Wysłany: Czw 05 Maj, 2005 16:23 co zrobić ze swoim przyjacielem, dla jego dobra?
Mam ogromny problem. Mój pies ma skończone 13 lat życia, obecnie jest w 95 procentach zniedołężniały i schorowany-na węzle chłonnym pod pachą przedniej łapki ma guza, Uniemożliwia mu to stawanie na cztery łapy, tylne też nie utrzymuja równowagi. obecnie tj. od około m-ca jest noszony na załatwienie się. coraz więcej ludzi radzi, żeby go uśpić. Podobno pies bardzo cierpi. Z dnia na dzień je mniej pije dużo wody. Jest to basecik o imieniu MAx. Bardzo cierpliwy i pokorny, nie okazującybólu. Może nie powinno się dłużej czekać aż odejdzie, decyzja o uśpieniu jest bardzo trudna do podjęcia. Proszę i czekam na opinię.
Dołączyła: 04 Mar 2005 Posty: 1895 Skąd: Gdansk/Florencja
Wysłany: Czw 05 Maj, 2005 16:30 Re: co zrobić ze swoim przyjacielem, dla jego dobra?
Boze bardzo wspolczuje naprawde bardzo, az sie splakalam...
Zycze duzo sil
Magda
_________________
czarek [Usunięty]
Wysłany: Czw 05 Maj, 2005 16:59
przykra historia :cry: ... a radziłaś sie jakiegos specjalisty , albo czy byłas w jakiejs specjalnej klinice dla psów, moze tam Ci dobrze doradza co mozna zrrobic.Niestety musze Cie zmartwic, że u mnie w garwolinie byla taka sama historia z bassetem, ale to kilka lat temu, pies był stary, nie miał czucia w tylnych łapach itp. i niestety został uspiony , lecz ty sie trzymaj na pewno sie uda :wink:
Ostatnio zmieniony przez Asia i Basia Pią 24 Wrz, 2010 22:24, w całości zmieniany 1 raz
joania [Usunięty]
Wysłany: Czw 05 Maj, 2005 17:10
ja miałam podobną sytuację we wrześniu 2004r. moja ukocha na suczka zachrowała na raka chłonniaka , walczyliśmy o jej życie bardzo , jeszcze mam łzy w oczach jak sobie przypome, ale nie chciałam żeby się męczyła i podjeliśmy z mężem tak mi się wydaje słuszną decyzję o skróceniu jej cierpienia
Pies niestety nie powie cierpie , boli pomóż on tylko będzie na ciebie patrzył tymi swoimi oczami czekał co zadecydujesz.
wiem to jest straszna decyzja ale trzeba pomyśleć że będzie w krinie wiecznych łowów gdzie go nic nie będzie bolało i tam będzie szczęśliwy tak jak teraz moja klusia
Mirka [Usunięty]
Wysłany: Czw 05 Maj, 2005 18:18
Jesinia zeszłego roku podjęłam dramatyczna decyzje o uspieniu mojego 13-letniego pieska imieniem Czako,był stary i schorowany.lapy odmawialy posłuszeństwa.widac bylo że kazdy ruch to był dla niego duzy wysilek sprawiajacy mu ból,cała moja rodzina byla z nim bardzo zwiazana uczuciowo.Wiosna tego roku skonal mi na rekach mój drugi pies Oskar, miał raka trzustki,choroba uwidocznila sie na miesiąc wczesniej,wiecej nie bedę pisać bo tęsknota i zal mi na to nie pozwala,także MArio jeżeli mozesz ulżyj swojemu pieskowi,po co ma cierpieć .Trzymam kciuki za Ciebie.....
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21611 Skąd: Gorzów
Wysłany: Czw 05 Maj, 2005 18:48
Pani Mario wysłałam Pani e-maila. Proszę się do mnie odezwać. Jest mi tak strasznie przykro. Jeśli mogę być w czymś pomocna, jestem do dyspozycji. Mieszkamy przecież w tym samym mieście.
Decyzja o eutanazji jest jedną z najcięższych jakie podejmujemy w życiu naszych zwierząt. Ja musiałam ją podjąć 2 razy
To Pani decyzja dlatego powstrzymam się od rad, lecz jeśli pies cierpi, można mu w tym pomóc aby ból i cierpienie się skończyło. Jeśli jednak jest choć cień szansy a psiak nie odczuwa bólu myślę, że tą decyzję można nieco odwlec.
Ania [Usunięty]
Wysłany: Pon 09 Maj, 2005 09:37
Bardzo mi przykro Pani Mario.
U nas sytuacja była podobna. Maksio miał 13 lat, nowotwór na węźle chłonnym (nieoperacyjny ze względu na stan ogólny psa). Od jakiegoś czasu cierpiał także z powodu napadów podobnych do padaczki wywołanych guzem. Mimo cierpienia pies był pogodny i dzielnie wszystko znosił. Dokładnie 1 listopada zeszłego roku jego stan gwałtownie się pogorszył zaczęły się krwotoki z nosa, przestał jeść, wypijał bardzo dużo wody po badaniu USG okazało się, że przerzuty są wszędzie i nie ma już dla niego ratunku. Z wielkim trudem podjęliśmy tę decyzję, ale czuliśmy, że nie mamy prawa przedłużać jego cierpienia oddalając w czasie swoje...Życzę dużo sił.
Z całego serca wszystkim dziękuję za wszelkie słowa otuchy, za zainteresowanie, za dobre rady i serce. W sobotę 7 maja niestety pożegnałam się z moim przyjacielem, który sam odszedł. Nie podjęłam decyzji o uśpieniu, czekałam. Byłam z nim do ostatnich chwil. Bardzo ciężko przeżywam rozstanie z nim, ale pocieszam się, że już się nie męczy i jest mu dobrze.
Życzę wszystkim miłośnikom bassetów wytrwałości, cierpliwości i wyrozumiałości dla nich, bo to jest rasa niepowtarzalna, składająca się z samych indywidualstów, oddanych każdemu właścicielowi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum