Nasze Bassety
Klub Miłośników Basset Hound i podobnych.

Ambulatorium - Wpływ szelek na zdrowie basseta(a także inne rodzaje obroży)

Kinga&Kefir - Nie 17 Cze, 2007 17:41
Temat postu: Wpływ szelek na zdrowie basseta(a także inne rodzaje obroży)
Co chwilę widuję na zdjęciach wasze psiaki w szelkach i tak się zastanawiam...
Kefir, jak był mały, też chodził przez chwilę w szelkach. Krótko, bo w psim przedszkolu, do którego chodziliśmy, trener zwrócił mi uwagę, że pies zaczyna chodzić jak krokodyl; wet potwierdził, że szelki miały w tym swój udział. Więc szybciutko wróciliśmy do obroży.

ALE to wszystko miało miejsce w czasie, gdy Kefo rósł, i to intensywnie. Teraz skończy rok. Chodzi o to, że...

Pies jest po szkoleniu, ale, jak coś wywącha, to czasem stosuje strategię "uduszę się, a nie ruszę się". W związku z czym:
1. mnie się serce kraje, że go ciągnę za głowę
2. cudne bassecie fałdki sprawiają, że nawet przy dość ciasnej obroży psinka się czasem wyślizguje w sposób niekontrolowany (i dobrze wie, jak do tego doprowadzić)
Rozważam więc powrót do szelek i pytam: co o tym sądzicie???

PS Jeśli znowu wyskoczyłam z tematem, który już był omawiany, to niech mnie ktoś uczynny przesunie, gdzie trzeba...

agaitosiek - Nie 17 Cze, 2007 17:54

Oj ja mam ten sam problem :( , Oscar jest silniejszy ode mnie tez myslałam o szelkach , a powiedz mi Kinga , to szkolenie to coś rzeczywiście daje? Bo mój Osca tak mnie ciagnie na spacerach :( Nie daję rady a teraz jeszcze ta moja noga chora :(
Kinga&Kefir - Nie 17 Cze, 2007 18:19

Daje, daje :wink: . Wprawdzie my mieliśmy ogromny problem, żeby przejść do grupy "zaawansowanej", ale wysiłek się opłacił.
Jest jeden problem: we Wro jest tylko jedna szkoła klikerowa, i, z tego co wiem, koszmarnie droga. Szkoły "tradycyjne", czyli szkolące metodami pozytywnymi, ale bez klikera, są, tylko że myśmy mieli mały problem... Otóż Kefir nie chciał pracować za tzw. ekonomiczne nagrody, jak rzucenie piłeczki czy zabawa. Za jedzenie za to robił wszystko... dopóki się nie najadł. Wtedy był "nos w trawę" i reszta zajęć zmarnowana....

No proszę, zrobiłam sobie off we własnym temacie :lol:

natkapietruszki - Nie 17 Cze, 2007 22:04
Temat postu: Natalka z Bąbelkiem :)
Nasz Bąbelek miał szeleczki, do dzis czasem je nosi i nie odbiło się to jakoś na jego zdrowiu... Teraz jednak na spacerki chodzimy z kolczatką, jest za ciężki, strasznie ciągnie więc nie było innego wyboru. Bałam się czy nie będzie go to boleć, ale Bąbelek nawet nie zauważył zmiany :)
Ewa z Matyldą i Bobem - Pon 18 Cze, 2007 10:24

Przerabialiśmy szelki z Matyldą.
Miała wtedy niecałe dwa lata.
Wpadliśmy na ten pomysł, bo strasznie ciągnęła w obroży, koniecznie chciała do innych psów i dzieci. Podduszała się i chcieliśmy jej tego oszczędzić. W szelkach było tylko gorzej, bo miała większą siłę ciągu, jakoś tak większą powierzchnią mogła napierać, a siłę ma cholera Jaszczurka jedna :)

Ze wszystkich rozwiązań najlepiej sprawdził się łańcuszek zaciskowy. Nauczył Matyldę chodzić ładniej na smyczy. Nie jest to wprawdzie ideał, ale już mogliśmy do normalnej obroży wrócić :)

Więc wniosek nasuwa się sam:
Wszystko zależy indywidualnie od psa - jak komu wygodnie :)

Marcik - Pon 18 Cze, 2007 21:22

Bary też szelki nosił. Coprawda po okresie dojrzewania, ale gwarantuje, że z szelek basset też idealnie potrafi się wydostac ;) My niestety pozostaliśmy przy "pół kolczatce". Cokolwiek innego ten Parówczak na sobie poczuje od razu chodzi jak łajza ostatnia. Wydaje mi sie jednak, ze szelki mimo wszystko są zdrowsze dla takiego długiego psa. Nacisk jest na większą część ciała. Tak mi się wydaje.
Kinga&Kefir - Pon 18 Cze, 2007 21:43

Marcik napisał/a:
Wydaje mi sie jednak, ze szelki mimo wszystko są zdrowsze dla takiego długiego psa. Nacisk jest na większą część ciała. Tak mi się wydaje.

Kurczę, a ja słyszałam coś dokładnie odwrotnego, tzn. słyszałam, że jak długi pies chodzi w szelkach, to właściwie ciągniemy go za łopatki w górę-skos i wtedy kręgosłup pracuje tak, jak nie powinien...
Z drugiej strony - ja już nie wiem, czy kręgosłup to rzeczywiście taka newralgiczna część basseciego ciała. Jedni mówią, że tak, drudzy, że wcale. :roll:

Od pomysłów z zaciskami tudzież kolczatkami skóra mi cierpnie... oczywiście rozumiem, sama jako dziecko miałam takiego psa, co go nikt utrzymać nie mógł... ale ten to regularnie rozrywał kolczatki :shock: .
Na szczęście, o takim rozwiązaniu nawet nie muszę myśleć, bo Kefo zazwyczaj chodzi całkiem ładnie. Nawet bardzo ładnie, jeśli wziąć pod uwagę, że od baaaaaaardzo dawna nad tym nie pracujemy :? .
Zazwyczaj...

Agata - Pon 18 Cze, 2007 23:15

Basset to nie jamnik, kręgosłup nie ma tu nic do rzeczy.
Basset ciągnął, ciągnie i ciągnąć będzie jeśli Wy go tego nie oduczycie i każdy spacerek będzie koszmarem i ogromnym wysiłkiem fizycznym !!!
Poza tym nawet wyuczonemu bassetowi zdarzy się czasem pociągnięcie właściciela, przecież to basset hound.
Ja jestem przeciwniczką szelek, źle dla zdrowia, wychowania a poza tym basset w szelkach wygląda koszmarnie, obrzydliwie...
Kolczatka, no to nie jest dobry pomysł. Łańcuszek zaciskowy dla basseta jest najlepszy, ale nie taki podwójny, tylko normalny zaciskowy łańcuch. Nie ważne czy grubszy, średni, czy cienki, ale zwykły pojedyńczy.
Nie ciągniemy psa, bo każdy basset tak robi jak to pięknie Kinga napisała -"uduszę się a nie ruszę się " .
Łańcuszek zaciskowy powinien u psa wisieć luźno na szyi, jak na naszej szyi łańcuszek- biżuteria. Jak pies zaczyna przyspieszać to wtedy trzeba szarpnąć gwałtownie i natychmiast popuścić, tak aby na chwilkę go przydusić.
To bólu nie sprawia, tylko jest bardzo nieprzyjemne i o to chodzi.
Przy szarpnięciu trzeba dać jakąś "naszą" komendę, np. równaj, stój, czekaj, coś co będziecie stale mu przy takiej nauce powtarzać. Nie za każdym razem coś innego, tylko zawsze tego samego słowa używać.
Szarpniemy i odpuszczamy natychmiast i tak kilka razy. Po jakimś czasie łańcuszek zaciskowy będzie biżuterią dla psa :wink:

Kinga&Kefir - Wto 19 Cze, 2007 00:03

Agata, masz tysiąc razy większe doświadczenie ode mnie, ale...
Ja jakoś nie lubię takiego mówienia, że basset coś musi, bo to basset. Nawet najbardziej skrajna psychologia ewolucyjna, taka, co chce każde zachowanie uznać za wrodzone, poprzestaje na tym: 50% charakteru to geny, a 50% to wpływ środowiska - czyli, między innymi, nasz. Zgoda, to pierwsze 50% jest przeciwko nam, ale jakieś pole manewru pozostaje!
Nigdy nie zapomnę, jak poszłam z Kefirem do jednej pani weterynarz i zaczęłam mu wydawać komendy. Pani wet mnie wyśmiała, bo "to basset". Ale zzieleniała, gdy pies na komendę "przegląd" stanął nieruchomo i włożył jej pychol w dłoń :lol: .

Uwaga: nie mówię, że basset to pies przyjemny w szkoleniu niczym sheltie, nie mówię, że będzie zaraz wygrywał agility, mówię tylko, że... chyba trochę nie doceniamy naszych baleronów. Trochę (dużo) cierpliwości i pies chodzi na smyczy jak ta lala. :D

O tym, co zrobić z ciągnięciem na smyczy, można poczytać tu:
http://www.szkoleniepsow....myczy-t175.html
a także tu:
http://www.szkoleniepsow....myczy-t175.html
A, jeszcze te obroże zaciskowe... ja bym takich metod nie stosowała, z dwóch względów:
1. bo mnie na studiach uczyli, że wzmocnienia pozytywne działają lepiej i dłużej, niż negatywne - czyli, jak się usunie karę, to zachowanie niepożądane prędzej czy później wraca, a nagrodę można usunąć i się utrzymuje to, co chcemy
2. bo są delikatniejsze metody, np obroże uzdowe, tzw haltery i inne wynalazki.

Ale mi malutki pościk wyszedł... prawie na temat...
To na koniec się zgodzę z Agatą, że basset w szelkach wygląda obrzydliwie.
No to chyba dam sobie spokój z tymi szelkami. :wink: :wink:

Uszesa - Wto 19 Cze, 2007 10:16

Witam wszystkich,
chciałaby dodać pare rzeczy w dwóch kwestiach. Pierwsza to basset w szelkach: zgadzam się z ogólem, ze to porażka, basset wygląda starszliwie, a do tego to kompletnie niefunkcjanalne. MY jako niedoświadczeni psiarze na początku kupilismy szelki, bo nam jeden weterynarz powiedział, że to "zdrowiej" dla basseta. Szybko jednak pozbyliśmy się szelek. Co do łańcuszka, to na początku super się sprawdzał, jednak nasza trenerka stwierdzila, ze w przypadku Wila to za mało i ubrała go w kolcztkę. Mnie się to nie podobało straszliwie i stanowczo zaprotestowałam, widząc jednoczesnie faktyczną różnice. Trenerka widząc jednak moje nieprzekonanie zaproponowała nam rzecz cudną, a mianowiecie kolczatkę plastikową i to się w przypadku Wilhelma dobrze sprawdza. Mozna powiedziec, ze to coś pomiędzy pojedynczym łańcuszkiem a zwykłą kolcztką. Niestey nie można tego kupić w Polsce, musieliśmy zamawiać w Stanach. Naprawdę to super działa.
Ale... ja uważam, że przede wszystkim najważniejsze jest egzekwowanie od basseta posłuszeństwa - oczywiście w basseciej mierze. Chociaż moim zdaniem własnie to przekonanie, ze basset to sie nie słucha, tekst pt. ale to przecież basset ostatnio działa mi na nerwy (podobnie jak Tobie Kingo)
ale sie rozpisałam
pozdrawiam

Uszesa - Wto 19 Cze, 2007 10:18

Acha wlasnie zauważyłam ze na zdjeciu pod nikiem Wil jest własnie w szelkach, to wlasnie ten krotki epizod...
trzeba wstawić nowe :)
pozdrawiam raz jeszcze

Asia i Basia - Wto 19 Cze, 2007 14:54

Baska miala na poczatku obroze lancuszkowa pojedyncza zaciskowa, sciagala sobie kiedy chciala; za namowa naszej zaufanej pani sprzedawczyni w zoologicznym kupilismy potrojna lancuszkowa szersza, bo ponoc pojedyncze moga uszkodzic krtan, sciaga sobie Baska wedle uznania; no to pomyslelismy szelki trzeba kupic, pani dawala reke sobie uciac ze nie mozna tej uprzezy zdjac, nici, Baska jak Leon Zawodowiec, na pierwszym spacerze wypiela sie jak wegorz nawet z tych szelek diablica jedna; kupilismy wiec inne w ksztalcie litery x, ale to samo; nie spotkalam sie u zadnego z moich poprzednich psow z taka niechecia do obrozy :shock: I to nawet nie to ze Bacha ciagnie, ona po prostu nie lubi chodzic na postronku, tylko chcialaby sama . Czekamy, moze jej to przejdzie z wiekiem. Czasem chodzi tak pieknie na luznej smyczy, nie ciagnie, a jak sie trafi zly dzien to wypina sie z kazdej obrozy; ale powoli mam na nia sposob i ona w koncu zaskoczyla, ze to nie przelewki. Trzeba jej przypominac od czasu do czasu kto z kim chodzi na spacer :lol:
agnieszka - Wto 19 Cze, 2007 16:45

tylko nie szelki!!!!
Nasza Lunka tez miała swój czas w szelkach i nie wyszło jej to na zdrowie. Basset wówczas bardziej się zapiera, przerzuca ciężar na przednie łapy, które po krótkim czasie sie deformują. Popieram w 1000% łańcuszek uciskowy - naprawdę działa.
A tak przy okazji basset w kolczatce to chyba mała przesada:)[

Kinga&Kefir - Wto 19 Cze, 2007 18:51

agnieszka napisał/a:
tylko nie szelki!!!!Basset wówczas bardziej się zapiera, przerzuca ciężar na przednie łapy, które po krótkim czasie sie deformują.

No właśnie. Te łapy, coś okropnego... U Kefira już tak zostały, rozepchnięte na boki. Nie wiem wprawdzie, czy to nie wpływ jego wątpliwego pochodzenia...
Asia i Marek napisał/a:
kupilismy potrojna lancuszkowa szersza, bo ponoc pojedyncze moga uszkodzic krtan

Potrójne też mogą, niestety... zwłaszcza jak się to stosuje zbyt długo - w sensie: pies zbyt długo nie zrozumie, że z zaciskiem nie ma żartów. To świństwo na prawdę trzeba umieć stosować, żeby nie zrobić bassetowi krzywdy. Ponawiam apel: spróbujcie najpierw szkolenia, ale tak na serio, sumiennie potraktowanego, różnymi metodami, a dopiero jak wszystko zawiedzie...

natkapietruszki - Wto 19 Cze, 2007 21:21
Temat postu: Natalka z Bąbelkiem :)
" basset w kolczatce to chyba mała przesada"

Agnieszko mój Bąbelek przyzwyczaił się do kolczatki po kilku dniach, wie, ze nie może się bardzo ciągnąć i nie wygląda niezadowolony z tego, że ją nosi kilka razy dziennie na spacerek, a wręcz przeciwnie: nic mu ona nie przeszkadza. Jak miał szelki to mnie aż czasem ręcę bolały, tak sie wyrywał do wszystkich piesków, dzieci itp. Teraz wszystko jest ok.

Fanfan z rodziną - Wto 19 Cze, 2007 23:50

Nasz Fan również chodzi w kolczatce i nie sądzę, zeby z tego powodu działa mu się jakaś straszna krzywda :wink: . Początkowo stosowaliśmy ją jako trick psychologiczny odwracając ją kolcami do góry, ale z czasem coraz ciężej było zapanować nad 40-kilogramowym psem, który nagle zobaczył innego i koniecznie chciał pokazać jaki to on jest fajny 8) :D Mało tego, początkowo nosił obrożę...która strasznie go drażniła. Na kolczatkę nie reaguje w taki sposób. Jednym słowem - ile doświadczeń, tyle racji :wink:
agnieszka - Czw 21 Cze, 2007 22:38

Jednym słowem - ile doświadczeń, tyle racji :wink:[/quote]

To prawda, Lunka i Easy mają bardzo mało powodów do noszenia czegokolwiek na swoich szyjach, ponieważ cały dzień biegają ile chcą bez jakiegokolwiek ogranicznika.
Czasami maja okazję na mały spacer poza posesję lub kiedy oczywiście jadą na wystawę muszą być na krótkiej smyczy

także moje doświadczenia z szelkami i innymi ogranicznikami skończyły się kiedy przeprowadziliśmy się do domku z dużym ogrodem

Ale jeszcze dobrze pamiętam, kiedy Lunka na spacerze ciągnęła aby odwiedzić każdy okoliczny śmietnik. uff

Kinga&Kefir - Pią 22 Cze, 2007 13:46

Widzę, że Was nie przekonam... ani Wy mnie ;)

Uważam, że używanie łańcuszków zaciskowych i kolczatek wynika wyłącznie z ludzkiej tendencji do chodzenia na skróty i ułatwiania sobie życia. Oczywiście nie ma w tym nic złego, dopóki:
1. prostszy sposób działa
2. prostszy sposób jest bezpieczny
Osobiście nie wierzę ani w 1, ani w 2. Byłam świadkiem kilku dość drastycznych scen z łańcuszkiem zaciskowym w roli głównej i nigdy, przenigdy bym go nie założyła mojemu psu. Wierzę natomiast w szkolenie, i to bardzo.
A tu jeszcze jeden link o ciągnięciu na smyczy:
http://www.alteri.pl/Tera...oza_uzdowa.html
Gdyby komuś się nie chciało wchodzić na tę stronkę, to zacytuję tu najlepszego bodajże polskiego psychologa psiego spod tegoż adresu:
Cytat:
Właściciele zwykle próbują opanować psa używając siły - szarpiąc, odciągając, używając łańcuszków zaciskowych lub kolczatek. Efektem tego typu działań jest zazwyczaj utrwalenie i wzmocnienie problemów z ciągnięciem, bowiem zainteresowany i podekscytowany czymś pies, chcący dotrzeć do swojego celu, podejmuje walkę z krępującą go obrożą i staje się nieczuły na wszelkie próby dyscyplinowania go za pomocą głosu czy szarpania (...) Ciągnięcie na smyczy może także powodować i utrwalać inne kłopoty z zachowaniem psa. Na przykład kiedy dorastający pies spotyka inne psy, w naturalny sposób chce je poznać. Jeśli jest powstrzymywany (zwłaszcza siłą lub przez ból) powoduje to frustrację, a ta z kolei budzi agresję. Jeśli taka sytuacja powtórzy się kilka razy mamy gotowy kłopot z psem agresywnym wobec innych psów.

No, jest może w tym wszystkim jedna jedyna sprzyjająca okoliczność: bassety mają naturalną osłonę przeciwzaciskową w postaci kochanych fałdek :wink: .

Agata - Pią 22 Cze, 2007 14:32

Kinga, tu jest napisane o ciągnięciu psa na smyczy, o przyciąganiu !!!
Bardzo często wzbudza to agresję, to przecież normalka.
Ja napisałam o UMIEJĘTNYM stosowaniu łańcuszka uciskowego :wink:
Mój Groszek zawsze ciągnie, ale mając na szyi obrożę, natomiast jak ma łańcuszek zaciskowy, to on prawie nigdy się nie zaciska :wink:
Wisi jak łańcuszek ozdobny.
Kiedyś szliśmy z psami od samochodu do ringu wystawowego, Piotr prowadził Groszka, ja jakiegoś innego psa. Ten co ze mną był, szedł normalnie. Nagle patrzę a mój mąż jakąś "szarpakę" odstawia, pytam co ty robisz, a właściwie co on robi z tobą. Nie wiem czemu Piotr mu obrożę założył. Kazałam mu zmienić na łańcuszek i nagle jakoś Gronio przy nóżce przeszedł kilkaset metrów bez zaciskania.
Dobry łańcuszek zaciskowy i umiejętne go stosowanie a nie ciągnięcie psa na zaciśniętym dławiku, o tym pisałam.

ewan - Pią 22 Cze, 2007 15:11

Kinga mnie przekonywac nie musisz ;) sama szkole pozytywnie i dlawikom, kolczatkom itp mowie NIE!

"nauka" na takich obrozach polega na unikaniu niewyogody (duszeniu, bolu) czyli gdzies na poczatku zawsze musiala byc kara zeby pies sie nauczyl ja omijac

ktos tu napisalam (nie wiem juz kto) ze pies chodzi na kolczatce i zadna krzywda mu sie nie dzieje -> no i wlasnie tu sie nie zgodze
bol zwiazany z uzyciem kolczatki moze odbic sie agresja przeniesiona na np. innego psa przyklad: pies ciagnie widzac innego psa, kolczatka wbija mu sie zadajac bol co pies mysli? kiedy pojawia sie inny pies to mnie boli co robi? nastpenym razem moze sie np rzucic
nie mowiac juz o tym, ze stosowanie kolczatki moze powodowac utrate zaufania do przewodnika a tego chyba nie chcecie?

Agato nie kazdy basset ciagnie 8) trzeba poprostu troche checi i wysilku zeby go tego oduczyc (pokazac mu ze nieciagniecie mu sie oplaca)

Kinga&Kefir - Pią 22 Cze, 2007 17:20

ewan, dzięki za wsparcie, bo już się trochę czułam osamotniona na placu boju :wink: .
Agata, ja wcale nie mówię, że to nie pomaga. Ja mówię, że są lepsze metody, i że ta akurat ma bardzo dużo wad i całkiem sporo efektów ubocznych. A z efektami ubocznymi to już tak jest, że u jednych występują, a u innych nie - ruletka...
I to nie do końca prawda, że psa nie boli. U psów tak jak u ludzi, maja różny próg bólu. Ciebie może nie boleć borowanie, a kogoś innego boli tak, że aż się zwija.

Agata - Pią 22 Cze, 2007 18:01

Ewunia, a powiedz mi - ile Ty w swoim życiu bassetów miałaś ? A ile spotkałaś na swej drodze, nie tak na 5 minut, tylko na dłużej.
Pytam tak z ciekawości po prostu, bo widzę, że masz ogromne doświadczenie i ogromną wiedzę o tej rasie.

Fanfan z rodziną - Pią 22 Cze, 2007 18:07

A ja dodam...bo ten ktoś, kto twierdzi, ze kolczatka nie krzywdzi, to ja...że mój psiak nie wykazał nigdy nawet znikomej agresji w stosunku do żadnego innego psa...o wielkiej miłości wobec swojej rasy nie wspomnę :D :wink: . Słyszałam o tych plastikowych kolczatkach, ale niestety jeszcze ich nie spotkałam w polskiej sprzedaży.
ewan - Pią 22 Cze, 2007 18:16

Agato a czy basset jest psem pociagowym?
powiedzialas, ze kazdy basset zawsze pociagnie a ja Ci mowie, ze nie kazdy :)

I nie trzeba tutaj uzywac argumentow o swoim mega doswiadczeniu
ciagniecie na smyczy jest zachowaniem niepozadanym u psow (wszystkich) i jest bardzo duzo sposobow zeby psa oduczyc tego typu nawykow (zachowan)
a zadanie psu bolu jest ostatecznoscia

podalam Ci kilka przykladow co moze spowodowac uzycie lancuszka/kolczatki i nie jest to moj wymysl a wieloletnie doswiadczenie szkoleniowcow niezaleznie od rasy

Agata - Pią 22 Cze, 2007 18:37

Nie Ewa, basset nie jest psem pociągowym, tylko myśliwskim, dończym psem, bardzo specyficznym gończym psem.
I trzeba długo przebywać z daną rasą by ją poznać.
Każdy, ale to każdy basset jako pies gończy, jeśli poczuje trop to pociągnie. To nie jego głupota, to nie brak wyszkolenia tego psa, tylko jego instynkt. Nie miejmy o to do niego pretensji bo to taka rasa.
99% właścicieli bassetów i użytkowników tego forum wie o tym doskonale jak wyglądają spacery z bassetem.

Mówisz kwestia wyszkolenia, nie, to nie jest prawda. Owszem, ja również jestem jak najbardziej za szkoleniem psów, ale każda rasa jest inna i trzeba się z tym liczyć przed jej zakupieniem.
Bardzo podobają mi się psy faraona, jestem nimi zachwycona, ich budową anatomiczną, ale specyficzność charakteru, instynktu tej rasy, nie pozwala mi na jej posiadanie.
I nawet nie wiesz ile zadałam sobie trudu, by dowiedziać się o psach faraona. Niestety ten pies ma to coś we krwi, w genach, że nie da się uniknąć wielu rzeczy.

I powtarzam jeszcze raz - dławik nie sprawia bólu, sprawia tylko nieprzyjemne uczucie !!!

ewan - Pią 22 Cze, 2007 18:45

Agato masz racje
Taka rasa...

Ja widocznie naleze do tego 1% wlascicieli bassetow, ktorzy nie wiedza jak wygladaja spacery z ciagnacym bassetem i chyba mi z tym dobrze.....

pozdrawiam
Ewa

Kinga&Kefir - Pią 22 Cze, 2007 18:54

Ech, ja chciałam tylko wiedzieć, co sądzicie o szelkach, a tu się trochę nieprzyjemnie zrobiło.
To może zostańmy przy tym: jednym się udaje wyszkolić basseta, w tym mnie i Ewie, a innym się nie udaje, więc radzą sobie inaczej...

Ale jedno muszę dopisać. Agata, z jednej strony twierdzisz, że basset nie poddaje się całkowicie szkoleniu, bo taka jego natura. Z drugiej strony piszesz, że Groszek przestaje ciągnąć, gdy tylko poczuje dławik na szyi. Przecież to też jest szkolenie. ;) Ale metoda jest awersyjna, a od metod awersyjnych się odchodzi.
Oczywiście, moje doświadczenie ma się nijak do doświadczenia kogokolwiek z Was, ale na tym forum:
http://www.szkoleniepsow.fora.pl/
jest mnóstwo ludzi o ogromnym doświadczeniu w szkoleniu psów, w tym bassetów (np mój trener), poczytajcie, co oni o tym sądzą. :)

gocha - Sob 23 Cze, 2007 00:29

To i ja wtrącę swoje trzy grosze.Nie jestem znawcą , bo Mania to dopiero mój drugi basset, ale należę do tego 1% właścicieli, którzy się nie użerają z psem na spacerze.
Ani Mania, ani poprzednia Amelka nigdy nie szarpały się na spacerach, obie zawsze miały obrożę. Co prawda dużo czasu poświęciłam na nauczenie obu, aby nie ciągnęły, ale z dobrym skutkiem.
Też jestem zdania, że przede wszystkim nauka i to poparta nagrodami :wink: :wink:

agaitosiek - Sob 23 Cze, 2007 07:17

To ja, jak juz taki temat zapytam.
A jak wy uczycie wasze pociechy by nie ciągneły na spacerze?
Czytałam coś o metodzie żelaznej ręki ale mi nie wychodzi, a mój Oscar ciągnie jak cholera :( Córka lata w powietrzu a ja musze sie niezle zapierac by sie nie przewrócić. Nie zdarzyło mi sie wyjsc z Oscarem na spacer i sie nie przewrócić . On ma chyba jakieś psie ADHD. A moze znacie jakies magiczne metody by go tego oduczyć, badz jakiś link :oops: . A Boniutka nie ciągnie wogóle :) jaki to relax wyjsc z nia na spacerek :thx

Kinga&Kefir - Sob 23 Cze, 2007 10:40

Linki są trochę wyżej, podałam ze trzy, ale specjalnie dla Ciebie - jeszcze raz:
http://www.alteri.pl/Tera...oza_uzdowa.html
Tu możesz przeczytać i o metodzie "żelaznej ręki", i o obroży uzdowej. Pisze Andrzej Kłosiński, autorytet w dziedzinie psiej psychologii. A tu link do forum o szkoleniu psów, gdzie temat ciągnięcia pojawia się w kilku topicach:
http://www.szkoleniepsow....wawcze-f26.html
A tu linki do konkretnych tematów:
http://www.szkoleniepsow....myczy-t175.html
http://www.szkoleniepsow....ieciu-t789.html
Miłej lektury!

zuziakrezel - Czw 08 Lip, 2010 10:24

Mój poprzedni basset miał takie fałdki, że wyślizgiwał się z obroży,a ja nie miałam serca mu jej ciaśniej założyć, bo by się dusił, a spacer ma być dla psa miły, przyjemny.
Rozi w odróżrznienu od Franka ładnie idzie w obroży. Szelek stanowczo nie polecam, bo basset nie czuje się w nich dobrze, rozi w szelkach na spacerze stawała, a w obroży nie.
W szelkach pies idzie jak krokodyl

Miła od Gucia - Czw 08 Lip, 2010 11:03

Zuzia, dziękuję za zmianę obrazka :lol:
Mój Guciolek w związku z chorym kręgosłupem chodzi teraz na szelkach - ale to wyjątkowa sytuacja.

Asia i Basia - Czw 08 Lip, 2010 13:27

U nas szelki sie sprawdzily, nawet teraz czasem je stosujemy. Trzeba je tylko odpowiednio dobrac do budowy basseta.
gocha - Czw 08 Lip, 2010 15:43

Poprzednia moja bassetka całe życie w szelkach chodziła.
Ignaś też przez jakić czas miał szelki, było wszystko ok :grin:
Mania natomiast nie lubi szelek, ale ona to taka grzeczna, że obróżkę ma tylko dla zasady, mogłaby nic nie mieć :grin:

Batus - Czw 08 Lip, 2010 15:46

Nasz Batus nosi szelki tylko kiedy go przypinamy do pasa w samochodzie - takie pasy bezpieczeństwa a jednocześnie szelki. Chodzi w nich normalnie, ale ja nie mogę go w nich utrzymać tak ciągnie.
U nas sprawdza się kantar, może Batus nie jest zbyt szczęśliwy, ale za to my możemy chodzić normalnie. Kupiłam mu kantar jak zaczęłam chodzić z wózkiem i psem na spacery i sprawdził się rewelacyjnie, mogę Batusa dosłownie prowadzić jednym palcem.

krisania - Sro 18 Sie, 2010 18:50

Witam serdecznie :) chciałam sie spytac czy to prawda, że szelki są nie zdrowe dla baseta. Na poczatku rufi miał zwykłą materiałową obroże, jednak zauważyłam że chyba mu sie skóra odparzała (pod obrożą sierść miała kolor różowy). Następnie kupiłam łańcuszek zaciskowy, który w ogóle sie nie sprawdził bo rufi od razu wyczuł że ona szybko spada z szyi (wtedy miałam godzinne beiganie za psem żeby go złapać). Na koniec kupiłam szelki, które sprawdziły się w 100%. nie sa ciasne i nie powoduja odparzeń i rufi w koncu nie ucieka. rufi tez je polubił i zawsze jak idziemy na spacer albo jedziemy do miasta to je zakładamy. Dajcie znac czy te szelki moga uszkodzic mi psiaka. z góry dziękuję
Joasika - Sro 18 Sie, 2010 19:21

Nasza Berta obroży w żadnej postaci nie da sobie założyć, więc od samego początku spacerujemy z nią na szelkach - jak dotąd żadnych negatywnych skutków noszenia przez Bertę szelek nie zauważyłam. :grin:
krisania - Sro 18 Sie, 2010 20:00

dzięki :) bo już sie wystraszyłam. pozdrawiam
gocha - Czw 19 Sie, 2010 08:47

Ja myślę, że to też zależy indywidualnie od psa. U mnie Mania , jeszcze jak była zupełnie mała, po założeniu szelek kładła się i za skarby nie chciała chodzić. Musiałabym ją ciągnąć siłą. Obróżka sprawdziła się super.
Ignaś natomiast długo chodził w szelkach , lubił je. W obroży koszmarnie ciągnął i miałam wrażenie, że robię mu krzywdę, bo wrącz glową sobie chciał urwać. Szelki nie naciskają na szyję, ciągnący pies się nie dusi. To właśnie w szeleczkach nauczył się ładnie chodzić.

Złaja - Czw 19 Sie, 2010 08:53

My mamy złe doświadczenia z szelkami. Jak Lunka była mała to ktoś nam powiedział że to najlepsze dla basseta. Niestety szelki powodują, ze pies się zapiera i ciągnie bo nie ma żadnego oporu , no i tak było. Koniec końców przednie łapki trochę jej się przez to poszły na boczki
Teraz wszystkie dziewczyny są na łańcuszkach tzw. dławiku i super.

Dorti - Czw 19 Sie, 2010 09:10

Złaja napisał/a:
My mamy złe doświadczenia z szelkami. Jak Lunka była mała to ktoś nam powiedział że to najlepsze dla basseta. Niestety szelki powodują, ze pies się zapiera i ciągnie bo nie ma żadnego oporu , no i tak było. Koniec końców przednie łapki trochę jej się przez to poszły na boczki
Teraz wszystkie dziewczyny są na łańcuszkach tzw. dławiku i super.


Zgadzam się w 100%

domelcia - Czw 19 Sie, 2010 12:50

a ja zakładam szelki Stówie... do samochodu. na spacery od początku obroża, teraz już łańcuszek.
Dorti - Czw 19 Sie, 2010 13:21

domelcia napisał/a:
a ja zakładam szelki Stówie... do samochodu. na spacery od początku obroża, teraz już łańcuszek.


to właśnie chodzi o spacerki :wink:
a w samochodzie to super, ze w szelkach :grin:

alexis1983 - Czw 19 Sie, 2010 13:30

Rajza od zawsze też chodzi w szelkach... Jak była szczeniaczkiem to nie zauważyłam, żeby jej się nóżki pokrzywiły itd... W szelkach ciągnie niemiłosiernie, ale jakoś nie mam "sumienia" zalożyć jej obroży... Może kiedyś spróbujemy, bo nieraz na spacerach tak się zapiera i tak ciągnie, że nia ma zmiluj... trzeba jej ustapić... ale ona już taka jest rozpieszczona baba... Nasz kindelek LOST też chodzi w szelkach...
RicoSB - Czw 07 Lip, 2016 12:42
Temat postu: chodzenie z obrożą
Ciekawy artykuł (chyba)
Czy przypięcie smyczy do szyi psa jest szkodliwe?

Aśka - Czw 07 Lip, 2016 13:49

a mi wszyscy mówią, żeby szczeniakom szelek nie zakładać, bo deformują klatkę piersiową i kręgosłup... pewnie prawda leży gdzieś po środku.
RicoSB - Czw 07 Lip, 2016 14:56

Furiat chodzi i w tym i w tym, choć ja czuje się pewnie gdy jest na obroży

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group