Hubertus Pomógł: 1 raz Dołączył: 30 Mar 2005 Posty: 1066 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2005 18:56
Fred ma na tyle wybredne podniebienie, że nie muszę się martwić przypadkowymi pochłonięciami bliżej niezidentyfikowanych substancji
Czasami wręcz mnie wnerwia jego wyszukany smaczek. Dziad nie chce jeść suchego, bo to trzeba gryźć, a po co on ma się z tym niby męczyć skoro i tak wcześniej czy później dostanie gotowany ryż z mięskiem.
Pogląd o tym że bassety to chodzące śmietniki usłyszałam wczoraj od weterynarza. Oprócz tego że to śmieciarze, to w przeciwieństwie do innych ras (np. sznaucerów) zaraz chorują. Moj Hectorek to potwierdza.
Nasza sznaucerka (mojej mamy) ma 8 lat i nigdy nie miala rewolucji zołądkowych choć zjadała i zjada wszystko co sąsiedzi wystawią dla kotów.
Pozdrawiam!
Ps. Hectorek zaczyna demolowac kuchanie! Dobry znak:))
_________________ Hectorek złodziej ciasta drozdzowego i naleśników
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21613 Skąd: Gorzów
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2005 20:08
Jak poczytałam Dorotko co się dzieje z Hektorkiem, to nie chciałm nic wcześniej pisać. Nasz Gustaw był na "wykończeniu". Zżarł coś na łące, to co się z nim działo, to było straszne. Pojechaliśmy do najlepszego weterynarza w Gorzowie. Diagnozna była 100 procentowa i leczenie też. Dopiero przy ostatniej wizycie, jak Gucio z tego wyszedł, powiedział nam lekarz, że nie miał nadzieji na ozdrowienie Gucia. To trwało wszystko tydzień. Gustaw chodzi na smyczy, pilnuję go jak "pies", jak coś gdzieś za długo węszy. Ciesze, sie że Hektorek zdrowieje.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 07 Mar 2005 Posty: 598 Skąd: Żory 508185063, 0324356156
Wysłany: Wto 19 Kwi, 2005 21:00
Nasz Morfeusz kiedys też zjadał wszystko co mu się napatoczyło pod pyszczek. Jednak jak kilka razy miał rewolucje żołądkowe to stwierdziłem że musze temu zaradzić i teraz nauczyłem go że na polecenie zostaw nawet kostki porzucane przec 'mądrych " sąsiadów na polecenie zostaw sa obchodzone wielkim łukiem. Ale wymagało to wielkiej konsekwencji. Niestety mojej żony Morfeusz nie słucha i kończy sie to również drobnymi naszęście dolegliwosiami żołądkowym. Mam nasdzieję ze twój piesek szybko dojdzie do siebie. Trzymamy kciuki. Zdrówka
Lekarz nam powiedział ze dobrze ze przyjechalismy odrazu jak tylko pojawiły sie pierwsze objawy, gdybysmy zwlakali do rana nie wiadomo jak by teraz było. Dzisiaj Hectorek dostał pierwsze jedzonko (dwie łyzki rozgotowanego ryzu) od dwóch dni, zajadał az mu sie uszy trzesły. Popołudniu idziemy jeszcze do wet. i powinno być juz wszystko dobrze:)
_________________ Hectorek złodziej ciasta drozdzowego i naleśników
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 03 Mar 2005 Posty: 21613 Skąd: Gorzów
Wysłany: Sro 20 Kwi, 2005 10:34
Dorotko, ale nam napędziłaś stracha chorobą Hektorka, cieszymy się, że już lepiej, ukochaj go od nas. Oczywiście informuj na bieżąco o jego stanie zdrówka.
...w przeciwieństwie do innych ras (np. sznaucerów) zaraz chorują. ...
A ja się z powyższym stwierdzeniem nie do końca zgadzam, z doświadczenia (praktycznego i teoretycznego) wiem, że sznaucery mają niesamowicie wrażliwe żołądki! a olbrzymy ponadto skłonność do skrętu żołądka.
Dorota napisał/a:
Nasza sznaucerka (mojej mamy) ma 8 lat i nigdy nie miala rewolucji zołądkowych choć zjadała i zjada wszystko co sąsiedzi wystawią dla kotów.
mój olbrzym ma wieczne "rewolucje żołądkowe", raz po dożywieniu się żarłem wystawionym przez "dobrych ludzi" dla bezdomnych kotków zatruł się tak straszliwie, że weterynarz który go obejrzał stwierdził że najprawdopodobniej skończy się uśpieniem psa - na co ja zareagowałam kategorycznym "NIE!" i rozpoczęłam walkę o niego :!: ; wyglądało to tragicznie, pies nie był w stanie napić się samemu wody, permanentne wymioty i biegunka, o staniu na własnych łapach wogóle nie było mowy; zero jedzenia, zero picia, ciężki oddech, powieki przymknięte... ech, ciężko było! trwało to 8 dni - potem zaczęło się stopniowo poprawiać :)żyje chłopak, głównie dzięki temu , że ma cholernie silny organizm - tak więc być może sznaucerka Twojej mamy Dorotko, jest wybitną przedstawicielką swojej rasy albo do tej pory miała dużo szczęścia
Dlatego też szczerze przyznam, że zdziwiło mnie, że odpowiedzi na chorobę swojego psa szukasz na forum a nie u weterynarza - ja nie krytykuję, po prostu nie uważam żeby było to najlepsze rozwiązanie.
Niemniej, bardzo sie ciesze że już jest dobrze i pozdrawiam Ciebie i Hektorka
Przeciez to, że pisze na forum o tym co sie dzieje z moim psem nie wyklucza porady u lekarza, a moim zdaniem może wręcz pomoc innym którym cos podobnego się przytrafi. W końcu temat zdrowie i uroda jest od tego aby sie dzielic swoimi doswiadczeniami i obawami. Pozdrawiam:)
_________________ Hectorek złodziej ciasta drozdzowego i naleśników
byłam z nim u wet. pytał sie mnie czy nie wymiotuje białą pianą, powiedziałam ze nie ale teraz zaczął:(
Kasiu jak widać powyżej Dorota zaczęła od wizyty u weterynarza, a tu na forum poruszyła ten temat dopiero po, a właściwie między wizytami u weterynarza, więc trochę niesprawiedliwie ją oceniłaś - chociaż ciężko też znaleźć w Twojej wypowiedzi jakiś wyrzutów a raczej dobrą radę
Tak czy inaczej postępowanie Doroty jest i było prawidłowe - weterynarz i wiadomość dla nas i znowu weterynarz i wiadomość dla nas. Z tego można wyciągnąć wnioski dla siebie jeśli coś takiego zdarzy się naszemu pupilowi.
Pozdrawiam Krzysiek.
Tak, ale ja zrozumiałam, że Dorotka była z Hektorkiem u weterynarza wtedy gdy miał on problemy z siusianiem i przy tej okazji wet spytał o te wymioty - tak wywnioskowałam z postu Doroty. A post o wymiotowaniu białą pianą był pózniej.
Jeąeli zle zrozumiałam to przepraszam, tym bardziej że jak napisałam nie miałam zamiaru nikogo krytykować lecz po własnych doświadczeniach uważam że gdy dzieje się coś niepokojącego to po pierwsze należy zapytać lekarza.
Hubertus Pomógł: 1 raz Dołączył: 30 Mar 2005 Posty: 1066 Skąd: Warszawa
Mówcie co chcecie, ale ja wypowiem sie krytycznie.
Dorota napisał/a:
Jak byłam z nim u wet. pytał sie mnie czy nie wymiotuje białą pianą, powiedziałam ze nie ale teraz zaczął
Jesli ja bym był z psem u weta i on pytałby mnie o wymioty, które potem by się pojawiły, to zamiast zadawac na forum pytania typu:
Dorota napisał/a:
Czy wymioty białą piana moga oznaczać angine lub schorzenia gardła??
... leciałbym jak najszybciej do tego samego weterynarza, który już badał mojego psa, bo oczywistym by było dla mnie, że mu się pogorszyło. Sam fakt, że psiak dostał tyle kroplówek wskazuje na to jak poważne było to zagrożenie.
Oczywistym jest, że każde z Was kocha swoich podopiecznych i to nie podlega dyskusji.
Pierwszy post zwyczajnie zwalił mnie z nóg. Moja pierwsza wypowiedź była i tak wyjątkowo dyplomatyczną wersją tego co miałem ochotę tam napisać.
Krzyśku, przeanalizuj dokładnie kolejne posty:
1. Hektorek był u weta w związku z siusianiem
2. wet zapytał o wymioty
3. wymioty pojawiły się po powrocie do domu
4. Dorota publikuje posta....
Czy punkt 4 nie powinien brzmieć - Dorota pojechała do weta???
a potem punkt 5. Dorota napisała posta ???
Piszcie co chcecie, ale autentycznie się zdenerwowałem widząć pierwszego posta Doroty. Dwa fakty złożone do siebie - pytanie weta i wymioty Hektorka - dla mnie to była wybuchowa kombinacja i tak oczywista, że pytania o angine wydawały mi się w tej sytuacji wyjątkowo nie na miejscu.
Dorota napisał/a:
Przeciez to, że pisze na forum o tym co sie dzieje z moim psem...
Owszem jest to jak najbardziej pomocne dla innych. W koncu po to m.in. jest to forum
A Kasia nie ma za co nikogo przepraszać. Ja postrzegam tą całą sytuację dokładnie w ten sam sposób co ona. Mam nadzieję Krzyśku, że teraz dostrzegasz co Kasia miała na myśli krytykując postępowanie Doroty.
----------------------------------------------
Chciałewm zwrócić Twoją uwagę Krzyśku na fakt, że od Dorota zdążyła opublikować jeszcze 3 posty - dyskutując o stanie zdrowia swojego psa.
W międzyczasie dostrzegając, iż:
Dorota napisał/a:
Wiecie co mi sie wydaje ze on sie czuje coraz gorzej...
Pierwszy post wysłany: Pon 18 Kwi, 2005 17:56 a ostatni wysłany: Pon 18 Kwi, 2005 19:16 To ponad godzina!!!
Nie jestem weterynarzem, żeby snuć jakieś diagnozy, ale może gdyby pies trafił do gabinetu po tej 18:00 a nie o 23:00 to może stan nie byłby tak ciężki?
Mam nadzieję Krzyśku, że teraz dostrzegasz co Kasia miała na myśli krytykując postępowanie Doroty.
Hubertus.
Po co te wywody? Kasia nikogo nie krytykowała tylko powiedziała swoje zdanie o czym już zaznaczyłem w swojej wypowiedzi. Fakt że źle zrozumiałem tą wypowiedź o wizycie u weterynarza był spowodowany tym że nie widzę związku między siusianiem a wymiotami więc doszedłem do wniosku że już wtedy Dorota coś musiała napomknąć weterynarzowi skoro pytał o wymioty.
Mniejsza zresztą o to. Dobrze napisałeś że forum jest do dzielenia się informacjami, a ja kiedyś napisałem że nie jest jedynym i miarodajnym źródłem tychże informacji - co w wolnym tłumaczeniu każdy chyba rozumie - czytaj, słuchaj, ale weź poprawkę na to że Ci którzy to piszą mogą nie mieć racji
Wobec tego i wizyta u weterynarza i napisanie posta mogły wystąpić w tym samym czasie niezależnie od siebie.
Zresztą bądźmy ludźmi i zamiast czepiać się czy Dorota zrobiła dobrze że napisała, a potem poszła do weterynarza, czy źle tylko lepiej ją pocieszmy że wszystko będzie dobrze - bo na to się zanosi
Pozdrawiam
Krzysiek.
Hubertus Pomógł: 1 raz Dołączył: 30 Mar 2005 Posty: 1066 Skąd: Warszawa
Dołączył: 02 Mar 2005 Posty: 839 Skąd: Dąbrowa Górnicza
Wysłany: Sro 20 Kwi, 2005 19:43
:lol: :thx
Grzegorz [Usunięty]
Wysłany: Sro 20 Kwi, 2005 20:04 Wymioty
Moi kochani , zaczynacie jak te dziwne rzeczy pom iędzy Klubem a Forum. Dajcie sobie spokój- najwazniejsze że dobrze się skończyło!
A tak a'propos- jesli żywicie karmami suchymi , to jest jedna rzecz , którą muszę tu ujawnić - jedyny minus takiego żywienia . Karmy suche w długotrwałym stsosowaniu wydelikacaja przewód pokarmowy - tj. robią go wrażliwym na wszsytkie , a przynajmniej większość innych pokarmów, juz nie mówię o trawnikowych przysmakach. Ja raz na jakiś czas daję swoim troche dobrej jakości mielonego - takiego trochę " trąchniętego " i pomaga.
Basset jest śmieciarzem , Afra to ma już chyba etat w MPO , nie ma spaceru bez przekąski - ale ona ma przewód pokarmowy ze stali , raz nawet coś zeżarła i bolał ją bamboch, to stwierdziła że trzeba by się wyrzygać. A żeby to zrobić to coś trzba zeżreć, tak więc oderwała tapetę , ale nie pomogło , to przegryzła torbami reklamowymi . Skończyło się ciałem obcym miekim i przylegającym , głodówkami , kapustą kiszoną i puree z ziemniaków , piękny sposób na wymioty przy ciele obcym, w żoładku i olejem rycynowym. Potem stałem na trawniku i wyjmowałem suce , wyciągałem z wiadomego miejsca zwinięte w harmonijkę paskie reklamówki szerokości ok,2-3 cm i długości ok, 50 cm. Fajnie było , a ludzie mówili ale ten Pański pies ma tasiemca - w odpowiedzi słyszeli zę on jest z winylu .
A powiem tak , jesli pies rzyga to zawsze trochę czekam , chyba że jest bardzo słabiony i te objawy następują piorunująco - to wtedy do weta.
Tak więc spokój też jest wskazany w takich sytuacjach . :
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum