Nasze Bassety
Klub Miłośników Basset Hound i podobnych.

Ambulatorium - ŻOŁĄDEK Perforacja i resekcja jelit

Monka i Miro - Czw 23 Lip, 2009 14:23
Temat postu: ŻOŁĄDEK Perforacja i resekcja jelit
Chester też coś pożarł i mu zaczopowało jelita :sad: brak apetytu, biegunka, myślałam że to czyjaś cieczka tak go "potraktowała" ale wczoraj wizyta u weta, dziś prześwietlenie i właśnie leży na stole operacyjnym :cry: ze skrętem jelit i zapaleniem błony jelitowej :sad: o 17 po niego jedziemy :sad: mam nadzieje, że skończy się wszystko dobrze :sad:

domniemam, że to ta długa trawa mu sie skręciła z inną treścią żołądkową bo ostatnio się pasł nią... chociaż na 100 % co to było będziemy wiedzieli po operacji... :sad:

Miła od Gucia - Czw 23 Lip, 2009 14:27

Monka czekamy na wieści i trzymamy kciuki.
Co do trawy, to ja myślę, że on pożerał trawę bo już coś czuł że ma na żołądku. No nie wiem, trudno powiedzieć.
Bo się przeraziłam, Gustaw żre trawę jak krowa, jak mu coś dolega.
Monka pisz, co i jak.

besta - Czw 23 Lip, 2009 15:01

Trzymam kciuki za pomyśny zabieg.
A co do trawy to "mój"wet też mówił ,ze może być niebezpieczna jak przesuwa się wzdłuż jelit moze przeciąć ,albo spowodować zatkanie światła jelita,albo właśnie skret.Koniec końców jak psice chcą jeść trawę to tylko krótką i miękka

Dorti - Czw 23 Lip, 2009 15:04

Moje cuda też sie pasą :roll:
Jedza trawę jak najlepsze jedzonko ale nigdy nic sie nie przyplątało :smile:
Trzymamy kciuki za małego :wink:

Asia i Basia - Czw 23 Lip, 2009 15:45

Trzymajcie, sie, na pewno operacja sie uda. Chester nie daj sie.
Batus - Czw 23 Lip, 2009 19:41

Powodzenia, trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia !
Monka i Miro - Czw 23 Lip, 2009 20:02

Chester pożarł kawałek patyka i ten ostry koniec porozrywał mu jelito w dwóch miejscach :shock: :cry: ma usunięte 5 cm jelita... gdybyśmy poczekali jeszcze jeden dzień.... to spotkalibyśmy się w dziale Tęczowy most :cry: Nic nie wskazywało na coś tak potwornego... brak apetytu i takie wymioty miewał przy tych swoich zakichanych migdałkach, które non stop mu się odnawiały :cry: nic nie dał po sobie poznać że go boli.... że to coś innego...poważniejszego...
Teraz musimy czekać 48 godzin na efekt operacji... czy zszycie się przyjmie i czy zapalenie się nie wda :cry:
Wyszłam z domu popołudniu żeby nie słyszał mojego głosu...bo wstawał... i jak wróciłam to dziad przylazł lekko merdając ogonem jakby chciał powiedzieć że wszystko będzie dobrze :cry:
Jest jeszcze mocno osłabiony, wypił niedawno troche wody.... zobaczymy co będzie dalej...
jutro wetka przyjedzie do nas zobaczyć jak się czuje....

Dziękuję Bogusiu za telefon i dobre słowo, to bardzo podnosi na duchu....
telefon się rozłączył bo wjechałam w brak zasięgu a później już goniłam do domu do dziada :sad:
Dziękuję Wam też za dobre słowa i zaciśnięte kciuki.... z tym nam jest o wiele łatwiej przez to przejść :sad:

Przeklęty patyk :sad: :cry:

Asia i Basia - Czw 23 Lip, 2009 20:18

Ze tez te cholerniki wszystko musza wchlaniac. Najwazniejsze, ze juz po wszystkim. Niech zdrowieje biedaczysko. Bedzie dobrze, nie martwcie sie.
Batus - Czw 23 Lip, 2009 20:24

Co za pech no... Ale w porę z nim poszliście do weta, będzie dobrze :)
Miła od Gucia - Czw 23 Lip, 2009 21:25

Trzymamy dalej kciuki.
Ciągle czegoś nowego się uczymy, przykre sytuacje i dramatyczne, są przestrogą dla nas.

Dorti - Czw 23 Lip, 2009 21:37

Oj, kciuki potrzebne :!:
Trzymamy i mówimy, że wszystko będzie oki :wink:

besta - Czw 23 Lip, 2009 22:29

Będzie dobrze,musi być .Trzymajcie się myślami jesteśmy z Wami
Monka i Miro - Czw 23 Lip, 2009 23:16

Byliśmy na polku 2 minuty... bo strasznie mu się chciało a nie chciał zrobić na podłogę :sad: ... zrobiliśmy dla niego też kuwete (pudełko wyłożone folią, wysypane piaskiem i trawą) ale też pogardził i nie było wyjścia... na szczęście jesteśmy po przeprowadzce i jest winda, więc był znoszony tylko z parteru... mam nadzieje, że nic mu przez to nie będzie :sad: ale nie mogłam patrzeć jak go ściska a on nie wie co robić :cry:
popił troche wody i poszedł dalej spać.... myślę, że noc nam minie spokojnie :sad:
rosołek się już na jutro gotuje....
Zobaczymy co to będzie.... ale już częściej merda ogonem :roll:

To sobie zrobił prezent urodzinowy :sad:

Mirka - Pią 24 Lip, 2009 07:37

mały biedaczek :cry:
mocno trzymamy kciuki i pazurki :~

Asia i Basia - Pią 24 Lip, 2009 13:20

Jak tam choruszek, lepszejszy dzisiaj?
Miła od Gucia - Pią 24 Lip, 2009 14:56

Do urodzin będzie brykał, a od forumowiczów otrzyma życzenia zdrówka
gocha - Pią 24 Lip, 2009 20:10

Trzymamy mocno kciuki za zdrówko psiuncia, co nowego, dobrze się czuje?
Lutex - Pią 24 Lip, 2009 22:27

szybkiego powrotu do zdrowka zyczymy
Miła od Gucia - Pią 24 Lip, 2009 22:29

Monka napisz coś, jak się czuje Chester ??
Monka i Miro - Sob 25 Lip, 2009 13:39

Stan Chestera jest niestabilny i niepewny :cry: Nie chce nic jeść, niewiele pije :cry: Miał już dziś kroplówke i antybiotyk :cry: z każdą chwilą jest coraz słabszy :cry: Nie wiem co jeszcze można zrobić :cry:
Ugotowałam mu rosół z kaszą kukurydzianą i nie chce, co mu można ugotować żeby w końcu zaczął jeść a nie było ciężko strawne?? :cry:

Dorti - Sob 25 Lip, 2009 14:39

A może spróbuj zrobić papkę z ryżu i piersi kurczaka.
Ale rozgotuj to na maxa i podawaj ręką do dzioba.
Moze sie uda.
Kciuki nadal sa trzymane :wink:

zuza i gabi - Sob 25 Lip, 2009 16:25

Nie
zuza i gabi - Sob 25 Lip, 2009 16:31

Nie moge przesłac odpowiedzi cos sie dzieje,przy próbie wysłania mam sie ciągle logowac wszystko ginie,
zuza i gabi - Sob 25 Lip, 2009 16:43

Monka wysłałam ci emaila prosze przeczytaj.
gocha - Sob 25 Lip, 2009 20:09

Trzymamy kciuki bardzo mocno. Podaj mu nawet samo chude mięsko, po odrobinie, byle coś jadł.
Asia i Basia - Sob 25 Lip, 2009 20:24

A moze jakies takie papki dla niemowlakow podac mu, moj owczarek to jadl jak mial problemy z zoladkiem, takie ze sloiczkow, albo mu cos zapachowego na zachete w papke wmielic, Chester, Ty sie nie wyglupiaj, zdrowiej i to szybko, i jedz, bo sily musisz nabrac. My tez ciagle trzymamy kciuki, a mamy ich tu o ho ho.
Monka i Miro - Nie 26 Lip, 2009 02:58

Chwile po napisaniu poprzedniego postu zadzwoniłam do wetki i powiedziała, że mogę dać mu mięso z kurczaka.... tak też zrobiłam i zjadł go trochę nawet... (równowartość mniej więcej 3 - 4 skrzydełek.... ) - poleciałam do sklepu po więcej i mu dogotowałam.... ani kawałeczka więcej już nie zjadł :cry: godzinę temu zwrócił wszystko w nienaruszonym stanie :cry: żołądek nic nie strawił :cry: a kawałeczki były maleńkie :sad:
Kupie mu rano Gerberka... zobaczymy... później wizyta u weta... :cry:



Obawiam się, że przegraliśmy :cry:
Widocznie tam na górze spodobał się komuś ten wspaniały pies... i nam go pozazdrościł :cry:
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
To niesprawiedliwe!!!!!!!!!!!!!!! :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Batus - Nie 26 Lip, 2009 09:00

Nie mów tak, nawet jeśli pojawiły się komplikacje, to będzie leczony dalej! Będzie dobrze, ma stałą opiekę, dostanie kroplówki i dojdzie do sił. Trzymajcie się.
Miła od Gucia - Nie 26 Lip, 2009 11:16

Monka, trzeba wierzyć, pomimo, że objawy są takie. Nie poddawajcie się. Walczcie. Myśl pozytywnie. Czarne myśli i scenariusze odrzuć.
Wiem, że robicie wszystko co w Waszej mocy. Jesteśmy z Wami.

Monka i Miro - Nie 26 Lip, 2009 11:21

Wdało się zapalenie otrzewnej :cry: Chester znów jest na stole operacyjnym... teraz w szpitalu w Tarnobrzegu....
Wstał rano i lała się z niego ropa jak z kranu :cry: :cry:
To jest koszmar jakiś :cry:
Za kilka godzin ma dzwonić lekarz, który go operuje....
Mówił że stan Chestera jest krytyczny :cry: :cry: :cry:

maria@ - Nie 26 Lip, 2009 11:27

nie moge tego tematu czytac bo przypomina mi sie moja mela :cry: , trzymam kciuki
CHESTER ZDROWIEJ :!:

Miła od Gucia - Nie 26 Lip, 2009 11:27

Boże, nie wiem co napisać. Tyle, że prosimy Aniołki, żeby było dobrze. Druga operacja w ciągu paru dni. Biedny Chester.
Miła od Gucia - Nie 26 Lip, 2009 11:29

Chester drugiego sierpnia skończy roczek - nie pora jeszcze na niego
Magda i Rudolf - Nie 26 Lip, 2009 15:25

Nie wiem co pisac, jak Czester? cos wiadomo? Napiszcie cos prosze! :sad:
Dorti - Nie 26 Lip, 2009 15:37

Ja też nie wiem co mam napisać. :sad:
Ale wiem, że wiara czyni cuda :wink:
I tego się trzymajmy .

Batus - Nie 26 Lip, 2009 16:42

Strasznie mi przykro, bądźcie dobrej myśli, młody jest, da radę!
Monka i Miro - Nie 26 Lip, 2009 17:57

Chester jest nadal w stanie krytycznym :cry:
Musiał zostać w szpitalu... lekarz usunął mu kolejne 30 cm jelita bo tam zrobiła się martwica, puściło szycie i treść pokarmowa wydostała się z żołądka.... normalnie słów mi brak by móc opisać to wszystko :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
To jest jakiś potworny koszmar bez końca!!! :cry:
Lekarz mówił, że jego stan jest bardzo, baaardzo zły i jak to przeżyje to będzie cud.... i żeby się szykować na najgorsze :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Pies 5 dni powinien być tylko na kroplówkach i w ogóle nie powinien był jeść... Pani doktor to umknęło.... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Nie wiem co jeszcze napisać....
Reszta w rękach Boga i silnej woli Chestera.....................................

Jak strasznie on cierpiał przez te ostatnie kilka dni jest nie do opisania :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: A wszystko przez to, że człek jest taki ułomny i nie posiada wiedzy we wszystkich dziedzinach życia... a przynajmniej tych podstawowych.... :cry: :cry: :cry: :cry:

Lutex - Nie 26 Lip, 2009 18:04

wierzymy, ze Chester to silny chlopak i da rade przezwyciezyc chorobsko. trzeba byc dobrej mysli i wierzyc
Monka i Miro - Nie 26 Lip, 2009 18:13

Wierzymy... nic poza wiarą nam nie zostało...
Drżymy na każdy dźwięk telefonu :cry: :cry: :cry:

Batus - Nie 26 Lip, 2009 18:29

Bardzo Wam współczuję, domyślam sie Waszego żalu o ten błąd :( :( :( Musicie wierzyć, że będzie dobrze, lekarze muszą mówić o wszystkich konsekwencjach, ale to nie znaczy że się spełnią. Ratują go, a to już coś. Trzymajcie się.
Magda i Rudolf - Nie 26 Lip, 2009 18:40

Taki glupi przypadek, glupi kij , na prawde bardzo wam wspolczuje, wyobrazam sobie jak strasznie musicie sie czuc :cry: Ale prosze nie traccie wiary, Czester to mlody psiak a lekarze zawsze nastawiaja na najgorsze, sama sie o tym przekonalam :cry:
Tymek - Nie 26 Lip, 2009 18:41

trzymamy wszystkie kciuki i pazury!!!! bądzcie dobrej myśli ,nie poddawajcie się!
Chester -walcz,chłopie!

zuza i gabi - Nie 26 Lip, 2009 19:21

Trzymam za Was i za Chesterka kciuki,będzie dobrze to młody piesek jest osłabiony,wiadomo to druga operacja w tak krótkim czasie,ale kroplówki go wzmocnią i po mału będzie nabierał sił,zdziwiło mnie tylko, ze lekarka kazała podać psu po takim zabiegu gotowane mięso,mam nadzieje,że teraz jest w lepszych rękach.Moja Gabi była w podobnej sytuacji dwa miesiące temu,i wiem jak się wycierpiała,teraz mam oczy do okoła głowy i pilnuje co bieże do pyszczka.Jeżeli potrzebujecie wsparcia finansowego to piszcie,jesteśmy po to żeby pomagac sobie :cry:
besta - Nie 26 Lip, 2009 21:15

Brak mi słów :sad: .Myślami jesteśmy z Wami.....
Chester walcz ,walcz.

Asia i Basia - Nie 26 Lip, 2009 22:15

Nie daj sie Czesiu, musisz wyzdrowiec, to sie musi udac, wyobrazam sobie, co przezywacie, dopiero co niedawno doszlam z Basia do ladu, dlatego nie dajcie sie czarnym myslom, musicie wierzyc, ze on da rade, robicie przeciez wszystko co mozecie, reszta w reku lekarza i opatrznosci. Jestesmy myslami z Wami i malym. Trzymajcie sie.
Evika - Pon 27 Lip, 2009 06:56

wiem że słowa nie pomogą ,ale trzeba koniecznie wierzyc ,ze młody dojdzie do siebie ...walcz psino!
gocha - Pon 27 Lip, 2009 07:02

Trzymaj się piesiu, walcz z całych sił, jesteś taki młodziutki.
Trzymamy kciuki , bądźcie dobrej myśli.

Magda i Rudolf - Pon 27 Lip, 2009 08:25

I jak Czester? jak minela noc?
Monka i Miro - Pon 27 Lip, 2009 09:45

Dzwoniłam właśnie do kliniki, Chester żyje i podnosi głowę....
Jest na antybiotykach i kroplówkach... teraz trzeba czekać aż jelita zaczną pracować i czy się pozrastają...
Jedziemy popołudniu do niego to coś więcej napisze...

Magda i Rudolf - Pon 27 Lip, 2009 09:59

Dobra wiadomosc, najwazniejsze ze przezyl noc, teraz musi juz byc tylko lepiej!Trzymamy kciuki z calej sily, zdrowiej Czesterku!!
Batus - Pon 27 Lip, 2009 10:27

Nie mogło być inaczej, trzymamy kciuki za niego!
Fanfan z rodziną - Pon 27 Lip, 2009 10:30

Sama niedawno drżalam o psa. Mocno trzymamy kciuki za powrót łobuza do zdrowia.
Asia i Basia - Pon 27 Lip, 2009 11:42

No, to jest swiatlo w tunelu, Chester, nabieraj sil i zdrowiej :!:
Dorti - Pon 27 Lip, 2009 12:52

No i pięknie :wink:
dzielny chłopak, młody z chęcią do życia :smile:
nadal kciuki trzymamy i przesyłamy mizianki :wink:

Evika - Pon 27 Lip, 2009 17:09

to dobra wiadomosc ,3mamy kciuki i łapy !!
Monka i Miro - Pon 27 Lip, 2009 18:25

Byłam u dziada...
Jest przeraźliwie słaby :cry: i niewiele czai z tego co się dzieje :cry: Jeszcze takiego go nie widziałam...
Jak przyszłam to poznał mnie i wstał... i od razu odruch wymiotny mu się pojawił :cry:
Straszny widok...
Położył się w końcu i usnął...
non stop ma kroplówke podłączoną ale widać że pić mu się chce :cry:

Miał usunięte 30 cm jelita po martwicy i rozpętlone jelita, które mu się pokleiły i treścią żołądkową i wysiękiem z otrzewnej, wszystko przeraźliwie zapaprane :cry:

Pierwszą dobę mamy za sobą...ale lekarz mówi, że jeszcze nic nie wiadomo... wszystko zależy od Chestera i opatrzności Bożej... :cry:
Najprawdopodobniej o ile przeżyje to spędzi urodziny w klatce :sad:
Jutro mam dzwonić w dzień i znów do niego pojadę to będę wiedzieć więcej...

Jednym słowem MASAKRA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :cry:

Batus - Pon 27 Lip, 2009 19:29

To dobrze, że śpi chłopak, nabiera sił. Niech już spędza te urodziny w klatce, najważniejsze, żeby był zdrowy! Będzie dobrze, wyliże się... :)
Lucy - Pon 27 Lip, 2009 20:27

:!:
Monka i Miro - Pon 27 Lip, 2009 22:03

Dzwoniłaś w piątek - dzień po pierwszej operacji... i wtedy było w miarę dobrze... wybudził się, troche chodził...ale później już było coraz gorzej - był coraz słabszy, nie chciał jeść (co ponoć powinno trwać kilka dni ale coś pani wet o tym zapomniała...) w niedziele nad ranem zwymiotował jedzeniem a ok 8 z rany zaczęła mu się ropa lać!! strumieniem !!! :cry: :cry:
Podobno dostał leki rozrzedzające krew :shock: i pobudzające perystaltyke jelit :shock: w takim stanie!!! :shock: ja nie wiem co tą naszą wetke napadło ale spierniczyła wszystko co było tam możliwe... dlatego zawieźliśmy go niemal w ostatniej chwili do szpitala.... :cry:
Nic nam nie potrzeba oprócz trzymania kciuków za tego dziada co by doszedł do siebie :cry:

Dziękuje wszystkim za wsparcie i chęci pomocy... są nieocenione jednak ratunek dla nas jest niestety gdzieś indziej... :cry: w innych rękach.... :cry:


Ps... chyba się tu troche OT zrobił w tym wątku?? :neutral:

gocha - Pon 27 Lip, 2009 22:24

Poprzedni post mi wyszedł pusty, nic się nie zapisało :shock:
Trzymaj się maleńki, walcz, a my nadal trzymamy kciuki za ciebie.

zojka - Wto 28 Lip, 2009 04:23

Czytam sparaliżowana niemal ...

Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki.

Batus - Wto 28 Lip, 2009 06:35

Monika, i jak? :neutral:
Monka i Miro - Wto 28 Lip, 2009 07:46

Dzięki Bogu wet nie dzwonił, więc Chester żyje... więcej się dowiem koło 10 - 11 bo mam wtedy dzwonić... :neutral:
zojka - Wto 28 Lip, 2009 07:54

Musi być dobrze !
Batus - Wto 28 Lip, 2009 08:01

Jejku, masz stalowe nerwy z tym czekaniem na telefon. Ja bym chyba nie wytrzymała, a raczej na pewno bym nie wytrzymała i juz bym tam sterczała pod drzwiami :oops:
Mirka - Wto 28 Lip, 2009 08:22

biedny maleńki...tyle się wycierpi :sad:
Monka i Miro - Wto 28 Lip, 2009 09:29

Batus napisał/a:
Jejku, masz stalowe nerwy z tym czekaniem na telefon. Ja bym chyba nie wytrzymała, a raczej na pewno bym nie wytrzymała i juz bym tam sterczała pod drzwiami :oops:


Lekarz ma też innych pacjentów, nie mogę mu dezorganizować pracy bo i przy Chesterze może coś przeoczyć później.... :sad:
A u Chestera byłam też niedługo po to by mógł odpoczywać bo się ruszał bardzo jak przyszłam a nie powinien...

Dzwoniłam już i lekarz mówił że pojawił się znów wyciek z rany potwierdzający zapalenie otrzewnej :cry: :cry: :cry: tyle że bez ropy ale z krwią....
nawadniają go i dostał jakieś leki pobudzające nerki do usuwania nadmiaru wody właśnie pęcherzem...
Wymiotował 4 razy w ciągu doby :cry:

Będę jeszcze przed wyjazdem do niego dzwonić :sad: Zobaczymy co to będzie....
Dalej lekarz nie każe się nastawiać na nic dobrego :cry: :cry: :cry: :cry:

Batus - Wto 28 Lip, 2009 09:42

Kurcze, co za pech :( Trzymam kciuki za Was, jestem dobrej myśli, lekarze walczą o niego.
Magda i Rudolf - Wto 28 Lip, 2009 09:51

Biedna psinka, ale najwazniejsze ze walczy i ze lekarze walcza , musi byc dobrze!
gocha - Wto 28 Lip, 2009 10:24

Bardzo Wam współczuję, wiem niestety jak to jest...bądźcie dobrej myśli.
zuza i gabi - Wto 28 Lip, 2009 11:57

Biedna psina przez głupią decyzję teraz tak cierpi,ja naprawdę was podziwiam ja bym tego tak nie zostawiła.Ale teraz najważniejsze żeby piesek wracał do zdrowia,może dobrze by było zanieść mu coś z zapachem domu,coś z czym spał wtedy byłby mniej zestresowany i szybciej wracał do zdrowia.Trzymam kciuki i pozdrawiam. :sad:
Monka i Miro - Wto 28 Lip, 2009 13:12

No to co mam zrobić tej lekarce?? Do sądu ją podam?? Nasze prawo jest takie a nie inne, więc i tak nic nie zdziałam.... :sad:

Zawsze pomagała nam bez zarzutu...
Kiedyś jak mieliśmy szynszyla i się nam pochorował (przez głupie doradzanie dorosłych - a ja byłam wtedy gnojkiem... i nie mogłam decydować o niczym :neutral: ) i zdechł....to pojechaliśmy do niej i już umrzykowi podała jakiś środek , że a nóż/widelec się podniesie....
nie miałam podstaw by jej nie ufać.... pytałam czy da rade to zrobić i czy potrafi to się nawet nie zająknęła :sad: gdyby mi dała chociaż krztę podejrzeń to by od razu Chester wylądował w tym szpitalu :sad: a ja chciałam mu wtedy oszczędzić podróży skoro tu na miejscu była ona... i tak mu pomogłam :cry:

Też myślałam żeby mu podusię zawieźć....ale w klatce gdzie wymiotuje gdzie popadnie i sika do tej klatki to nie będzie dobry pomysł bo ona zaraz będzie brudna i na niej może coś urosnąć co mu może zaszkodzić :neutral: a dodatkowo dawać roboty lekarzowi to też nie dobre rozwiązanie... :sad:

zuza i gabi - Wto 28 Lip, 2009 14:14

Nie chciałam cię zdenerwować,wiem ze i tak masz teraz dosyć na głowie,ale ja już taka jestem,chodziło mi tylko o to żeby z nią porozmawiać dlaczego tak to wszystko wyszło,wiesz mi się wydawało ,ze mój poprzedni wet.też jest dobrym lekarzem chodziłam do niego 13 lat,ale do zabiegów operacyjnych się kompletnie nie nadawał,wiec nie gniewaj sie na mnie że tak napisałam ale wiem co przechodzisz i jakie to trudne bo sama byłam w takiej sytuacji :cry:
Monka i Miro - Wto 28 Lip, 2009 14:59

Przecież się nie zdenerwowałam tylko ustosunkowałam do Twojego postu....

Babka robi masowo sterylki a to też zabieg chirurgiczny jak by nie było.... Ona zajmuje się wszystkimi zwierzętami od chomika po krowę... Nie miałam żadnej podstawy do tego by jej nie ufać ... a świadomie żadnej żywej istoty nie skazałabym na takie cierpienia a zwłaszcza swojego psa, za którego sama życie mogłabym oddać bez kiwnięcia palcem.... :sad:

Porozmawiać z nią porozmawiam... bo mam otwarty rachunek u niej jeszcze za antybiotyki Chesterowe :sad: to jej nie minie... tylko póki co wole po pracy prosto do Chestera jechać niż się z babą użerać....
Jak wszystko się skończy.... to wtedy i wszystko wyjaśnię... a wyprzeć się nie wyprze... ten lekarz w Tarnobrzegu ma zdjęcia tego co w brzuchu po niej zastał i bez problemu mi je przekaże bo sam miał ochote ją opierniczyć....

zuza i gabi - Wto 28 Lip, 2009 15:32

Wiesz możea sterylka to taki zabieg dla niej jak wyrwanie zęba i jest w tym dobra,a tu już była ingerencja w coś bardziej poważniejszego i kobieta nie poradziła sobie,ale zostawmy już ważne żeby piesek szybko nabierał sił i zdrowiał.,pisz co tam u niego jak się czuje :sad:
Asia i Basia - Wto 28 Lip, 2009 16:10

O, kastarcja Bachy tez byla rutyna, a jednak basset psom innym nie rowny. Komplikacja za komplikacja. Nie wazne dziewczyny w tym momencie, dlaczego do tego doszlo. Trzymajmy wszyscy na forum kciuki za malego. On sie musi z tego wykaraskac.
Monka i Miro - Wto 28 Lip, 2009 20:15

Byłam... Oczy miał jakby żywsze....i spojrzenie ostrzejsze...
Ale lekarz szybko zgasił moją nadzieje mówiąc, że może Chesterowi pójść na nerki i wdać się mocznica...ale na razie nic nie jest przesądzone...
Robi wszystko co w jego mocy... Chester cały czas jest podpięty do kroplówek, widać że gardło ma zaschnięte z nie picia i przełykanie sprawia mu kłopot :sad:
Polizał mnie i focha strzelił.... ale nie wstał jak przyszłam a wczoraj wstał :sad: chociaż głowe odwracał za mną
Wet mówił też, że jeżeli do czwartku, piątku jego stan się nie zmieni... to musimy zacząć poważnie myśleć nad skróceniem mu cierpienia.... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:


........................................................................................

Batus - Wto 28 Lip, 2009 20:25

Boże, nie wiem co napisać...to jakiś horror :( :( :( :( :(
Bardzo Wam współczuję...samo życie, musicie dać sobie z tym radę, innego wyjścia nie ma. Podają mu antybiotyk? Powinno to zatrzymać dalsze zakażenie. Mimo wszystko bądźcie dobrej myśli.

A lekarkę to bym udusiła...czy weterynarze nie ponoszą odpowiedzialności za błędy tak jak lekarze? Ale to już pytanie retoryczne...

zuza i gabi - Wto 28 Lip, 2009 20:25

Boże a tak prosiłam o kontakt.
zuza i gabi - Wto 28 Lip, 2009 20:29

Boże a tak prośiłam o kontakt.
Magda i Rudolf - Wto 28 Lip, 2009 21:02

Pewnie nie ma sily biedny zeby wstac, przeciez od paru dni nic nie jadl, to jest jakis straszny pech, ja caly czas wierze ze bedzie jeszcze dobrze, moze trzeba wiecej czasu,on jest po 2 ciezkich operacjach :cry:
besta - Wto 28 Lip, 2009 21:47

Biedny maluch i Wy też :sad:
Ale trzeba myśleć pozytywnie,jesteśmy z Wami

Lucy - Wto 28 Lip, 2009 22:12

:!:
Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 00:07

Pamiętam historię Chmurki, jak wszyscy drżeliśmy o jej zdrowie, też chciałabym nawet nie wiesz jak bardzo by nasza historia tak się zakończyła :cry:

Jeśli chodzi o tą wetkę.... rozmawialiśmy z lekarzem u którego jest Chester co można jej zrobić... on mówił że jedynie powództwo cywilne w którego procesie on musiałby wziąść udział a tego bardzo nie chce... albo skierowanie skargi do jakiejś ich tam rady, która uprawnienia nadaje....
Najpierw moja koleżanka prawniczka pójdzie do niej na rozmowę z moim pełnomocnictwem bo ja nie nadaje się psychicznie do jakichkolwiek rozmów i nie wiadomo kiedy w ogóle będę się nadawać... i po tej rozmowie zdecydujemy co dalej :sad:

Zuza ten kontakt nic by nie zmienił... pisałaś o tym po 17 (Chester był już po jedzeniu, którego w ogóle nie powinien był dostać)... ja włączyłam kompa ok 3 nad ranem a rano był już na stole operacyjnym z wyciekiem z otrzewnej.... więc żeby nie wiem co kto chciał doradzić to na to było już po prostu za późno... albo nie daj Boże zawahałabym się czy do lekarza jechać a zastosowałabym jakieś domowe metody i już było by po psie?? Widocznie tak miało być... i nie ma co szukać winnych w tym akurat przypadku....

Evika - Sro 29 Lip, 2009 05:00

najwazniejsze zeby nie byl odwodniony ,a kwestia co z nerkami -niech zrobia badanie krwi na poziom mocznika i bedzie wiadomo co dalej, poza tym przy dobrym zastosowaniu kroplowek i lekow ma duza szanse wyjsc z tego ,kwestia odpowiedniego poprowadzenia psiaka ....ale miejmy nadzieje ze jest w dobrych rekach ,oprocz tego sugerowalabym skonsultowanie sie z jeszcze innym vetem -najlepiej specajlistą albo z kims. kto ma basssety i jest vetem ...pozdrawaim i 3 mamy kciuki za młodego !
zuza i gabi - Sro 29 Lip, 2009 06:07

Nie będę się już więcej rozpisywać bo szkoda moich nerwów,gdybym miała inny kontakt z tobą to już dawno bym zadzwoniła,ale powiem ci jedno jeżeli się nie poddajesz i chcesz jeszcze walczyć o Chestera to zadzwonisz dzisiaj do mnie przed wizytą u niego,decyzja należy teraz już tylko do ciebie. :cry:
Batus - Sro 29 Lip, 2009 06:18

Zuza, o co chodzi z tym dzwonieniem do Ciebie, bo nie bardzo rozumiem :?:
zojka - Sro 29 Lip, 2009 06:29

Nie wiem, co napisać ... Tak mocno trzymam kciuki ...
Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 06:40

Batus napisał/a:
Zuza, o co chodzi z tym dzwonieniem do Ciebie, bo nie bardzo rozumiem :?:


No ja też nie...
Jest w rękach lekarza, który się nim dobrze zajmuje, nie będę mu nic narzucać, to jest najlepszy specjalista na naszym terenie...
Nie ma basseta ale z rozmowy z nim wiem, że zna się na rasie...
Pisałaś, żebym zadzwoniła bo nie możesz pisać... z tego co widzę już możesz...
I co to ma wspólnego z nerwami to ja nie rozumiem też i wątpie żeby to miało coś wspólnego z tym tematem.... :sad:


A o tej mocznicy to mówił, że może się dopiero pojawić jako jedno z powikłań :sad:

Evika - Sro 29 Lip, 2009 06:46

Monika !! Konsultacja nigdy nie zaszkodzi , tym bardziej ,ze masz juz nauczke po pierwszej akcji z vetka ! trzeba dmuchac na zimne ,jezeli to ma pomoc to warto zapytac jeszcze kogos !!!dlatego nie odrzucaj kontyaktu z Zuza !
Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 07:04

No ale Zuza nie przyjedzie oglądnąć psa, nie skonfrontuje diagnozy a ja mam już wystarczający mętlik w głowie... na odległość nikt go leczył przecież nie będzie... a ogólnie to przecież może pisać tutaj a nóż/widelec (oczywiście oby nie) ale może się komuś to jeszcze przydać, tak?? :sad:

Nikogo i niczego nie odrzucam... ale spróbujcie mnie zrozumieć.... :sad:

Inna sprawa... jak mam cokolwiek z kimś konsultować jak nie mam w łapie żadnych wyników?? Ani krwi ani USG ani nic.... wszystko jest w szpitalu razem z Chesterem... Pies jest pod kroplówkami tam dzień i noc to jak ktoś ma go oglądnąć?? :sad:
Wiem tylko to co mi zostało powiedziane a też nie wiem ile w tym wszystkim prawdy bo sie nie znam ani na medycynie a tym bardziej na chirurgii... :sad: a jak pokręcę to co mi powiedział bo moje trybienie jest na takim poziomie na jakim jest ostatnio i się okaże nie wiadomo co z tej mojej opowieści?? :sad:
To wszystko nie jest takie proste.... :sad: zwłaszcza, że kontakt z lekarzem mam tylko ja...


Zobaczymy co dzisiejszy dzień przyniesie... niedługo będę dzwonić do TBG....

gocha - Sro 29 Lip, 2009 07:13

Nie wiem co jeszcze można napisać. Trzymaj się, najważniejsze, że Chester żyje, bądż dobrej myśli i nie załamuj się.
Bacha - Sro 29 Lip, 2009 08:09

My też bardzo mocno trzymamy kciuki. Naszego starulka Bassa też dopiero wyciągnęliśmy prawie z tamtej strony, rozszerzenie żołądka i dalsze związane z tym komplikacje, ale jest juz dobrze a on ma prawie 16 lat. Chester jest młody, wierzę że i Wam się uda.
A co do lekarzy, to to że nie ma już Finy też zawdzięczamy niedouczonym konowałom.

zuza i gabi - Sro 29 Lip, 2009 08:27

Nie mogę pisać bo zerwał mi się kabel i tracę połączenie dlatego prosiłam o kontakt telefoniczny,zeby coś napisać muszę trzymać za końcówki kabla a nie jest to takie proste.Nasza rozmowa trwałaby dosłownie 10min.Nie będe wchodzić w kompetencje lekarza bo z twoich opisów widzę że jest bardzo dobrym lekarzem i nie o to mi chodzi,ale mogłabyś coś zrobić od siebie,dlatego prośiłam o kontakt,lub wyślij mi swój numer.
Magda i Rudolf - Sro 29 Lip, 2009 08:33

Ja tez przechodze czesto horror z moim psem, czasami jak ma po 7 atakow padaczki w ciagu dnia tez zalamuje rece ale sie nie poddaje chociaz moj pies ma 10 lat. Trzeba walczyc do konca, prosze powiedz to twojemu lekarzowi ze chcesz walczyc o niego za wszelka cene, uspienie tak mlodego psa jest ostatecznoscia. Niech lekarz tez wie ze jestes zdeterminowana walczyc o niego, niech robia wszystko zeby go uratowac. Sama pisalas ze ma juz lepsze spojrzenie , to znaczy ze walczy i chce zyc.
Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 09:27

Jest chyba lepiej...
Chester dziś Pana Doktora przywitał na stojąco z merdającym ogonem :shock: , nie wymiotuje już i dziś dostanie trochę wody...
Lekarz powiedział żeby się tym nie podniecać, bo to jeszcze o niczym nie świadczy... ale ja widzę światło w tunelu...


