|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Tęczowy Most - MANIU...
Joy - Wto 01 Sty, 2013 17:17 Temat postu: MANIU... nie wierzę, że piszę w tym dziale.. dalej to do mnie nie dociera :cry: :cry: ale.. Maniek nie żyje.. :cry: :cry: nie ma go.. i już nigdy nie będzie.. odszedł 30.12, około południa.. tak niespodziewanie, nagle.. bez ostrzeżenia.. dostał wylewu.. jak się okazało miał tętniaka.. nie dało się nic zrobić, nawet gdyby od razu trafił do weta.. :cry: :cry: najgorsze że nie było mnie przy nim .. dowiedziałam się dopiero dziś.. :cry: jest mi tak źle.. nie do opisania.. już nic nie ma sensu.. był jednym z niewielu powodów dla których jeszcze miałam siłę cokolwiek zrobić.. teraz nie wiem co będzie dlaej.. jezu.. był taki młody.. cudowny.. mój.. ostatnie co mu powiedziałam przed wyjazdem to to, że go kocham.. i jest dla mnie najważniejszy.. a teraz go nie ma.. :cry: :cry: piękny nowy rok.. :cry: boze.. niech ktoś coś zrobi, błagam.. :cry: :cry:
moni - Wto 01 Sty, 2013 17:23
Kochana tak mi przykro:(((( :cry: :cry: :cry: :cry:
Franciszek - Wto 01 Sty, 2013 17:25
Brak mi słów nie wiem co napisać bardzo współczuję :cry:
Marynia - Wto 01 Sty, 2013 17:51
:cry: :cry: :cry:
madziaa - Wto 01 Sty, 2013 18:06
:cry: boże tak mi przykro hmm sercem jestem z Tobą, ściskam mocno :cry:
zuza i gabi - Wto 01 Sty, 2013 18:15
To straszna wiadomość,bardzo współczuję :cry: :cry: :cry:
besta - Wto 01 Sty, 2013 18:53
Współczuję bardzo :sad:
gkoti - Wto 01 Sty, 2013 19:27
O jejku, straszna wiadomość, bardzo współczuję, jesteśmy z Tobą, tak bardzo nam przykro :cry: :cry: :cry:
Miła od Gucia - Wto 01 Sty, 2013 19:54
Zuza, nawet nie wiem co Ci napisać
czytam parę razy i sama nie wierzę, płaczę, jest mi tak przykro.
Nawet nie śmiem napisać, że wyobrażam sobie co czujesz,
bo Twój ból jest przeogromny
możemy Cię wspierać, pisz jak masz ochotę, pisz
płacz, to trzeba wypłakać
byliście taką naszą forumową cudowną parą
Maniu Nasza Gwiazda - nie mogę pisać
Zuziu wysyłam Ci wyrazy ukojenia
Miła od Gucia - Wto 01 Sty, 2013 20:00
Asia i Basia - Wto 01 Sty, 2013 21:29
Kochana, sciskamy Cie mocno, trzymaj sie i nie obwiniaj, tak widac mialo byc. Strasznie smutna wiadomosc :cry:
ania123 - Wto 01 Sty, 2013 21:40
Joasika - Wto 01 Sty, 2013 22:13
Maniu, jak mogłeś taki numer wyciąć swojej ukochanej Pańci :cry:
Ten ostatni, Twój najgłupszy numer :cry: :cry: :cry:
jabluszko520 - Wto 01 Sty, 2013 22:23
O cholerka, :cry:
bardzo mi przykro...trzymaj się kochana
:sad: :sad: :sad:
Patka - Wto 01 Sty, 2013 23:33
Bardzo nam przykro. Nie pomożemy, ale współczujemy ogromnie :sad:
Joy - Sro 02 Sty, 2013 00:01
mój ukochany.. najpiękniejszy.. :cry: nie mogę w to uwierzyć.. cały czas mam wrażenie że on zaraz przyjdzie.. trąci nosem.. położy się na mnie.. zje mi coś.. coś zniszczy.. dostanie szaleju jak zawsze.. a tymczasem jest tak cicho.. co chwilę sobie uświadamiam że go nie ma.. że już nie będzie.. :cry: chce mi się wyć.. :cry: nigdy tak nie ryczałam.. idąc po ulicy i dosłownie wyjąc.. siedząc w ciemnym parku pod drzewem.. cierpiąc.. i teraz tu.. w domu.. gdzie wszystko mi go przypomina.. jeszcze teraz.. kiedy był mi potrzebny.. depresja.. ta choroba.. i w ogóle to wszystko.. cieszyły mnie powroty do domu bo on tam był.. moje największe marzenie.. jedyne.. najlepszy przyjaciel który był zawsze.. :cry: teraz będzie strasznie.. dobrze że mam jeszcze inne psy.. ale to tylko minimalnie zmniejsza ból.. życie jest straszne.. :cry: dlaczego.. :cry: najcudowniejszy pies.. był taki silny.. tyle przeżył.. i wciąż potrafił się cieszyć życiem.. miał tę miłość i radość dla wszystkich.. zawsze.. kochał tak otwarcie.. jak żaden inny pies jakiego miałam.. synuś kochany.. :cry: nie zapomnę go.. nigdy... i naszych ostatnich chwil razem.. 28.12.. rano przed wyjazdem.. wtedy ostatni raz go przytuliłam.. powiedziałam że go kocham i że jest dla mnie najważniejszy.. że będę tęsknić.. że jak wrócę to pójdziemy na spacer.. przywiozłam mu kanapki których nie chciałam jeść.. teraz już nikt ich nie zje.. nie mam żadnej motywacji.. cierpię.. boję się kolejnych dni.. :cry: dziękuje wam wszystkim.. dobrze wiedzieć, że ktoś o nas myśli.. że nie jesteśmy z tym sami.. boże.. :cry:
madziaa - Sro 02 Sty, 2013 00:54
łzy same lecą hmm głupie to życie ale pamiętaj, że my jesteśmy, proszę trzymaj się
Magda i Rudolf - Sro 02 Sty, 2013 08:49
Bardzo Ci wspolczuje :cry:
jabluszko520 - Sro 02 Sty, 2013 10:13
nie jesteś sama
zojka - Sro 02 Sty, 2013 11:03
Doskonale wiem co czujesz...
