|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Żywienie - Wędzone świńskie uszy i in.
Ewa z Matyldą i Bobem - Czw 16 Cze, 2005 11:14 Temat postu: Wędzone świńskie uszy i in. Co sądzicie o wędzonych świńskich uszach dla psów?
Moja Matylda je uwielbia, ciamka sobie średnio jedno, góra dwa na tydzień (chodzi z tym dumna przez cały tydzień, aż zje). Ale moi znajomi twierdzą, że to sama chemia i mówią, żeby zrezygnować.
Myślę, że może tak rzadko mogą być i nie zaszkodzą?
A inny Mani przysmak to suszone żwacze, płucka i polecone ostatnio na Forum wątróbki (jedne i drugie znane skądinąd pod domową nazwą "śmierdzieli" )
Agata - Czw 16 Cze, 2005 11:59
Ewunia, ja nie mam zdania na ten temat, ale Groszek ma - ucieka przed tym gdzie pieprz rośnie. Na wszystkich wystawach sprzedawane są takie śmierdziele i gdy podchodzę z Groszkiem on zaczyna się skradać, obwąchuje, unosi lękliwie uszy, podkula ogonek i w nogi............ :shock:
W końcu basset to pies myśliwski, odważny, gotów na wszystko :lol:
Arleta - Czw 16 Cze, 2005 12:19
Hej Ewka- Mojak Korina kiedyś uwielbiała obgryzac wedzone kosci takie duze, ale albo kosci nie ta albo sie jej smak znudził. ja juz od dłuższego czasu kupuje korinie Duze kosci i ogotowywuje i daje do zabawy . Oczywiście po dwóch dniach wyrzucem chyba ze jest tak dokładnie obrgyziona ze nie co na niej sie zepsuc.
Ale sądze że jesli uszy czy inne pierdołki wędzone są dopuszczone do sprzedaży to chyba nie są szkodliwe
Glowacz - Czw 16 Cze, 2005 14:33
Kiedys kupowalismy Glusiowi wedzone uszy, ale jadl to jak cie moge....
Ostatnio przerzucil sie na suszone mieso ktore wprost ubostwia.....
Hitem sa natomiast surowe kurze lapki na kosciec, potrafi zjesc ich nawet 4 dziennie.....uwelbia, a i galke loda smietankowego od czasu do czasu dostanie....
Hubertus - Czw 16 Cze, 2005 16:01
Ja tam kupuje Fredkowi wędzone uszy średnio raz na tydzień. Czasami męczy jedno takie przez kilka dni a czasami pochania w kilka godzin.
Za wątróbkę dałby się pociąć - to jak czekolada dla małego dziecka
Tyle, że moim zdaniem to wcale tak nie śmierdzi jak wszyscy mnie ostrzegali
A kości drobiowie, z jakiejkolwiek by części ciała nie były nie mają prawa trafić do Fredziowego brzuszka. W końcu to właśnie drobiowe kości rozpadają się w psim żołądku na drobne "igły", które mogą pokaleczyć ich wnętrzności. Nie wiem czy dotyczy to również łapek, ale ja tam wolę nie ryzykowac. Jedyne na co mu pozwalam to obgryzanie główek z kości, które z resztą Fredzio pałaszuje pod moją ścisłą kontrolą
Paweł - Pią 17 Cze, 2005 17:52
U nas Macho otrzymuje własnie wędzone kości niekiedy surowe.
Zainteresowanie do nich jest na początku nawet bardzo duże.
Potem potrafi je zakopać w ogródku i po kilku dniach (po zmiekczeniu ) zjeść.
Co do uszu wędząnych i ogonów to dostaje raz na miesiąc jako rarytasik.
Więc pochłania w trymiga. Nawet nie mogę się przyglądnoć bo już ucho było i go nie ma.
Kiedyś kupowaliśmy u wet kości na czyszczenie zębów, lecz Macho za nimi nie przepada.
Marcik - Pon 30 Sty, 2006 16:48
Baruś ubóstwia wędzone uszka, ogony, przełyki a nawet (o zgrozo) penisy wołowe i jądra Żwacze etc Dzięki tego typu rarytasom Bary nauczył się nawet turlania. Dla nich wszystko :lol:
momus - Nie 07 Lis, 2010 23:30
UNIKAĆ JAK OGNIA TAKICH PRZYSMAKÓW!!!!
Tam jest sama chemia i substancje rakotwórcze,po za tym one są wędzone tylko z nazwy!!!
Widziałam jak to się produkuje - lepiej kupić świeże i taniej
Odradzam - moja tylko raz podjadła takiego paskudztwa (jak była u mnie w pracy w sklepie zoo - odchorowała to z nawiązką)
Ja wolę ogon wołowy/wieprzowy psu dać - surowy przynajmniej wiem że to mięso z kością a nie kupa chemii....
Batus - Nie 07 Lis, 2010 23:34
A jak to się produkuje? Tak z ciekawości pytam
momus - Nie 07 Lis, 2010 23:36
moczy w jakiś chemikaliach (okropnie to cuchnie) poza tym kiedyś zapytałam właściciela firmy co to produkuje czy by dawał psu swojemu to się tylko roześmiał i spytał "chyba Pani żartuje :!: " - to mówi samo za siebie :~
aniapiotr - Nie 07 Lis, 2010 23:47
Nie wiesz czy nie kupa chemii, bo nie wiadomo czym owa krowa/wieprz były karmione.
momus - Pon 08 Lis, 2010 10:35
Przecież to nie ważne czym one były karmione, bo te "smakołyki-śmierdziuchy" to nie są świeże suszone elementy zwierząt tylko poddane obróbce chemicznej by wyglądały jak wędzone lub z wapniowane, to jest naprawdę sama chemia :~
A nawet jeśli mi nie wierzysz to pomyśl że one są naprawdę wędzone - ok - dym wędzalniczy jest w czołówce środków rakotwórczych
Problem z takimi smakołykami że nie ma na nich etykiety produktu - nic nie wiesz tak naprawdę cóż tam jest, ale ja się postaram taką wykombinować to może tu wkleję (mam nadzieje że to nie będzie plagiat),ale nie gwarantuję bo nie wiem czy coś takiego w ogóle istnieje dla tych produktów
besta - Pon 08 Lis, 2010 11:38
Moje psice wcale nie chcą jeść tych uszu.Kiedyś spróbowałam i tylko "zakopywały "je po całym mieszkaniu :wink: .
Kości jeść nie mogą ,bo jedna ma zaraz "atak" wrzodów a druga mega sr....kę.
Jako przegryzki dostają marchewkę cała(i nic się nie dzieje)i ew.żwacze.
zuza i gabi - Pon 08 Lis, 2010 18:14
A moje uwielbiają te uszy,ale daję im tylko raz w miesiącu i tylko jedno tnę na trzy częsci :grin: A tak a wogóle to mam pytanie,w czym dzisiaj nie ma chemi
momus - Wto 09 Lis, 2010 16:00
Pewno jest we wszystkim dlatego należy wybierać to w czym jest jej najmniej.
To tak jak z chipsami i żelkami - dzieci je uwielbiają ale nikt świadomy nie daje im ich zbyt dużo, raczej stara się ograniczyć takie smakoszki :wink:
keter23 - Wto 28 Cze, 2011 20:44
Witam. Apropo wedzonych uszow to Zorro je lubi. Ale nie polecam dawac ich badzo czasto bo moga zaszkodzic. Zorek raz sie nimi przejadl i potem mial rozwolnienie i przez jeden dzien nic nie jadl.
Mirka - Wto 28 Cze, 2011 21:13
świńskie ucho mozna podać psu jako nagrodę jedno
i wtedy raczej nic mu nie będzie :wink:
Magda i Rudolf - Wto 28 Cze, 2011 22:18
Moj Rudolf nigdy nie mogl jesc wedzonych rzeczy, niestety konczylo sie to wymiotami albo biegunka, nawet kawaleczek wywolywal wymioty, chyba byl na to uczulony
Miła od Gucia - Sro 29 Cze, 2011 06:39
Ja też zrezygnowałam z wędzonych uszu, już dawno.
Teraz Gustaw dostaje tylko żwacze wołowe.
Kala - Sro 29 Cze, 2011 08:08
my kupujemy prażone uszka i kurze łapki.. oj jak wcinają!
julkarem - Sro 29 Cze, 2011 08:10
ja kupuje kości wędzone i uszy tez, nie mają psiaki żadnych problemów
gkoti - Sro 29 Cze, 2011 15:31
Moje też jedzą i wędzone i prażone, ale nie daje za dużo, to jest zawsze jakaś nagroda, np. za to, że Pańcia długo była poza domkiem... :wink:
gkoti - Sro 29 Cze, 2011 15:34
Ojej, zapomniałam (skleroza, czy cóś :wink: )- moje psiska jak zjedzą dużą, podgotowaną kość to wymiotują po tym, ostatnio Leniuch wypluł w nocy z siebie kawałek kościa- i stwierdziłam, że te ofermy małe połykają kawałki kości, zamiast je schrupać, więcej nie dostaną chyba...
besta - Sro 29 Cze, 2011 22:03
Ja tych świństw wędzonych nie daję wcale.Besta zawsze była po tym chora.A kości daję tylko surowe, wielkie,wołowe.Psy mają radochę przez pół dnia :cool: .A co do gotowanych kości to mój wet powiedział ,że są dla jelit jak cement :~ .
A od kiedy mam srytka małego to kości niet.Tylko żwacze i płucka suszone .
|
|