rozszerzenie żołądka
Bacha - Pon 13 Cze, 2005 14:16 Temat postu: ŻOŁĄDEK - rozszerzenie żołądka Witajcie, muszę się z kimś podzielić swoimi kłopotami a z Wami najlepiej bo rozumiecie co się przeżywa, jak ukochany pies choruje. W czwartek ok 18.00 Bass nagle zaczął wymiotować białą pianą z krwią, brzuch zrobił mu się wielki jak balon więc pognaliśmy do weterynarza. Rentgen wykazał poszerzenie żołądka lekarz podejrzewał skręt jelit ale ostro zabrali się za ratowanie (wenflon, uśpienie, dziurka w boku i spuszczanie gazów, gruba rura do gardła i płukanie żołądka) horror! Ponieważ psisko moje ma 11 lat weterynarz zasugerował, że trzeba podjąć decyzję bo prawdopodobnie trzeba będzie go operować! Wiecie co czułam? Ale na szczęście po chwili udało się coś tam z tą rurą i okazało się, że nie ma skrętu jelit i jest szansa. Po tych zabiegach został bidulek na kilka godzin w szpitalu, przyjechaliśmy po niego o 23.00. Jak wchodziłam do lecznicy to serce miałam w gardle, bo nie wiedziałam czy się wybudził i czy wszystko z nim dobrze. Siedział taki biedny w klatce, przerażony a na nasz widok to aż mu się oczki zaświeciły i nawe próbował merdać ogonem. Dostał jeszcze jakieś leki i antybiotyk i zabraliśmy biedę do domu. Teraz jeździmy codziennie na zastrzyk, dietka oczywiście ścisła co kosztuje nas dużo samozaparcia bo żebrze się jak zawsze. jeszcze nie jest zupełnie dobrze i może być tak, że na Zlot nie przyjedziemy. No cóż trzeba mieć nadzieję, że wszystko dobrze się skończy i jeszcze długo Bass będzie z nami, chociaż wiadomo, że wieku nie da się oszukać. Tylko jak się z tym pogodzić?
Paweł - Pon 13 Cze, 2005 14:24
Trzymamy kciuki za Bassa. Napewno będzie wszystko ok.
Mam pytanie co stwierdził weterynarz?
pozdrowienia
Paweł
Bacha - Pon 13 Cze, 2005 14:26
Dzięki za dobre słowo. Weterynarz stwierdził "rozszerzenie żołądka" a przyczyny powiedział, że mogą być różne nawet może to być od kręgosłupa a w sumie dokładnie nie wiadomo. Najgorzej że może się powtarzać.
Ewa z Matyldą i Bobem - Pon 13 Cze, 2005 14:29
Trzymajcie się, napewno będzie dobrze!
Skoro żebrze to nie jest tak źle, apetyt może oznaczać tylko powrót do zdrowia!
Ukochaj Bassa od nas MOCNO!!!
Bacha - Pon 13 Cze, 2005 14:39
Ukocham na pewno, tak się martwię bo musiałam go dzisiaj zostawić w domu, niestety nie można dostać od lekarz opieki nad psem a szkoda. Kłopot ma też z jedzeniem bo do tej pory Bass jadł raz dziennie wieczorem a teraz ma dostawać malutkie porcje trzy razy dziennie. Nie chce jeść rano i do mojego powrotu z pracy siedzi głodny. Ale może jak się lepiej poczuje to uda się go przyzwyczaić do nowego trybu jedzenia.
agnieszka - Pon 13 Cze, 2005 16:33
trzymam kciuki za BASSA. Mam nadzieje, że powolutku bedzie wracał do zdrowia.
usciskaj go
joania - Pon 13 Cze, 2005 16:51
Wiem co to znaczy chory pies, nieprzespane noce, lęk o pupila żeby było dobrze-ale skoro jest apetycik wygląda że będzie super :thx i na zlocie będzie szalał za dziewczynami ża aż miło pozdrawiam Aśka
Bacha - Pon 13 Cze, 2005 18:36
Kochani jesteście, dziękuję. Faktycznie jest dużo lepiej, wszystkie "sprawy" fizjologiczne wróciły do normy. Dobrze, że wraca apetyt tylko coraz trudniej będzie utrzymać dietę, nistety nie wolno żadnych smakołyków nawet tych psich. Ale cóż albo przyjemności albo życie.
Mirka - Wto 14 Cze, 2005 06:50
Duzo,duzo xałusków dla Bassa i szybkiego powrotu do zdrowia
Arleta - Wto 14 Cze, 2005 07:15
Głowa do góry - będzie dobrze - musi być dobrze.
Trzymamy kciuki i duzego buziaka przesyłamy!!!
Przytul go od nas!!
Bacha - Wto 14 Cze, 2005 08:19
Bass i ja bardzo wszystkim dziękujemy, został wycałowany i wyściskany. Jeszcze dzisiaj ostatni zastrzyk i chyba będzie zdrowy.
Pozdrawiam wszystkich
Mirka - Wto 14 Cze, 2005 09:20
No i o to chodzi :thx ma być zdrowy i teraz to sie chyba pojawi na zlocie
Krzysiek - Wto 14 Cze, 2005 13:12
O rany !
Samego zdrówka życzymy. Jak by to mogło być żeby nasz weteran nie był na Zlocie? To nawet nie można tak myśleć
Jak już się normalnie zachowuje, je i nie sprawia wrażenia chorego to jest na pewno w porządku. Niech zbiera siły - bo ktoś z takim stażem wiekowym to super gość no nie
Pozdrawiam
Krzysiek.
Miła od Gucia - Wto 14 Cze, 2005 18:12
Bassiku Kochany, wracaj do zdrowia, to zawsze jest takie przykre zarówno dla psiaka jak i kochających właścicieli. My z Guciem ślemy całuski i delikatne szczypki za uszkiem.
Bacha - Sro 15 Cze, 2005 10:04
Niestety jeszcze nie całkiemw porządku, wczoraj rzucił się na jedzenie tak zachłannie, że to co pochłonął w kosmicznym tempie równie szybko zwrócił. Brzuszysko znowu spuchło jak balon ale po zwrotce wszystko wróciło do normy. Pani doktor powiedziała, że nałykał się powietrza i stąd to wszystko. Dajemy leki i mamy nadzieję, że wszystko przejdzie.
Tak bardzo chcemy być na Zlocie!!
Miła od Gucia - Sro 15 Cze, 2005 12:19
Trudno, niech serce wam pęka, ale ograniczcie mu jedzenie. Ja sama wiem, co te oczy mogą zrobić, jak chcą jesć nasze pupile. Ale nie ma innej rady, jak pełna wasza dyscyplina, mniej a częściej go karmcie. Życzymy powrotu do zdrowia i a poje sobie na zlocie dostanie ode mnie kawalek prosiaczka. Kawałek.
Bacha - Sro 15 Cze, 2005 12:59
Oj pęka serce, ale jesteśmy nieubłagani. Najgorzej, że pani doktor zaleciła dietę do końca życia i nawet nie można mu obiecać żadnego smakołyku, chociaż może za jakiś czas malutko?
Bartmen - Sro 15 Cze, 2005 15:12
Biedectwo kochana psiunia napewno będzie zdrowy bo wszyscy na forum trzymają za niego kciuki
Bacha - Pią 17 Cze, 2005 21:16
A my zdrowiejemy i szanse przyjazdu na zlot znowu wróciły. Teraz na odmianę Pan Pies jest zakochany. Na naszym osiedlu jest sporo suczek i zakochanie wlasciwie jest stanem stałym tylko zmienia się stopień i temperatura uczuć. Nie wiem od czego to zależy pewnie od zapachu jaki sieje panna jeden się podoba a inny mniej. Teraz jest taki przy którym totalna głupawka to delikatnie powiedziane. Stary a pomysły i chęci że ho,ho. Jak Bass był młodszy to musieliśmy podawać mu Pilkan bo był nie do opanowania a nerwówka udzielała się wszystkim. Z wiekiem trochę się uspokoił i można przetrzymać. Czy wasze psy też dostają małpiego rozumu gdy w okolicy cieczka?
Miła od Gucia - Pią 17 Cze, 2005 22:56
Przez tą cieczkę zapomni o chorobie, zakochany. Gustaw zachowuje się podobnie, oszukuje co godzine, że chce na dwór, a jak wyjdziemy to już koniec. Niech tylko wyniucha jakieś miejsce znaczone, mułem go nie oderwiesz. A po powrocie do domu, uciekamy z Markiem do łazienki, bo nie daje nam spokoju. A w nocy wydaje takie mmmmuuuuuu i to bardzo głośno.
Bacha - Sob 18 Cze, 2005 12:43
No i znowu myślałam że tylko mój basset ma coś z głową. Ale jeżeli wszystkie tak mają to znaczy ze wszystko ok.
joania - Sob 18 Cze, 2005 12:54
i nie tylko basset ma coś z głową w pkresie cieczki, mój bosio kundelek ma 13 lat a jak suczka sąsiadki ma cieczkę , to nie je , nie pije ,płacze, nasłuchuje,piszczy istny horror-normalny zboczek psi :wink:
Bacha - Czw 23 Cze, 2005 21:20
Mam pytanie do Grzegorza, poradź dietetyku, nie wiem czy czytałeś moje opowieści o chorobie Bassa, jesli nie to bardzo proszę przeczytaj. Wiem że trudno udzielać takich porad na odległość ale nie wiem co robić. Bass czuje sie już zupełnie dobrze staramy się stosować do zaleceń weterynarza ale niestety nie ma sposobu na namówienie psa do jedzenia trzy razy dziennie. Zamiast 3 mniejszych posiłków je jeden ok 18.00. Przygotowuję mniejsze porcje ale na tym jednym się kończy.W efekcie je dalej raz dziennie tylko mniej. Chyba nie dam rady tego przeskoczyc, musiałabym zwolnić się z pracy. Od tej "przygody" mineło dwa tygodnie. Jak myślisz Grzegorzu czy dalej dieta musi być tak restrykcyjna tzn. weterynarz powiedział, że nie wolno dawać żadnych psich smakołyków, nawet kawałka herbatnika z tego co mówił wynikało, że do końca życia. Bass jak to basset żebrze o swoje przysmaki a ja już nie mam siły się opierać. Boję się, że jak ulegnę to zrobię mu krzywdę. Co o tym sądzisz?
Magda i Rudolf - Pią 24 Cze, 2005 08:44
Bacha napisał/a: | No i znowu myślałam że tylko mój basset ma coś z głową. Ale jeżeli wszystkie tak mają to znaczy ze wszystko ok. |
Pani Basiu
Co to za lek ktory Pani podawala wczesniej swojemu psu?Jak on dziala?Bo ja mam tez duze problemy z moim Rudolfem, jak jakas suczka ma cieczke to jest straszne i sasiedzi nie moga spac. Ja pytalam lekarza ale powiedzial ze nic sie nie da zrobic .
Pozdrawiam
Magda
Bacha - Pią 24 Cze, 2005 12:40
Bardzo proszę bez Pani. Ten lek nazywa się Pilkan, jest to niestety lek hormonalny, niestety nie wszyscy lekarze chcą go podawać. Pani doktor do której chodziliśmy nie miała oporów. Myślę, że wszystko stosowane z umiarem nie powinno zaszkodzić. Pilkan wygląda jak kostki cukru i chyba podobnie smakuje bo Bass pożerał go bez zastanowienia. Wziął tego w swoim 11 letnim życiu dość sporo. Zawsze już po kilku tabletkach uspokajał się i mogliśmy żyć spokojnie. Jedyny skutek uboczny jaki się potwierdził wg ulotki to wzrost aptytu. Tak więc mieliśmy podwójną korzyść bo obojętniał na zapachy suczek i nasz niejadek wsuwał wszystko co mu się dało. Do kupienia to jest w lecznicach weterynaryjnych, nie zawsze mają ale można zamówić. Wiem co to znaczy zakochany pies, współczuję. Pogadaj z lekarzem, wiem że maja bardzo różne poglądy na ten temat ale może się uda.
Pozdrawiam
Basia
Magda i Rudolf - Pią 24 Cze, 2005 13:02
Dzikuje Basiu za informacje i na pewno spytam lekarza.
Pozdrawiam
Magda
Grzegorz - Sob 25 Cze, 2005 06:44 Temat postu: Choroby Przeczytałem i to dokładnie. Zarówno anomalie żoładkowe jak i wiek nie predysponują twojego weterana do jakichkolwiek rewolucji.
Z tego co piszesz chłopak za bardzo nie che się przestawić na karmienie trzykrotne.A może by go delikaltnie przegłodzić - sam nie wiem , bo po tajkiej głodówce będzie być może jadł łapczywie i znowu nałyka się powietrza.Z drugiej strony weteran basset ma zawsze większe lub mniejsze kłopoty z nadwagą , tak więc cała ta operacja żywieniowa może mu wyjść na dobre. Zauważyć trzeba , iż jeśli chłopak nie je rano , a wieczorem tak - a w misce jest to samo - to znaczy li tylko , że nie jest głodny , on ma instynkt , jesli to co zeżre wieczorem mu starcza to chyba tak jest. To że namolnie prosi Was o coś , to nie głod, bo żarcie jest w misce, ale normalna natura basseta no i przyzwyczajenia , które my w nich wyrabiamy , nie mogąc znieśc ich spojrzenia i min które przy tym robią - łamiemy się i dajemy, a one szybko łapią , że wystarczy zagrąć rolę na oskara i coś do mordy wpadnie - a to co daje Pańcia pomiędzy posiłkami napewno jest , w jego mniemaniu jest lepsze.
Porozmawiałbym z wetem o karmach krokoietowo-płatkowych - to takie płatki do zalewania , po 15-20 minutach jest taki fajny rosół z zawartością. Nie ma tu możliwości nachapania sie powietrzem, łagodniej działa na błonę śluzowa żołądka i tak go nie rozpycha i nie podrażnia - robi Bosch, Bento , chyba jeszcze Royal i Purina.
Z moich doświadczeń świetnie sprawdzają u psów z takimi lub podobnymi dolegliwościami oraz z niejadkami- są ogólnie bardziej smakowite.
TO chyba tyle . Zdrowia Basowi :thx , a jesli już się zakochał , to znaczy iż samopoczucie coraz lepsze i zaraz z Panem ( jeśli taki jest ) pójdzie na piwo .
Powodzenia i do spotkania w Ślesinie
Bacha - Nie 26 Cze, 2005 20:38
Dziękuję Grzegorzu, popytam o te karmy. Na razie wygląda na to, że wszystko wraca do normy. Poprzestalismy na "misce" raz dziennie bo szkoda nerwów bohatersko choć nie bez`pewnych odstepstw opieramy się "tym oczom"i na razie jest ok. Wczoraj wydarzyło się coś dziwnego. Byliśmy na wycieczce i na terenie gdzie był piasek Bass kichał przez kilka minut. Cały był w piachu i kichał coraz bardziej, szybko zabraliśmy go w miejsce gdzie nie było piasku bo sytuacja zrobiła się mało zbawna. Po prostu się zapętlił. Umyłam mu pyszczysko w misce z wodą i przeszło a po jakimś czasie zobaczyliśmy, że z nosa wystaje kawałek trawy. Wyciagneliśmy trawe długości ok 15 cm po tym jak wyglądała to nie był to świerzy nabytek, musiał to nosić "w sobie" ponad dwa`tygodnie. Może to trawsko było przyczyną choroby?
Mam nadzieję, że spotkamy się w Ślesinie a na piwo ani Pana ani psa nie puszczę bo mają kiepskie głowy i licho wie co by wymyślili.
Pozdrowionka
Agata - Nie 26 Cze, 2005 21:06
No to wyobrazam sobie Wasze miny Basiu jak zobaczyliście tę trawę w kinolu :shock:
Bacha - Pon 27 Cze, 2005 08:23
No fakt, tak zgłupieliśmy, że nie przyszło nam do głowy żeby zrobić zdjęcie. Najważniejsze było żeby wyciągnąć to świństwo.
Beti - Pon 09 Sty, 2006 20:37
Rozszerzenie żoładka -no cóż bardzo przykra sprawa.Przebieg schorzenia jest dosyć przykry dla pieska nie wspominając że właściciel z nadmiaru wrażen moze dostać ataku serca.Przerobiliśmy to juz ...było bardzo żle ,ratowaliśmy nieszczesną psine o 2 w nocy ...ja trzymałam pysk weterynarz wkładał rure do zołądka, w miedzyczasie przekłuty bok ...itd itd.Potem 12 kroplówek zzz...30 zastrzyków.Siedziałam dzień i noc przy niej podawałam zastrzyki i kroplówki,gotowałam kleiki :lol: Udało sie . A teraz do rzeczy ..nie daje psu po tym incydencie zadnej suchej karmy .Jedzenie gotuję,ewentualnie kiedy nie ma nic pod reką na szybko ...podaje konserwe.Suchego jedzenia nie podaję wcale,gdyż to ono spowodowało rozszerzenie zołądka.Teraz ryż ,wątróbka jarzynka jako wypełniacz dla głodomora :lol: ..i zyć nie umierać :thx
Agata - Sro 11 Sty, 2006 10:53
Beti napisał/a: | ..nie daje psu po tym incydencie zadnej suchej karmy .Suchego jedzenia nie podaję wcale,gdyż to ono spowodowało rozszerzenie zołądka.Teraz ryż ,wątróbka jarzynka jako wypełniacz |
No właśnie - jako wypełniacz i nic poza tym :wink:
Nie wiem czego byś nie gotowała to i tak nie zastąpi karmy gotowej, dobrej suchej karmy. Tylko w takiej karmie jest bardzo dobrze wszystko zbilansowane. Chodzi mi o witaminy i minerały.
A co do rozszerzenia żołądka - można i samym ryżem to spowodować, gdy psiak za jednym podejściem wciągnie np. 2 kg samego ryżu.
Sucha karma, wiadomo ma to do siebie, że po namoczeniu podwaja swoją objętość i jeśli przesadzi się z dawką - spuchnie rozwalając żołądek.
Dlatego też bardzo trzeba patrzeć na daną dawkę rozpisaną na opakowaniu. Dawki podawane są na dobę, więc trzeba rozłożyć na np.2 posiłki. Karma w brzuszku spuchnie, wiadomo, ale jeśli dawka jest taka jaka trzeba nic się nie stanie.
Szczeniętom moczy się karmę przed podaniem, ale nie tylko dlatego, że ciężko im na początku tymi małymi ząbkami pogryźć te twarde kuleczki, lecz przede wszystkim dlatego, że szczeniak je bez opamiętania.
Tym bardziej jak ma się miot np. takiej bandy jedenastu jak miałam kilka miesięcy temu. Nigdy nie wiesz ile który wciągną jedzenia, bo maluchy skaczą z jednej miski do drugiej zamieniając się nieustannie.
Jak karma jest już namoczona, podwaja swoją objętość, więc w brzuszku już nie spuchnie. maluch je i w pewnym momencie odchodzi już najedzony od miski i nawet jeśli obok w miseczce braciszka jeszcze coś jest to często sobie odpuszcza. Robi kupkę po jedzonku i zwija się w kłębuszek "zawijając sadełko".
Zobacz co by było, gdyby zjadł dwa razy tyle nienamoczonej bo tyle by mu w brzuszku powierzchni zajęło a za godzinkę tragedia, bo karma w żołądku napuchła i go rozsadza.
Jeśli mamy jednego szczeniaczka w domu to nie trzeba mu moczyć karmy, tylko z głową dawać jedzenie, czyli nie przesadzać z jednorazową dawką. Jak ktoś uważa, że to za mało - proszę bardzo, ale wtedy więcej posiłków dziennie.
Dorosłe niejadki trzeba karmić nienamoczoną suchą karmą, bo wtedy jest prawie pewniak, że zje wszystko, a jak namoczymy to on już się najadł, w miseczce zostaje połowa i klops. A tak nienamoczonej jest zawsze mniej a potem już w brzuszku karma robi swoje.
Nikt nigdy mnie nie przekona, że DOBRA, sucha karma jest gorsza od jakiegokolwiek innego jedzenia. Jedyne co to dawać z głową. Dawać odpowiednią karmę dla danego osobnika i odpowiednią jej ilość
P.S.
Wszyscy moi znajomi mówią mi ciągle, że mam kręćka na punkcie karmienia moich psów, że przesadzam z ilością i ciągle się martwię, że za mało. Owszem, nie szczędzę im jedzenia, ale rozkładam dawki.
Małe i niejadki ( Groszek i Gumka ) jedzą o 10 , 16 , i 22-giej.
Pozostałe o 10 i 22-giej.
Kilka dni temu przysłano mi bilans zamówionych przeze mnie karm z Royal Canina. Bilans jest od czerwca - 670 kg. karmy.
Ok. 2 razy w miesiącu Piotr przywozi również z hurtowni Worki po 15 kg. takiej duńskiej karmy - NRC Royal. Psiaki bardzo ją lubią, wyglądają po niej super, a i ja jestem zadowolona, bo cena za 15 kg. - 97,-
NRC je Balbina, Agrafka i Tola. Pozostałe niejadki jedzą Royala.
Wczoraj Royal przysłał mi Energy 4800, to bardzo wysoko - kaloryczna karma dla psów pracujących. Kupiłam ją dla bliźniaków - Groszka i Gumki, zobaczymy efekty
Oj, ale się rozpisałam, praszam, ale mnie korciło :wink:
Beti - Sro 11 Sty, 2006 14:03
Może sie troszkę wytłumacze :wink: Po rozszerzeniu zołądka, nie podaje suchej karmy.Lekarz tak zasugerował wiec ,nie wiem czy to dobra decyzja?Jestem troche bezradna ,bo w sumie od wieku szczeniecego za wiele sie nie zmieniło.Co to znaczy...chodzi o łapczywość.Tragedia.. ona wciąż je jakby ktos stał obok z siekierą i chciał jej zabrać jedzenie.Kiedy nadchodzi czas posiłku mknie z predkoscią swiatła w strone kuchni tratując koty po drodze i przewracając krzesła ..Suche jedzenie zawsze połykała ,a potem domyślcie sie ile miałam sprzatania 11 lat temu wziełam najwiekszego zarłoka z miotu i teraz sie męczę :wink:
Agata - Sro 11 Sty, 2006 14:49
Beti napisał/a: | 11 lat temu wziełam najwiekszego zarłoka z miotu i teraz sie męczę :wink: |
No tak, ja Cię rozumiem, że Twój psiak może zjeść wszystko i wszystkim.
U mnie taka jest właśnie Balbina, robi niezłe awanturki o michę. A jak przychodzi godzina karmienia to już koszmar, bo robi totalną zadymę. Ona je sporadycznie pierwsza, na ogół ostatnia z całego stada, bo muszę tę jędzę dominantkę ciągle "temperować" i usawiać do pionu. I tak wchodzi mi na głowę bo popełniłam wiele błędów w przeszłości z jej wychowaniem.
Wystarczy dawać dokładnie tyle suchej karmy jak jest przydzielone w rozpisce a nic się psu nie stanie.
Założę się, że to była Twoja Beti wina, bo za dużo sunia zjadła i tak to się skończyło
Pewnie chciała dużo i dużo dostała, albo dorwała się do worka z karmą i sama zadecydowała o limicie :wink:
Nic się nie bierze bez przyczyny.
Tylko jedno co ważne, by karma była dobrej jakości. Karma dobra, z wyższej półki wiadomo jest droga, ale to złudne, bo kiepska karma jest tania, ale wg podziałki trzeba jej więcej dawać na dobę, więc... prawie na jedno wychodzi, a te tanie karmy, które można kupić nawet na stacjach bęzynowych to tak jakby pies jadł tylko trawę, w której podobno też są witaminy :wink:
Prawie wszyscy, którzy karmią zwierzęta gotowanym jedzeniem, dodają jakieś witaminy, ale ... w dobrej suchej karmie jest wszystko idealnie zbilansowane. Co z tego, że na danych witaminach jest dawka dzienna jeżeli nie wiadomo ile jest witamin w danej porcji, którą ugotujesz psu - raz wrzucisz marchew, lub całą włoszczyznę, raz nie ; raz wrzucisz tyle i takiego mięsa a na następny dzień inne i mniej lub więcej, itp. Nigdy nie wiesz, a tak masz dokładny bilans.
Poza tym Twoja sunia ma już 11 lat i trzeba jej podawać już lekkie karmy dostosowane do wieku :wink:
Bacha - Sro 11 Sty, 2006 15:51
Och Agata, jak ja zazdroszczę wszystkim, których psy jedzą sucha karmę. Mój Bass przez całe 12 lat swojego życia może raptem ze trzy razy poniżył się do zjedzenia kilku sztuk. Różne kombinacje wyczyniałam, moczyłam, polewałam olejem, dodawałam coś na zachętę i kończyło się odwrotem od michy ze zdegustowana miną. Tak więc gotuję przez cały czas a i tak trzeba go prosić żeby raczył zjeść. Od szczeniaka był niejadkiem (efekt choroby w wieku 8 tygodni). Miałam nadzieję, że przy Finie zacznie jeść ale niestety. Za to Fina bije wszelkie rekordy. Pocieszające jest to, że nie jest wyjątkiem (dzięki Beti).
Od kilku dni mamy z Finą kłopoty, byc może przesadziłam z ilością jedzenia albo wróciły poprzednie problmy z bakteriami, które przywlokła ze schroniska. W każdym razie nie powiem co zatajemy po powrocie do domu z pracy bo musiałabym brzydko mówić, nie mogę doczyścić się przedpokoju, w nocy nie dosypiam bo pilnuję i wychodzimy jak tylko usłysze, że łazi po domu. Niestety nie udało nam się nauczyc jej sygnalizowania, że chce wyjść. Jak pilnujemy i wychodzimy gdy nam się wydaje że ona potrzebuje to jest ok, jak trochę odpuścimy to kałuża jak jezioro.
Dzisiaj idziemy do weta, może coś poradzi.
Agata - Sro 11 Sty, 2006 18:26
Bacha napisał/a: | Różne kombinacje wyczyniałam, moczyłam, polewałam olejem, dodawałam coś na zachętę i kończyło się odwrotem od michy ze zdegustowana miną. Tak więc gotuję przez cały czas a i tak trzeba go prosić żeby raczył zjeść. |
Basiu
Moje psiaki niejednokrotnie w swym życiu robiły strajk głodowy.
Na początku dawałam się nabierać na to, że chore i gnałam do lekarza. One podchodziły do michy, wąchały i do widzenia.
Potem stwierdziłam, że tak nie może do cholery być !
Najdłuższy strajk absolutnej głodówki trwał pełne 3 dni.
Ale w tym czasie robiłam tak, że jak któryś odszedł od miski, "skrzywił" się tylko, natychmiast zabierałam ją i nie było zmiłuj się.
Następna pora karmienia i znów to samo, więc i ja tak samo.
Czwartego dnia odpuściły :thx
Wygrałam :thx
Teraz jestem nieugięta !!!
Jedyne co to zawsze pilnuję, aby szczenięta jadły - to inna para kaloszy :wink:
Groszek waży mi teraz 31 kg. a Gumka z 19 kg. wskoczyła na 28 :!:
Z bliźniakami właśnie miałam największy problem - wieczny ich brak czasu na jedzenie
Wystarczyło, że cokolwiek je rozproszyło i koniec, już po jedzeniu.
Stosowałam przeróżne sztuczki, np. do suchej karmy dodawałam łyżeczkę pasztetu i tak długo mieszałam aż wszystkie kuleczki były nim wymazane. Skutkowało, owszem na 2 dni. Trzeciego Gumka brała do pyska kuleczkę, wysysała z pasztetu, poczym ją wypluwała. Potrafiła dokładnie oczyścić każdą kulkę i wyglądało to tak jakbym dopiero co wsypała do michy suche jedzenie.
No mówię Ci ręce mi opadały.
A jak już łaskawie bliźniaki zechciały jeść a ptaszek na drzewie zaćwierkał to one odbiegając szukały go. W domu musieliśmy siedzieć jak myszy pod miotłą gdy podchodziły do michy, by ich nie rozproszyć.
No tragedia. Ale w pewnym momencie totalnie się zaparłam i pokonałam jedzeniowe ich kaprysy.
Nie powiem, czasem zdarza się lekkie marudzenie, ale wtedy liczę do 10-ciu i zabieram michę. Przy następnym karmieniu wciągają wszystko.
Takie próby moje psy robią na mnie chyba raz na miesiąc, testują mnie, ale ja już jestem stara wyga i nie nabieram się na takie coś
Daniel - Sro 11 Sty, 2006 20:06
Dowiedziałam się o NRC Royal od Was, i kupiłam na próbe Fionie- alergiczce ..i jest to jej ulubiona karma.Wszystko naturalne, bez chemi i dokładny opis na opakowaniu, póznej kupiłam dla owczatka niemieckiego- niejadka, i tez bez problemu i pies lepiej wygląda, ale ona je tylko namoczona.Jedyny minus, ze jest tak mało smaków...
Ja kupuje przez internet ale za 150 za kg. Agata gdzie kupujesz po 97-?
Agata - Sro 11 Sty, 2006 20:39
Daniel napisał/a: | Dowiedziałam się o NRC Royal od Was, i kupiłam na próbe Fionie- alergiczce ..i jest to jej ulubiona karma.Wszystko naturalne, bez chemi i dokładny opis na opakowaniu, póznej kupiłam dla owczatka niemieckiego- niejadka, i tez bez problemu i pies lepiej wygląda |
No właśnie - lepiej wygląda !!!
Moje jak dawno temu zaczęły to jeść, wyglądają super :!:
Ta sierść, taka błyszcząca, zero łupieżu, ładnie przybrały na wadze.
To ja pisałam Wam ok. roku temu o tej karmie, ale wydawało mi się, że nikt nie spróbował :?
Ja wtedy ją odkryłam, przetestowałam najpierw na swoich by móc polecić, lub odradzić.
I poleciłam, bo uważam, że jest rewelacyjna i rewelacyjną ma cenę.