Niestety wiem :cry:
Też pamiętam ostatnie moje spotkanie z Rufkiem i Tolą, każde swoje słowo, ich radość w oczach i pustkę, ktorej nie zapełni nikt...
Niedługo minie rok
Odeszły tak nagle ...
Nie ma słów, które mogłyby ukoić Twój ból .... ale wiedz, ze jestem z Tobą ...
julkarem - Sro 02 Sty, 2013 13:08
:cry: :cry: :cry: :cry:
troublemaker - Sro 02 Sty, 2013 13:35
Tak strasznie mi przykro...
Batus - Sro 02 Sty, 2013 13:51
Wiem co czujesz, strasznie Ci współczuję Nie można się nigdy zgodzić ze stratą przyjaciela, którego się tak kocha Zwłaszcza niespodziewanie...ja przeżyłam kiedyś podobnie z moim pierwszym psem, też miał chyba wylew lub zawał, nie wiadomo do końca, ale odszedł nagle na moich rękach, lekarz nic nie mógł zrobić. Potem Batus, choć mnie przy nim nie było, wiadomość o nim zgięła mnie w pół, pamiętam jak płakałam na dywanie w pokoju. Na pocieszenie jedynie mogę Ci napisać i myślę, że wiele osób przeżyło to podobnie, ten smutek, ból, z czasem złagodnieją. A Ty się nie poddawaj. Jesteś świetną dziewczyną, kochałaś go bardzo, miał u Ciebie wspaniałe wesołe życie. Chyba pierwsza i jedyna nam tu pokazałaś basseta na agility. I wspaniałe zdjęcia...przykro mi bardzo:(
Joy - Sro 02 Sty, 2013 15:55
dziękuje.. jak na razie w ogóle nie jest lepiej.. nie mogłam zasnąć.. cały czas płaczę. jak już zasnęłam to mi się śnił.. że nie żyje.. albo że umiera na moich rękach a ja nie mogę nic zrobić.. płakałam przez sen i teraz też.. nie poszłam do szkoły bo nie daję rady.. nie mam ochoty na nic.. :cry: a przez to jest jeszcze gorzej.. jeszcze ta choroba.. kolejne wyniki.. kolejne złe.. niby do wyleczenia, zatrzymania.. ale jak to brzmi.. jeszcze teraz.. :cry:
a on.. jeny.. mieliśmy tyle planów na nowy rok.. a go nie ma.. jezu.. :cry:
watla - Sro 02 Sty, 2013 18:34
:cry: :cry: :cry:
Asia i Basia - Sro 02 Sty, 2013 19:09
Musisz go pozegnac, pozwolic mu odejsc. Trzeba czasu, zeby sie z ta sytuacja pogodzic. Przygarnelas psa "trudnego", dokonaliscie czegos ogromnie waznego, pokazaliscie razem, ze swoj trafil na swego, ze mozna z psa mnostwo wyciagnac, jesli sie go kocha i z nim pracuje. Zrob to dla niego ostatni raz, badz silna, a bedzie mu latwiej i z Toba sie pozegnac. JEsli byl chory to teraz juz nic mu nie grozi, zaden bol. I na pewno bedziesz jego pancia na zawsze.A onTwoim ukochanym Mankiem. GDybys potrzebowala wsparcia pisz, my tu jestesmy myslami caly czas z Toba.
Evika - Sro 02 Sty, 2013 19:23
bardzo współczuję !
madziaa - Sro 02 Sty, 2013 19:32
pamiętaj nie jesteś sama, musisz się trzymać kochana, musisz pozwolić MU odejść hmm choć wiem jakie to trudne, wiem co przeżywałam jak odszedł mój ukochany kundelek Puszek hmm pamiętaj jak coś to pisz i dzwoń numer mój masz jak tylko mogę coś zrobić to pisz jak będzie trzeba to i przyjadę do Ciebie tylko proszę nie poddawaj się nie jesteś sama masz nas
koluś - Sro 02 Sty, 2013 22:40
:cry:
domelcia - Czw 03 Sty, 2013 00:04
joy strasznie mi przykro...
trzymaj się dziewczyno! nie poddawaj się i walcz!
Maniek będzie nad Tobą czuwał i sama wiesz, że chociaż nie fizycznie zawsze będzie przy Tobie na dobre i na złe. Jesteś świetną młodą kobietą i byliście z Mańkiem świetnym duetem, daliście przykład wszystkim ile razem można zdziałać.
ściskamy Cię mocno.
Joy - Czw 03 Sty, 2013 00:52
dzięki.. myślę o nim cały czas.. przez to że mnie nie było mam wrażenie, że on żyje.. cały czas.. ale zaraz do mnie dociera ta informacja.. że to nieprawda.. chociaż pewnie w jakimś znaczeniu żyje.. jest.. gdzieś.. wszystko tak boli.. wspomnienia.. zdjęcia.. wszędzie go widzę.. w każdej czynności.. to tak boli.. był wyjątkowy.. :cry: nigdy nie widziałam takiego psa.. tak się z nim związałam bo właśnie taki był.. radosny mimo wszystko.. ekstrawertyczny.. totalne przeciwieństwo mnie.. moje inne psy są bardziej zamknięte na innych.. niektóre nawet bardzo.. kocham je.. ale to nie to samo.. był wyjątkowy.. to jak się pojawił w moim życiu.. to jak mi pomagał.. to jaki był.. zawsze się baliśmy że nasze psy nie zaakceptują kolejnego.. tak jak siebie nawzajem po dzień dzisiejszy.. a jego pokochali wszyscy.. tak jak on ich.. tak jak mój tata nie był nigdy przekonany.. to go pokochał.. u wszystkich wzbudzał sympatię.. razem pokazaliśmy dużo.. może nie było to idealne.. bo nikt taki nie jest.. wiadomo.. ale zawsze coś.. wierzę że to komuś pomoże.. że będzie wiedział że nie można się tak łatwo poddawać.. że da się żyć z dorosłym psem z problemami ze schroniska.. ze skrzywdzonym.. że można pomimo alergii.. że można pomimo wszystko.. że można się cieszyć.. zawsze.. też muszę teraz z tego korzystać.. wiem że nie mogę sobie pozwolić na poddanie się.. on by tego nie chciał.. nie po to mnie tego uczył.. będzie ciężko.. ale jakoś to będzie.. jak zawsze.. :cry: chyba wiedział.. że będzie musiał odejść.. w swoje ostatnie dni zachowywał się inaczej niż zwykle.. tak jak zawsze był z moją mamą, to mnie nie odstępował na krok.. był ciągle obok.. na kolanach.. nawet przy komputerze.. nawet jak było mu niewygodnie.. każda chwila.. jakby chciał się w ten sposób pożegnać.. dać mi nacieszyć się sobą.. coś przekazać.. moje ostatnie słowa.. ciesze się że były takie a nie inne.. choć nieświadomie to się z nim pożegnałam.. bez łez.. bez smutku.. szczerze.. może to lepiej.. tak się powinno żegnać.. teraz płacze.. bo tak zawsze jest.. rozmawiałam z paroma osobami.. tak sobie myślę że nic nie dzieje się bez przyczyny.. on nie pojawił się w moim życiu przypadkiem.. to było coś głębszego.. myślę, że wiecie o czym mówię.. czytaliście to przecież na bieżąco.. wierzę, że jego odejście też nie było bezpodstawne.. widocznie musiał odejść.. tylko jeszcze nie wiem dlaczego.. może wróci do mnie.. kiedyś.. w odpowiednim momencie.. albo pojawi się ktoś kto będzie miał z nim jakiś związek.. kto będzie równie wyjątkowy.. ale jeszcze nie teraz.. teraz wszystko za bardzo boli.. muszę wykorzystać to czego mnie nauczył.. coś z tego wynieść.. pozbierać się.. niech parę rzeczy wyjdzie na prostą.. ktoś mi powiedział, że wierzy, że on odszedł oddając mi swoje zdrowie.. może.. kto wie... wiem że zrobiłby dla mnie wszystko.. chociaż był psem.. ja dla niego też bym wszystko oddała.. kto wie.. może kiedyś, w odpowiednim czasie.. życie znowu się do mnie uśmiechnie.. tak dla odmiany po tym co mi się w nim teraz dzieje.. dużo piszę.. ale lepiej mi przez to.. niż gdybym miała to wszystko w sobie dusić.. jezu.. :cry: nie mam siły płakać.. ale i tak co chwilę to robię.. za parę godzin trzeba zmierzyć się z szarą rzeczywistością.. nie można jej dalej unikać.. eh.. masakra.. nic się nie da zrobić.. nikt nic nie może pomóc..
madziaa - Czw 03 Sty, 2013 07:47
:cry: tak bardzo chciała bym CI pomóc, żebyś nie cierpiała tak bardzo hmm pięknie o Nim piszesz i bardzo żałuję że nie miałam okazji poznać Mańka ale mam nadzieje, że się kiedyś spotkamy i opowiesz mi o Nim. Wiem, że pomóc nie bardzo mogę, nie umiem ukoić Twojego bólu po stracie przyjaciela cieszy mnie ta iskierka, że się nie poddasz, że będziesz walczyć a tym pokażesz nam, światu jak wiele CI kochana Maniuś dał, myślę że ON by tego właśnie chciał i jestem pewna że zawsze będzie z Tobą. A TY pamiętaj, że masz nas ludzi którzy zawsze są gotowi CI pomóc, w każdej chwili wyciągnąć pomocną dłoń i być wsparciem. Pisz to pomaga Tobie i nam zrozumieć tą całą tragedie i choć troszkę ukoić ból bo i MY bardzo cierpimy razem z Tobą hmm trzymaj się kochana i jak byś coś potrzebowała to pamiętaj jestem. Ściskam Cię mocno i jestem z Tobą serduchem
Rogasowa - Czw 03 Sty, 2013 09:58
:cry: Przykro nam..
volarius - Czw 03 Sty, 2013 12:05
Maniu- poszukaj SONATY- bo wiesz, ona nie widzi i nie słyszy... tu miała swoich przyjaciół i swoje ukochane miejsca... pomóż jej za TM....
madziaa - Czw 03 Sty, 2013 13:05
:cry:
jabluszko520 - Czw 03 Sty, 2013 13:09
Moja kochana Lejdi im pomoże...
Miła od Gucia - Czw 03 Sty, 2013 17:38
To prawda co piszesz, że to co nam się w życiu przydarza, to po to, aby nam wskazać drogę, coś nam uświadomić, pokazać, przekazać. Choć te znaki bywają nieraz szalenie bolesne, tak jak odejście Maniusia. Joy, pisz, pisz kiedy tylko masz ochotę, czytam każde twoje słowo, a dzięki temu i Maniuś "czyta".
Sama pamiętam ból po odejściu mojej kochanej Gamy, nie mogłam się pozbierać, trzy dni wytrzymaliśmy bez psa. Po odejściu Gamy pojawił się Gustaw.
Joy wspieram Cię z daleka
Joy - Czw 03 Sty, 2013 22:51
ja też mam nadzieję, że jeszcze uda nam się spotkać w jakimś większym gronie. żebym mogła większej ilości osób opowiedzieć, jaki był wspaniały. zawsze myślałam o tym, że może warto napisać coś o nim.. może to byłby dobry sposób żeby się z tym pogodzić.. tu o nim mało pisałam.. a spokojnie można by było napisać każdego dnia coś.. teraz jak tak o tym wszystkim myślę z przestrzeni czasu, jak mnie bierze na wspomnienia.. to widzę wiele wspaniałych rzeczy.. widzę ile się zmieniło.. i w ogóle.. kolejna noc prawie nieprzespana.. w domu jest strasznie.. w swoim pokoju praktycznie nie siedzę.. tak jak samotność mi nie przeszkadzała, bo maniek był na łóżku.. w ogóle był.. to mogłam godzinami siedzieć sama.. a teraz nie wytrzymuje.. siedzę ze wszystkimi.. wszystkim którzy go znali jest tak strasznie przykro.. przychodzą, płaczą.. ja też.. poza domem jakoś się trzymam, ale tu.. choć z trudem to chwytam się jakichś zajęć, to trochę pomaga. i tak cały czas o nim myślę.. może już trochę spokojniej.. zawsze wydawało mi się że będzie o wiele gorzej.. ale chyba umiem się dla niego postarać, w ogóle dla wszystkich.. hm.. jeszcze pewnie wiele przemyśleń mnie najdzie z którymi się z wami podzielę.. na razie spędzam tu jak najwięcej czasu, wróciłam do codziennego zajęcia sprzed wielu lat.. oglądania rodowodów.. psów.. hodowli.. to w jakiś sposób wycisza. bassety są wyjątkowe, jak to powiedziała jedna z naszych znajomych - są psy i bassety :smile: coś w tym jest.. tyle rozrabiał, niszczył, bywał paskudny.. ale i tak mu się wszystko wybaczało, jak nikomu, wciąż się tego chce..
na pewno spotka się za TM z tymi wszystkimi ucholami jakie również musiały odejść. wzajemnie będą się wspierać.. dalej nas doglądać, choć z odległości..
madziaa - Czw 03 Sty, 2013 23:10
Pisz kochana bo widzę, że to i Tobie pomaga i nam. Ciężko się pogodzić ale hmm musimy choć to bardzo trudne. Bassety to wyjątkowe stworzenia i zrozumie to tylko ten który ma ten zaszczyt żyć u boku tego pasztecika. I wiesz co moja kochana mam nadzieje, że nadejdzie czas dla Ciebie tak jak kiedyś dawno temu miało to miejsce u naszej cudnej Bogusi i w Twoim łóżeczku pojawi się znowu piękny bassecik, którego będziesz mogła obdarzyć wszystkim tym co w Tobie zaszczepił i odnalazł Maniuś.
Ściskam Cię mocno
Marynia - Pią 04 Sty, 2013 11:14
Wiesz,dużo myślę o Tobie i o Mańku,tak pięknie o nim pisałaś i piękne fotki mu robiłaś,może powstałaby z tego cudna książeczka np.pt :Maniek" .Chciałabym pewnego dnia spotkać Cię i wyściskać,pozdrawiam Cię serdecznie i mocno ściskam :lol:
jabluszko520 - Pią 04 Sty, 2013 11:31
Pisz, na pewno lepiej będziesz się czuła a my chętnie czytamy.
madziaa - Pią 04 Sty, 2013 11:37
dokładnie bo Twoje słowa przepełnione są miłością, czuć uczucie w tym co piszesz
Pozdrawiam Cię i ja również mocno ściskam na razie wirtualnie ale kiedyś ...
Joy - Pią 04 Sty, 2013 16:41
ja też mam nadzieję, że pojawi się za jakiś czas taki zmarszczuch, równie wyjątkowy.. tutaj już wszyscy są na to gotowi.. jak wyszliśmy z największego szoku to od razu spojrzeliśmy ot tak na hodowle, adopcje.. to uspokaja, pozwala się czymś zająć.. ale to jeszcze nie teraz. na razie wszystko musi się uspokoić. jest strasznie pusto :cry: nagle się okazało, że jest pełno wolnego czasu.. że nic nie trzeba sprzątać, niczego chować.. nawet się przebierać.. ale i tak wszystko leci jak z automatu.. dobrze nas wyszkolił.. :wink: ja też myślałam o książce, kto wie.. może kiedyś coś mi z tego wyjdzie, to zawsze było takie moje poboczne marzenie.. może się kiedyś spotkamy na zlocie bassetów, na który już się wybieram tyle czasu, a ciągle nie mogę dotrzeć.. ale na razie trzeba skupić się na teraźniejszości, która jest taka brutalna że nie mam na to słów.. :cry: znowu zachorowałam.. szybko, gwałtownie.. byłam dzisiaj w szpitalu.. już mi szykowali łóżko i chcieli dać kroplówkę, bo historia się powtarza.. odwodnienie, wyczerpanie, niedożywienie.. dosłownie wszystko na skraju, a starałam się po ostatnim takim incydencie.. naprawdę.. zjadłam dziś śniadanie po raz pierwszy od długiego czasu.. :cry: to jest silniejsze ode mnie.. nie czuję tego żeby było mi źle.. ale organizm nie umie tyle walczyć.. nie mogę płakać.. oficjalne rozporządzenie, chociaż lekarka doskonale wie jaka jest sytuacja.. bo co wypiję to wypłakuję.. i tak w kółko.. eh.. to wszystko to jakiś bardzo mało śmieszny żart.. ;/ a jego nie ma.. i muszę sobie z tym radzić, a jest ciężko.. co chwilę mnie przyciska i chyba jakimś nadludzkim już wysiłkiem hamuje te łzy.. ;/ muszę zajmować się głupotami, czymkolwiek.. głupio mi jest przed nim, że tak robię.. udawanie że jest ok nie wygląda dobrze.. ale co robić skoro nie ma innego wyjścia.. już widzę co będzie u psychiatry za tydzień, eh.. mówię wam, masakra z tym wszystkim..
madziaa - Pią 04 Sty, 2013 17:04
mam nadzieje, że się spotkamy na zlocie kochana ja też nie mogę dotrzeć ale mam postanowienie na ten rok że dotrę bo muszę Was wszystkich poznać.
A pomysł z książką podoba mi się bardzo masz talent do pisania, jak się czyta co piszesz to biją z tego emocje.
Nie poddawaj się, pamiętaj dla Mańka, dla siebie no i dla Nas chcemy Cię poznać, uściskać no i czekamy na tą cudną książkę. Maniek z tego co czytałam i słyszałam był wyjątkowy dlatego musisz nam dać szansę by Go lepiej poznać, to będzie taki hołd dla przyjaciela.
Pamiętaj jak tylko coś to dzwoń o każdej porze dnia i nocy albo pisz smska, Maniuś nie był Mój nie przytuliłam Go nigdy ale uwierz mi nie ma dnia żebym nie myślała o Nim, patrze na Jego zdjęcia hmm Trzymaj się nasza kochana i dużżżżooooo zdrówka Ci życzę
gkoti - Pią 04 Sty, 2013 18:23
Jesteś dzielną dziewczyną, każdego innego też by to powaliło na długi czas...pomyśl teraz o sobie, wbrew temu, że to nie przystoi...bo tak nie jest....Maniuś jest szczęśliwy i był szczęśliwy ostatnie lata... zajmij się czymś, co ci pomaga- jeśli myśl o następnym przerośniętym jamniku i marzenie o nim pomaga, to niech tak będzie...nie karć siebie, tylko rozchmurz się, wtedy zacznie to mijać dopiero, na to trzeba czasu....
P.S.
Wiesz co? polecam Ci książkę SEKRET I SIŁA Rhondy Byrne, jesli nie czytałaś, to przeczytaj, postawi Cie na nogi, jest w każdej dobrej księgarni i EMPIK-u.
A pamiętać będziesz, bo i należy sie to naszym ukochanym.
Joy - Nie 06 Sty, 2013 19:58
na pewno się rozejrzę za tą książką.
powiem wam, że jakaś masakra. myślałam, że wyczerpałam limit na nieszczęścia, ale nie :cry: dzisiaj w nocy jak poszłam złapać szynszyle to znalazłam JJ'a martwego.. :cry: to mną tak wstrząsnęło.. naprawdę, jakaś masakra.. nie wierzę w to co się dzieje.. :cry: i jeszcze cały czas za Mańkiem tęsknie.. :cry:
jabluszko520 - Nie 06 Sty, 2013 20:17
współczuję, tak to jest, nieszczęścia idą parami...
:sad:
trzymaj się, czas leczy rany
madziaa - Nie 06 Sty, 2013 21:11
:cry: uuu to faktycznie nie wesoło trzymaj się kochana
Joasika - Nie 06 Sty, 2013 21:18
Tak mi przykro :cry: :cry: :cry:
Trzymaj się Kochana :sad:
besta - Nie 06 Sty, 2013 22:14
Tak mi przykro. :sad: To Cię los doświadcza :sad: .
Trzymaj się w końcu kiedyś MUSI być lepiej-oby jak najszybciej
Marynia - Pon 07 Sty, 2013 09:23
To przykre,ale tak jak Besta pisze,kiedyś musi być lepiej i będzie.
Magda i Rudolf - Pon 07 Sty, 2013 12:03
Manius oddal ci swoje zdrowie wiec musi byc lepiej, nie poddawaj sie , dla niego..
Lutex - Pon 07 Sty, 2013 14:05
bardzo mi przykro
Joy - Czw 10 Sty, 2013 23:45
Najgorsze są poranki... jak tylko się obudzę, chcę go pogłaskać, zawołać, przytulić. A po chwili do mnie dociera, że nie mam kogo wołać :sad: Sny też nie są najlepsze, dwa dni temu miałam taki, że eh.. Śniło mi się, że uciekał przede mną, jakby nie mógł dłużej zostać, a ja go goniłam, chociaż odległość nie zmniejszała się ani trochę. Aż w końcu znalazłam go w jakimś pięknym miejscu, gdzie były inne psy, a wtedy przybiegł do mnie ucieszony, przytuliłam go... i obudziłam się, z takim uczuciem, jakie trudno opisać.. :cry:
madziaa - Pią 11 Sty, 2013 07:33
:cry: trzymaj się kochana
Marynia - Pią 11 Sty, 2013 08:10
Joy napisał/a: | Aż w końcu znalazłam go w jakimś pięknym miejscu, gdzie były inne psy, a wtedy przybiegł do mnie ucieszony, przytuliłam go... i obudziłam się, z takim uczuciem, jakie trudno opisać.. :cry: |
No i widzisz,Mańkowi jest dobrze,jest w pięknym miejscu,jest szczęśliwy i prosi Cię żebyś się nie martwiła bo nie jest sam :lol:
jabluszko520 - Pią 11 Sty, 2013 11:20
Marynia napisał/a: | Joy napisał/a: | Aż w końcu znalazłam go w jakimś pięknym miejscu, gdzie były inne psy, a wtedy przybiegł do mnie ucieszony, przytuliłam go... i obudziłam się, z takim uczuciem, jakie trudno opisać.. :cry: |
No i widzisz,Mańkowi jest dobrze,jest w pięknym miejscu,jest szczęśliwy i prosi Cię żebyś się nie martwiła bo nie jest sam :lol: |
Dokładnie, teraz jest już mu dobrze, dał ci znać, żebyś się tak nie zamartwiała.
Joy - Pon 30 Gru, 2013 19:24
{ I love you more than anything.
I don't know exactly where we go from here...
but I want you to remember you're a great dog. }
Dzisiaj mija rok odkąd Maniek odszedł. Pierwszy i przez to najtrudniejszy. Szczerze mówiąc nie pamiętam zupełnie pierwszych miesięcy. Były całkowicie pozbawione sensu i wypełnione bólem. Praktycznie każdy dzień był taki sam. Puste wpatrywanie się w ścianę na przemian z wylewaniem hektolitrów łez. Noce natomiast były bezsenne, a gdy sen już przychodził, zwykle nie trwał długo. Nie zapomnę tych paru snów, w których się pojawiał M. Realistycznych do tego stopnia, że przez sen przytulałam powietrze, mówiłam przez sen albo po płakałam. Trudno uwierzyć, że można do tego stopnia tęsknić za psem, ale widocznie można...
