Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Choroba Karola
Autor Wiadomość
Grzegorz
[Usunięty]

Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 07:43   Choroba Karola

Karol od pewnego czasu okresowo cierpiał na niestrawność. przeprowadzaliśmy cyklicznie wszelkie badania i po okresie wymiotów wracał do siebie. Kładlismy na to że chłopak łapczywie jadł, nie gryząc krokietów i przypuszczalismy iż ma wrażliwu żołądek. Zaczeliśmu mu podawać je na mokro.Niestrawności przebiegały bez temperatury, chłopak był głodny, żwawy , tylko cos mu przeszkadzało w brzuszku. Wczesniej , jakies dwa lata temu miał wykryte dwie zmiany w prostacie, o charakterystyce łagodnej, nie powiekszajace się, kontrolowane na bierząco w USG . Miał byc sterylizowany w tym roku, jesienią, tak więc ten problem miał zniknąć.
W piatek rano Karol zaczął rzygać. Jedynym niepokojącym zdarzeniem było to że nie podszedł do michy . Lecznica i standartowo leki , które normalnie dostawał. Koło 13 stej był juz twardy brzuch , jak deska i ziajanie , bez temperatury. Lecznica- USG - wszystko OK, badania- krew , mocz itp - O.K. Środki uspokojające, przeciwbólowe, kroplówki do nocy. poprawił się , wypuścili go do domu na noc, sam szedł i potem spał spokojnie. W nocy nastapiło pogorszenie, dużo pił i wymiotował ,zrobił bardzo ciemna kupę , ziajał i nie potrafił sobie znależć miejsca.Rano lecznica i znów środki uspokajające , przeciwbólowe i kroplówki. USG czyste wyniki wskazywały na spadek białeych ciałek krwi. uspokoił się, zaczął wychodzic na prostą i koło 13 zaistaniała konieczność podłaczenia go do respiratora , serduszko zaczęlo byc bardzo słabe , miał trudności z oddychaniem. Coś nie wytrzymnało, choc walczył do końca. Ppjechałem do lecznicy wiedząc że to ostanie co mogę zrobić, jechałem jeszcze mając nadziejęże cos się zdarzy. serce ledwo biło, został odłaczony bym mógł się z Nim pożeganć ,leżał w moich ramionach , taki malutko, spokojny, i powoli przestawał oddychać. Tak odszedł, ze mną, wmoich ramionach, przytulony i wtulony, nieprzytomny ale juz nic gop nie bolało ....... nie moge dalej............................................
 
 
Batus 



Dołączyła: 13 Mar 2008
Posty: 4027
Skąd: Toruń
Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 07:57   

Bardzo mi przykro :( W podobny sposób żegnaliśmy naszego Luckyego. Serce się kraja, że one tak nagle odchodzą...
_________________
Luiza
 
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21613
Skąd: Gorzów
Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 07:58   

Ja się poryczałam, po prostu.....
Grzesiu.....
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
Grzegorz
[Usunięty]

Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 08:08   

Myslałem że juz mogę ............ tam jest mu dobrze i czeka.
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21613
Skąd: Gorzów
Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 08:13   

Grzesiu, pomimo, że Cię pamiętam ze zlotu głośno krzyczącego "Cerataaaaaa....... i trzymajacego w pionie swoje pupile, to Ty masz wielkie i dobre serce.
I wtym sercu Karolek będzie zawsze. Każdy jest niepowtarzalny, nikt nikogo nie zastąpi.
On, był tym innym, tym kochanym. Zobaczysz jego obecność odczujesz nie raz i wtedy zrobi Ci się cieplej na serduszku.
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
Dorti
[Usunięty]

Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 08:49   

Łzy same się pokulały. Naprawdę strasznie mi przykro.
Ale teraz już nie cierpi i napewno jest szczęśliwy.
 
 
Bacha 



Dołączyła: 23 Maj 2005
Posty: 543
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 08:59   

Nie można się nie poryczeć. Trzymajcie się, maja rację wszyscy Ci co piszą o psim raju. Jest na pewno i wszystkie psiaki są tam szczęśliwe. Czekają na nas.
_________________
Bass i Fina
tel. 608 327 767
 
 
Ewa z Matyldą i Bobem 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 779
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 09:44   

Też się popłakałam...
Grzesiu, zrobiliście wszystko co było można zrobić, byłeś z Karolem do ostatniej chwili... Myślę, że to ważne i dla Ciebie i dla Niego...

A w ogóle to wszystko jest tak, bo my traktujemy zwierzęta nie jak zwierzęta, tylko jak przyjaciół, członków rodziny. I dlatego tak trudno nam się z nimi pożegnać...
To tak jak z ludźmi - znikają z oczu, ale żyją, dopóki są w naszych sercach i naszej pamięci...
 
 
 
Fanfan z rodziną
[Usunięty]

Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 15:43   

...
 
 
gocha
[Usunięty]

Wysłany: Pią 13 Cze, 2008 19:25   

Poryczałam się jak bóbr.
Grzesiu, pamięć bywa czasami okrutna, ........ale przecież chcemy pamiętać o najbliższych naszemu sercu istotach.
 
 
marta_zbyszek
[Usunięty]

Wysłany: Sob 14 Cze, 2008 00:20   

Jak odchodzą nagle źle bo nie mamy czasu na pożegnanie jak odchodzą powoli jeszcze gorzej bo cierpią.
 
 
arek
[Usunięty]

Wysłany: Pią 04 Lip, 2008 08:53   Bardzo mi przykro! Mam pytanie...

Bardzo mi przykro jak przeczytalem ten opis to mogę tylko wspólczuć! Jednak jeśli moge to mam pytanie bo ja jestem na zupelnie innej drodze...tzn.jestem przed decyzją zakupu szczeniaka a waham się gdyż hodowca od krórego mam go kupić już na wstępie zapowiedzial mi że piesek ma tylozgryz!(niby jest lekki i w tak mlodym wieku bo piesek ma zaledwie 3,5 tyg. wiec wszystko może sie zmienic ale faktem jest że go ma). Czytalem wiele na ten temat i się uspokoilem ale do końca nie jestem przekonany czy mam się na niego zdecydować! Szczeniak jest śliczny i na zdjeciach wygląda slodko wiem że takich wrodzonych wad nie wykryje sie na zdjeciach i nie zobaczy wszystkiego dlatego proszę o rade zanim sam się wybiorę do hodowcy! dziękuję z góry-Arek
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21613
Skąd: Gorzów
Wysłany: Pią 04 Lip, 2008 10:51   

Arku, moje zdanie jest takie.
Jeśli chcesz mieć psa, i wybrałeś takiego, okazało się, że ma "wadę". No cóż, Twoje zadanie zająć się psiakiem. Zadbać o jego zdrowie.
On do kogoś trafi, a moze ktos nie zajmie się nim tak jak Ty. Ja wierzę w przeznaczenie, coś w tym jest.
Gustaw do mnie trafił jako szczeniaczek. Był najmilszy i chory. I on do mnie przylgnął, prosił już o pomoc. To ja leczyłam gronkowca 2 lata, udało się - nie ma śladu. A gdyby ktoś to zaniedbał - jaki byłby los tego psa.
Przepraszam za szczerość, ale takie jest moje zdanie.
Chorymi psami mamy się właśnie my zajmować, je przytulać, nie odrzucać ich.
No chyba, że chcesz psa wystawiać, to już inna sprawa.
pozdrawiam
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
madzialinka
[Usunięty]

Wysłany: Pią 04 Lip, 2008 11:07   

Bogusiu, w 100% się z tobą zgadzam!

Ten szczeniaczek to jeszcze maleństwo. Stałe ząbki mogą rosnąć poprawnie. Z drugiej strony, kupując tak młodego pieska nigdy nie wiesz, co z niego wyrośnie. Dobrze, że hodowca uprzedził cię o wadzie. Jeśli nie musisz mieć pieska wystawowego, to nie przejmuj się ząbkami. Jeśli natomiast chcesz psiaka wystawiać, to kieruj się nie emocjami, a rozsądkiem.

Ja bardzo chciałam mieć basseta, a moja Eni ujęła mnie temperamentem i zmarszczkami na czole :) Wiedziałam, że będzie moja i już.
Chociaż pod względem anatomicznym może nie jest idealna, to jej wspaniały charkterek wynagradza wszystko. Po prostu byłyśmy sobie przeznaczone.

Ostateczna decyzja zawsze należy do ciebie.
 
 
arek
[Usunięty]

Wysłany: Nie 06 Lip, 2008 09:12   

dziękuję bardzo za odpisanie ... wiem że najważniejsze jest kochanie psiaka ... jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9