I o to chodzi Aniu, jesli piszesz o jakiejs metodzie, opisuj w calosci, wtedy ma to sens. Co do redukcji smakolykow teorie tez sa rozne, w przypadku basseta redukcja nie wchodzi w gre :razz: , w przypadku owczarka smakolyk jako czesc treningu jest w pozniejszym etapie zbedny, ale nie zabroniony. Po Twoich wpisach widze , ze jestes czujna i zorientowania w temacie, zycze powodzenia we wprowadzaniu tej calej ksiazkowej wiedzy w zycie, szczegolnie w treningu z bassetem. Nie zapomnij opisac jak Ci poszlo. Pozdrowienia i nevermind
Dostalam kiedys rade na zycie od wspanialej osoby, mamy mojej przyjaciolki :
MILOSC I KONSEKWENCJA
Czasem trudne w realizacji, ale owocne i na pewno pozytywne
_________________ Baśka polykacz jablek i klockow Lego
Asiu, jezeli ktos jest zainteresowany metoda to prosze, moge pisac w calosci
ale poki co dyskusja wygladala troche inaczej i byla o czyms innym
poki co nie probowalam opisac calej metody, od a do z, bo po co mam pisac kolejny dlugi post gdzie naprawde sie staram przedstawic swoj punkt widzenia i cos wytlumaczyc zeby uslyszec 'sorry nie mam sily ani checi czytac kolejnego poematu'
jezeli zdecydujemy wspolnie ze rozmawiamy o pozytywnych metodach, jak to dziala i na jakiej zasadzie, to ja bardzo chetnie sie postaram i porzadnie rozpisze wszystko czego sie nauczylam
narazie jedyne co zrobilam to opisalam jak ja pracuje z Kapciuchem i gdy Milka wykazala zainteresowanie taka metoda to dalam kilka krotkich rad i powiedzialam mniejwiecej jak to wyglada, nigdy nie mowilam ze to bylo opisanie metody od poczatku do konca, a wrecz przeciwnie - powiedzialam ze jezeli ktos bedzie naprawde zainteresowany to moge sie postarac przetlumaczyc na polski dobry artykul o jajku
a co do bassetow i smakolykow, to mysle ze to jest mimo wszystko indywidualne. na przyklad Kropka pracuje tylko za smakolyki. natomiast Kapciu nie ma smakolykow ktore uwielbia i za ktore zrobil wszystko, jemu praktycznie wszystko smakuje tak samo i wszystko lubi (ale bez szalenstw), i on lepiej pracuje jak po wykonanym cwiczeniu sie bawimy, i jak ja robie z siebie klauna i mowie cala szczesliwa 'very goooood Kapciuszku, very good boy' itp
zobaczymy jak mi wyjdzie trening, poki co nie zapeszajac idzie oki. wolno, ale w dobra strone ja sie tylko ciesze ze znalazlam metode w ktora wierze, i ktora nie kloci sie z moim swiatopogladem ;p
Po Twoich wpisach widze , ze jestes czujna i zorientowania w temacie, zycze powodzenia we wprowadzaniu tej calej ksiazkowej wiedzy w zycie, szczegolnie w treningu z bassetem. Nie zapomnij opisac jak Ci poszlo. Pozdrowienia i nevermind
nie wiem czy to znow miala byc jakas uszczypliwosc, ale itak odpowiem
nie wiem czy jestem 'czujna i zorientowana w temacie', ale czytam, ucze sie, mimo ze umiem coraz wiecej to jest baaardzo duzo rzeczy ktorych nie umiem i nie rozummiem
ale probuje, uczymy sie powoli - psy i ja, idzie roznie ale ogolnie do przodu - ja jestem szczesliwa i mysle ze psy tez
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21591 Skąd: Gorzów
Wysłany: Pią 16 Wrz, 2011 22:22
dziś zamierzaliśmy na spacerze popracować nad odwracaniem uwagi
a przy okazji znalazłam sposób na to przysiadywanie Gucia, co mi radziliście stołeczek i książkę nosić :lol: :lol:
smakołyk zrobił swoje, wystarczyło, że rękę do kieszeni włożyłam Gustaw wstał.
Ja zero nerwów, Gustaw też, bo przedtem im bardziej prosiłam, nalegałam, no chodź, to on z siadu na leżenie przechodził i śmiał mi się w nos :lol:
Wiadomo, że nie będę go w wieku 10 lat szkolić, gdzie do tej pory robił co chciał, bo tak ogólnie to on grzeczny jest :lol:
ale takie prostsze szkolenie ułatwiające jemu i mnie życie na pewno będę wprowadzała i starała się nauczyć.
a moje dziady to i na smakołyki oporne są dla Toli jeszcze jest nadzieja, ale wyegzekwowanie czegokolwiek od Platona graniczy niemalże z cudem... owszem jak stanę na baczność chłopak oczy w ziemie wbije, ale kurcze żeby coś zrobił jak proszę? kiedyś próbowałam go nauczyć reagowania na "siad".. właśnie na smakołyk.. a ta łajza co? na początku pięknie siadał myślałam sobie, że będą jeszcze z niego "ludzie"... no ale... posłuszeństwo absolutnie godzi w dumę Platona bo teraz jak mój indywidualista widzi że mam coś w ręce to siada bez mrugnięcia okiem, niestety nie daj boże wypowiem magiczne słowo "siad" to jak na złość stoi i patrzy na mnie jak ciele w malowane wrota i tak np 10 minut, ja swoje on swoje, ja swoje on swoje kiedyś wyczytałam, że psy uczą się od siebie.. ale to, że Tola po komendzie siada jakoś nie pomaga czasami mam wrażenie , że Platon dla zasady nikogo się nie słucha
Bedzie to bardziej czytelne i latwe do znalezienia, a przede wszystkim w stu procentach na temat. Szkoda, zeby tyle wiedzy ginelo w watku, ktory dotyczy tylko agresji basseta i dyskutowac bedzie latwiej, bo jak sama widzisz robi sie lekko nie na temat.
_________________ Baśka polykacz jablek i klockow Lego
Asiu narazie ja opisalam mniejwiecej to co robie i dlaczego pozytywne szkolenie a nie tradycyjne, jezeli masz ochote to ja nie mam nic przeciwko zebys to przeniosla do tamtego tematu a jezeli ktos bedzie mial inne pytania to postaram sie w miare mozliwosci, jezeli bede znala odpowiedz, to napisac juz tam
milego dnia!
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 31 Sie 2006 Posty: 4793 Skąd: Malbork/Luton
Wysłany: Sob 17 Wrz, 2011 10:45
Kala napisał/a:
a moje dziady to i na smakołyki oporne są dla Toli jeszcze jest nadzieja, ale wyegzekwowanie czegokolwiek od Platona graniczy niemalże z cudem... owszem jak stanę na baczność chłopak oczy w ziemie wbije, ale kurcze żeby coś zrobił jak proszę? kiedyś próbowałam go nauczyć reagowania na "siad".. właśnie na smakołyk.. a ta łajza co? na początku pięknie siadał myślałam sobie, że będą jeszcze z niego "ludzie"... no ale... posłuszeństwo absolutnie godzi w dumę Platona bo teraz jak mój indywidualista widzi że mam coś w ręce to siada bez mrugnięcia okiem, niestety nie daj boże wypowiem magiczne słowo "siad" to jak na złość stoi i patrzy na mnie jak ciele w malowane wrota i tak np 10 minut, ja swoje on swoje, ja swoje on swoje kiedyś wyczytałam, że psy uczą się od siebie.. ale to, że Tola po komendzie siada jakoś nie pomaga czasami mam wrażenie , że Platon dla zasady nikogo się nie słucha
Mój Leniuszek podobnie, odporny na tzw. "działania zewnętrzne" typu ciasteczko, prośba, jedynie po dobrym szarpnięciu reaguje na "siad". Ma kilku osiedlowych wrogów typu- jakiś tam mały się rzuca do mnie?to ich tak poprzestraszał, że jak go widzą, to mam je z głowy, bo uciekają opłotkami :wink: Ale ostatnio wzięłam się na sposób, bo za długo go prosiłam, aby dupsko podniósł dziad jeden, puściłam smycz i poszłam dalej z Blanką sama i go baaardzo to poruszyło, bo zaraz ze smyczą był przy Blaneczce. Reaguje też na "tata przyjechał", ale za bardzo oszukać się nie da, bo widzi, że auto nie stoi, tam, gdzie zawsze. Staram się wychodzić na spacery w niskim obuwiu, nawet jak bardzo się spieszę tuż przed pracą, to z nim nie zaryzykuję obcasów :wink: A Blanka przy tym dowódcy nauczyła się też ciągnąć do psiurów, jak je widzi- ale to znowu z radości, i do tego taki tubalny, ucieszony głos jej, który...odstrasza inne psy, mam ubaw po pachy,gdy słyszę jej głosisko uradowan, a pies z podkulonym ogonem daje dyla :lol:
_________________ www.leniuch.com - to na razie stronka tylko Leniuszka
Co do agresji basseta, to widzę że to moje ciele zaczyna rządzić dziećmi. W sumie najstarsza córka umie się z nią obchodzić i naśladuje zaklinacza psów. Jak tylko molly ma jakiś problem do niej to córka kładzie ją na boku i przytrzymuje, Działa.