Potem pojawił się Rocher, którego w zasadzie nie chciałam z początku widzieć. Niemiłosiernie mnie irytował, a jeszcze bardziej na nerwy działały mi komentarze ludzi, którzy uważali, że jest "ładniejszy", "dużo fajniejszy", "lepszy". Z czasem zrobiło się lepiej, nie wyobrażam sobie, żeby miało go teraz nie być. Kocham go, ale pewnie trochę inaczej niż M, który zawsze będzie miał szczególne miejsce w moim sercu. Myślę, że jego odejście wiele zmieniło. On sam nauczył mnie paru rzeczy. Przede wszystkim cierpliwości i opanowania, za co bardzo mu dziękuję.
Gdybym miała szansę cofnąć czas na tamten dzień, w którym widzieliśmy się ostatni raz, wyglądałoby to inaczej. Teraz nie ma to jednak znaczenia... szkoda, bo nie udało mi się dotrzymać obietnicy, nie do końca. Zawsze chciałam być przy nim w ostatniej chwili, która przecież kiedyś i tak by nadeszła. Udzielić mu wsparcia tak, jak on zawsze udzielał go mnie. Los chciał tak, że nie było mnie wtedy nawet w pobliżu. Dziwnym trafem jednak zdarzyło się tak, że się pożegnaliśmy. Tak, jak miało być - spokojnie, z uśmiechem, bez łez. Tę chwilę też będę zawsze pamiętać, jak leżał w łóżku zbyt zaspany, by się choćby zainteresować tym, że wychodzę. Myślę, że psy wiedzą, kiedy odejdą. On przez ostatnie dni zachowywał się inaczej niż zwykle. Był ciągle przy mnie. Chciałabym go tylko przeprosić, że niekiedy brakowało mi dla niego zrozumienia. Za dużo na niego krzyczałam, niepotrzebnie. Chociaż nigdy nie zdawał się tym przejmować.
{ - Wiesz, jakie brednie wygadywaliśmy zawsze na twój temat? Że jesteś utrapieniem. Nie wierz w to.
Nigdy nie wierz ani przez chwilę. - Powinien o tym wiedzieć. I jeszcze o czymś. O czymś, czego mu nigdy nie powiedziałem.
Ani ja, ani nikt inny. Chciałem, żeby to wiedział, zanim odejdzie.
- Jesteś wspaniałym psem. }
To wszystko... bo przepraszać go za to, co złego go spotkało u innych, już mi się zdarzyło.
Maniek zawsze był twardzielem, za co go szczerze podziwiałam. Wydaje mi się, że nie tylko ja. Bo który pies, a nawet ktokolwiek, wciąż potrafiłby się cieszyć życiem po takich przejściach? Poza tym, nie ruszało go kompletnie nic. Moża poza zranieniami, bo to samiec był i dramatyzować lubił . Żołądek ze stali. Psychika ze stali. Jasne, był trochę pokrzywiony, ale wciąż był jedynym psem, który nie bał się bronić domu przed obcymi. Który nie bał się nowych wyznań. I nie przejmował się, kiedy się na niego krzyczało, bo coś źle zrobił. Właściwie to nawet potrafił odpyskować. Zawsze będę pamiętać, jak potrafił prowadzić ze mną dialogi. Jeśli jego "słowne" argumenty nie skutkowały, używał zębów. Można i tak...
Szkoda, że niewiele osób go poznało. Że nigdy nie udało nam się dotrzeć na zlot bassetów. Jestem jednak pewna, że ci, którzy mieli z nim kiedykolwiek do czynienia, mniej lub bardziej zapamiętali go. Basset, dla którego nie było ograniczeń. Z aparycji jak mors, a poruszał się (kiedy było trzeba, bo normalnie to jak galopujący słoń) z gracją baletnicy. Na psi obóz pojechał z Joy, która miała za niego biegać na torze agility. Ale to i tak Maniek był najlepszy z małych psów. Szedł jak torpeda. Na szkoleniu nas nie chcieli, ale na obozie zdał egzamin niemal perfekcyjnie. Byłoby 100%, gdyby nie mój błąd. Zdecydowanie najinteligentniejszy pies, jaki był w tej rodzinie. Rozbrajał wszelkie zabezpieczenia, które miały chronić jedzenie i przedmioty przed jego zacną osobą. Z niewyjaśnionych przyczyn mógł się nauczyć wszystkiego, tylko nie nieniszczenia i nie kradnięcia jedzenia... chociaż zdołał się nauczyć, że nie bierze się z ręki jedzenia bez mojego pozwolenia... i to w niecałe 5 minut. Maniek kochał wszystkich i wszystko. Poza goldenami i podhalanami, które mu się myliły, a i tak byłoby mu wszystko jedno, gdyby nie to, że Joy ich nienawidzi. Godzinami potrafił leżeć na łóżku i cieszyć się do szynszyla, który po nim skakał i go wąchał. To samo zwierzątko próbuje Rochera zagryźć. Każdego innego psa również. Musiał mieć w sobie coś specjalnego. Pomimo jego niekiedy paskudnych zachowań, nie dało się go nie lubić.
Teraz życie jest w pewnym sensie łatwiejsze. Można wszystko zostawić. Nie żyje się w codziennym stresie, co zniszczonego zastanie się w domu. Czy psu się nic nie stało, bo mógł przecież coś zjeść. Jest o wiele ciszej i czyściej, bo Rocher nie potrafi opluć sufitu. W zasadzie to nie umie opluć niczego. Ale kogo by w domu nie zapytać, to wszyscy tęsknią za M, i nie wymieniliby go na żadnego innego...
Wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Praktycznie codziennie o nim myślę, czasami mi się śni, często płaczę, bo to silniejsze ode mnie. Okropnie mi go brakuje. Całe życie marzyłam o bassecie i były to marzenia bardzo sprecyzowane. Kiedy w końcu się pojawił, okazało się, że nijak nie przypomina tego wymarzonego uchatego, ale nie żałuję. Okazał się o wiele lepszy i jestem wdzięczna, że nasze drogi się zeszły pomimo wielu przeciwności. Pojawił się w chyba najtrudniejszym okresie i odszedł razem z jego końcem, choć chyba nie do końca przewidział, jakie to będzie niosło ze sobą skutki. Szkoda, że to były tylko trzy lata. Ale cieszę się, że w ogóle były. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
{ Ciężko pogodzić się z tym, ale mimo tego ja i tak: jestem tego pewny, w głębi duszy o tym wiem, że gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się. Gdzieś daleko i bardzo wysoko, gdzie zwykły śmiertelnik nie stąpa tam nogą, gdzie spokój, harmonia i natury zew, gdzie słychać szum drzew i ptaków śpiew, wschód słońca pada na twarz, wypełnia duszę, którą ciągle masz. Spotkasz tych których tak bardzo kochałeś, choć lata nie widziałeś nadal kochać nie przestałeś... }
W tym wszystkim są, a może raczej były, pewne plusy. Czymś, co pomogło mi się otrząsnąć i jako tako wrócić do siebie, okazało się jeździectwo. Przez pół roku towarzyszyła mi klacz, do której przywiązałam się bardzo szybko i mocno. Sprawiła, że znowu zachciało mi się żyć i cieszyć. Ale "najlepsze żyje motylim życiem, zdycha gwałtownie" ... Amiga została sprzedana jakiś czas temu, a ja znowu nie do końca wiem, co ze sobą zrobić . Mam już serdecznie dość tego roku i tych wszystkich rozczarowań. Na dzień dzisiejszy dotyka mnie dziwny rodzaj zobojętnienia, ale szczęśliwie Rocher nie bardzo na to pozwala .
Miła od Gucia - Pon 30 Gru, 2013 22:33
popłakałam sobie, tak czule i ciepło
Joasika - Wto 31 Gru, 2013 07:53
Kofana :!:
Potrafisz przepięknie pisać...wzruszająco...
Maniek był dla Ciebie kimś wyjątkowym.
On BYŁ wyjątkowy :smile:
Wybitne osobowości mają na nas ogromny wpływ i zawsze pozostawiają po sobie ogromną pustkę.
Mój Rudy też nie należał do psów idealnych - nieustannie darł mordę, tresował Bertę i Melę pokazując im, kto na podwórku rządzi. Uwielbiał uciekać na rekonesans okolicy i sumiennie przeganiał nasze koty.
Niby diabeł, nieposłuszny, ale nigdy w życiu tak nie tęskniłam za żadnym psem. Nawet Berta wypadała przy nim blado.
Przez parę godzin mieliśmy u siebie w domu malamuta.Był ułożony, cichy, grzeczny, spokojny. Idealny. A dla mnie był jakiś nijaki, bo za grzeczny.
Pielęgnowanie pamięci o takich wybitnych jednostkach, jak Maniek, czy Rudy nie jest niczym złym i żaden zwierz nie jest w stanie ich zastąpić, ale myślę, że te mniej wybitne jednostki również warto kochać z tą samą siłą, choć inaczej.
Molly i Gosia - Wto 31 Gru, 2013 15:50
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
madziaa - Czw 02 Sty, 2014 12:09
Joy kochana przyznam Ci się ,długo omijałam Twój wpis bo miałam okazję Cię poznać i wiem jak Go kochałaś. Masz w sobie dużą wrażliwość a Twój post o Mańku hmm popłakałam się , bardzo wzruszający i czuć że płynie prosto z serca hmm boje się takiego cierpienia bo psiaki to cały mój świat i nie potrafię sobie wyobrazić Twojego bólu. Jedyne co zrobiła bym po przeczytaniu Twojego postu to bardzo chciałabym Cię przytulić, mocno uściskać.
Mufka Dynka Miecio - Pią 03 Sty, 2014 14:29
Zuza... płaczemy z Tobą... trzymaj się
BasiaiHenry - Sob 11 Sty, 2014 18:43
:cry: :cry: :cry: To bardzo smutne i traumatyczne doświadczenie ,które kiedyś dotknie każdego z nas niestety:(jedyne co możemy to wspierac się nawzajem i łączyć w bólu….
luluamelu - Czw 16 Sty, 2014 22:20
Bardzo mi przykro...sama niedawno pozegnałam Rycha.... :cry:
Batus - Sob 22 Lut, 2014 09:14
Dawno tu nie byłam i to jest pierwszy wpis jaki przeczytałam...bardzo wzruszające i ciepłe słowa, aż łzy stają w oczach
marzanna67999 - Sob 05 Kwi, 2014 20:01
ale się spłakałam. Wiem tylko jedno, powinnaś napisać książkę. Masz niesamowity dar przekazywania emocji, docierają one do głębi każdego serca, które czyta to co piszesz .... i jeszcze te zdjęcia. Taka książka o twoich zwierzakach o Mańku podparta tymi przepięknymi zdjęciami. Pierwsza kupiłabym ją !!! Tak więc bierz się do roboty bo szkoda takiego talentu a ja już w kolejce stoję jako pierwsza. Jesteś niesamowita, cudowna.... i tak bardzo wrażliwa
Joy - Wto 30 Gru, 2014 01:39
Ktoś niedawno napisał, że tylko basset jest w stanie załatać dziurę w sercu w kształcie basseta (w oryginale: only a basset hound can heal a basset-shaped hole in the heart ; znalezione w komentarzu na jednej z grup o bassetach na FB).
Uważam, że to przepiękne słowa i ilekroć do nich wracam, nie mogę się nadziwić jak bardzo są prawdziwe. Życie bez basseta jest niekompletne po tym, gdy już raz zaznało się jego obecności. Myślę, że wiedzą o tym wszyscy, którzy byli w takiej sytuacji. Ten rok byłby dużo gorszy, gdyby nie to, że w moim życiu pojawił się Rocher.