Ps. 1 Zuza, co mam mu od siebie dać czego jeszcze nie dostał?? Przez kraty coś wrzucić czy do kroplówki wstrzyknąć jak lekarz nie patrzył będzie?? Bo ja nic nie rozumiem z tego co Ty piszesz....
Ps.2 To co chciałabyś tu umieścić możesz przecież napisać w notatniku lub wordzie lub innym dokumencie tekstowym i treść tu tylko przekleić, czy nie tak?? do zalogowania i wciśnięcia CTRL + V nie potrzeba wiele.... a być może pomożesz większej ilości osób, które nie daj Boże znajdą się w podobnej sytuacji :sad:

besta - Sro 29 Lip, 2009 09:33

Trzymamy kciuki za psiaka.Trzeba ufać lekarzom i wierzyć ,ze silny młody organizm poradzi sobie z chorobą.Tego Wam z całego serca życzę
Mirka - Sro 29 Lip, 2009 09:35

całą rodzinką bardzo kibicujemy Chesterkowi
i oby takich wiadomości jak ta powyzej było coraz wiecej :~

gocha - Sro 29 Lip, 2009 09:36

No to już lepsze wieści. Oby tak dalej.Na pewno będzie dobrze.
Co do Zuzy, nie chcę się wtrącać, ale faktycznie o wszystkich poradach i sugestiach piszemy oficjalnie na forum, to naprawdę się przydaje wszystkim. Tu mamy miejsce, aby pisać o wszystkim, może i w tym przypadku tak powinno być, po co robić jakieś tajemnice.

Ja też straciłam zbyt wcześnie Amelkę przez moją niewiedzę i niekompetencję weta.
A może gdybym więcej wiedziała i mogła poczytać porady......?

Magda i Rudolf - Sro 29 Lip, 2009 09:36

Monka i Miro napisał/a:
Jest chyba lepiej...
Chester dziś Pana Doktora przywitał na stojąco z merdającym ogonem :shock: , nie wymiotuje już i dziś dostanie trochę wody...
Lekarz powiedział żeby się tym nie podniecać, bo to jeszcze o niczym nie świadczy... ale ja widzę światło w tunelu...


Az sie boje cieszyc, ale miejmy nadzieje!

Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 09:38

Dziękuję wszystkim za te kciuki i pozytywną energię, którą nam przesyłacie... to bardzo bardzo pomaga!!

Najlepszą wiadomością dzisiejszego dnia będzie jak Chester nie zwymiotuje po wypiciu wody....
Wrzody po tej historii to będę miała jak arbuzy jak to się wszystko skończy.... :shock:

zuza i gabi - Sro 29 Lip, 2009 10:42

Zalogowałam się na waszej stronie bo chciałam być z wami i pomagać tym biedulom i wiedziałam,ze jak będę miała jakiś problem to mogę się do was zwrócić o poradę,ale teraz widzę że zrobiłam wielki błąd,mogłam tak jak zamierzałam ograniczyć się tylko do zasilania konta bassieciego w razie potrzeby.Bo po co uczestniczyć w takim forum,w którym odrzuca się pomoc :?: Gdy mój pies zachorował poruszyłam niebo i ziemię,słuchałam wszystkich wskazówek i porad od właśćicieli psów k konsultowałam to z moją panią doktor niczego nie robiłam na własną rękę i zawsze odpowiadała potwierdzająco, ,ze można zastosować to czy tam to,bo nie zaszkodzi a wręcz może pomóc i przyspieszyć wyzdrowienie.Monka nie chciałam zaszkodzić twojemu psu,uwierz mi chciałam mu naprawdę pomóc,a nie będę się rozpisywać bo to jest za dużo pisania,dlatego chciałam porozmawiać przez telefon,potraktowałaś mnie w ostatniej wypowiedzi jak morderczynie zwierząt,to bardzo przykre nie znasz mnie i nie wiesz co jestem w stanie zrobić dla zwierząt.W każdym bądz razie życzę Chesterowi szybkiego powrotu do zdrowia i nadal będę się modlić żeby wyszedł z tego szybciutko. :cry: :cry: :cry:
Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 11:18

jaką morderczynie?? Co Ty w ogóle wymyślasz?? Proszę zacytuj ten fragment....
Napisałaś że nie możesz napisać bo Ci zrywa neta... kilka osób prosiło byś tu te rady wypisała bo to każdemu się może przydać!! Podsunęłam Ci pomysł jak to zrobić i cały czas ustosunkowywałam się do Twoich słów nic nie przeinaczając i nie dopowiadając....

Ja też poruszam niebo i ziemie czy wierzysz w to czy nie.... ale trzeba realnie patrzeć na wszystko!! I przez tyle postów co już napisałaś niepotrzebnie się nakręcając już dawno byś napisała o co chodzi....
I zupełnie nie rozumiem po co ten foch?? :shock:
To nikomu nie pomaga.... :sad:

Fanfan z rodziną - Sro 29 Lip, 2009 13:57

Czy są jakieś nowe wiadomości o psiaku?
Batus - Sro 29 Lip, 2009 16:06

Pierwsze co po wejściu do domu, patrzę jak Chester...dobre wieści. To dobrze, że wet jest ostrożny, ale jednak psu jest lepiej i to najważniejsze :)

Zuza, już dawno mogłaś napisać o co chodzi, bo jak widać nie masz kłopotów z pisaniem na forum :shock: Sorki, że się wtrącam, ale gdybym ja przeżywała chorobę mojego psa (odpukać) to ostatnią rzeczą jakiej bym oczekiwała to bezowocna dyskusja na niewiadomo jaki temat :roll:

Evika - Sro 29 Lip, 2009 20:31

co z młodym >>> ??
Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 21:16

Byłam, Chester czuje się znacznie lepiej... na tyle, że wył po moim wyjściu i jutro nie mogę już do niego jechać :sad: bo mu to sprawia bój psychiczny i stres a najważniejszy dla jego stanu zdrowia jest teraz spokój...

Wypił 3 michy wody i nie wymiotował, więc to dobry znak, jednak chwila prawdy będzie po pierwszym posiłku i pierwszej kupce... jak jelita będą drożne to wszystko będzie OK...

W każdym bądź razie jeszcze jest ryzyko nawrotu beznadziejnej sytuacji i lekarz nie kazał się sugerować lepszym samopoczuciem psa....
Otrzewna się nadal oczyszcza i wysięk z brzucha nadal trwa :sad:

Evika - Sro 29 Lip, 2009 21:21

super wiadomość ! musi byc dobrze !! dalej 3mamy łapy i kciuki za młodego !!Za Ciebie równiez ,abys się nie poddawała !!Pozdrawiamy !!
Batus - Sro 29 Lip, 2009 21:25

Podziwiam Twoje opanowanie, dzielna jesteś :) Idzie ku lepszemu, oby już nic się nie działo. Widać, że Chester jest w dobrych - profesjonalnych rękach :)
Monka i Miro - Sro 29 Lip, 2009 21:25

Trzymam się trzymam... dzięki Wam i wszystkim dookoła, którzy mnie wspierają (największe podziękowania dla Elizy - Pani goldenki Indi, przyjaciółki Chestera - która jest przy mnie cały czas, jeździ ze mną do TBG, wspiera i zabrała Chestera na RTG we czwartek)... mimo wszystko chciałabym zalać się w trupa żeby odreagować... tylko kto za mnie do roboty wstanie?? :roll:
Asia i Basia - Sro 29 Lip, 2009 21:37

Nie zalewaj sie jeszcze, my tu na wiesci czekamy dobre, kto nam bedzie zdawal relacje, jak padniesz. Dacie rade, bedzie dobrze. Pozdrawiamy i glowa do gory. PAni ELizo, niech pani Chesterowej Panci pilnuje, coby trzymala sie pionu :)
besta - Sro 29 Lip, 2009 22:15

Zaglądam ...i cieszę się, że są dobre wiadomości.Nadal bardzo mocno trzymamy kciuki, łapki i wszystko co się da za zdrowie Chesterka.
gocha - Sro 29 Lip, 2009 23:03

Ja jestem coraz lepszej myśli, trzymajcie się. Monka zalejesz się jak Chesterek będzie zdrowy :grin:
A maleńki może na urodzinki już bedzie mógł zjeść coś leciutkiego.

zojka - Czw 30 Lip, 2009 07:09

Bardzo się cieszę, że idzie ku lepszemu. Młody piesior, będzie walczył.

Monka rozumiem, co przeżywasz. Przeżyłam nawroty choroby Rufusa i tak bardzo się o niego bałam. Koszmar. Ale wszystko dobrze się skończy. Trzymamy kciuki.

Monka i Miro - Czw 30 Lip, 2009 07:37

Wszystko zależy od jego jelit... woli życia Chesterowi na szczęście nie brakuje, choć bałam się przez chwilę, że klatka go załamie psychicznie bo to taka wrażliwa "dupka wołowa..."

On ma w brzuchu wszystko posklejane włóknikiem :sad: przez to, że z jelit wydostawała się treść jelit... to tak jakby mu tam to wszystko oblać gnojówką :sad: Jednego dnia doszło do takiej masakry, że szok...
Lekarz mówił, że nawet te jelita zbite w kule będą pracować jeśli tylko drożność będzie i ukrwienie...
A tego włóknika, mimo konkretnego płukania żołądka nie da się całego usunąć :sad: i to skleja tam wszystko...

Więc czekamy zaciskając palce do pierwszej kupki.... :neutral:

A z dzielnością nie ma to nic wspólnego bo każdy z Was i każdy normalny człowiek drży o swoje czterołape dziecko i to jest naturalne.... a cała reszta i tak w rękach stwórcy i lekarza, któremu je oddajemy....

wishina - Czw 30 Lip, 2009 09:33

Monka i Miro napisał/a:
Trzymam się trzymam... dzięki Wam i wszystkim dookoła, którzy mnie wspierają (największe podziękowania dla Elizy - Pani goldenki Indi, przyjaciółki Chestera - która jest przy mnie cały czas, jeździ ze mną do TBG, wspiera i zabrała Chestera na RTG we czwartek)... mimo wszystko chciałabym zalać się w trupa żeby odreagować... tylko kto za mnie do roboty wstanie?? :roll:


Dziękuję za ciepłe słowo... Skoro piszą o mnie tak miło, to chyba należałoby się do tego odnieść? :D Po krótkim przedstawieniu w odpowiednim dziale, chciałabym dadać kilka rzeczy do tematu, jako, że cały czas jestem obecna i widzę co się dzieje...

Po pierwsze ja również widzę poprawę, choć nie pozwalam nadzieji się rozbudzić, ale mam dobre przeczucia, Chester to młody, uparty i silny pies. Po drugie wszystko okaże się po pierwszym posiłku, będzie qpka - będzie dobrze. I na koniec - Monka, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć? - Ja pójdę za Ciebie do pracy, no chyba, że popijemy razem :D


Asia i Basia napisał/a:
Nie zalewaj sie jeszcze, my tu na wiesci czekamy dobre, kto nam bedzie zdawal relacje, jak padniesz. Dacie rade, bedzie dobrze. Pozdrawiamy i glowa do gory. PAni ELizo, niech pani Chesterowej Panci pilnuje, coby trzymala sie pionu :)


Pilnuję, pilnuję. Chester i Indi znają się od małego. To dzięki nim się poznałayśmy i wszystko się zaczęło. Nie mogę powiedzieć, że przeżywam to tak samo, w końcu wieź między opiekunem a jego psem jest jedyna i wyjątkowa, ale Chester to jakby prawie mój pies, przywiązałam się do niego ogromnie...Dlatego 3mam mocno kciuki, towrzyszą Monce przy każdej wizycie u weta i - wierzcie mi - stanęłabym na rzęsach żeby tylko wyzdrowiał.

Na koniec dodam, że Indi bardzo tęskni i szykuje się już na urodzinowe party Chestera, a Pan Doktor to świetny specjalista - MUSI być DOBRZE!

Monka i Miro - Czw 30 Lip, 2009 09:52

Z Chesterem jest źle :cry:
Wymiotował bardzo w nocy i dzisiaj głowy nie podnosi już nawet :cry:
Chyba będą go ponownie otwierać :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Już sama nie wiem co by było lepsze dla niego... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Magda i Rudolf - Czw 30 Lip, 2009 10:10

Boze co za pech :cry:
Zdajmy sie na wiedze i doswiadczenie lekarzy i zaciskajmy mocno kciuki, trzymajcie sie!

Asia i Basia - Czw 30 Lip, 2009 10:43

Trzymamy, mnostwo kciukow trzymamy, czekamy na informacje.
Mirka - Czw 30 Lip, 2009 10:55

o matko,normalnie brak słów.biedny mały :cry:
gocha - Czw 30 Lip, 2009 11:24

O matko zaniemówiłam, a tak się cieszyłam wczoraj.
Bądż jednak dobrej myśli, lekarze będą go ratować, a my trzymamy kciuki i wszystkie łapki z całej siły.

besta - Czw 30 Lip, 2009 11:28

O boże :sad: :sad: aż nie wiem co napisać :sad: :sad:
Trzymamy kciuki!!!

Monka i Miro - Czw 30 Lip, 2009 12:30

Tylko powiedzcie mi gdzie znajduje się ta cienka granica między naszym dobrym samopoczuciem a faktycznym obowiązkiem nie pozwolenia biednemu psu cierpieć?? :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
zojka - Czw 30 Lip, 2009 12:41

Nie wiem, Monka ....
nie wiem ....

gocha - Czw 30 Lip, 2009 13:38

Monka, może to źle , że teraz o tym napiszę, a może to Ci pomoże w cierpieniu i podjęciu ewentualnej decyzji.
Kiedy lata temu traciłam Amelkę, też przez błąd lekarski, robiliśmy wszystko i my i wet żeby ją ratować. Cierpiała straszliwie , a my razem z nią.
Była jeszcze jedna droga, próba operacji. Wet nam zaproponował, że bedzie robił wszystko co możliwe, ale jeżeli nie będzie dla niej ratunku (co widać po otwarciu jamy brzusznej)to po prostu nie wybudzi jej z narkozy i ulży jej cierpieniom.
Tak się niestety stalo.
Może to brutalne, ale jeżeli Chester ma być powtórnie operowany, to będzie widac po otwarciu brzuszka czy jest jeszcze co ratowac, czy są szanse.
Może zdaj się w tym wypadku na wiedzę lekarzy i postąp podobnie, nie wiem, nie wiem czy dobrze radzę, ale tak bardzo bym chciała Ci jakoś pomóc, pocieszyć, a nie wiem co napisać.
Jestem z Tobą i nie obarczaj sie winą, czy odpowiedzialnością, czasami trzeba wybrac to lepsze zło, co nie znaczy, że nie trzeba mieć nadziei. Wierz w to że jednak uda mu się.

Magda i Rudolf - Czw 30 Lip, 2009 13:51

Monka , u mnie bylo podobnie nasz 13 letni spanielek mial nowotwor, lekarz chcial go operowac , podczas operacji powiedzial nam ze nie ma zadnych szans i wtedy dopiero podjelismy decyzje. Ale nasz pies mial 13 lat i mial nowotwor, ja caly czas sie ludze ze jesli lekarze chca Czestera operowac to widza dla niego szanse, gdyby bylo krytycznie to mysle ze lakarz by sie tego nie podejmowal teraz. Jesli ufasz lekarzowi to pozwol jemu decydowac. Tez nie wiem co mam pisac, strasznie mi smutno bo wiem jak sie musisz czuc teraz :sad:
Monka i Miro - Czw 30 Lip, 2009 14:05

Ufam mu... teraz wrócił jego brat z urlopu, też znakomity fachowiec, więc mamy podwójne działo do walki z tym dziadostwem.... tylko czy to wystarczy?? :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Byle to nie była postępująca martwica jelita......................... Po 16 mam dzwonić... jedyna dobra wiadomość na tą chwile to taka... że jeszcze lekarz nie dzwonił, bo jego telefon oznacza tylko jedno.... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:


Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział że kawałek patyka może zrobić coś takiego to chyba bym go wyśmiała a w najlepszym wypadku po prostu nie uwierzyłabym....... :neutral:
To koszmar jest jakiś cholerny!!!! :cry:

zuza i gabi - Czw 30 Lip, 2009 14:08

Monka napisz mi jak tylko możesz najszybciej czy psiak ma temperaturę i czy lekarz podaje mu oprócz kroplówek i antybiotyków coś jeszcze np:(sterydy)
Magda i Rudolf - Czw 30 Lip, 2009 14:14

Monka, on jest w najlepszych rekach i to jest najwazniejsze..
wishina - Czw 30 Lip, 2009 14:55

Zgadzam się z poprzednikami, i sama też dziś o tym myślałam, po otwarciu brzucha będzie widać co dalej. Wiesz u kogo Chester został, w razie czegoś - zadzwonią i będą pytać zapewne...

W wielkim napięciu czekamy do "po 16"... Trzymajmy mocno kciuki.

P.S. zuza jestem na forum nowa, ale pozwolę się odezwać: o co Ci chodzi? Co poradzisz na odległość? Jesteś może lekarzem weterynarii? Cokolwiek sądzisz napisz to publicznie na forum i nie zadręczaj ludzi (czyt. Monki w tym wypadku) postami w stylu "wiem, ale udaję, że mam coś tak pilnego i tajemniczego do powiedzenia, że i tak nie powiem".

Monka i Miro - Czw 30 Lip, 2009 15:28

Ręce mi opadły już do samej ziemi... i nie wiem jak się nazywam......... :sad:

Dzwoniłam do lekarza... Chester odżył, wykupkał się dwa razy, czyli jelita ma drożne zaraz dostanie rosołek, wysięk z brzucha się skończył i jutro wraca do domu :shock: :shock: :shock: .
Osłabienie było prawdopodobnie spowodowane jego wczorajszą aktywnością bo na wieczór mu się jakiś włóczykij włączył i do domu chciał wracać :neutral:
A może to był tylko jego foch... jeden z wielu, które potrafi :neutral:
MASAKRA!!!!!!!!!!!!!!!
Co ja przez tego dziada przeżyłam jest nie do opisania żadnymi slowami :sad: aż na koniec z tego wszystkiego się rozkleiłam lekarzowi do słuchawki :cry: sobie pomyśli że wariatka jakaś :shock:

Dziękuje Wam wszystkim za dobre fluidy wysyłane w naszym kierunku i zaciśnięte kciuki!! To było i jest nieocenione!!!

Magda i Rudolf - Czw 30 Lip, 2009 15:31

Nie no nie wierze :shock: Co za dziad cwany z niego :shock: My tu o najgorszym a on sobie kupki w najlepsze robi :lol:
besta - Czw 30 Lip, 2009 15:33

Kurcze, to chyba dobra wiadomść nie?Trzymam kciuki z całej sily.

A co do rozklejania to twoje prawo.Ja jak Gajka krwawiła po sterylce i miałam ją przytrzymać ,żeby Tomasz mogł ją obejrzeć to mu mdlałam (pierwszy raz w życiu- zapach krwi jest okropny).Po wszystkim przeproiłam za histeryzowanie :roll:

Lutex - Czw 30 Lip, 2009 15:44

Monka to cudowne wiesci :mrgreen: :mrgreen:
wytarmos delikatnie lobuziaka za uszkiem jak juz bedzie w domku i niech szybciutko wraca do zdrowka :cool:

Mirka - Czw 30 Lip, 2009 15:52

mnie nadal brak słów z tego wszystkiego :~
super wieści i już innych nie chce czytać :shock:
Bogusi tez przeczytałam wszystkie dobre wiesci
z radości idzie na gofra...i bardzo Was pozdrawia :smile:

Evika - Czw 30 Lip, 2009 16:23

ufffffffffff, super wiadomości ,oby tak dalej !!
gocha - Czw 30 Lip, 2009 16:44

O matko, kamień z serca mi spadł, bo normalnie pracować nawet nie mogłam, cały dzień na forum przesiedziałam :wink: , kosztem pracy :~ , ale warto czekać na takie wieści :grin:
Batus - Czw 30 Lip, 2009 16:53

Wróciłam z jeziora i przeczytałam ostatni post, następnie spokojnie mogłam czytać resztę :) To cudowne wieści, Monka, a lekarz co mówił o nim? Będzie miał jakieś kroplówki czy zastrzyki?
Cieszę się, że Twój pies zrobił kupę - dziwne co? :)

Monka i Miro - Czw 30 Lip, 2009 18:50

Antybiotyk będzie brał na zapalenie otrzewnej i żeby się pozrastało wszystko...
Z kroplówkami koniec, przechodzimy na rosołki...
Co dokładnie lekarz po 16 mówił to Wam nie powiem... bo mi puściło wszystko i przestałam kontaktować... jutro jak go będę zabierać to wezmę kartkę i wszystko pozapisuje sobie no i Eliza będzie to co mi umknie to ona wyłapie :wink:
Ja się ciesze, że w pracy mogłam być bo w domu to bym jakiegoś świra dostała pewnie :neutral: albo do AA by mnie musieli oddać :shock:
Teraz Mirek ma 2 tyg urlopu, później ja i będziemy chuchać na dziada :razz:

Kamień z serca mi spadł... i normalnie w końcu można oddychać... już prawie zapomniałam jak to jest :shock:

Ps. Chyba trzeba by się już powoli zwijać z tematu połknięć np. do Chester'owego wątku....

zojka - Czw 30 Lip, 2009 19:00

To ja tak jeszcze w tym temacie

HURRAA!

Ogromnie się cieszę, to najlepsza wiadomość w tym dniu :mrgreen: :mrgreen: Wytulaj go za nas wszystkich :)

besta - Czw 30 Lip, 2009 20:37

To super wiadomość na zakończenie dnia :grin: Zdrówka życzymy dziadowi jednemu,co to nas w takich nerwach trzymał :wink:
Niech wraca do sił!

madzialinka - Czw 30 Lip, 2009 20:51

Super, że Chester zdrowieje.

Monka, może jeśli już ten koszmar się definitywnie skończy, to mogłabym wydzielić jego historię do odrębnego tematu?

Asia i Basia - Czw 30 Lip, 2009 22:10

No, to gitara, najwazniejsze, ze wrocil do zywych, Wy tez ;) . A ja wreszcie poprasuje troche i jakiego obiadu nagotuje, bo nie szlo trzymajac kciuki zadnych prac domowych wykonywac :grin: Bedzie dobrze, zobaczycie , trzymajcie sie :)
Batus - Pią 31 Lip, 2009 07:47

I jak Chester? Kiedy go odbieracie?
maria@ - Pią 31 Lip, 2009 07:49

jaka dobra wiadomosc, chester a ty juz takich numerów nie rob :mrgreen:
Bacha - Pią 31 Lip, 2009 07:57

No to radość wielka, wszyscy się bardzo cieszymy. Doskonale wiem co przeżywałaś i przeżywasz, teraz będzie już tylko lepiej.
Monka i Miro - Pią 31 Lip, 2009 09:00

madzialinka napisał/a:
Super, że Chester zdrowieje.

Monka, może jeśli już ten koszmar się definitywnie skończy, to mogłabym wydzielić jego historię do odrębnego tematu?


No ja już dawno sugerowałam że się tu taki niewielki off topic zrobił ale nie wiedziałam jak to przerwać... i jak najbardziej nie mam nic przeciwko przesunięciu tego wszystkiego gdzieś indziej :) .

Jeśli chodzi o dzisiejszy stan Chestera, to jeszcze nic nie wiem, bo standardowo mam dzwonić ok 11 i wtedy będe wiedzieć np. jak z tolerancją rosołku.... a jedziemy po niego po pracy, by jeszcze mógł sobie dzisiejszą dawke leków wziąść... jak będę coś wiedzieć nowego to na pewno dam znać


Zedytuje posta co by nie nabijać...
Dzwoniłam do lekarza, Chester wcina rosołki, był rano na spacerku z doktorkiem i w końcu lekarz powiedział że jest "do przodu" bo do tej pory ciągle mówił, że jest źle... :roll: :mrgreen:
Już się nie mogę doczekać popołudnia....

Batus - Pią 31 Lip, 2009 12:46

Zaglądam i zaglądam i cisza... :roll:
Monka i Miro - Pią 31 Lip, 2009 13:31

No jak?? Napisałam rano w poście wyżej info... tylko dopisałam na końcu edytując posta żeby nie nabijać darmo jeden post pod drugim

cyt." Zedytuje posta co by nie nabijać...
Dzwoniłam do lekarza, Chester wcina rosołki, był rano na spacerku z doktorkiem i w końcu lekarz powiedział że jest "do przodu" bo do tej pory ciągle mówił, że jest źle... :roll: :mrgreen:
Już się nie mogę doczekać popołudnia...."


:wink:

Magda i Rudolf - Pią 31 Lip, 2009 14:03

No lekarz spisal sie znakomicie, wydaje sie ze wyciagnal psa z tamtego swiata, oby wiecej takich specjalistow bylo :wink:
Batus - Pią 31 Lip, 2009 14:15

sorki, coś przeoczyłam :P
Monka i Miro - Pią 31 Lip, 2009 15:04

Jedziemy po dziada.... :mrgreen:
wishina - Pią 31 Lip, 2009 19:15

No i pojechałyśmy :D

Zapewne Monka sama będzie chciała wszystko opisać, ja powiem tyle - jest bardzo dobrze - o ile po takich 2 operacjach i krytycznym stanie może być. Co prawda z Chestera zrobił się jamnik, tak wychudł, ale pije po troszku ładnie, za stygnącym rosołkiem wyszedł na balkon, a w samochodzie kazał się cały czas miziać... wraca gad do zdroofka jak nic!

W związku z zaistaniłą sytuacją wrzucę coś nicoś do galerii :mrgreen:

Asia i Basia - Pią 31 Lip, 2009 21:25

Bogu dzieki. Teraz tylko chlopaka wykurowac, podtuczyc i bedzie jak nowy.
Evika - Pią 31 Lip, 2009 21:50

jednak trzymanie łap i kciuków + dpbry vet pomogły ,bardzo się cieszymy !!
zojka - Pią 31 Lip, 2009 22:06

A ja o zdjęcia ozdrowieńca proszę :grin:
Monka i Miro - Sob 01 Sie, 2009 12:40

Mamy już śmierdziela w domu :smile: po wyjściu z gabinetu strasznie się skarżył i nas opierniczał że go zostawiliśmy tam :shock: w samochodzie wywalił się do góry kołami... i tak było do późnej nocy... głaskanie, kizianie, mizianie bo piesek spragniony :shock: obiad zjadłam o 23 jak w końcu padł...

Qpka jest bardzo brzydka, z krwią :sad: ale to normalne podobno...

Chester jest strasznie chudzieńki... ma ok 20 kg :sad:

Jak wrócimy z zastrzyku to porobie mu fotki

Ps. Eliza jak zwykle spisała się na medal wczoraj. Zawieźli mnie, przywieźli nas i pomogła przy "wstępnej obróbce Chestera" bo był strasznie brudny i śmierdzący :shock: DZIĘKUJĘ!!!!!!!!! :mrgreen:

Batus - Sob 01 Sie, 2009 12:51

No to my już spokojnie możemy jechać na wakacje :) Cieszę się, że Chester zdrów ! :)
besta - Sob 01 Sie, 2009 20:48

Cieszymy się ,że pacjent w domku.Teraz będzie dochodził do siebie :grin:
Miła od Gucia - Sob 01 Sie, 2009 21:30

Z zapartym tchem przeczytałam wszystkie zaległe posty.
Wyobrażam sobie ile przeżyliście. Monka dzięki Waszym wysiłkom i staraniom i wierze, zakończyło się dobrze.
Podobało mi stanowisko lekarza, który tak rezolutnie opisywał stan Chestera. Informacja ostatnia - najcudowniejsza.
Bardzo się cieszę.
Chester zdrowiej, a patyki omijaj z daleka.

Evika - Wto 04 Sie, 2009 08:34

jak tam mały ?? mam nadzieje ,że wszystko ok,
Monka i Miro - Wto 04 Sie, 2009 09:39

Dochodzi dziad do siebie, już może jeść mięso, marchewkę i kasze, kupka jest stała chociaż ewidentnie ciężko mu się wypróżniać :neutral: w niedziele się nam rozlał - z brzucha mu płyn mocno wyciekał, ale po konsultacjach wet stwierdził że wszystko jest w normie... No i wczoraj na wizycie okazało się, że na dwóch pierwszych szwach pojawił się ropień, ale pożegnaliśmy się z kołnierzem i miejmy nadzieje, że Chester sobie to sam wyprostuje z małą pomocą lekarza... może już łazić po schodach, coraz częściej chodzi z uniesionym ogonem, więc jesteśmy już na ostatniej prostej :smile:
Wet wczoraj potwierdził po raz kolejny, że Chester był 3 łapami na moście :sad:

Zdjęcia miałam wstawić ale mi komp telefonu nie widzi :sad:
Jak tylko załapie to wrzuce tu zdjęcia chudziny uszatej....

besta - Wto 04 Sie, 2009 10:26

Super wiadomość :grin: Niech chłopak teraz ciałka nabiera
Monka i Miro - Pią 07 Sie, 2009 20:25

Obiecane fotki:

Patyczek od cioci Elizy na pamiątke...





A tu chudzina Chester i jego rany wojenne :shock: :











Jakość fatalna bo telefonem...ale najważniejsze myślę, że widać...
brzuszysko wklęsłe, żebra i kręgosłup na wierzchu :shock:

Evika - Pią 07 Sie, 2009 20:33

bidul. ale dojdzie szybko do siebie pod Twoją troskliwą opieką,nie życzę nikomu takich wrażen,ale kazdy powinien przeczytać i wziąć pod uwagę co się może zdarzyc ,3mamy łapy za szybki powrót do pełnej kondycji
Lutex - Pią 07 Sie, 2009 20:34

o rany, czy to tego patola mial Chester w brzuszku??
i taka bida z niego teraz. niech nabiera sil i szybciutko zdrowieje :)

Monka i Miro - Pią 07 Sie, 2009 21:16

Nie miał tego patola :) to ciocia Eliza mu kupiła na pamiątke i żeby teraz się takim bawił a nie prawdziwym...
z Chesterem już znacznie lepiej, znów się rozgadał wyjec... już się wczoraj bawił pierwszy raz i dzisiaj chwilę biegał...
Nie lubi lecznicy i musze dziada wnosić na pierwsze piętro :evil: i 200 metrów przed lecznicą :shock: ale ludziki mają ubaw....
w sumie to dobrze, że schudł bo bym go nie uniosła :shock:
W poniedziałek jedziemy na ściąganie szwów.... i w końcu wykąpiemy śmierdziela :shock: :lol:

zojka - Pią 07 Sie, 2009 21:53

Bidule Wy wszystkie.
Chudzieńki on :cry:
To młody facet - szybko dojdzie do formy. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że już wszystko jest dobrze. Nie mój pies a martwiłam się jak nie wiem co.

Asia i Basia - Pią 07 Sie, 2009 22:25

Alez sznyta niezla. I on tak spokojnie lezy, i bez kolnierza, nie dobiera sie do szwow? Nasza zaczela dopiero na czwarty dzien szalec, chciala sie w Kube rozpruwacza zabawiac. Pilnujcie chlopaka, coby nitek nie przegryzl. Biedny maluch. A patyczek niczego sobie :shock:
gocha - Pią 07 Sie, 2009 22:42

Jaka chudzina biedna, ale teraz już będzie tylko lepiej :grin:
Oby już zawsze omijał patyczki.Zdrówka i szybkiego powrotu do formy życzymy.

Monka i Miro - Sob 08 Sie, 2009 10:03

Sęk w tym, że nie omija patyczków :sad: on je uwielbia :sad:
Nie rusza szwów, kołnierz miał zakładany tylko na noc i był bardzo nieszczęśliwy bo nie mógł do sypialni wejść :neutral:
Od wtorku całkowicie bez kołnierza funkcjonuje i nie jest zainteresowany jakoś przesadnie szwami, lekarz mu pozwolił się lizać ze względu na ropniaka na tych szwach, mówił, że w razie czego to go doszyje, ale nie było takiej potrzeby...

Dorti - Sob 08 Sie, 2009 12:08

Jaki szczypioreczek z niego.
Dojdzie do siebie szybciutko dziad jeden :wink:
Uściski dla małego.

besta - Sob 08 Sie, 2009 12:29

No to super ,ze młodemu wraca zdrowie i humor.Ani się obejrzycie a będzie zdrów jak ryba.Tylko e badyle z drogi mu zabierajcie :wink:
Mirka - Sob 08 Sie, 2009 16:58

patol od cioci Elizy
jest najodpowiedniejszy do zabawy
szczególnie dla Chesterka :lol:

wishina - Nie 09 Sie, 2009 11:19

Patol jest the best. Jak tylko go zobaczyłam w sklepie, kiedy jeszcze Chester był w szpitalu to obiecałam sobie, że mu go kupię jak tylko wydobrzeje - i oto jest :)
Miła od Gucia - Nie 09 Sie, 2009 20:34

Bardzo się cieszę, że chłopak ma się lepiej. I ja bardzo się martwiłam.
Teraz idzie ku lepszemu.

Miła od Gucia - Pon 17 Sie, 2009 18:39

Monka, nie odzywacie się, jak ma się Chester.
Batus - Czw 20 Sie, 2009 14:25

Monika, jak się czuje Chester? Doszedł do siebie?
gocha - Czw 20 Sie, 2009 17:57

:?: :?: :?: :?: :?:
Monka i Miro - Pią 20 Lis, 2009 12:40

umknęły mi te pytania, przepraszam...
Chester ma się bardzo dobrze :) .
Waga wróciła, wredny charakter też :mrgreen:
Po operacji nie ma śladu...

Tu zdjęcie z 2 części sierpnia - zagojona rana ale jeszcze łysy brzuch


Tu początek września i już brzuchol zarastał... (na zdjęciu piesio zmachany po wykopkach wypoczywa ;) )


tu początek listopada i nie ma śladu po "wakacjach" (zdjęcie z cyklu "Gdzie jest Chester kiedy śpi??" )


Tak wygląda Chester - http://www.youtube.com/watch?v=fvy5YAiqrZI


Niestety miłość do patyczków została... http://www.youtube.com/watch?v=LBRsQo8s1AM


Wczoraj nam napędził mega stracha.... ale to opowieść na inny wątek :wink:

Miła od Gucia - Pią 20 Lis, 2009 13:45

Monka, tak się cieszę, ze się odezwałaś.
Chester, zostaw ten patyczek !!!!

gocha - Pią 20 Lis, 2009 20:25

No odezwałaś się nareszcie. Witaj zdrowy łobuziaku i zastaw te cholerne patyczki :wink:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group