Gorzej jest z moim numerem 2 i 3. Dają się jej gonić i podgryzać. przez co ona ich nie szanuje a traktuje jak kogoś niżej w hierarchii
Od jakiegoś czasu tłumaczyłam najmłodsszemu (nr 3) jak ma postępować. ogladał z nami zaklinacza i teraz już jest trochę lepiej. Niestety Molly raz rzuciła się z zębami na nr 2 (8lat) na szczęście nie do krwi ale dziury zostaly
Nie uważam że coś jest z nią nie tak po prostu dzieci niewłaściwie się czasami przy niej zachowują
A swoją drogą to baleron jest bardzo prostolinijny, jak jej się cosik nie podoba od razu reaguje cholerycznie (ma to po pańciu) nie chowa urazy tylko wali prosto z mostu, uwielbiam ten zmarszczony pyszczek kiedy jej się coś nie podoba, ech Molly życie bez ciebie byłoby...smutne
Mam taki sam problem z Bananem. Jak w pobliżu Nie ma Igi /20m-cy/ to jest wszystko OK ,jak tylko dzieciak sie zbliza nawet jej nie widzi tylko czuje że gdzieś sie kreci to Banan strasznie warczy .marszczy sie i to wcale nie dla zabawy.Sa momenty że ja zebiskami chłapnie.Jest tu wina niestety Igi ale jak tu małemu dziecku przetłumaczyc ze nie wolno zaczepiac pieska Babcia nie daje sobie czasami rady i niestety na czas zwiekszonej aktywności Igi Ban an ma zakładany na pysk kaganiec w formie takiego szerszego paska. Parówka do niego juz przywykła tylko czasami sie "wstydzi" :lol: Niestety ciezko mi jest ale nie miałam innego wyjscia.bo trzeba na zimne dmuchać. :lol:
_________________ Pozdrawiam wszystkich serdecznie
i znow rzucanie psem o ziemie, bo corka ogladala zaklinacza i juz wszystko wie
ja ogladam czasem chirurgow, moze powinnam zaczac operowac ludzi? przeciez widzialam cos tam w tv
Gorzej jest z moim numerem 2 i 3. Dają się jej gonić i podgryzać. przez co ona ich nie szanuje a traktuje jak kogoś niżej w hierarchii
to tez bardzo ciekawe
ciekawe czy 8 (+ \ - ) miesieczny SZCZENIAK goniac dzieci i je podgryzajac chce sie BAWIC, czy zostac szefem domu, a najlepiej pewnie imperatorem wszechswiata?
Ania między zatrzymywaniem psa poprzez położenie go na boku a "rzucaniem go o ziemię" jest ogromna różnica. Moje doświadczenie nie pochodzi z tv tylko z intensywnego szkolenia w kierunku posłuszeństwa, jakie przeszłam z pierwszym psem.
Nikt nie kieruje na Molly agresji a jedynie daje jej znać że koniec, ma się zatrzymać w uspokoić. uwierz mmi daleka jesteem od rzucania psem po podłodze. Nie rozumiem tej uszczypliwości w twoich wypowiedziach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum