Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Nibybasset, czyli dlaczego pies powinien mieć rodowód
Autor Wiadomość
Kinga&Kefir
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 09:04   Nibybasset, czyli dlaczego pies powinien mieć rodowód

Wiem, że wszyscy macie na ten temat wyrobione zdanie, i nie muszę pytać, jakie. Zakładam ten topic, ponieważ:
1. sama mam psa z niepewnego źródła i mam z tego powodu, jak już zapewne zauważyliście, kaca
2. chciałabym, żeby każdy potencjalny właściciel basseta, który w poszukiwaniu informacji o tej rasie trafi na to forum, znalazł tu solidny zestaw argumentów za kupnem rodowodowego psa.

Zacznę od siebie.
Przygotowywaliśmy się do kupna psa dwa lata. Wiedzieliśmy, że chcemy basseta, i wiedzieliśmy, dlaczego: przeczytałliśmy o tej rasie wszystko, co było, we wszystkich językach, jakie znamy. Mieliśmy też swój mały ranking hodowli.
Ale w końcu uległliśmy szantażowi.

Najpierw dowiedziałam się, że sąsiadka znajomej znajomej znajomej mojej kuzynki ma szczeniaki na sprzedaż. Bez papierów, rzecz jasna. Kuzynka zachwalała, że "sprawdzona hodowla", bo któraś z tych znajomych po drodze już miała z niej psa, tylko że... yorka ( to chyba mówi wszystko). Włos mi się zjeżył na głowie i odmówiłam.

Po jakimś czasie kuzynka oświadczyła, że w "hodowli" zostały tylko dwa szczeniaki, które "nie schodzą", i że pani "hodowca" będzie musiała je uśpić.
W tym momencie zmiękłam. Sama sobie zaczęłam tłumaczyć, że po co mi rodowód, skoro ani rozmnażać, ani wystawiać nie zamierzam. No i stało się - pojechałam po tego szczeniola.
Potem okazało się, że argument z uśpieniem był zmyślony. Kuzynka chciała nas po prostu uchronić przed "wywaleniem kupy kasy".

Dodam w tym miejscu, jeśli to dla kogoś argumet, że wcale mi ten interes taniej nie wyszedł. Po pierwsze, jechałam po psa 600 km moim wielkim samochodem. Po drugie, wydałam kupę pieniędzy na odżywki witaminowe dla szczeniaka, bo miał mnóstwo niedoborów: pani sprzedawczyni oświadczyła mi dumnie, że mama jadła w czasie ciąży pedigree, ale mój wet podejrzewa, że to nawet pedigree nie było, tylko jakieś "żarcie z jedynką" :evil: :evil: :evil:
Do tego nie wiem, ile jeszcze będą nas kosztowały (mnie-pieniędzy, a mojego psa-bólu) skutki takiej diety ciążowej. :(

A tak w ogóle, to pieniądze przy zakupie psa nie powinny być najważniejszym argumentem. Jeśli ktoś nie ma na szczeniaka, to może powinien się zastanowić, czy go stać na utrzymanie psa. Mały basset nie może w końcu jeść byle czego, bo się rozwija - a zwłaszcza rozwija się jego kręgosłup, który jest newralgicznym punktem dla takiego długiego stworzenia.. Nie mówiąc o tym, że psy czasem chorują, a leczenie jest kosztowne.

Kefcio, chwała Bogu, zdrowy i wesoły :D . Ale nieustannie się o niego martwię; sama to sobie zafundowałam...
Kocham go takiego, jaki jest... ale już nigdy nie wesprę pseudohodowli, bo:
1. wtedy taki ktoś przekonuje się, że handel psiakami jest opłacalny
2. nikt, ale to nikt, nie jest w stanie kontrolować tego, co się w takiej "hodowli" dzieje, co się z czym krzyżuje.... Ale o tym już było we wcześniejszym wątku.

Ech, rozpisałam się, ale myślę, że to ważny temat
Pozdrawiam wszystkich aktualnych i przyszłych basseciarzy. Bądźmy odpowiedzialni i kupujmy psy od odpowiedzialnych ludzi :)
 
 
kui
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 11:51   

to teraz tak, miałem założyć temat o podobnym znaczeniu, dgyż sam przymieżam się do zakupu tej rasy, muszę tylko uzbierać odpowiednią kwotę na suczkę z rodowodem,

ale jest coś czego nie wiem oO

czy mozna je karmić jedzeniem jak je człowiek? np kurczk, kości po nim, i inne rzeczy, czy tylko jakieś firmowe karmy??? i jak tak to jaki koszt ich, chciałbym dopisać informację że przy rodowodowym psie chciałbym z nim pojechać na jakaś wystawę, więc jak się to wszytsko zbieże do "kupy" to jak wychodzi z karmą? firmowa czy wszytskiego po trochu??? i jakie koszty na miesiąc z utrzymaniem tej rasy??

Prócz jedzenia, jakieś witaminy też trzeba dawać? i jak z leczeniem kręgosłupa???, wycinanie powiek jest obowiązkowe??? jak tak to ile to kosztuje i w jakim pempie zrasta się rana u psa?????

Powiem jeszcze iż wcześniej miałem rasowego psa- Bernardyna, ba nawet 3 (wykarmione przez Jamika!!!- o tej historii opowiem w innym wątku) Żył u mnie 11 lat, karmiony był resztkami jedzenia po rodzinie i taką karmą dla psa z mięsnego + dużo kaszy. Ogólnie pies był drogi w utrzymaniu bo zjadał miesięcznie około 400-500 zł. już nie mówie że szczepienia były "lekko" inaczej liczone gdyż zanim weteryniarz się pojawiał z ojcem zakłądałem Byśkowi (naazwa psa) czarny worek na głowe i przewracaliśmy go, wówczas weteryniarz biegł syzbko robił zastrzyk i uciekał do mieszkania, :D

dobra ale wracając do bassetów, to kilka osób mi mówiło że basset powinien mieć specialne warunki w domu, tzn jakie są te specjalne??? koszyk do spania + 2 miski ( z jedzeniem i woda), co kilka mieisęcy kompiel, czestanie co kilka tygodni, spacery, podwórko mam dośc małe bo 700 metrów kw. ale bernardyn się wybierał, latlerek też i mieszaniec zmieszany z hartem, więc i basset dałby radę z pewnością. Ponadto mieszkam na skraju z łąkami, gdzie jest dużo zieleni, świerze powietrze, jakiś sad obok, a do lasu mam około 2 km, więc wydaje mi się iż warunki do trzymania basseta mam dobre, tylko schody moga trochę niepokoić, gdyż do mnie ma okolo 20 schodów, a do kuchni ktróra jest na 2 piętrze ma ich już około 50. Czy to dużoo dla takie psa? czy trzeba będzie go wnosić?

to narazie takie chyba podstrawowe inforamcję jakie bym chciał znać.
 
 
Kindziora
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 13:22   

kui napisał/a:
Powiem jeszcze iż wcześniej miałem rasowego psa- Bernardyna, ba nawet 3 (wykarmione przez Jamika!!!- o tej historii opowiem w innym wątku) Żył u mnie 11 lat, karmiony był resztkami jedzenia po rodzinie i taką karmą dla psa z mięsnego + dużo kaszy. Ogólnie pies był drogi w utrzymaniu bo zjadał miesięcznie około 400-500 zł. już nie mówie że szczepienia były "lekko" inaczej liczone gdyż zanim weteryniarz się pojawiał z ojcem zakłądałem Byśkowi (naazwa psa) czarny worek na głowe i przewracaliśmy go, wówczas weteryniarz biegł syzbko robił zastrzyk i uciekał do mieszkania, :D


Nie obraź się ,ale osobiście uważam,że nie powinienieś mieć żadnego psa chyba ,że będzie pluszowy.
a zacytowany fragment ,zwłaszcza dotyczący szczepienia,sprawił,że opadła mi szczęka.
Jak chcesz wychowac małego basseta skoro o socjalizacji nie masz zielonego pojęcia?
 
 
kui
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 13:54   

no dobra mogłem go zostawić, a dizś pewnie bym odsiadywał wyrok 10 lat za to iż mój pies zagryzł weteryniarza, zrozum pies był trzymany do ochorny domu, na łańcuchu, spószczany tylko aby się załatwił i na noc aby biegał po podwórku, on akceptował tylko 3 osoby, mnie dziadka i ojca, innych po prostu albo nie słuchaj (mama, siostry) albo gryzł, kuzyn, kolega ojca, zagryzł nie jednego psa który wszedł na nasze podwórko kiedy suczka miała cieczkę. Więc jak sobie wyobrażasz aby weteryniarz go zaszczepił???? no jak inaczej? miałem utrzymać z ojcem psa ważącego bliko 90 kg, strasznie dużej i groźnego???

no słucham...
 
 
Kindziora
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 14:02   

Znam wiele psów ,które pilnują podwórek czy olbrzymich ogrodów,ale ani jeden z nich nie ma problemów z wizytami weterynarzy. Zadaniem właciciela psa jest odpowiednie wychowanie psa. Nie ważne czy to pies mysliwski,do towarzystwa czy obronny.

A co by było gdyby na teren Twojej posesji dostało się dziecko ,bo przykładowo piłka przeleciała przez siatkę. Pomyslałeś o tym??

Ostatnie pytanie- co stało się z tym bernardynem??
 
 
kui
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 14:11   

Ja byłem za mały gdy ten pies był u nas w domu, miałem wtedu 9-11 lat jakoś w tym przedziale, więc ojciec go tak szkolił aby był do ochorny, jakby samotne dziecko wlazło i gdyby nic nie zorbiło psy, i nie patrzyło się mu w oczy to raczej nic bny nie zorbił, ale duży człowiek miałby ciężką sprawę.. pies nienawidził szczególnie odgłosu kluczy ani ich widoku za każdym razem gdy widział kogoś z dalszej rodziny z kluczami od auta jak wszedł do altanki to pies dostawał furii, skakał na siatkę szczekał, wkoncu się uspokajał, ale każdy wieział aby nie dochodzić bliżej i nie denerwować go bardziej bo wiedzieli jak skończyli inni którzy mówili " nie ugryzie mnie"

pieś zmarł w sylwestra 2006, uspił go weteryniarz, pies nie ruszał się kilka dni, miał bardzo duży i twardy brzuch, weteryniarz powiedział że prawdopodobnie miał raka, lub wątroba mu padła. wkońcu bernardyn i 11 letni, a te psy żyją tak około 10 lat
 
 
Kindziora
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 14:13   

kui napisał/a:
no dobra mogłem go zostawić, a dizś pewnie bym odsiadywał wyrok 10 lat za to iż mój pies zagryzł weteryniarza, zrozum pies był trzymany do ochorny domu, na łańcuchu, spószczany tylko aby się załatwił i na noc aby biegał po podwórku, on akceptował tylko 3 osoby, mnie dziadka i ojca, innych po prostu albo nie słuchaj (mama, siostry) albo gryzł, kuzyn, kolega ojca, zagryzł nie jednego psa który wszedł na nasze podwórko kiedy suczka miała cieczkę. Więc jak sobie wyobrażasz aby weteryniarz go zaszczepił???? no jak inaczej? miałem utrzymać z ojcem psa ważącego bliko 90 kg, strasznie dużej i groźnego???

no słucham...


Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi,więc spróbuję to napisać bardzo jasno. Chodzi o to,że nalezy odpowiednio socjalizować psa. Trzeba go przyzwyczajać do wszystkiego,wszystko mu pokazać,to tak jak z amłym dzieckiem.

U Ciebie ewidentnie widać,że zaniedbałes swojego bernardyna. Dostatecznym dowodem na to jest fakt,że tolerował tylko 3 osoby, kilka osób pogryzł,nie słuchał pozostałych członków rodziny. Z tak dużym psem nie ma żartów.Jeżeli za młodu nie nauczysz go wszystkiego,co wiedziec powinien,nie nauczysz go odpowiednio reagować na określone sytuacje(do których należy również wizyta u weterynarza) to nie dziw się,że nie radzisz sobie z dorosłym ,ważącym 90 kg psem.
 
 
kui
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 14:20   

ja go zaniedbałem tak? majac 10 lat mogłem się nim opiekować cały czas, ojciec miał sklep mięsny, a dom zostawał sam, więc pies był trzymany na łancuchu aby nie dochodizł do bramy aby po prostu nikt go nie ukradł, a jak mówiłem mieszkam na skrajuz łąkami, więc dla złodzieki kusząca lokalizacja,

ale wracając do bernardyna, powiedz mi jakie ja miałem wtedy możliwości??? to ojciec go zamykał na łancuchu, on mu dawał jeść, i czy to moja wina że inni po prostu bali się go??? moja? 10 letniego chłopca któy choodził do 3 klasy podstawówki??

jesli tak to fajnie, dizś mam trochę wiecej lat, i zamierzam sam wychowywać psa (basseta) takie plany i za wszęlką cenę je zrealizuje.
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 14:30   

kui napisał/a:
10 letniego chłopca któy choodził do 3 klasy podstawówki??
jesli tak to fajnie, dizś mam trochę wiecej lat, i zamierzam sam wychowywać psa (basseta) takie plany i za wszęlką cenę je zrealizuje.


No właśnie, co winien 10-letni dzieciak !!!

a ponieważ chcesz realizować swoje plany, to ja za chwilkę Ci napiszę trochę :D
Już napisałam dużo, ale :twisted: spięcie prądu i wszystko zniknęło, więc napiszę jeszcze raz za chwilkę.
 
 
Kindziora
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 14:31   

Nie unoś się tak. Pisałam posta gdy Ty odpowiedziałes na mojego poprzedniego i zwyczajnie nie widziałam co napisałeś.
 
 
kui
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 15:17   

Unoś? to była najprostsza risposta z mojej strony na twoje ataki wobec mojej osoby nie mając pojęcia ile miałem lat i co się działo z psem ty naskoczyłaś na mnie...

Wróciłem już z pracy do domu, sprawdziłem, Bernardyna miałem w wieku 8 lat !!! przyszedł do nas we wrześniu, razem z 2 braci, stało się to tak, iż mój jamnik był w ciąży, miała 2 małych, jamnika i jakiegoś kundelka, Jamnik nie przeżył (jak wszystkie jej próby urodzenia jamnika), w ten samej chwili na 2 sali w kliniecie zwierzęcej, jakiś facet z bernardynka miał podobny problem, jednak tam było małych aż 13 !!!, a widział jak u nas się potoczyło cesarskie, to odrazu zapytał się czy nie wzielibyśmy 3 małych do wykarmienia przez jamnika i tak, jamnik karmił 3 małe które po 3 tygodniach były większe od kamiących ich matki!! Po 2 (chyba, nie pamiętam już) miesiącach karmienia przyjechał właściciel i oferował pieniądze za to wykarmienie, jednak my wzieliśmy psa... i to było ledwo przed moimi 9 urodzinami, jakoś w styczniu przyjechał a ja w marcu miałem urodziny, i tak pies był chowany później przez mojego ojca i dziadka. ja mając zaledwie 9 lat nie mogłem za dużo zrobić...
 
 
Kindziora
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 15:24   

kui napisał/a:
Unoś? to była najprostsza risposta z mojej strony na twoje ataki wobec mojej osoby nie mając pojęcia ile miałem lat i co się działo z psem ty naskoczyłaś na mnie...


Ataki ? :lol: Już w pierwszym poście napisałam:"nie obraź się,ale..." a poźniej spokojnie tłumaczyłam o co mi chodzi.
 
 
kui
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 16:10   



po lewej jamnik "kama" która wykarmiła 3 wieksze od niej bernardyny + 1 mieszańca

na dole po lewej pół roczny "Bysiu" z "pchełką"

na środkowym zdjęciu ja w wieku 10 lat + młodsza siostra na zdjęciu 2,5 roku) + Bysiek z 1 rokiem na karku.

po prawej z tego samego okresu, ale on sam

a na górze po prawej Bysiek w wieku nie wiem ilu, miał wtedy może ze 3,4 lata. już wtedy był groźny, a to jakiegoś kumpla taty ugryzł w tyłek, a to kuzyna w plecy, a to sąsiada w nogę, sąsiad miał jeszcze farta, ale kuzyn miał zakładane szwy w szpitalu. Nie wspomnę o jakiś psach przybłąkanych które umierały na moim trawniku, jeden stracił głowę jak bysiek go złapał za szyję i kilka razy potrząsnął na boki...


teraz dopuść weteryniarza do takiego psa, to był jedyny sposób aby zaszczepić psa, założyć mu worek na głowe, aby nie widział kto idzie, przewrócić, aby po nakuciu strzykawką nie ruszył potem weteryniarz uciekał do domu, a my psa puszczaliśmy.

Teraz rozumiesz że nie dało rady inaczej z nim? Gdy był mały i uczył się nawyków ja niestety byłem za mały i nie rozumiałem tego że trzeba psa uczyć jak dziecko.

Dziś jestem dużo bogatszy o wiedzę wychowywania psa, można to lekko porównać (tak jak napisałaś) z wychowywaniem dziecka.

Jeszcze jedno pytanie czy starszy pies, basset taki półroczny-roczny może zostać w domu sam na kilka godzin? powiedzmy że max na 8 godzin.??[img][/img]
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 17:40   

Kui, do posiadania nie tylko psa, ale każdego zwierzęcia, potrzebna jest przede wszystkim osoba odpowiedzialna. Potem trzeba się do tego przygotować. Min zadajac takie pytania jak Ty. Co prawda troszkę ręce mi opadły, ale nie o to chodzi, najważniejsze jest to, że Ty chcesz jak najwięcej się dowiedzieć. Często ludzie chcą kupić basseta dla jego długich pięknych uszu, ale nie interesuje ich nic więcej, nic o rasie nie wiedza i wiedzieć nie chcą :?
Przypominam, że pies rasowy to tylko taki, który ma rodowód.Ale czy mamy psa nierasowego, czy mieszańca, czy psa rasowego, to odpowiedzialność na nas spoczywa taka sama, tak samo musimy się o niego troszczyć zapewniając dobrą opiekę.
Basset to trudna rasa, bardzo trudna, ale za razem wspaniała !!!
Ja bez bassetów chyba bym nie potrafiła już żyć, jestem nimi zafascynowana i zakochana w nich, nie tylko jako w moich psach, ale w rasie basset hound.
Potrzeba wyjątkowo dużo cierpliwości, wytrwałości i serca.

Wstępnie odpowiadając na Twoje pytania -

1. pies to pies a nie człowiek i powinien jeść tylko karmę dla psa, a nie resztki z naszego stołu !!! Karmy "z górnej półki" sa najlepsze. Taki 15 kg. worek kosztuje ok. 250,- , ale starcza na ok.1,5 miesiaca.
Przy tak dobrej karmie pies nie potrzebuje juz witamin. Jest syty, odporny, ma piękną błyszcząca sierść. Wiadomo, że niektóre osobniki, taki wór na raz by zjadły 8) , ale trzeba dawać tyle ile producent podaje, a nie bo pies chce jeszcze. Tak więc na miesiac koszt karmy to ok. 200,-.
Kości psu nie powinno się dawać, bo grozi to nawet zgonem !!! a to co napisałeś - ...kurczak i kości po nim :shock: Kości z drobiu są "śmiertelne" dla psa, przecinają jelita !!! Trzeba ich pilnować jak oka w głowie !!!

2. oczy - to bzdury !!! oczywiście, są przypadki, gdy trzecia powieka nagle daje o sobie znać, dzieje się tak czasem w wieku szczenięcym, a u dorosłych osobników to milionowy ułamek procenta.
Wtedy taka powieke podszywa się a nie wycina, co robia niektórzy konowałowie i później, już do końca swego życia pies cierpi. Taki gruczoł odpowiedzialny jest min. za łzy, wycięty prowadzić moze np. do wysychania oka, więc trzeba koniecznie, zawsze, do końca życia podawać krople. Jeśli natomiast zostanie taka powieka podszyta, to nie "wyłazi" a nadal spełnia swoje funkcje. Takie zabiegi robi jako nieliczny okulista psi - Dr Garncarz, który ma gabinet w Warszawie. Ten lekarz jest znany w całej Polsce i równiez za granicą, bo i min. z Niemiec, Czech i Węgier pacjenci do niego przyjeżdżają. Koszt takiego zabiegu to chyba ok. 400,-. Lekarz mówi tak po podszyciu - ..."jeżeli w przeciągu tygodnia po zabiegu, powieka jeszcze raz wyjdzie, to znaczy, że ja źle podszyłem i wtedy robię raz jeszcze na swój koszt, jeżeli w tym czasie nie wyjdzie, to już do końca zycia będzie ok." Tak to jest tymi powiekami co czasem, ale sporadycznie tylko wystepuje. Dlatego nie wiem skąd masz takie informacje, że z oczami to normalka u bassetów ?

3. kręgosłup - to nie jamnik !!! Oczywiscie kazdy zapasiony pies może mieć problem z kręgosłupem, tak jak gruby człowiek :wink:
Basseta w młodym wieku po schodach trzeba nosić z uwagi na stawy !!! Tak samo młodemu bassetowi trzeba ograniczać ruch, długie spacery w tym wieku odpadają !!!

To tylko kilka takich ode mnie, ale widzę Kui, że nie o bassecie, Ty w ogóle o psach pojęcia nie masz !!!
Ale super, że chcesz się jak najwiecej dowiadywać, to bardzo ważne.
Na prawdę trzeba być przygotowanym by psa posiadać, nie chodzi mi o miski i takie tam, ale w ogóle pojęcie o wychowywaniu, o opiece mieć !!!

A pies wychowany jako obronny jest po to, by domu bronił i nie widzę akurat w tym nic złego, że Twój bernardyn weterynarza dopuścic do siebie nie chciał :wink: Jedyne co, to Wy mogliście mu sami zastrzyk zrobić, a weterynarz mógł tylko przy tym być :lol:

I jeszcze jedno - tak jak pisałeś, 11 lat żył, to nie mało na takiego psa, więc tak źle widać nie miał. Poza tym inna mętalność kiedyś u ludzi była, która na szczęście zmienia się z roku na rok na kozyść dla zwierząt.
 
 
Fanfan z rodziną
[Usunięty]

Wysłany: Czw 19 Kwi, 2007 18:06   

eee....temat główny nieco się zmienił " wtrakcie" :wink: . Kingo, tu już bardzo dużo postów było poświęcone hodowlom i pseudohodowlom. Polecam wyszukiwarkę :D
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10