Ja kupuję w hurtowni - www.karmy.com.pl i płacę tam 97,-
Ale są różne NRC, poczytaj. Moje super jedzą NRC 9000 i ta ma właśnie taką cenę, co prawda weszłam przed sekundką na tę stronkę i NRC kosztuje 115,-. Nie chciało mi się czytać czy to przez sklep internetowy jest trochę drożej, może w tym roku była podwyżka (zapas zrobiłam w grudniu), a może mnie tam lubią i dlatego płacę 97,- :wink:
Musisz zadzwonić i się dowiedzieć dokładnie o ceny i o koszty wysyłki.
Moje za jedną kuleczkę NRC zrobią wszystko
Beti - Sro 11 Sty, 2006 20:54
Dziekuję za wszelkie sugestie,bardzo cenie sobie rady fachowców.No tak sprawa wygląda tak jak u ludzi...Jeden je za dziesieciu ,drugi grymasi.Czy szczenięta też czasem wybrzydzają ,czy raczej nie ma z nimi problemu?
Agata - Sro 11 Sty, 2006 21:08
Dzięki Beti, ale ja fachowcem nie jestem. Jedyne co to życie mi pokazuje co zmieniać, dodać czy ująć. A jak czegoś doświadczę złego lub dobrego, to uważam, że wypadałoby się z innymi tym podzielić.
Szczeniaczki na ogół to jamochłony, ale oczywiście są czasem takie "perełki", co niedojadają.
Wtedy kombinuję :wink:
Aleksander - Sro 11 Sty, 2006 21:30
Zapisałem nazwe karmy i spróbuję. Co do jedzenia to nasz Morfeusz to też był niezły niejadek. Potrafił ze trzy dni nic nie jeść. Myśmy sie martwili i wciskaliśmy mu rarytasiki. Ale i tu był wybredny. (np na zlocie to nawet kabanosów od Basi nie jadł - tak się wtedy z Bassem dobrali). Po zlocie pojechaliśmy nad morze. Nie wiem czy to morskie powietrze, czy dużo ruchu sprawiły, że Morfi zaczął jeść. Potem po powrocie znowu było to samo. Ale od chwili gdy mamy Demi to je aż mu się uszy trzesą. Wprowadziliśmy właśnie system: nie jesz micha do góry, trudno widocznie nie jestes głodny. Poskutkowało. Na poczatku trochę omijał posiłki ale teraz je za dwóch, przybrał na wadze i bardzo się poprawił. Demi mobilizuje go do jedzenia. Chociaż jak już ma dośc to odchodzi od miski nawet gdy tam jest coś pysznego a Demi nie bo to głodomorek ciągle by jadła. Dagmara to by ja dokarmiała ale ja tego pilnuję , żeby dostawała tyle ile trzeba. Problem z głowy. A i misek nie trzeba myć bo Demi jak zje to sprząta miski i koło nich tak żeby ani odrobinka nie została.
Bacha - Czw 12 Sty, 2006 09:48
A my mamy zapalenie jelit. Wczoraj jak wróciliśmy do domu to nie wiedziałam czy sprzatać czy od razu lecieć do lekarza. Fina biedna "jechała" na dwie strony. Dostała kroplówki, antybiotyk i w nocy już było lepiej. Nie wiadomo czy to wirus, czy coś zjadła na spacerze. Pilnujemy ale i tak jej się czasem uda coś chapnąć. Na razie ścisła dieta, do dzisiaj nawet bez wody. No i oczywiście kombinacje z nakarmieniem Bassa tak żeby Fina nie widziała. Przez pięć dni znowu mamy jeżdżenie na zastrzyki. Najważniejsze, że jest poprawa.
Ewka - Czw 12 Sty, 2006 11:06
Mój basset (11lat) nie może jeść suchego bo ma zaparcia i podniedróżności jelit. Robi się nadęty jak bańka, stęka i prawie nogami do ziemi nie sięga.
Nasza wet jak kiedyś w nocy do niej zadzwoniliśmy kazała dać 2tabl No-Spy i 50 wódki. Ciężko było wlać wódkę do gardła ale jakoś poszło. Powiem Wam że po gordzinie było dużo lepiej i do rana minęło. Zdażył się jeszcze parę razy zanimn sprawę powiązaliśmy z suchym. Na szczęście te metody zawsze pomagały. Teraz pies jest znowu na gotowanym i jest jak nowy.
|
|