W tej ciepłej, miękkiej sierści i luźnej skórze jest coś prawdziwie terapeutycznego. Od razu robi się cieplej na sercu, gdy bierze się takiego psa na kolana i się do niego przytula w akompaniamencie jego pomruków. Swój urok mają także wszelkie ślady jego jestestwa, takie jak ślina na ciuchach i meblach. Dzień bez odgłosu zakradającego się basseta do kuchni i wskakującego przednimi łapami na blat również byłby inny. Powrót do domu nie byłby taki sam, gdyby nie rumor biegnącego trzydziestokilowego psa i jego basowe ujadanie. Nie sposób się nie uśmiechnąć na widok pomarszczonego pyska. Basset to pies, który sprawia, że wszystko staje się prostsze i lepsze (nie licząc utrzymania porządku w domu). To dzięki niemu poznałam tylu świetnych ludzi na całym świecie, a w szczególności tu, na miejscu.
I chociaż w pełni zgadzam się z powyższymi słowami to musicie wiedzieć jedno. Rocher - jako ten wspomniany basset - załatał dziurę w sercu o kształcie basseta, najlepiej jak tylko mógł, będąc tak przeuroczym psiakiem jakim jest. Ale miejsce po Mańku wciąż jest boleśnie puste. Naiwnie myślałam, że drugi basset pomoże jakkolwiek, ale to nieprawda. Zastanawiam się czy są ludzie, u których te słowa zrealizowały się w stu procentach. Teoretycznie dana rasa ma swoje określone cechy charakteru, który powinny występować przynajmniej u większości osobników. Tysiące psów może być "takich samych", ale kilka z nich będzie miało OSOBOWOŚĆ (dla każdego inne cechy będą składać się na idealną całość). I za tą osobowością, która podbiła moje serce, będę tęsknić najbardziej. Wierzę, że w swoim czasie spotkam na swojej drodze psiaka (niekoniecznie basseta), który będzie miał w sobie TO.
Na żywo takiego jeszcze nie spotkałam, a w internecie raz natknęłam się na psa, o którym cały czas nie mogę zapomnieć - bo wydaje się mieć to, o czym mowa (i pytam się, dlaczego nikt go nie chce?! Czemu taki fajny pies od samego początku musi mieć pod górkę? Czy znajdzie się ktoś, kto go pokocha z tym szeregiem wad zalet?).
Naturalnie nie będzie to to samo, bo "nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy (...) ". Ale wiecie, o czym mowa. Ja już wiem jaki mam swój ideał psa i chociaż kocham swoje psy, to z utęsknieniem czekam na powrót tego wariata. Każdy pies uczy czego innego i każdego się kocha, ale chyba nie wywołam kontrowersji twierdząc, że niektóre psy są w pewnym sensie ponad nimi.
Jest tak samo, może tylko trochę smutno,
(...) i może trochę pusto, i znowu jest to rano,
i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają.
Może dlatego po takim czasie wciąż jest to dla mnie takie trudne. Nie wiem, czy ktoś ma tak samo. Dobrze byłoby nie być w tym osamotnionym. Świat idzie dalej, w codziennym życiu nie ma miejsca na pamięć... I wtedy wszyscy zapominają, że jest ktoś jak ja, kto pamięta codziennie i się z tym zmaga. "To tylko pies, tak mówisz, tylko pies... A ja ci powiem, że pies to czasem więcej jest niż człowiek." I to, jak wiele mu zawdzięczam niech zostanie między nami - mną, a nim. I proszę, niech nikt nie pisze o tym, że trzeba pozwolić odejść. Wiele różnych rad i słów usłyszałam przez ten cały czas i zapewne mimo dobrych chęci nie przyjęły się najlepiej. Każdy ma inne podejście.
" - Ty i ja - powiedziałem. Jego oczy błysnęły ciepło, gdy go dotykałem.
- Gdziekolwiek będę, ty też tam będziesz. - Uderzyłem się kilka razy palcem w skroń.
- I tutaj, zawsze - dodałem, wskazując dłonią na serce."
Nie zrozumcie mnie źle. Naprawdę jest lepiej, ten rok nie był taki zły. Podnoszę się i jak już wspomniałam, świat idzie dalej. Mój również, małymi kroczkami do przodu.
Ale naprawdę trudno jest zignorować tę wielką, pustą dziurę.
Może niektórzy wiedzą o czym mowa, nieważne po kim jest to ślad, bo wcale nie musi być to pies.
Chyba pora pójść spać. Przepraszam, jeśli znowu ktoś płacze - nie jest sam.
ElenaJerry - Wto 30 Gru, 2014 09:47
kochana, ja doskonale rozumiem o czem ty pisalas.rowniez u mne tak. Moj Max kochany. rowniez placze. chociaz kocham tez Jerrego, jednak nikdy nezapomnie o Maxe .byl moj pierwszi basset, cudenko wyjatkove :serce: :cry: :serce:
ElenaJerry - Wto 30 Gru, 2014 18:41
Nigdy, nigdy nie doświadczyłam więcej bólu niż kiedy Bruklyn i trzy lata później Max oddychały po raz ostatni. :cry: :cry: :cry:
Jedyną rzeczą, za co jestem wdzięczna jest, że były ze mną, w moich ramionach w tej ostatniej chwili.
Ta pusta przestrzeń w sercu .... miłość Tary i Jerrego pomaga, jednak nie wypełnia.
Nigdy nie zapomnę, nigdy zupełnie nie przestanę płakać. :cry:
I teraz już wiem, że nadejdzie dzień, kiedy w moim sercu pojawią się nowe bolesne otwarte rany. Do tego czasu chcę dać tyle miłości, ile będę w stanie. :serce:
Takie jest życie tych, którzy kochają psy. Pełne miłości, pełne wspomnień i łez. :serce: :serce: :serce:
Joy - Wto 30 Gru, 2014 23:44
Chciałabym, żeby moje psy miały szansę odejść spokojnie, bez bólu i najlepiej we śnie. Piękniejszego odejścia nie można sobie życzyć.
Mańkowi zawsze obiecałam, że będę wtedy obok. Ale nikt nie przewidział, że odejdzie w tak niesprawiedliwy sposób w jaki odszedł .
Ciężki ten dzień. Tak po prostu, od samego rana.
|
|